poniedziałek, 30 kwietnia 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 29 kwietnia 2012



Dowiedziałam się ostatnio czegoś takiego:

Bezkarność złodziei? Kradzież do 1000 zł nie będzie przestępstwem
Przestępstwo dopiero od kradzieży 1000 złotych

Ale w trochę nietypowych okolicznościach.

Przeganiałam właśnie w jakimś sklepie ogrodniczym palanta, który starał się wyszarpnąć jakiejś babci torebkę (z naciskiem na starał się, co w połączeniu z jego mrocznoczarną peleryną i elegancką maską tworzyło naprawdę nieprzeciętny widok), kiedy usłyszałam podejrzany rumor przy kasie.
- A piłkę do metalu w przeciale 150 złotych pan ma? - usłyszałam niewyraźnie z odległego ode mnie końca kasy, który w przeciwieństwie do tego drugiego koniuszka nie wściekał się i nie odgrażał, że czego to zaraz nie zrobi ze sklepem.
- A niech pan przyjmie już, że nie mam - odpowiedział mu głos, który mimo idącej z każdym słowem fali rezygnacji niewątpliwie promieniował też profesjonalizmem, tak więc musiał należeć do sprzedawcy.
Podeszłam bliżej. Ludziom w kompletnie zablokowanej kolejce było już całkiem obojętne, czy i kto się przeciska mimo ich obecności do kasy, i coraz chętniej przenosili się do sąsiednich stanowisk, których szczęśliwie nie dotknęła wyżej wspomniana klęska żywiołowa.
- Niczego nie będę przyjmować - odpowiedział pytający pieniaczo nie zważając na nic. - Jestem pańskim klientem i pana zadaniem jest ułatwić mi korzystanie z zasobów pańskiego sklepu!
Gość miał jakieś trzydzieści lat, ciemne włosy i spore zapędy promocyjne. A pan, którego męczył on przy kasie, nie miał.
- Nie jest pan klientem, ponieważ klient płaci za nabyte towary - wyjaśnił z jeszcze większym ciężarem niż poprzednio, jakby od dwudziestu minut nie powtarzał nic innego.
O co tu może chodzić? Zaczęłam się zastanawiać lustrując przy okazji koszyk natręta. Była w nim mała kosiarka, dwie duże paczki tamtego kleju, co trzeba go pomieszać, żeby zasechł, zestaw śrubokrętów (tak, takich zwyczajnych), worek cementu oraz grabki. I, do czego wyraźnie dążył teraz "kupujący" miała dojść jeszcze piłka do metalu.
Sprzedawca najwyraźniej zainteresował się moją osobą, bo zawiesił na mnie swój wycieńczony wzrok, jednak ciężko było ustalić, czy chodzi o kostium superbohaterki i czy dopychanie się bez kolejki do kasy.
- Czemu wpycha się pani bez kolejki do kasy? - Powiedział leniwie.
- Ponieważ jestem superbohaterką i widzę, że macie tu problem - wyjaśniłam więc dzielnie.
Doszłam wtedy do wniosku, że najwyraźniej dwie demonstracyjne litery na przednich zderzakach nie wystarczą. Trzeba będzie sobie jeszcze sprezentować wielki szyld z napisem Jestem superbohaterką.
- Nie, skąd, doprawdy żadnych problemów - westchnął boleśnie sprzedawca.
- A ten, o, tutaj? - Podpowiedziałam kiwając na marudę z koszykiem.
- Ja tutaj, proszę pani, kupuję! - Rzucił wzburzony tym, że najwyraźniej przestał być gwoździem programu.
- Nie kupuje pan - odpowiedzieliśmy jednocześnie ja i sprzedawca, a potem dorzuciłam sama. - Powiedziałabym wręcz, że skoro pan bierze towary bez płacenia, to jest pan złodziejem.
- O, nie, nie! Proszę mnie nie obrażać! - Nastroszył się, jakby faktycznie ktoś go obrażał. - Ja korzystam jedynie z nowej ustawy promocyjnej wprowadzonej przez polskie prawo!
- Eeee? - Burknęłam.
- On chce, że według najnowszych przepisów przywłaszczenie sobie cudzych dóbr o wartości łącznej poniżej 1000 złotych jest jedynie wykroczeniem - westchnął sprzedający do mnie.
- Dokładnie! - Uniósł dumnie głowę "klient". - Brakuje i jeszcze ponad sto złotych!
- Przyszedł tu z gotowym koszykiem - wyjaśnił uczynnie sprzedawca. - Jednak nie pasowało mu, że doniczki są dziurawe i wymyślił, że weźmie coś innego.
- Potrzebna mi piła! - Przypomniał. - Ile mi dokładnie brakuje?
- Dokładnie 104 złote i 33 grosze.
- A tamta... - Zaczął sobie przypominać. - Tamta za 99.99?
- Ona nie jest do metalu.
- Ale ważne, że jest! - Wymądrzył się tamten znowu. - Będzie się nadawała! Kto wie? Może niektórzy mają drewniane ogrodzenia i właśnie taka będzie mi wystarczyła?
- Nic z tego, ponieważ jest to cena promocyjna. Weź dwie sztuki grabii po 14.99 oraz gumową kaczuszkę, a piłkę, która nie jest do metalu, dostaniejsz gratis.
- Mam już jedne grabie... - Zamyślił się pseudoklient. - Dobra. W takim razie odłożę te grabie za 20 złotych oraz ten cement... Ile teraz wychodzi?
- 996.70 - podsumował sprzedawca ciesząc się niedostrzegalnie, że zaraz będzie miał gościa z głowy.
- Ale... Zaraz, zaraz..! - Odzyskałam nagle głos. - Przecież pan nie może tak po prostu! Tak nie wolno!
- Już mu to tłumaczyłem - sprzedawca wzruszył ramionami, ale nadal tak, jakby ledwo miał na to siłę. - A on na to, że nie mam prawa go zatrzymywać za takie drobiazgi, że od oceny jego postępowania są policja i sądy, że jak mi się nie podoba, to mogę do trybunału... Da pani spokój, nawet właściciel nie chciał wyjść! - Na koniec zrobił, który pełnił funkcję machnięcia ręką. - Niech se już idzie...
Wtedy jakoś trzydziestoletni ciemnowłosy pan podniósł dumnie bródkę, podniósł koszyk i krokiem zwycięzcy ruszył przed siebie.
Nie no zazgrzytałam zębami wyobrażając sobie, że jestem jedną z osób, które wciąż stawały nieświadome na końcu kolejki ciesząc się, że jest tak uroczo krótka i bezpowrotnie traciły swoje szanse w łapaniu autobusu do domu. Nie odpuszczę ci..!
Przebiegłam wzrokiem towarzyszącą mi półkę z cukierkami i, zanim delikwent zdążył się na dobre oddalić, zamachnęłam się wojowniczo i wrzuciłam mu do koszyka dwie KinderNiespodzianki opiewające na łączną kwotę 5,18 oraz, żeby ostatecznie rozłożyć go na deski, 3-Bita za 1,39.
- Łapać złodzieja!!! - Wrzasnęłam po całości. Sam zainteresowany niezupełnie ogarnął, co się dzieje, w każdym razie przyjął domyślnie ruch niejednostajnie przyspieszony w kierunku przeciwnym do wzrastającego natężenia dźwięku. Ochroniarze i paru konkretniejszych klientów zdecydowało się szybciej i pognało za nim, a znany mi już sprzedawca sięgnął po słuchawkę.
Po kilku minutach totalnego rozgardiaszu wszystko ucichło, wróciło do normy, a po gridlocku nie zostało śladu.
- O, a tak przy okazji - Zwróciłam się do sprzedawcy w ostatniej chwili, gdy już miałam odchodzić. - Czy nie mają tu państwo czasem dużych szyldów z napisem Jestem superbohaterką?
- A, tak. Prosto i przy łopatach skręci pani w lewo.

Dobra, to nie było śmieszne. Można jedynie się pocieszać, że raczej złodzieje nie są na bieżąco z nowinkami prawnymi i generalnie biorą co popadnie niezależnie od najnowszych pomyślunków politycznych.



Bohater znanego filmu, Clark Kent, zmieniał się w::
a) Supermana
b) Super Psa
c) Miss ZSRR




2 komentarze:

  1. "Bezkarność złodziei? Kradzież do 1000 zł nie będzie przestępstwem" Da fuck? 0-0 "Doszłam wtedy do wniosku, że najwyraźniej dwie demonstracyjne litery na przednich zderzakach nie wystarczą. Trzeba będzie sobie jeszcze sprezentować wielki szyld z napisem Jestem superbohaterką." Nie no, leżę, po prostu leżę xD I co sprawiłaś sobie? ładne je chociaż mieli w tym sklepie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co zrobić, jak mamy parodię rządu :r
      A szyldy były, różne, różniste. Duże, kolorowe, neonowe, okrągłe i budowane na bramkach NOR. Tyle że różowych coś mieli niedostatek, muszę poczekać na dostawę.
      Ale będzie, będzie szyld! Niech się wreszcie przestaną ludzie pytać XD

      Usuń