poniedziałek, 16 lipca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 16.07.2012r. Poniedziałek

WZIUUUUUUUUUM ! TRACH ! BADUM Tsssssssssssssssss! I ten potworny ból uderzania twarzą o betonową podłogę w norze Amelii... podniosłem się otrzepałem z kurzu i resztek grzybów, przeniosłem Amelię na łóżko i pokuśtykałem do Tajnej Siedziby...
Usiadłem wygodnie w Centrum Dowodzenia.

Booom ! pifa paf tralalalla BANG BANG ! W centrum dowodzenia 200 uzbrojonych terrorystów, każdy z nich zamiast ludzkiej głowy miał miał głowę pumy (w sumie mieli także na sobie ubrania marki PÓMA, zegarki i nawet pistolety AKpuma-47[tak samo było z doczepianymi brodami i turbanami]), wobec przeważającej liczbie przeciwników i ich przewadze liczebnej musiałem wydostać się z Tajnej Siedziby, ale jak ? Wszystkie drzwi i windy zablokowane ... moja ostatnia nadzieja dziura w dachu w kształcie pumy. Musiałem ożyć mojego Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy, podskoczyłem z fotela, chwyciłem Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy Wysokiej Mocy, zrobiłem jeden krok wyskoczyłem, odbiłem się drugą nogą od poręczy i w międzyczasie założyłem Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy Wysokiej Mocy i włączyłem go na pełną moc, w ciągu 0,3 sekundy przyśpieszyłem do 11 machów i wyleciałem przez dziurę w kształcie pumy będąca aktualnie w dachu którą zrobili Pumowi terroryści, zdążyłem jeszcze spojrzeć na półkę na której rozpływały się zegary i z mocą 11 machów przeleciałem przez dziurę, tylko po to aby trafić na ogromnego, oślizgłego i przebrzydłego ...

Tylko po to aby trafić na ogromnego, oślizgłego i przebrzydłego Listonosza !
Prawdopodobnie zmutował na skutek kuracji odchudzającej Dr Etkera (nie polecam mieszać budyniu, kisielu i oranżady o smaku multiwitaminy - bo skończycie jak owy Listonosz). Listonosz zamachnął się swoją listonoszową torbą i odbił mną jak Agnieszka Radwańska piłkę, rakietą, tenisową rakietą, na korcie, korcie także tenisowym (no może poza tymi nie tenisowymi fragmentami). Przeleciałem ładne 5 km lotem koszącym, wleciałem prosto do jedynego kurnika w promieniu 50 km, byłą tam kura, nadzwyczaj inteligentna, podeszła zapytała :
- ko ko dak ko, czemuż to ko zawdzięczam pana ko wizytę ko ko ?- zapytała bardzo grzecznie, a ja równie grzecznie odpowiedziałem na to kokoko pytanie:
- a więc jestem to gdyż zmutowany listonosz uderzył mnie torbą, po wcześniutkiej ucieczce przed bandą pumowych terrorystów - przyznam że nie zabrzmiało to przekonywająco ale nie mogłem prowadzić dalszych dywagacji z kurą gdyż zmieniła się w tyranozaura, na szczęście przy rozroście kura(tzn tyranozaur) rozwalił kurnik. Zdążyłem uciec do lasu .

Wbiegłem do lasu potknąłem się o kamiennego jamnika i wpadłem do rzeki, na szczęście nurt nie zabrał mnie dalej niż 5 km, wyszedłem z rzeki a tu na brzegu już czekał na mnie oddział pumoterrorystów, pojmali mnie i zanieśli do Tajnej Siedziby, posadzili mnie w fotelu. Przyszedł Pumaterrorysta z takim czerwonym irokezem i zaczął mnie przesłuchiwać :
- Gadaj szuło ! Gdzie ukryłeś pierniczki?! mam użyć siły ?
- No ale ja nic nie wiem o żadnych pierniczkach - odpowiedziałem (na prawdę ich nie zjadłem).
- Jeszcze się stawiasz ?! Dawać "Cierpienie Johnego Siterterra" ! - po chwili jego poplecznicy przynieśli coś co wyglądało jak miotacz czarnych dziur, przyłożył mi do głowy i krzyczał że mnie zabije, patrzyłem na spust, widziałem że nadusił na spust, broń generowała czarną dziurę, już czułem jak wciąga mnie w czarną dziurę ... Lecz nagle z dachu zeskoczyła mała biała baletnica, czas się zatrzymał, zacząłem słyszeć muzykę a ona tańczyła, wszyscy na nią patrzyli i ja i pumoterroryści i listonosz i nawet kamienny jamnik.

Od małej białej baletnicy zaczęło bić takie światło, światło zmieniło się kulę energii ... Wybuchło ! energia przeszyła wszystko i wszystkich ... Pumoterroryści zginęli, tak samo jak Listonosz. Mi nie stało się nic, Baletnica uśmiechnęła się, podeszła do mnie, w ręce miała sztylet, dziwnie znajomy sztylet, podeszła bliżej przyłożyła mi sztylet do szyi i ...

Obudziłem się, to był tylko sen, uffff, otwieram oczy i przede mną z jedną ręką na fotelu a drugą ze sztyletem przy mojej szyi stoi Amelia ...

Czy mnie zabije ? Czy może ja pozbawię ją życia ? A może przyjdzie Pani Halina z pod 3 i powie że robimy za dużo hałasu ? To wszystko w kolejnym wpisie ...


Piosenka dnia :

Dobranoc :)

3 komentarze: