środa, 4 lipca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 04.07.2012 Środa

Dzisiejszego dnia kontynuowałam mój trening i uczyłam się, jak szybko tworzyć różne rodzaje broni. Cały czas wydaje mi się to dziwne, bo one po prostu wychodzą z moich rąk, tak jakbym tworzyła je z niczego ( nie, nie jestem Bogiem, takie tylko porównanie ).

Na początek tworzyłam małe sztylety. Szło mi to dość opornie z powodów wyżej opisanych, lecz po pewnym czasie, kiedy je tworzyłam i chowałam, przyzwyczaiłam się do tego i przeszłam do większych broni, czyli mieczy. To już szło mi szybciej, skoro już opanowałam sztylety, bo jest dość podobnie.

Na sam koniec zostawiłam sobie najgorsze, czyli bronie palne ( zazwyczaj są specjalnością Mytha, ja wcześniej wolałam używać miecza, ale jeśli teraz mam taką możliwość, to dlaczego by nie skorzystać ). Za pierwszym razem stworzyłam mały pistolecik i kolejno przechodziłam do większych broni, gdy zadzwonił mój telefon ( ten służbowy ) :
- Halo? Czy to pani Ksena Wojowniczka? - Spytał wystraszonym głosem jakiś mężczyzna.
- W rzeczy samej, tylko proszę nie mówić do mnie "pani", czuję się wtedy staro. Jeśli musi mnie pan tytułować, to może być superbohaterka - odpowiedziałam wystraszonemu głosikowi.
- Ah, przepraszam, przepraszam...
- Ależ proszę nie przepraszać, niektórzy lubią, jak się ich tytułuje, a ja za bardzo tego nie lubię, a nie wszyscy o tym wiedzą, po prostu.
- Dobrze, dobrze, więc przejdę do sedna sprawy. Otóż dzwonię do pa.. ciebie, superbohaterko, ponieważ w moim mieście grasuje stwór zwany przez wszystkich Sroką.
- Hmm, Sroka, dziwne przezwisko. Ale, ale: mówi pan, że to pana miasto?
- Otóż tak, jestem burmistrzem miasta Złotka, ale przez tę Srokę coś mało w nim teraz złota, ponieważ ona kradnie wszystko, co się świeci i zabiera do swojego gniazda czy kryjówki.
- Aha, dlatego "Sroka", teraz rozumiem, rozumiem. I ja mam się pozbyć tej natrętnej Sroki z waszego miasta i odzyskać wasze złoto, jak rozumiem?
- Otóż to. W moim mieście nie chcę takiego typa, co kradnie. U nas każdy zazwyczaj jest uprzejmy i chętnie pożycza swoim znajomym, co tylko potrzebują, nawet złoto. A teraz, gdy ta Sroka zaatakowała, każdy stał się takim sknerusem, że aż szkoda patrzeć. Rodzice nawet dzieciom nie dają dotknąć swoich złotych rzeczy w obawie, że skądś wyskoczy Sroka, więc proszę, pomóż nam.
- W porządku, pomogę.
I rozłączyłam się, wskoczyłam w mój strój i poleciałam do tego miasta. Nie za bardzo wiedziałam, gdzie to jest, ale na szczęście poleciałam Gwiazdką, a ona ma wbudowany w sobie GPS - inaczej musiałabym kupić jakąś mapę po drodze.

Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam dziwnie ograbione miasto. Na pomnikach nie było żadnych świecidełek, został sam beton ( a niektóre pomniki nawet zostały skradzione i to nie przez naszych złomiarzy - a myślałam, że to oni są najbardziej zdolni do wszystkiego ), poznikały złote mercedesy i złote razy w oknach. Pan Miecio skarżył się, ze nawet złoty sedes mu ukradziono i to kiedy na nim siedział! I wiele więcej skarg było, więc ruszyłam.

Na sam początek musiałam odnaleźć gniazdo tej sroki. Nie było to trudne, bo miała je w dziupli w najgrubszym pniu drzewa w pobliskim lesie.
- Wyłaź, ty wstrętna sroko! - krzyknęłam.
I chwilę później wyszła, a raczej rzuciła się na mnie. Zaczęła się walka. Stworzyłam sobie mój ulubiony miecz i zaczęłam ciąć to stworzenie, które naprawdę wyglądało jak sroka, tylko że ponad dwumetrowa. Sroka atakowała mnie szponami i dziobem, lecz ja miałam dłuższy miecz i ostatecznie ją pokonałam.

Gdy pokazałam ludziom, gdzie są ich skarby, od razu się ucieszyli i zaczęli je wydobywać. Gdy już miałam odejść, w pewnym momencie podszedł do mnie mały, łysy mężczyzna ( gdyby był zielony przypominał by Yodę :) )
- To ze mną pani... eee... Kseno, rozmawiałaś przez telefon. Jestem Złocisław Złotkowski i chciałem ci podziękować. Jako wyraz wdzięczności daję ci te przedmioty.
Były to złoty zegarek i figurka. Myślałam, że też jest ze złota, a okazało się, że jest to figurka zrobiona przez dzieci z miasta i pomalowana na prawdziwy złoty kolor ze złotego złota ). I gdy tak wszyscy już mi podziękowali, odeszłam do mojej Gwiazdki i wróciłam do domu.

Dziś jest tak gorąca, że w domu siedzę tylko w przeciągu lub na klatce schodowej ze znajomymi. Oglądam tylko, jak mój chomiś się wygłupia w swojej klatce i udaje kaskadera i nic więcej ciekawego się nie działo, więc to wszystko - papa :*

2 komentarze:

  1. hm, może twój chomik zostanie wyczynowym kaskaderem? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chomik jak chomik, ale to miasto! I ta twoja moc... eee... tworzenia broni? Interesujące, a na czym to polega? Machasz rękami, mówisz "Abrakadabra" i już jest?

    OdpowiedzUsuń