Dziś licznik przekroczył 3000 wyświetleń ! (pewnie 1000 jest moich ale to szczegół). Dziś jakostak wyszło że wystosowałem taką oto tezę :
amorek rozdaje miłość a dziwki nią handlują, ale to i tak ta sama miłość ... więc amorek to jest taka charytatywna dziwka
tak wiem że to dziwne ale w sumie to trochę jakby prawda . Aha i podoba mi się że zaczynają "być"
komentarze :) Frytki ! ja dzisiaj jadłem ! ale moje były lepsze ... bo moje były w kształcie literek :D tak literek A B C D E F G H I J K L M N O P R S T U W Y Z itd. i były jakieś bardziej smaczniejsze niż te standardowe. Kurde gadam o jedzeniu i się głodny robię - a sobie obiecałem że się troszkę odchudzę i nie będę jadł po 19:00 ... i teraz jestem głodny jak stado głodnych owiec rzucające się do szyi najedzonego strusia. A jeszcze muszę zrobić ćwiczenia ... ech ... chyba coś przegryzę, jakiś kotlecik albo jakiegoś tosta (apropo tostów : propozycja dla chłopaka nie będącego superbohaterem siostry nie będącej superbohaterką Astrogirl : jak się obróci toster o 90 stopni [albo jak kto woli położy n boku] to wtedy można bez obaw położyć kanapkę z serem i być pewnym że ser nie wleci do środka), albo może jakąś jajecznikczkę, niewtulanie przegryzę jakieś kable albo paprotkę .
Dobra wróciłem z wyprawy do lodówki i zdobyłem żywność ! mięso to nie jest bo muszę o siebie dbać ale przynajmniej jest to coś organicznego - sałata lodowa (nie wiem czemu lodowa - pewnie dlatego że Babcia trzyma ją w lodówce), czuję się jak ten głodny wilk co to jedzenia nie może znaleźć i musi trawę szamać. Piosenka dnia (od Kittiny):
dobranoc :)
), ale usłyszałam tam pewną bardzo mądrą rzecz. Otóż, jak może niektórzy wiedzą, zapraszani są tam goście do tzw. namiotu, którzy wypowiadają się najpierw nieco o sobie i o świecie, a potem odpowiadają na dotyczące tego pytania swoich fanów i niefanów. W 2008 roku (bo prawdopodobnie wtedy to było, choć nie dam sobie ręki uciąć, a na pewno nie prawej) było dwóch panów (oczywiście nie mam też pojęcia, jakie mogły być ich nazwiska), z których jeden (tak, zgadliście, nie pamiętam który) wypowiedział się mimochodem, co myśli o całym tym podwyższaniu i podwyższaniu wieku emerytalnego. W przeciwieństwie do naszych kochanych polityków, którzy w swoich podwładnych widzą tylko liczby i ręce do roboty, on zwrócił uwagę na banalny fakt, że taka pani po sześciesiątce to jest nie tylko pracownica czy emerytka, ale też przede wszystkim czyjaś babcia, matka i żona, osoba, która ma rodzinę i mogłaby (a na pewno by chciała) brać w niej czynny udział. Kiedy każemy takiej pani siedzieć w pracy dodatkowe dziesięć lat dłużej, to może i ona coś zarobi, ale gdyby tam nie siedziała, to mogłaby posiedzieć w domu i... zająć się dziećmi swojej córki czy syna. Po prostu. Wtedy takie małżeństwo z jednej strony nie miałoby obaw przed posiadaniem dzieci i zmniejszyłoby chętniej niż demograficzy, a z drugiej ilekolwiek tych dzieci by miało, mogłoby spokojnie pójść do pracy (nie wojując przy okazji z niewydarzonymi niańkami). Nie mówiąc już o szczęściu emerytowanych pracowników oraz ich wnuków, którzy z radością spędzaliby ze sobą czas, a także zdrowiu psychicznym ludzi spokojnych o swoją przyszłość i dzieci nie marnujących się przed telewizorami.


). On podtrzymywał swoją wersję, że takie druciki do lutowania są najlepsiejsze, jako że w procesie scalania ich metal się musi roztopić. No wyobraźcie sobie jak się lutuje takie coś o średnicy milimetra, a jak takie coś, co nawet końcówki lutownicy nie będzie musiało dotknąć, bo się "w locie" rozpuści.
Whitney Houston, powodzenia w chórze aniołków (mam nadzieję, że ci dorównają) :(