czwartek, 26 lipca 2012

Death Bride, Cyrograf Zemsty 26 VII 2012

Jechałam, wciąż naprzód i naprzód. Miałam jeden cel. Świecił mi jasno przed oczyma, prowadził mnie, nęcił i kusił.


Przystanęłam na parkingu obok spożywczego sklepu, stojącego tuż przy jednorodzinnym domku w którym mieszkali rodzice mojego niedoszłego małżonka. Wyszłam z samochodu. Wiatr owiewał moją skórę, noc otaczała mnie zewsząd - cudny zapach północy drgał w późnym podmuchu.


Przeszłam koło sklepu. Powoli, oddychając głęboko. Serce we mnie drżało, palce mi się trzęsły, na plecach tańczyły ciarki, aż mną skręcało. Zaciskałam palce na rękojeści sztyletu tak mocno że czułam, jak odpływa mi z nich krew. Szłam, mrugając szybko. Moje spojrzenie biegało po parkingu i żółtej ścianie sklepu, teraz jednak ponurej i siwej, gdyż jedynym światłem okalającym budynek był księżycowy blask.


Przystanęłam raptownie. Ominęłam wiszące na ścianie sklepu ogłoszenie zwyczajnie idąc naprzód, teraz jednak coś zaczęło mi się kojarzyć, układać... Cofnęłam się dwa kroki i przyjrzałam podniszczonej, brudnej kartce. Coś we mnie drgnęło.

Lena... Zaginęła?

Ale jak to?

Ja ją zabiłam.

Ja broczyłam w jej krwi.

Zamordowałam ją.

Wystraszona, wbiegłam w boczną uliczkę, oddalając się od celu. Szłam szybko, ciężko dysząc. Oparłam się o ścianę jakiegoś budynku, odetchnęłam, usiadłam na chodniku. Kręciło mi się przed oczami. Co się tutaj dzieje?! 

Wstałam. Nie mam pojęcia, jak długo siedziałam, pełna niemocy. Drżałam. Nikogo nie było w pobliżu, był środek nocy. Szłam, stawiając kroki powoli. Szłam by zabić, choć moja determinacja wygasła. Kręciło mi się w głowie, nie zauważyłam, jak wąskim zaułku wpadłam na kogoś. Wystraszona rozmyłam się.

Dziewczyna, na którą wpadłam, rozejrzała się. Wyglądała na zdziwioną i poruszoną. Wbijała we mnie wzrok, choć nie mogła mnie widzieć. Ja zaś doskonale wiedziałam, kim ona jest. Moja druga druhna, Merida, stała tuż przede mną.

Znałyśmy się od kołyski. Chodziłyśmy do jednej grupy w przedszkolu. Szkoła nas rozdzieliła, lecz znów trafiłyśmy do jednej klasy w gimnazjum, potem w liceum. Merida była najdroższą mi przyjaciółką, znała każdy mój sekret. Znała mnie tak, jak ja znałam siebie. 

Czy nasze spotkanie w tym cichym, ciemnym miejscu mogło być przypadkiem?

Dziewczyna wyciągnęła telefon, wykręciła numer i odeszła w swoją stronę pośpiesznym krokiem, rozmawiając lekko ściszonym głosem. Cała chęć na mord wyparowała ze mnie, udałam  się więc prosto do samochodu. Chciałam po prostu zwrócić go Mythowi. Wsiadłam i odjechałam, nie myśląc o niczym.

TRZASK! Drzwi od strony kierowcy odleciały i uderzyły w asfalt. Coś wpadło na przednią maskę i zaraz z niej znikło. Samochód nagle się zatrząsł, coś podniosło go z mojej prawej. Wypadłam przez otwarte drzwi, wraz ze mną kilka rzeczy leżących luzem na siedzeniu pasażera, między innymi telefon. Leżałam na asfalcie, dysząc. Coś złapało mnie za ubrania, rzuciło. Upadłam kilka metrów dalej. 

Atakujący podszedł do mnie, przewrócił mnie na plecy i stanął nade mną. Był ogromny i uzbrojony, na twarzy miał maskę. Rozmyłam się, musiało go to lekko ogłupić, gdyż zaczął obracać się, zdezorientowany.

- Wiem, że tu jesteś! - krzyknął. - Pani chce twojej głowy! Kruczyca chce ciebie martwej!

Ja jednak uciekałam, utykając. Lewa noga bolała mnie jak diabli, nie wiem, czy jej nie złamałam. Uciekałam do jedynej osoby, której w pewien sposób ufałam. 

Do Mytha.

2 komentarze:

  1. Jeju! Tyle się dzieje! Nie moge się doczekać kolejnych części!
    Wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :) I, jak widzę, Kruczyca powraca? Oj kurczę, ona jest troszkę przerażająca :D

      Usuń