wtorek, 3 lipca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 03.07.2012 Wtorek

Nowa moc zobowiązuje. Postanowiłam więc nauczyć się całkowicie ją kontrolować, aż dojdę do perfekcji w tym wszystkim. Zaczęłam od najłatwiejszego, czyli jak najszybciej stworzyć i rozłożyć do lotu skrzydła.

Wyszłam więc na dwór, a dzięki skrzydłom nie było mi tak gorąco. Gdy rozłożyłam je, poleciałam w moje tajemne miejsce znajdujące się w Wymiarze Tajemnic, ale nie powiem, jak się tam dostać, w końcu to tajemnica :).

Gdy byłam już w Wymiarze Tajemnic, w moim tajemnym miejscu, zaczęłam mój własny trening. Zaczęłam od stworzenia skrzydeł. Na samym początku, gdy zmierzyłam czas, zajmowało mi to niecałe pół minuty, lecz chciałam robić to szybciej. Ćwiczyłam więc. Trwało to trochę ponad godzinę, aż stwarzanie skrzydeł zaczęło zajmować mi niecałą sekundę ( więc kiedy je tworzę, nie mrugajcie, bo nawet tego nie zauważycie :) ).

Następnie przeszłam do kolejnego etapu tego ćwiczenia, czyli szybkie rozkładanie skrzydeł i podrywanie się do lotu. Wcześniej nie byłam jeszcze do końca przyzwyczajona do moich skrzydeł, więc szło mi to trochę topornie. Zaczęłam więc te ćwiczenia i powiem, że jak już się przyzwyczaiłam do moich skrzydełek, to szło mi to bardzo szybko, nawet nie wiem, kiedy. Kolejny i ostatni etap ćwiczeń ze skrzydłami to połączenie obu etapów poprzednich ćwiczeń. I ostatni etap także szedł mi szybko, musiałam tylko myśleć o skrzydłach jak o części mnie. I rzeczywiście, umiem już wszystkie te etapy połączyć, więc na szczęście skrzydła opanowałam. Na szczęście opanowałam je szybko, bo musiałam wrócić do domu, bo mama powiedziała, że z moim kochanym czajniczkiem coś dziwnego się dzieje - otóż on tyka.

Wróciłam więc i gdy zobaczyłam mój czajniczek, od razu wiedziałam, że jest w nim bomba. Postanowiłam go więc wyrzucić i tak też zrobiłam, lecz przez przypadek trafiłam do podwodnego wulkanu, który powstał około miesiąc temu, po tym jak sąsiadowi pękła rura i zalało całą okolicę. Gdy do tego wulkanu wpadł mój czajniczek, nastała erupcja tego wulkanu i zaczęły z niego wybiegać jakieś dziwne ludziki i coś na mnie krzyczeć. Ja nie lubię, gdy się na mnie krzyczy, bo się wtedy smutam :( ( niefajnie ). okazało się, że są to lawowi ninja, zaczęłam więc z nimi walczyć, ale niestety byli ode mnie silniejsi. Nawet z moimi mocami sobie z nimi nie poradziłam i zaczęłam uciekać, a oni mnie gonili, gonili i gonili i już prawie doganiali, kiedy zobaczyłam, że dobiegliśmy ( właściwie to oni biegli, ja leciałam moimi skrzydełkami ) na Antarktydę!

Kiedy się odwróciłam, aby zobaczyć, czy nadal mnie gonią, zobaczyłam jedynie to, że na mrozie oni stracili swoją moc i przewagę. Teraz zawalczyłam z nimi i wygrałam bardzo szybko ( to było nawet łatwiejsze od walki ze staruszką o moje zakupy ). Na szczęście było już po wszystkim, wróciłam więc do domu i poszłam sobie załatwić praktyki na wakacje i udało się :) Zaczynam od 20.08 przez dwa tygodnie. Po tym jak załatwiłam praktyki, przeszłam się z mamą po zakupy, następnie poszłam z bratanicą i ciotką do lekarza ( nie, to nie ja byłam leczona, bo ja to musiałabym się chyba leczyć na głowę, bo nigdy nie choruję, tylko moja mała bratanica była na kontrolę do alergologa ).

Po wszystkim postanowiłam, że resztę mojego treningu odbędę jutro, bo dzisiaj nawet pogoda nie chce, abym ruszała się z domu, ponieważ rozpoczęła się wspaniała burza ( uwielbiam je, zwłaszcza nocą, burze są przepiękne nocą! ). Zjadłam więc jedynie obiad i siedzę do tej pory w moim pokoju, który nazywam moja bazą i chyba tyle ciekawych rzeczy na dzisiaj. Papa :*

2 komentarze:

  1. Tak się zagapiłam, że nawet nie wiedziałam, że masz taką moc. To dobrze, cieszę się. Poszybuj kiedyś do mnie i napisz mi coś miłego na niebie, bardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW, to ty masz skrzydła? Nie wiedziałam :D Te skrzydła, to tworzenie broni - coś niesamowitego!
    I ja to bym tam olała niecało sekundową perfekcję - ważne, że są :p
    I też chcę mieć taki Wymiar Tajemnic, też!

    Biedny czajniczek :( <pocieszacz>

    OdpowiedzUsuń