środa, 4 lipca 2012
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 4 lipca 2012
...teraz, proszę państwa, dalszy ciąg dalszego ciągu...
No więc słychać było, że detektywi z zaangażowania depczący sobie wzajemnie po odzieży zbliżali się nieuchronnie.
Już miałam wybiec i podjąć pierwsze próby przekierowania ich, aby nie odkryli tajnej siedziby mojego nowego przyjaciela, kiedy usłyszałam przeraźliwy, płaczliwy wręcz wrzask.
- Pewnie trafili na żabę - powiedział wtedy naukowiec zwyczajnie; widocznie temat jego pupilka pomógł mu odzyskać nieco spokoju. - Szczerze mówiąc dziwiłem się, że ty nie krzyczałaś.
- Skąd ją wytrzasnąłeś?
- Pewnego dnia sama przyszła. Wybrała sobie jedno miejsce i tak sobie siedzi i uśmiecha się do wszystkich.
stąd
Już miałam wydać to swoje potakujące Aaaaa..., kiedy zza murowych ścian rozległ się kolejny wrzask. O wiele bardziej przeraźliwy i lamentujący.
- A teraz pewnie natrafili na Cześka - westchnął, zanim skończyłam się wybałuszać.
Death Bride, Cyrograf Zemsty 4 VII 2012
Obudziłam się. Gdy po przebudzeniu znów atakowały mnie torsje, znów poczułam
zawroty głowy, znów nie wiedziałam, gdzie się znajduję, naszła mnie refleksja -
kim ja jestem w tym dzikim świecie?
Oddychałam
głęboko, starałam się nie myśleć o niczym. Przejechałam rękami po twarzy,
wymierzyłam policzka sama sobie. Usiadłam. Zorientowałam się, że leżę w mojej
norze, na łóżku. Wstałam, zdenerwowana. Rozejrzałam się, czułam, że stało się
coś podejrzanego. Doskonale pamiętałam, co wydarzyło się poprzedniego dnia,
dlatego wiązałam to uczucie z tą sprawą.
Na
prowizorycznym stoliku zrobionym z kamienia leżała kartka, której z pewnością
nie było tu wcześniej. Wzięłam ją do rąk. Zapisana na niej była
wiadomość.
Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 04.07.2012 Środa
Dzisiejszego dnia kontynuowałam mój trening i uczyłam się, jak szybko tworzyć różne rodzaje broni. Cały czas wydaje mi się to dziwne, bo one po prostu wychodzą z moich rąk, tak jakbym tworzyła je z niczego ( nie, nie jestem Bogiem, takie tylko porównanie ).
Na początek tworzyłam małe sztylety. Szło mi to dość opornie z powodów wyżej opisanych, lecz po pewnym czasie, kiedy je tworzyłam i chowałam, przyzwyczaiłam się do tego i przeszłam do większych broni, czyli mieczy. To już szło mi szybciej, skoro już opanowałam sztylety, bo jest dość podobnie.
Na sam koniec zostawiłam sobie najgorsze, czyli bronie palne ( zazwyczaj są specjalnością Mytha, ja wcześniej wolałam używać miecza, ale jeśli teraz mam taką możliwość, to dlaczego by nie skorzystać ). Za pierwszym razem stworzyłam mały pistolecik i kolejno przechodziłam do większych broni, gdy zadzwonił mój telefon ( ten służbowy ) :
Na początek tworzyłam małe sztylety. Szło mi to dość opornie z powodów wyżej opisanych, lecz po pewnym czasie, kiedy je tworzyłam i chowałam, przyzwyczaiłam się do tego i przeszłam do większych broni, czyli mieczy. To już szło mi szybciej, skoro już opanowałam sztylety, bo jest dość podobnie.
Na sam koniec zostawiłam sobie najgorsze, czyli bronie palne ( zazwyczaj są specjalnością Mytha, ja wcześniej wolałam używać miecza, ale jeśli teraz mam taką możliwość, to dlaczego by nie skorzystać ). Za pierwszym razem stworzyłam mały pistolecik i kolejno przechodziłam do większych broni, gdy zadzwonił mój telefon ( ten służbowy ) :
Myth, Dziennik Superbohatera, 04.07.2012r środa
No więc jak już opowiadałem w poprzednim wpisie, zdołałem pojmać tą dziwną dziewczynę która łazi cały czas w sukni ślubnej i umie się teleportować. Po tym jak poraziłem nas obojgu, tzn po tym jak po porażeniu nas obojgu się ocknąłem. Zabrałem ją do tajnej siedziby, mam nadzieję że nie będzie miała mi za złe tego że jak wchodziłem do Tajnej Siedziby, przechodząc przez korytarz zahaczyłem o wazon mamy, wazon trochę spadł i rozbił się na głowie tej dziewczyny, zakrztusiła się też tą starą wodą z wazonu - teoretycznie poza mdłościami i zawrotami głowy nie powinno jej nic być. Położyłem ją na łóżko żeby było jej wygodnie gdy się obudzi, poszedłem zaparzyć kawy Nescafe przy której rozmowy stają się niebywałą przyjemnością (tak mówili w reklamie). Niestety nie zdążyłem do końca zaparzyć kawy bo nagle usłyszałem huk, to ta dziewczyna ! Próbowała wstać i wpadła w moje brudne skarpetki leżące koło mojego łóżka ...
Artoooooor, Dziennik Superbohatera 4.07.2012 (albo 3.07.2012), Środa (albo wtorek)
Przepraszam za dł(u/uuu/uuuuuu)gą przerwę w pisaniu, ale miałem do wykonania ważną misję – SESJA. To jest skrót kryptonimu do kryptonimu do kryptonimu supertajnej misji, której szczegółów nie mogę zdradzić.
W celu zdobycia 2 jednostek bardzo rzadkiego surowca zwanego WWI (Wpis w Indeksie) musiałem udać się na wyjątkowo nieprzyjazne ziemie Wydziału Informatyki, rządzone przez potężnego Władcę Pętli, zwanego też Promotorem, albo Wodzem Kamienna Twarz. Co gorsza, surowiec ten był w posiadaniu pewnego księcia PKI, sir Ejasia z Certlandii*, którego musiałem przekonać, aby mi ten zasób przekazał. Zadania nie ułatwiał fakt, że jego siedziba znajdowała się tuż przy Jaskini Optymalizacji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)