sobota, 31 marca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 31 marca 2012



Super Informatyka tak przestraszyło to, co spotkało mnie ostatnio w starciu z jego starymi znajomymi, że aż napisał mi SMSa o takiej treści:

Odczytałem za pomocą okularów Valgrind Twoją tajną wiadomość na blogu. Przetrzymuje cię Helga Metalenputzen, która przekupiła drzwi? Znowu ona! Już pędzę na pomoc - otworzę kanał SSCh (podobno agent Chakier przeszkolił cię w ich używaniu), przez który będzie mogła zwiać twoja peleryna. Potem i dla Ciebie coś wymyślimy :) Piszę bardzo cicho, żeby nikt nie usłyszał. No tak, wywiedli mnie w pole, ale mam jeszcze Widelca!
Po odczytaniu radzę zjeść albo wrzucić w /dev/null


Myth , Dziennik Superbohatera 31.03.12 Sobota

Gdy od samego rana otworzyłem oczy miałem przeczucie że to będzie baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo ciężki dzień. Sama pogoda wyglądała bardzo niedorzecznie bo to trochę świeciło słońce a trochę padał deszcz, takie niewiadomo czego się spodziewać. Pominę nudny fakt o tym jak nie byłem wstanie rano wstać i od razu przejdę do PIĘCIOGODZINNYCH KOREPETYCJI Z MATEMATYKI !!! (ostatecznie nie były tylko z matematyki ale też z gwaroznawstwa, origami i wielu innych rzeczach) Po raz kolejny dziękuje Piratce Dżoanie. Teraz bez obaw mogę myśleć o poprawie tego wszystkiego.

Piratka Dżoana to niezwykła piratka, jej żaglowiec ma niezwykłą nazwę "Czarna Tramontane", podobno to bliźniaczy statek do "Czarnej Perły" ale jak sama Piratka Dżoana określiła to jest połączenie cudowności z wielką skromnością i genialną jakością. A oto prezentuję zdjęcie tego niezwykłej i jakże zacnej łajby :





















Po pirackich korepetycjach musiałem wróć do domu niestety pieszo, póki co nie dysponuje plazmowym parasolem między wymiarowym i używam zwykłego z czerwonego kevlaru. Gdy ochoczo sobie dreptałem pogoda usiłowała mnie zabić ... z nieba padały niestworzone rzeczy ! śnieg, grad, kowadła a nawet deszcz ! Do tego wiał potężny wiatr, w wiadomościach nazwali to trąbą powietrzną o sile F6 (a chyba to maksimum w tej skali to F5 [jest to skala Fujity] i troszkę zdegradowało mi parasol.

Wróciłem do domu i oddałem się częściowej regeneracji, przewidywałem krótką przerwę ale spałem kilka godzin, więc podłego Supermena nie odnalazłem. piosenka dnia:


dobranoc

Myth , Dziennik Superbohatera 29.03.12 Czwartek i 30.03.12 Piatek

Przepraszam za kolejny dwudniowy wpis. Byłem bardzo zajęty, szpaner i oszołom Supermen powrócił i musiałem go pokonać, wiedziałem ze w końcu wydali botoxokryptonit i wróci, niedawno wrócił. Od samego powrotu na Ziemię bardzo się wkurzył bo ocieplenie klimatu (którego nie ma) spowodował topnienie lodowca a ten kretyn zbudował sobie lodowy dom na biegunie i myślał że jest fajny, a teraz mu wszystko stopniało i musi mieszkać w kartonie. Poza tym jego dziewczyna znowu znalazła sobie nowego i tak oto supermen wpieniony chodzi gdzieś po świecie, ale ja go znajdę i powstrzymam gdyby chciał coś przeskrobać.

Mam taką niebywale fajną/niebywale dziwną/niebywale magiczną bransoletkę, to było z lekka dziwne gdyż wieczorem kładłem ją na biurko. a rankiem jej nie było. Nie przejąłem się tym i poszedłem do szkoły. Wchodzę a tam na biurku Pani na portierni leży moja bransoletka. Nie wiem jak ona mogła się tam znaleźć.

Spotkałem też mojego starego znajomego Chucka Norrisa. Znamy się od przedszkola, on ujawnił swoje zdolności i został sławny a ja działam w ukryciu. Chuck raz siłował się ze mną na rękę, ludzie nazwali to katastrofą Tunguską, albo na matematyce w podstawówce policzyliśmy do nieskończoności ... dwa razy. Innym razem Chuck dostał wezwanie do sądu, to stwierdziliśmy że może być śmiesznie i poszliśmy ( i było ! najbardziej podobał mi się moment gdy sędzia przyznał się do winy). Chuck często pyta mnie dlaczego nie przyjąłem roli w "Titanicu" i obsadzili Di Caprio? Bo ja bym wszystkich uratował. MacGyver potrafi zrobić z nici i kawałka deski betoniarkę, a Chuck z betoniarki nić, deskę i zostanie mu na rower, a ja wezmę nić, deskę i rower zrobię z nich eskadrę myśliwców i sernik.

Piosenka dnia dla Chucka :

dobranoc :)

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 30 marca 2012



Mama, która nie jest superbohaterką, poskarżyła mi się na swoje pranie. Otóż kiedy do zwykłych, niebudzących niczyich zastrzeżeń elementów ciuszanych dorzuci dużą, niekoniecznie budzącą zastrzeżenia, poszew na kołdrę, to po uruchomieniu i zatrzymaniu procesu prania, wszystko co było w pralce, znajdzie się w tej poszwie! Znaczy: nie wszystko - sama poszew oczywiście nie. Inaczej doprowadzilibyśmy do paradoksu, a to już byłoby za dużo nawet dla superbohatera). No ale poza poszwą to już wszystko co do skarpetki, bez żadnej mechanicznej pomocy!
Mama jednak jakoś radziła sobie, po każdym przypadku cierpliwie wyjmując pranie z poszwy, tudzież minimalizując okazje do wystąpienia niekorzystnej sytuacji poprzez niewkładanie jej do bębna w tym samym czasie, co reszty. Pewnego razu jednak zdziwiła się, bo poszew była tak zapotana, że ledwo można było ją rozsupłać i wyjąć co trzeba.
Pomyślała, pomyślała i wymyśliła, że następnym razem włoży poszew pozapinaną na guziki (tak jak to zwykle poszew w przyrodzie występuje). Wyjmuje pranie i... poszew nadal jest pozapinana na guziki, ale w środku jednak jest pranie.
No więc mama poskarżyła mi się i po dogłębnej analizie sytuacji z nią oraz siostrą, która też nie jest superbohaterką, doszłyśmy do wniosku, że to nie może być przypadek. Uznałam za prawdopodobne, że pralkę zamieszkuje krasnoludek, który pod wpływem temperatury 60 stopni, wirowania, podwójnego płukania i suszenia nabiera niewytłumaczalnej ochoty na podróże. Wtedy więc pakuje szybko to, co ma pod ręką (nie dziwcie się - gdybyście byli krasnoludkami wypranymi w 60 stopniach, postąpilibyście dokładnie tak samo!) do... do tego, co ma pod ręką i chce wychodzić. Wtedy jednak nadchodzi moja mama-człowiek, więc krasnoludek chowa się i nikt go nie widzi.
Wszystko to tylko potwierdza historia z nagłym robieniem supła.

Hmm, tak, uważam, że spokojnie nadaje się to na kampanię reklamową dla jakiegoś proszku piorącego w 45 stopniach. Może i gościa wywiruje, ale za to może wreszcie odczepi się od tej naszej poszewki.