Namierzyłem mój telefon z Mythmobila, natychmiast wziąłem najlepszy sprzęt i Wielofunkcyjny Zaawansowany Pancerz Defensywny Do Walki W Każdych Warunkach. Wziąłem miecz, pistolety, granaty, kawałek placka z galaretką, noże do rzucania, karabin maszynowy, zapasowe magazynki. Wybiegłem z domu i ... wsiadłem do autobusu. Stoję sobie, względna cisza, w tle leci jakaś spokojna muzyczka, zastanawiam się co z moim samochodem, zastanawiam się kiedy zagoją się rany na tyłku po kolcach z kaktusa Pani Haliny, zastanawiam się czy wyłączyłem żelazko (w sumie nie wiem czemu się nad tym zastanawiam jak żelazka nigdy nie używałem), zastanawiam się czy Amelia jest bezpieczna ...
DUUUM !!! Trach ! Trzask Bang ! Amelia wpada przez okno ! Potężnie uderzając o mnie i o fotel obok !
- Amelia ! co ty tu robisz ? - zapytałem zdziwiony.
- Myth..? - wyglądała na jeszcze bardziej zdziwioną.
- No Myth ! Gdzie mój samochód ?!
- Nie ma... zniszczony... - ta wiedźma zniszczyła mój cud techniki !
- Jak zniszczony ? Coś ty mu zrobiła ? Czemu krwawisz ? - po chwili głębszego namysłu i po krótkiej analizie sytuacji - A tak, wpadłaś przez okno.- w sumie wyglądała jakby wpadła.
- Moja noga ... - zajęczała ze łzami w oczach.
- Co noga ? O nie ! Twoja noga !
- On mnie zabije...- powiedziała z takim przerażeniem w oczach.
- Kto ? kt.. - nie zdążyłem dokończyć bo w momencie gdy miałem kończyć wymawiać słowo "kto" przez dziurę w autobusie coś wleciało z przeogromną siłą, uderzyło mnie w szczękę (aż hełm zaczął drżeć jak dzwon Zygmunta). Impet tego czegoś spowodował że przebiliśmy metalową ścianę autobusu i wylądowaliśmy na jezdni ...