czwartek, 31 stycznia 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 31 stycznia 2013



Dawno, dawno temu, zanim jeszcze Ziemia została z jednym księżycem*, zanim rozkwitło wiele czarnych dziur i w ogóle zanim się zdarzyło dużo fajnych rzeczy, o jakich dzisiaj wiemy z astronomii, dawno, dawno temu, choć wcale nie daleko, była sobie planeta Tesco. Jednakże, co ciekawe, szlachetne istoty, które ją zamieszkiwały, nie nazywały ją Tesco, tylko Ziemia - potwierdzając tym samym tajemniczą, sprawdzającą się w całym Wszechświecie regułę, że na planetach zerowych, znaczy: których mieszkańcy jeszcze nie kojarzą, że to oni krążą wokół swojej gwiazdy, a nie odwrotnie, rodzimą planetę tytułuje się właśnie zawsze tak samo brzmiącym mianem Ziemia.
Różnica polegała jednak na tym, że siebie nie nazywali Ziemianami, a Ziemniaczkami. W sumie, gdybym miała nie więcej niż piętnaście centymetrów, pewnie też czułabym się nieswojo określając się dumnie Ziemianinem. Albo po prostu Ziemniaczek było bardziej urocze.

niedziela, 27 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 27.01.13r Niedziela

Ostatnimi czasy zajadle poszukiwałem Zpopielacza i Lodogrzmota którzy prawdopodobnie powinni przestać mieć sraczkę po tym jak potraktowałem ich granatami defekacyjnymi. Raz wpadłem na ich ślad, podobno widziano ich jak kupowali w aptece środek zagęszczający środowisko odbytowe "stopkupa". Próbowałem ich wyśledzić ale ślad urwał się gdzieś pod jakimś mostem. Pech chciał że akurat koło mostu ktoś przypadkiem postawił galerię handlową. Podobno mają tu małpiatki. Co prawda nie ma co wierzyć zapewnieniom Marchewkowej Wiedźmy. Jak każdy wie Marchewkowa Wiedźma to najgorsza z wiedźm, ma tego swojego dzikiego szatańskiego króliczka i podobno mieszka na starej łące. Ma domek którego ściany zrobione są z guzików, ma srebrny gzyms i akroterion a tęczowy przyczółek wieńczy duży komin. Cała chatka stoi na stopie słonia, dookoła domku rozpościera się pole gigantycznych marchewek. Ona sama nie używa miotły tak jak reszta wiedźm, ma rakietową wiolonczelę przy pomocy której może bez użycia dywanów dokonywać nalotów dywanowych. Jej gra na wiolonczeli podobno rozrywa ludzką duszę. Tak też było tej nocy! Grała na swej mistycznej zabójczej wiolonczeli. Czułem że muszę wyjść z mojego ciała, dłonie wyciągnąłem jako pierwsze, potem poczułem jak wychodzą nogi, brzuch i głowa... Ale się nie dałem, serce jest połączone z duszą tak bardzo że nie pozwoliło mnie wyrwać z ciała. Udało mi się wrócić do ciała i spędziłem resztę nocy na poszukiwaniu informacji o potwornie złej Marchewkowej Wiedźmie. A zaraz potem jak już mówiłem szukałem Zpopielacza i Lodogrzmota. Wchodzę do owej galerii dziarskim krokiem zdobywcy. Z oddali zauważyłem tą złowieszczą czuprynę koloru marchewkowego. Ruszyłem w jej stronę tak że staranowałem najnowszego Jaguara stojącego na wystawie i rzuciłem się na Marchewkową Wiedźmę!

sobota, 26 stycznia 2013

Sektencja, Dziennik Superbohatera, 26 I 2013, Sobota

Witajta.
   Było głosowanie. Chodziło o to, co mam dać Mythowi. Jakiż prezent. No i wybraliście... uwaga, uwaga!... wait for it... przepychaczkę do rur numer czterdzieści dwa! Nie wiem jeszcze niestety, jak ją zdobędę, lecz myślę, że nielegalni emigranci z Kor mogą mi pomóc. Pogrzebałam w książkach i wyciągnęłam   pewną mapę. Oj, lepiej żebyście nie wiedzieli co tam się znajduje. Wierzcie mi! Przewertowałam strony i znalazłam, czego szukałam. I tak wiecie, czego. Szukałam nielegalnych emigrantów z Kor.

środa, 23 stycznia 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 23.01.2013

I ponad połowa ferii za mną. Jak zwykle wspaniały czas mija szybko, zbyt szybko...
Zbliża się studniówka, ale nie denerwuję się, już nie takie rzeczy się robiło :D, suknia gotowa, buciki kupione, dodatki wybrane, kosmetyczka zamówiona a włosy robi mi bratowa, więc nie ma co sie martwić bo wszystko zaplanowane :)

niedziela, 20 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 20.01.12r Niedziela

 Myślałem że nic więcej mnie już nie zdziwi po tym co przeżyłem w ciągu ostatniego roku, idąc do sklepu po materiały na mój nowy projekt zobaczyłem jak wyprzedza mnie dziwne stworzenie. Nie jestem w stanie jednoznacznie sformułować opisu tego zwierzęcia ale by przybliżyć mniej więcej wygląd tej kreatury mogę powiedzieć że wyglądał jak szablastozębny królik... Przebiegł tuż obok mnie z zawrotną prędkością, pomyślałem sobie aha no trudno, dziwne ale i tak to nie było to co zrobiło na mnie wrażenie.

Kilkanaście sekund później przeleciał obok mnie dziwny obiekt, prawdopodobnie gonił króliczka. Sensu stricto była to dziewczyna... Latająca dziewczyna! W dodatku jej włosy były koloru marchewkowego. Chciałem za nią popędzić ale akurat nie miałem przy sobie wysoce technologicznie zaawansowanego osobistego plecaka odrzutowego wysokiej mocy więc podrapałem się po bródce i poszedłem w swoją stronę. Nie mieli nic co było mi potrzebne więc wracałem do domu z pustymi rękoma. Zastanawiałem się jak dopadnę Lodogrzmota i Zpopielacza, prawdopodobnie jeszcze z 2 dni będą mieć sraczkę. Więc mam czas na przygotowanie jakiejś pułapki albo zrobię ciasto w mikrofalówce... W każdym razie czymś się zająć trzeba. Całą noc wymyślałem genialny plan i w końcu wymyśliłem!  Był tak skomplikowany w genialności w swojej prostoty że gdybym pamiętał go to bym sam był w szoku, ale no niestety do wymyślenie takowego planu potrzebowałem działać całym mózgiem dlatego owy pomysł zapisałem na kartce. Siedzę w fotelu, w sumie w samych bokserkach bo usiadłem do planowania zaraz po kąpieli i nagle do mojego pokoju weszła...

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 20 I 2013, Niedziela

Witajcie!
   Jak wam płynie czas? Mnie tak jakoś... dziwnie. Teraz na przykład mnie uszy bolą.
   Myth mnie szukał. Teraz ja muszę odnaleźć tę cholerę. Gdzie on może być? Jakimś cudem dotarłam do miast bliskich naszemu bohaterowi. Idę, idę i... wpadłam na R.O.M.A.N.a! Nawet jako robot nie wyglądał na szczęśliwego.
- Hej, R.O.M.A.N! - Krzyknęłam. - Czemu Myciątko mnie szukało?
- Nie wiem. Jestem na niego zły.
- Ojej! Co się stało?
- Myth ma doła! Przestał w ogóle reagować na to, co się dzieje! Amelia, Alexis, Mirek i Stasiu zginęli! I nie wiem dlaczego, jak... nic nie wiem!

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 20 stycznia 2012



W sumie wyszło to całkiem tak, jako że teraz (całkiem nie ogarniam, jakim sposobem) zrobił się 19 stycznia, a przy ostatnim wpisie był jeszcze 31 grudnia, że być może nie jeden czytelnik domyśli sobie, co miało miejsce pomiędzy tymi datami i uzna mnie tym samym za bohaterkę długich nocy rodem z reklamy Lecha, której nieco przeciągnął się Sylwester.
Ale tak czy siak jednak bohaterka.

Nie, nie, było zupełnie inaczej. Po prostu - to jest jedno, kiedy czło... kiedy zaangażowany antybandytowo superbohater musi od czasu do czasu skoczyć na zajęcia do Szczecina*, tudzież Koszalina. To jest jeszcze nadal to samo jedno, kiedy do tego dochodzi mi kwestia polowania na (analogowe) czarownice kuchennicze, które urządzają sobie bazy na Księżycu i trzeba spędzać ferie na innym ciele niebieskim, żeby przeprowadzić po ciemku parę desantów.


stąd
Ciele (ale nie niebieskie).

wtorek, 15 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 15.01.13r Wtorek

- Komputer, przygotuj pancerz i wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy. - Powiedziałem trzymając w jednej ręce herbatę a w drugiej ćwicząc ataki mieczem.

Co się stało? Uznałem że trzeba ruszyć dupę bo według moich szpiegów niejacy Eugeniusz i Tymoteusz Dupalscy, znani szerzej światu jako Zpopielacz i Lodogrzmot byli widziani w momencie wysiadania z samochodu należącego do Białej Kruczycy i organizacji (SPEAR). Wyczuwam podstęp albo co najmniej jakiś niezwykle przebiegły plan...

- Zzzyt! Pancerze wraz z osprzętem w pełnej gotowości bojowej!- zakomunikował komputer, natychmiast się ubrałem, wziąłem karabin do polowania na wściekłe pterodaktyle, granaty defekaliacyjne i jednego kota bojowego w stroju wiewiórki.

Włączyłem silnik w wysoce technologicznie zaawansowanym osobistym plecaku odrzutowym wysokiej mocy i wyleciałem z prędkością jednego macha przez okno... Tym razem pamiętałem żeby je otworzyć, niestety przy prędkości jednego macha silnik emituje infradźwięki które spowodowały stłuczenie szyb. Pędzę coraz szybciej, wyprzedzam dreamlinera przy okazji machając do ludzi w samolocie, szczególnie do dziwnej rudej wiolonczelistki siedzącej przy oknie i przytulającej wiolonczele. Prawdę mówiąc zapomniałem szalika i strasznie zimno mi było. Z oddali zauważyłem bliźniaków goniących kierowcę który przekroczył prędkość o 5km/h. Wyciągnąłem z plecaka kota bojowego w stroju wiewiórki i rzuciłem nim w jednego z braci, kotowiewiór poszybował w jego stronę. W tym czasie przestawiłem karabin do polowania na wściekłe krokodyle z trybu wyrywania kości z ciała na łapanie w siatkę, przyśpieszyłem jeszcze bardziej, obraz po bokach zaczyna się rozmywać, kotowiewiór leci obok mnie, napięcie rośnie. Strzelam!

niedziela, 13 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 13.01.13 Niedziela

Wczoraj zgodnie z dostarczoną mi kartką miałem się z kimś spotkać. Niechętnie opuściłem Tajną Siedzibę. Wsiadłem do autobusu i pojechałem w stronę miejsca w którym miałem się spotkać z tą osobą. Wysiadłem, padał śnieg, było mi coraz zimniej. Nagle z oddali zauważyłem że jakaś dziewczyna patrzy na mnie jak by mnie znała, podszedłem do niej i zapytałem :
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?
- Mam coś dla Ciebie. Ale nie tu. Chodź!- Chwyciła mnie za rękę i gdzieś poszliśmy. Nie znałem za dobrze tej części miasta ale wydaje mi się że byłem gdzieś koło akademików uniwersytetu ekonomicznego. "Uważaj stopień", "uważaj samochód" - mówiła ładna dziewczyna, czy wyglądam na takiego niedorajdę że trzeba mi mówić żebym uważał? Nagle zniknęła za drzwiami jakiegoś akademika a mi kazała poczekać, czekam czekam, nic się nie dzieje. W końcu wyszła i zaciągnęła mnie w kolejne miejsce, rozmowa przybrała odrobinę inny ton. Spacerowaliśmy po cmentarzu a później poszliśmy do kawiarni. Na pożegnanie dostałem bardzo starannie zapakowany graniastosłup z bardzo ładną złotą kokardą. Jeszcze go nie rozpakowałem ale wygląda on tak:

Pożegnałem się z ładną dziewczyną i poszedłem w lewo a ona w prawo, aż mnie ogarnął taki dziwny przenikliwy smutek gdy rozstawałem się z tą dziwną ładną dziewczyną. Pływając w oceanie smutku poszedłem na autobus, czekałem w mrozie i nagle słyszę krzyk jakieś kobiety, ktoś wyrwał jej torebkę i przewrócił, już miałem ruszyć za złoczyńcą gdy nagle nad głową przeleciało mi coś dziwnego ...

sobota, 12 stycznia 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 12 I 2013, Sobota


DOKOŃCZENIE DOKOŃCZENIA Z 06 I 2013.

   Dlaczego on musi być taki irytujący? Przeklęci złoczyńcy! Po co oni właściwie są? Superbohaterowie to przynajmniej są potrzebni - zwalczają złoczyńców. A złoczyńcy? Banda cielaków. Eh, nie będę się męczyć. Wyciągnęłam z torebki pistolet od Mytha i wyszłam z kryjówki.
- Ręce do góry i powoli odwróć się w moją stronę.

- No proszę, proszę. A cóż to? Pistolet? Żartujesz sobie, prawda? - Wybuchnął śmiechem.
- Nie! Czekaj, gdzie ja mam kajdanki... - Łooo, jest źle. - Ej! Gdzie idziesz! Nie zbliżaj się!
- A co mi zrobisz? - W moim zamierzeniu oberwał kulkę w głowę. Jednak nadal, pomimo nauk Mytha, nie potrafię dobrze strzelać. Kula zaledwie musnęła go w ramię! - Ej! - Krzyknął. - To bolało! - I rozpłynął się w powietrzu.

piątek, 11 stycznia 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 11.01.2013 Piątek

Ferie!! Wreszcie ferie, ale niestety zawalone tak, że nie wiem. W poniedziałek dodatkowe z geodezji aby powtórzyć materiał na technika, następnie próba poloneza. Wtorek na szczęście tylko próba poloneza, a we środę mam wyzwanie z Germanizatorem na dodatkowy niemiecki. I muszę się wam pochwalić że już wszystko na studniówkę mam gotowe :D, oczywiście przygotowania przed sama studniówka trochę zajmą, ale ciesze się :).

wtorek, 8 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 8.01.13r Wtorek

Amelia, Alexis, Samanta, Stanisław, Mirosław i jeszcze jakieś 40 000 innych dusz. Dziś śniła mi się Amelia, szliśmy brzegiem jakiegoś morza, była smutna więc ją przytuliłem, w tle słyszałem jakąś piosenkę, nie lubię takich snów. I tak nie ma sensu pomagać światu, poleżę jeszcze trochę, albo może cały dzień, to wszystko i tak nie ma sensu, ani przyjaźń, ani pieniądze, ani miłość, nic nie ma sensu.

- Paniczu, już 10:00 powinien pan wybrać się do szkoły.- powiedział R.O.M.A.N., lecz ja nie za bardzo miałem ochotę go słuchać, zastanawiałem się nad czymś innym.
- Paniczu, sugeruję aby pan wstał gdyż niebawem zaczyna pan lekcje. - pieprzony robot, tylko mi przeszkadza. niepotrzebnie go przygarnąłem.
- R.O.M.A.N.ie, służyłeś mi dobrze, broniłeś świata podczas mojej nieobecności, jestem Ci za to wdzięczny. Ale teraz, jako Superbohater Myth zwalniam Cię ze służby, teraz odejdź. - R.O.M.A.N. zbliżył się do okna i powiedział "Zastanów się co ty robisz ze swoim życiem". Potem odszedł.

Miałem w końcu spokój.

niedziela, 6 stycznia 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 06 I 2013, Niedziela

                                               DOKOŃCZENIE Z 01 I 2013.

   Wyszliśmy na zewnątrz.
- Gdzie chcesz wstąpić? - Zapytałam.
- Nigdzie. Przecież musisz tam obczaić teren, no nie?
- Rzeczywiście! Masz rację!
   I tak dotarliśmy na miejsce.


   Myślałam, że miejsce będzie ponure, mroczne, a tu proszę - niespodzianka! Ogród był urządzony w jasnych, stonowanych kolorach. Miejsca było naprawdę dużo, jednak nie sądziłam, żeby ktokolwiek siedział w Sylwestra na zewnątrz. Było po prostu za zimno.

- Sądzę, że powinniśmy wejść do środka. Tam będziemy przebywać przez większość czasu - odezwałam się.
- To chodźmy.

Myth, Dziennik Superbohatera 6.01.13r Niedizela

Gruzy, kamienie, trupy, wszędzie ogień. Minęły już 3 dni, Dokładnie 67h od momentu ataku. 43h od chwili wdarcia się wroga do miasta. 41h 7 minut 11s od sekundy w której z mojej winy zginęła Amelia, 41h 3minuty 23sekundy od momentu gdy nie uratowałem Stasia. 41h 2minuty 34 sekundy gdy od strzału zginął Mirek. 40h 47minut 55sekund od cięcia w które zabiło Samantę.  40h 46minut 2sekundy gdy zginęła Alexis. 40h 26minut 56 sekund od poddania się obrońców i upadku miasta.

- Paniczu, panicz jest potwornie smutny, sugeruję rozmowę z kimś bliskim- Powiedział R.O.M.A.N.
- Nie, nie będę z nikim rozmawiał.  Daj mi spokój!
- Tak paniczu, chciałbym tylko zauważyć że od pańskiego nagłego pojawienia się w korytarzu i ściągnięciu z siebie płonących pociętych ubrań, usiadł pan w fotelu i się z niego nie rusza. Czy tam gdzie pan był, stało się coś co może panicza trapić?
- Wszyscy zginęli! Rozumiesz kupo złomu! Przeze mnie zginęli wszyscy, Amelia, Stasiu, Mirek, Samanta, Alexis, Wszyscy. Nie dałem rady! A teraz wróć do swoich obowiązków!
- Tak Paniczu, nim jednak udam się do moich obowiązku chciałbym przypomnieć paniczowi, obowiązki które wykonuje to obowiązki które pan powinien wykonywać. Świat pana potrzebuje.
- Zejdź mi z oczu! – Krzyknąłem i R.O.M.A.N. odszedł z obrażony wyrazem twarzy (o ile robot może mieć twarz).

wtorek, 1 stycznia 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 01 I 2013, Wtorek.


Witajcie!
   Na nadchodzący nowy rok życzę wam wszystkiego dobrego, szczęścia, miłości [choć nie pojmę tej do swego wroga ;)], radości i tak dalej. Nie umiem składać życzeń, wybaczcie.
   Jak więc wiecie, w ten Sylwester wybrałam się wraz z Bartoszem na bal dla złoczyńców. Oto, co się działo:
   Szykować się na bal zaczęłam wyjątkowo wcześnie. Wiecie, musiałam pochować w torebce takie rzeczy jak lupa czy scyzoryk, aby nikt nie zorientował się, że jestem detektywem. Rozumiecie. Zanim jednak wystroiłam się w moją cudną kieckę, musiałam załatwić sobie transport. Skierowałam się w stronę Garażu.

Myth, Dziennik Superbohatera 1.1.13 Wtorek

Sunę śmigaczem poprzez przygnębiający martwy las, mam takie dziwne wrażenie jak bym ciągle był obserwowany. Czasem mam wrażenie ze coś rusza się pomiędzy drzewami, to pewnie tylko wiatr. Ten suchy, zimny, okropny wiatr. Mam bardzo złe przeczucia...
Nagle coś wybiega przed śmigacz i zaczyna do mnie machać. Niestety nie zdążyłem zareagować w porę i przejechałem ową postać. Odwróciłem się, a postać nadal tam stała. Ech a mogłem zjeść tą kanapkę skrzętnie ukryta przeze mnie pod oparciem fotela, prawdopodobnie mam teraz halucynacje z głodu. W razie czego zatrzymałem ścigacz. Postać odwraca się ze zdziwioną miną i macha ponownie. Myślałem, że skoro macha i nie próbuje mnie zabić prawdopodobnie ma kanapki i chce się nimi ze mną podzielić. Zszedłem ze ścigacza i podszedłem do postaci. Przyjrzałem jej się z bliska, był to dość masywnie zbudowany starzec. Wyglądam na dosyć bardzo zmarłego co wywnioskowałem po odpadających kawałkach ciała z jego twarzy i braku jednej reki. Był też z lekka przezroczysty co wzbudziło we mnie lekki niepokój, ale także pozwoliło mi to bardziej  więc zbliżyłem się do niego i postanowiłem go dziabnąć. W momencie podejmowania próby dziabnięcia starzec odezwał się.
- Co sprowadza Aquarianina do Martwego Lasu?
- Jestem Myth, jestem superbohaterem i szukam mojej zaginionej przyjaciółki, ale jeśli miałby Pan jakąś kanapkę to też bym nie pogardził.
- A więc szukasz przyjaciółki, hmmmm -pogładził się po swojej siwej brodzie- Wędrowcze, obawiam się nie znajdziesz tu nic poza śmiercią i piachem.
- Skoro jest tu sam piach i śmierć to skąd Pan się tu wziął? - zapytałem starca.
- Jestem Antropogoniusz VII z rodu Guesspresjanów. Poległem tutaj wraz z moimi druhami ponad pięćset lat temu. Jak już pewnie zdążyłeś zauważyć jestem duchem, rozmawiam z Tobą gdyż jestem dowódcą armii duchów strzegących las.
- Aha, to czyli nie ma Pan kanapki? - starzec zmierzył mnie wzrokiem.- A więc Antropogoniuszu VII zapewne dobrze znasz ten las. Czy mógłbyś udzielić mi rady jaką obrać drogę by jak najszybciej dostać się do najbliższej rzeki?- Grzecznie zapytałem strażnika.
- Dawno temu przysiągłem pomagać Aquarianinom, więc pokaże Ci najkrótszą drogę do rzeki.