środa, 25 lipca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 25.07.2012 Środa

Jak pisałam ostatnio, spotkałam się z królową Wymiaru Elfickiego która poprosiła mnie o pomoc w sprawie buntowników. Oczywiście zgodziłam się ( szczerze powiedziawszy musiałam się zgodzić bo pomyślałam sobie że jeśli odmówię to nie powiększą mnie z powrotem ). Gdy dostałam wszystkie informacje o rebeliantach wyruszyłam na Pole Marchewkowe bo tam widziano ich ostatnio.

Nie było to zwykłe pole ( tym bardziej, że byłam malutka a te marchewki większe ode mnie ) ponieważ marchewki te rosły odwrotnie i były nazywane "marchewkami na wspak". Gdy tak chodziłam po całym tym polu w końcu wyskoczył jakiś rolnik ( tak sądziłam po jego ubraniach ) i zaczął na mnie wrzeszczeć
- Yhmmm, przepraszam ale dlaczego pan na mnie wrzeszczy? - zapytałam grzecznie
- Pewnie jesteś jedną z tamtych, wiedz że teraz się nie dam tak łatwo podejść
- Ale proszę pana ja nie wiem o co panu chodzi
- Poprzednio tak samo mówili i co? I co? Okradli mnie. Zabrali mi całe 2 marchewki
- Przykro mi z tego powodu - co za afera o 2 marchewki? - ale ja nie jestem tu żeby pana okradać, jestem tu z rozkazu królowej i poszukuję rebeliantów
- Królowa powiadasz? Hmm dobrze powiem ci jedynie że ostatnio takie typy się tu kręciły, jeden był taki... taki markotny i ciągle tylko narzekał a drugi miał taki wielki nos
- Tak to muszą być oni - domyśliłam się z opisu jaki podała mi królowa - wie pan dokąd poszli?
- Oczywiście, szli w stronę Lasu Strachu, ale nie zapuszczałbym się tam na miejscu panienki. Tam naprawdę jest strasznie i jeśli ktoś skrzywdzi jakieś stworzonko to podobno ukarze cię sam Mag Stwórca ( okazało się, że tak nazywają Merlina ), więc jeśli odważysz się tam pójść to nie rób krzywdy żadnemu zwierzątku czy roślince
- W porządku - oni naprawdę w to wierzą? - będę uważać na siebie i stworzonka
I poszłam dalej w stronę Lasu Strachu. Pierwsze co spostrzegłam w tym lesie to to, iż jest w nim naprawdę kolorowo a nie strasznie. Idąc tak sobie spotkałam parę wilków ( obeszłam je z daleka jakby coś miało się naprawdę wydarzyć ). Idę sobie, idę aż nagle słyszę głosy - Eeejj stary słyszałeś, że podobno królówka wezwała na pomoc jakiegoś superbohatera z Ziemi? - zawołał ten z wielkim nosem
- Taa słyszałem Stasiek i nie musisz tak wrzeszczeć, głuchy nie jestem - odpowiedział mu ten markotny
- Pewnie jakiś tępak i nawet nas nie znajdzie a nawet jeśli to już mu pokarzemy hehehe - i wyciągnął mocny kij którym pewnie chciał mi przyłożyć
I w tej chwili wyszłam z ukrycia
- Witam, słyszałam że o mnie rozmawialiście
- Niby o tobie panienko? I tak w ogóle co robi tak piękna panna sama w tym strasznym lesie - odpowiedział mi Stasiek
- No cóż... Właściwie to poszukuję was z rozkazu królowej. Otóż to ja jestem tym tępakiem jak to powiedzieliście
- Że co? Wstydu ta królówka nie ma, tak piękną panienkę do walki wysyłać? Ale no cóż albo zaprzestań poszukiwań i powiedz królówce że nas nie znalazłaś albo dostaniesz lanie takie że się nie pozbierasz
- Hmmm wybieram trzecią opcję
- Nie ma takiej
- Ależ jest. Otóż to wy dostajecie baty ode mnie
I rzucili się z kijami na mnie, a ja w tym momencie stworzyłam miecz i pocięłam ich patyczki na kawałki. Następnie trochę im przyłożyłam za nazwanie mnie tępakiem, związałam i zabrałam do królowej.

Gdy byłam już z nimi w sali tronowej królowa nawet wstała z wrażenia
- Dziękuję ci wspaniała bohaterko, uratowałaś nas. jak możemy ci się odwdzięczyć?
- Hmm, może coś do jedzenia by się znalazło - bo akurat zaburczało mi w brzuchu
- Ohh oczywiście, służba przynieść jak najlepsze jadło dla naszej wybawicielki
- Ależ tak to nie trzeba, chciała bym coś co mogła bym zjeść po drodze bo muszę wracać
- Nie, proszę zostań przynajmniej na ucztę w twoim imieniu
I zgodziłam się, było tam najwspanialsze jedzenie, jakiego w domu by mi się nie chciało przyrządzić. Gdy tylko zjadłam dostałam trochę dziwnej substancji w buteleczce i królowa wytłumaczyła mi że jak połknę to coś to odzyskam swój wzrost. królowa jeszcze raz mi podziękowała i obiecała że stworzą pomnik z moim wizerunkiem.

Kiedy już byłam na Ziemi wypiłam tę substancję, miała nawet słodki smak i odzyskałam swój wzrost. Wreszcie mogłam wrócić do domu i nic nie robić ( jedynie od czasu do czasu zajmować się bratanicą, ale to nic ). Więc tyle się działo papa :*

4 komentarze:

  1. Ale fajne :) Tylko się kończy, jakby się kończyło na zawsze... Czemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A według mnie większość naszych wpisów się tak kończy, bo superbohaterowie nic nie robią, a potem to nic nierobienie jest im przerywane. I tak w kółko ;D

      Usuń
    2. to po prostu był koniec na ten dzień :D, na pewno wrócę nie martw się, nie zamierzam zostawić bezbronnych ludzi i moich fanów :)

      Usuń