sobota, 30 czerwca 2012

Death Bride, Cyrograf Zemsty 30 VI 2012

Delikatny powiew wiatru spowijał cmentarz przedwczoraj o poranku, parę godzin po morderstwie, jakiego dopuściłam się w nocy. Spacerowałam po krętych dróżkach, wymijając kojejne groby, czytając kolejne nazwiska, przyglądając się zdięciom tych, którzy już odeszli. Miałam dziwne wrażenie, że podmuchy powietrza oczyszczają mnie z cichego poczucia winy, które szeptem próbowało przebić się przez moje sumienie.


Nagle zauważyłam postać, przechodzącą główną aleją cmentarza. Nie miałam pojęcia kim może być, jednak gdy tylko przypomniałam sobie morderstwo dokonane na Arkadiuszu, do którego doszło ledwie kilka godzin wcześniej, poczułam dziwne drzenie w sercu. Wiatr zatrzepotał w koronach drzew, opadłe płatki kwiatów zatańczyły na chodniku, mi zaś zakręciło się w głowie, jakbym się w pzedziwny sposób scalała z przyrodą... Zawrzała we mnie krew. Cicho przemykałam się za postacią, suknia ślubna trzepotała wokół moich nóg. Nim się zdąrzyłam zorientować, sztylet wymknął mi się z rąk i przecinał powietrze, lecąc w stronę tajemniczego osobnika. Pędził ze świstem, lecz, ku mojemu zaskoczeniu, zamiast wbić się w jego plecy, opadł na chodnik z brzdękiem. Rozmyłam się szybko i chwyciłam broń. Podeszłam do postaci ze sztyletem uniesionym nad głową...

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 30.06.2012 Sobota

Dzisiejszy dzień był dla mnie zwariowany. Otóż obudziłam się o 11, wstałam, zjadłam śniadanko i wyszłam się przejść. Gdy tak szłam sobie i patrolowałam miasto nagle coś mnie uderzyło mocno w głowę i straciłam przytomność.

Ocknęłam się w jakimś dziwnym laboratorium, nade mną był jakiś dziwny człowiek w fartuchu lekarskim i coś do mnie mówił, a że ja jeszcze nie do końca odzyskałam świadomość nie wiedziałam co. Gdy już doszłam do siebie chciałam wstać, ale zobaczyłam, że jestem przykuta łańcuchami do stołu, a szalony doktorek przystawia mi do ust jakąś maskę, z której wydziela się jakaś substancja usypiająca i niestety zasnęłam.

Gdy się obudziłam byłam w jakimś miejscu dziwnie przypominającym salę gimnastyczną
- Widzę, że śpiąca królewna się obudziła - powiedział jakiś wielki typ - to dobrze, czas na naukę swoich nowych umiejętności

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 29 czerwca 2012



O, nie zauważyłam wczoraj - czyżby nowa superbohaterka? Ale taka jakaś mroczna... No ale może w takim razie Marvel będzie do nas chętniej zaglądać?

Jest coś jeszcze, czego nie zauważyłam. Pięćsetny post! Ksenia mi go sprzątnęła! Aaaaale - sami widzicie, jaki mam refleks. Nawet gdybym faktycznie zdążyła, jak planowałam, to zapomniałabym złożyć sobie gratulacji.

No czyli tak - Myth ma osiągnięcia na polu montażu technologii pseudokosmicznych, Nieżywa Panna Młoda na polu cmentarnym, Ksenia to już w ogóle wywodzi wszystkich w pole... No a ja...

piątek, 29 czerwca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 28.06.2012r Czwartek

Jak już wspomniała Ksenia Wojowniczka miałem drobny zatarg z Pomarańczem, rozwiązałem ten problem więc do niego nie wracajmy.

Ostatnimi czasy zbudowałem (tzn jestem w trakcie budowania) dla mojej dziewczyny (tajnej agentki) reaktor łukowy (używany przez Iron Man'a). Prawdą jest że brakuje jeszcze kilku części i na razie generowane są pewne fluktuacje mocy, ale kto by się przejmował wybuchem o sile 5 megaton :D

Po akcji z Pomarańczem przyleciał do mnie Tony Stark i chciał kupić ten reaktor, bo niby 9300 razy dłuższy czas działania i że niby coś tam z podróżami międzygwiezdnymi ... ale ja tam go nie słuchałem bo przynudzał, mówił coś o 1 000 000 000 000 000 $ za reaktor i że dorzuci wszystkie swoje zbroje, no ale przecież to prezent dla dziewczyny więc za żadną kwotę go nie sprzedam.

A za to dzisiaj, od rano jakoś mi tak smutno było i tak jakoś nie wiem jak ... więc wybrałem się na taką zwykłą przechadzkę, żeby się zmęczyć i nie tęsknić.
Więc idę sobie spokojnie, napawam się samotnością. Nic nie zwiastowało zbliżającego się niebezpieczeństwa, było już całkiem ciemno, powiewało chłodem, jedynym światłem był blask nielicznych gwiazd na zachmurzonym niebie. Mijając kolejne groby na cmentarzu nie zauważyłem że podążała za mną jakaś mara, jakiś cień, pokraka albo może jakieś nikczemne stworzenie z czeluści piekielnych ...

czwartek, 28 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 28 czerwca 2012



- Dzwonię do pani w bardzo... nietypowej sprawie - zadzwonił do mnie dzisiaj rano pewien nietypowy nieznajomy.
- Znaczy, że co? - Palnęłam podnosząc głowę z poduszki. - Weiss?
Głos mi się jednak nie zgadzał. Taki jakby znajomy, a jednak średnio. W dodatku zamiast odpowiedzi usłyszałam krótkie i niepojętne Eee, ich weiß nicht, a potem na chwilę zapanowało milczenie, które poszło sobie dopiero, kiedy gość znów przystąpił do ofensywy.
- Superbohaterko AstroGirl - powiedział tak, jakby próbował mnie zahipnotyzować. - Mam dla ciebie kolejne zadanie...
Pomrugałam do słuchawki. Zaraz, ja skądś znam ten głos...
- Charlie?
- Eee... Tak?
Tak! To ten pseudo-hippiso-łyso-czarnoskóry Charlie z ręcznikiem, którego jakiś czas temu spotkałam! Pewniej łatwiej bym go poznała, gdyby tak jak ostatnio trzymał się za nos, kiedy mówi, co powodowało u niego wyrafinowane efekty akustyczne wybitnie niskiego głosu.
- A ty nie możesz normalnie powiedzieć, że czegoś ode mnie chcesz?
- Ale... Ten prawdziwy Charlie z Aniołków Charliego też nigdy nie mówił takich rzeczy normalnie.
Uświadomiłam sobie, że jeszcze do tej chwili niepotrzebnie zakładałam, że zbiór superidiotów kończy się na czarnych charakterach.
- Ale on też nie był normalny - podsumowałam. - A Weiss? Ten motyw z radia?
- To miał być taki nowy dizajn...
- Dobra, tak czy siak pomogę ci, jakem superbohaterka - chciałam pomachać rękami, ale ponieważ się na nich od odebrania słuchawki cały czas opierałam, pomachałam nogami rozrzucając też kołdrę. - Więc co tam? Okradli cię z żyrandola, który wisiał na podłodze? Kury wjechały ci rozpędzonym czołgiem w ścianę? A może kury okradły cię z żyrandola i uciekły czołgiem, który wjechał ci w ścianę?

Death Bride, Cyrograf Zemsty 28 VI 2012

Rzecz niezwykła się dziś stała, nie spodziewałabym się tego po sobie. 


Zabiłam. Zabiłam kogoś, kogo zabić nie planowałam. 




Moja wendeta nigdy nie dobiegnie końca, moje cierpienie i smutek, lecz dziś zabiłam przyjaciela mojej rodziny, z wściekłości i goryczy. 


 Mój mąż, mój nieżywy już, niedoszły mąż, przewraca się właśnie w grobie. Szłam przez cmentarz, czyszcząc sztylet i nucąc cicho, gdy zobaczyłam Arkadiusza nad grobem mojego kochanego, mojego utraconego. Stał, trwając w bezruchu. W momencie przed moimi oczyma ukazała się scena z mego ślubu. Ubrana w białą suknię, ze starannie upiętymi włosami i długim welonem na głowie stałam, radosna, przed mężem. Arkadiusz był świadkiem, Lena i Merida druhnami. Byłam szczęśliwsza niż ktokolwiek, on na mnie patrzył z miłością w oczach… Lecz jego rodzice nie chcieli, by za mnie wychodził. Byłam zbyt inna. 


 Jak ci dzisiejsi „superbohaterowie” - mam nieziemską umiejętność. Nie rzucam samochodami. Nie latam, nie skaczę pod niebo. Potrafię jednak się rozmywać, niemalże znikać, niby zjawa… Wcale tego nie wykorzystywałam za często…


środa, 27 czerwca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 27.06.2012 Środa

Dzisiejszego dnia dostałam wiadomość, że w pewnym mieście doszło do bójki pewnego superbohatera nazywanego Myth z panem Pomarańczem ( tak, kuzynem "tego" Mandaryna ). Gdy doleciałam na miejsce, okazało się, że przenieśli się do wymiaru Pomarańczowego i dalej bili się właśnie tam. Kiedy ich odnalazłam, zobaczyłam, że znajdują się na pomarańczowym polu minowym stworzonym przez Pomarańczową Armię do celów ćwiczebnych. Walka była długa. Myth wygrywał, lecz w pewnej chwili Pomarańcz wyciągnął z kieszeni nic innego jak sok pomarańczowy ( pił sok ze swoich kuzynów? doszło już do kanibalizmu w tym wymiarze, co będzie następne? ).

Okazało się, że sok pomarańczowy dodaje siły Pomarańczowi i dlatego właśnie wcześniej zabił swoich trzech kuzynów ( właśnie dlatego Myth się z nim bił, bo ci kuzyni byli kumplami Mytha ). Od tamtej pory Pomarańcz wygrywał, ale w pewnym momencie Myth wykombinował skądś reaktor łukowy i pokonał wrednego Pomarańcza.

Wiadomo, że jak się wystrzeli z reaktora łukowego to jest ogromny odrzut, Myth po takim odrzucie wleciał w Świątynie Pojedynków i zniszczył ją tak, że wygląda teraz jeszcze gorzej niż Koloseum. Gdy podeszłam do niego, był taki obolały, że zgodziłam się zająć jego rewirem do momentu, aż dojdzie do siebie. Po wszystkim podwiozłam Mytha do jego centrali i odleciałam dalej, bo miałam kolejne wezwanie.

wtorek, 26 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 25 czerwca 2012



Poniedziałek, a nie ma teatru. W takich chwilach pozostaje mi zmienić się w marudnego Garfielda, który nie lubi poniedziałków.
Ale pamiętajmy, że oprócz sztuki teatralnej mamy jeszcze muzykę.

Może nie każdy o tym wie, ale wraz ze startem mistrzostw labolatoria na całym świecie rozpoczęły poszukiwania odpowiedzi na gorączkowe pytanie Co też ludziom odbiło, że zagłosowali na to Koko koko Euro Spoko?


stąd
Już nawet kury patrzą na nas jak na idiotów.

niedziela, 24 czerwca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 24.06.12 niedziela

 Kontynuacja poprzedniego wpisu w którym opisałem jak ukrywałem się przed deszczem w domku RastaWikinga Tenisisty i rzeczony RastaWiking Tenisista zastał mnie w swoim domku w środku lasu:
 A więc RastaWiking Tenisista wszedł do domku, zrobił mroczną minę, przymrużył oczy, odłożył bumboxa i powiedział... "Mo siema zią ! Zapalisz ze mną Magiczną zieloną roślinę daną przez nordyckich bogów?", a ja grzecznie podziękowałem, bo nie lubię, wtedy RastaWiking Tenisista zrobił głębszy wdech, pokręcił wąsem, nachylił się nad bumboxem i puścił pradawną pieśń bojową wikingów "I just call to say I Love you". Nagle wyskoczył w powietrze i rzucił się na mnie niczym Amerykanin na hamburgera. Na szczęście wyskoczyłem przez okno w którym na szczęście nie było szyb, ale były... kaktusy. Gdy z wrzaskiem przypominającym postrzelonego kojota na prerii wyskoczyłem z kaktusów  wpadłem w ...

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 24.06.2012 Niedziela

Ostatnio nie pisałam, ponieważ brałam lekcje walki mieczem od mojego kumpla Clouda ( po prawej ). Swoją drogą ma świetny motor ( nawet dał mi się przejechać :) ). Po zakończeniu lekcji, które musiały być co chwila przerywane, ponieważ Tiffa była zazdrosna i cały czas nas kontrolowała ( po prawej zdjęcie ). Swoja drogą ona mówi, że nie są parą, ale zachowują się jak stare małżeństwo.

Dzisiejszego dnia wstałam niewiele przed godziną 12, zjadłam śniadanie i poszłam się przejść na miasto. W pewnej chwili dostałam wiadomość, że niedaleko widziano E.T. Każde dziecko wie, że to jest tylko gumowa figurka ( wybaczcie, że zniszczyłam wasze dzieciństwo przez tę prawdę ), pobiegłam jednak na miejsce, w którym widziano to coś. Okazało się, że to nie był żaden E.T. ( jak mówiłam ) tylko Goa'uld. Od razu, gdy rozpoznałam to coś, wezwałam mojego starszego ( dużo starszego ) ode mnie kumpla, któremu kiedyś pomogłam - Jacka O'Neila.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 23 czerwca 2012



Co można sobie zrobić na obiad latem, jak się ma pod dostatkiem owoców oraz mleka? Oczywiście zupę owocową!
My z owoców dysponowaliśmy (i nadal mamy spory arsenał) czereśniami, truskawkami, porzeczkami, a także białymi owocami mojej morwy (która pomimo swojego jak na razie niewielkiego rozmiaru wciąż nie przestaje sypać!)


Na rycinie widzimy białe elementy na czerwonym tle, które stanowią owoce morwy (reszta jest milczeniem, czyli porzeczką).

piątek, 22 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 22 czerwca 2012



Superbohaterskie czyny nie są ostatnio zbyt liczne. Nie wiem, czy można zaliczyć do tego przegonięcie paru delikwentów z monopolowego 4 minuty po oficjalnym zamknięciu, pozbieranie i zawieszenia z powrotem rozsypanego prania pewnej pani (choć zawieszone było na wysokości czwartego piętra, a to już brzmi popisowo), drugie odwiedziny u państwa Starszych i udobruchanie dla nich chomika i poplewienie paru grządek.
Nie, zdecydowanie nie. Zastanawia mnie, co w tej chwili robi poznański Roborobot Automatycznie Robotyczny. A także to, jak zmienia się z walecznego SuperRobota z powrotem do postaci, która mieści się za ladą sklepową, bo tego mi akurat nie powiedział.
Widocznie superdziewczyny na to nie lecą.

A propos latania - może i mogłam go odwiedzić i zapytać wprost i osobiście, ale zważywszy na to, że ostatnio Myth robi wszystko z udawaniem Tytonia i walką z wiatra... znaczy: z chmurami włącznie, to uznałam, że chyba nie jestem ostatnio aż taka potrzebna i pomyślałam, że włączę sobie pierwszy z listy filmów, które ostatnio jeszcze udało mi się ściągnąć. Zwłaszcza, że znowu bolała mnie głowa.

czwartek, 21 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 21 czerwca 2012


Awwww! Pierwszy dzień lata! Pewnie nikt tego nie zauważył, bo ciągle leje XD

Co myślicie o snach? Ludzie mają do nich różne podejście. Niektórzy traktują je tylko w kategorii sen<->koszmar i specjalnej wagi nie przywiązują, inni uważają, że to kwestia tego, czego się kto akurat na ogląda, inni zaraz po przebudzeniu lecą do sennika, żeby się dowiedzieć, co jest grane. Nawet na forum vampirciowym mają zabawowy wątek na temat znaczeń snów, choć osobiście zaobserwowałam, że tematyka i głębia tłumaczeń zależna jest nie tyle od samego słowa, co od literatury, po którą sięgamy (trafił mi się kiedyś sennik, któremu wszystko się z jednym kojarzyło). Freud i Dali mieli dla nich jeszcze ciekawsze zastosowania, a gastrolodzy to już zupełnie...

Myth, Dziennik Superbohatera 20.06.2012 środa

Burza -> deszcz -> woda = mokre ubrania
Burza -> wiatr = zimno
Mokre ubrania + zimno = przeziębienie
Tak, podczas patrolu napatoczyła się dość sporych rozmiarów gruba burza i była głodna (burczało jej w brzuchochmurzu - gdy chmurze burczy w brzuchochmurzu ludzie mówią, że grzmi). Dzięki prostej dedukcji doszedłem do wniosku, że jakoś niespecjalnie zależy mi na konfrontacji z deszczem, więc podjąłem decyzję ukrycia się w Tajemnym Lesie ulokowanym nieopodal. Tak jak wydedukowałem, tak też się stało - chmura nadleciała nad las i zaczęła płakać z głodu. Burczała i wylewała poważne morze łez i wrzeszczała. Kiepsko mówię po burzemu, ale mówiła coś o tym, że jest głodna i zła, bo przegrała z tornadem grę w kółko i krzyżyk. A przegrała dlatego, że tornado robiło kółka, a ona nie umiała krzyżyków i robiła gwiazdki. Potem zjadła kaczkę z korkociągiem - kaczka z korkociągiem ją poharatała i wyskoczyła przez jej d... otwór wydalniczy. Więc pobiegłem do lasu...

wtorek, 19 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 19 czerwca 2012



Paczcie, paczcie, co się stało! Moja malutka morwa, o której opowiadałam już parę razy, już dojrzewa! Znaczy: jej owoce.


Jakość raczej byle jaka, a to z powodu tego, że najciekawsze skupiska znajdywały się pół metra nad moją głową, przez co nie mogła ona towarzyszyć wyciągniętej ręce z telefonem.

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 19.06.2012 Wtorek

Dzisiaj ostatni dzień laby, jutro trzeba iść do szkoły, ale kto powiedział, że trzeba iść na wszystkie lekcje :). Na angielskim oceny już wystawione, więc nikt nie przyjdzie, wychowawcza to nie lekcja, więc nie trzeba iść, zostają tylko inżynieryjna, fotogrametria i ogólna, ale o ogólnej to jeszcze pomyślę :D.

Jak wstałam dzisiaj o 11, wyszykowałam się i poszłam na zakupy. Kupiłam sobie bluzkę i zrobiłam zakupy do domu. Kiedy wracałam już z zakupów natknęłam się na pluszaka, który leżał samotnie na chodniku ( było to dziwne, bo wokoło chodziło pełno dzieci i żadne się nim nie interesowało, tylko dziwnie spoglądało, jakby z nutą podejrzliwości ). Wzięłam więc tego misia i usadowiłam go na parapecie sklepu, aby nie leżał tak na środku i, gdy jego właściciel / właścicielka sobie o nim przypomni, żeby łatwo go dostrzegł.

Myth Dziennik Superbohatera 19.06.2012 wtorek

W imieniu wszystkich Superbohaterów pragnę przeprosić za malejącą w ostatnim czasie liczbę wpisów, spowodowane jet to nagłym natłokiem spraw bieżących, przeszłych i przyszłych. Tak więc jest to czas wytężonej walki o wolność, równość i oceny, bądźcie wyrozumiali bo my też nie mamy łatwo:

Zacznijmy ode mnie. Kosmici latający nad stadionem narodowym to chyba nie jest codzienność? No chyba ze jest, ale to w takim razie nie mam tak dobrego dostępu do środków psychotropowych / narkotyków nisko i wysoko Oktanowych / herbaty z maku C-Lin-Y / grzybków halucynogennych / kowadła jak wy. Po meczu z pobratymcami Krecika 40 mln Polaków wyemitowało tak wielki wybuch emocji składający się ze złości, smutku, rozczarowania i innych złych emocjonalnych emocji. Był on tak intensywny że dotarł na jeden z odległych księżyców Saturna, księżyc ten nazywany jest Kalisto, okazało się że żyje ram rasa uczulona na negatywne emocje. Rasa Komunistycznych Kosmitów Księżyca Kalisto (KKKK) przybyła aby zdezynfekować Ziemię ze złych emocji. Tuż po przegranym meczu ich statki dotarły na orbitę rozpoczął się zrzut spadochronowy...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 18 czerwca 2012



Niewiele po tym jak przyjechałam, tak w sobotę 9., myślałam o tym, żeby odreagować sobie to, co się ostatnio niemiłego działo na tej zasadzie, że polecę sobie do tego gościa, co tam na górze robi grzmoty hałasu podczas burzy, która akurat była, i posiedzę sobie popatrzeć. Poproszę też, żeby robił je częściej, jeśli można (np. podczas upalnych dni słonecznych, kiedy zupełnie nic nie słychać i jest tak nudno), pozwolił mi się pobawić albo chociaż coś zagrał. Czy coś takiego. Nie wiedziałam co prawda, na czym to polega, czy siedzi tam na przykład, nie wiem, wielki skrzydlaty albinos dumnie walący w gong albo stary pan Zbychu majtający blachą, musiało to jednak być coś ciekawego.

Co do czego jednak zostałam za szybą tylko gapiąc się ze zmęczeniem w deszcz.

niedziela, 17 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 17 czerwca 2012



Michał: Czemu bierzesz urlop tylko na początkowe mecze, a nie np. na finały?
Dawid: A po co? Ja chciałem tylko naszych pooglądać.
bash.org.pl


Tak, wszystko dało się przewidzieć - mieli zagrać, jak nigdy dotąd nie grali, a zagrali, jakby nigdy dotąd nie grali. Chociaż nie bądźmy aż tacy złośliwi - miałam (nie)szczęście oglądać kawałek początku i nie było wcale tak źle! Prawie się nie przewracali i nie kopali, zaskakująco często trafiali w piłkę...

No ale - koniec imprezy. Czas pozbierać talerzyki, pozbierać skorupki i spuścić powietrze ze stadionu narodowego. Wreszcie skończą się sensacje (Łaaaaa! Gramy z Czechami, jakie to cudowne!!!), wyrwane z kosmosu nadzieje i pogdakiwanie w rytm naszego nowego hymnu narodowego i może wreszcie zrobi się ciszej (mówię tutaj w imieniu ludzkości, jako że sama mieszkam na wsi).

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 17.06.2012 Niedziela

Obudziwszy się dzisiejszego dnia ( pierwszy raz naprawdę wyspana ) chciałam zabrać się do pracy na geodezję ( tak, zadała nam na sam koniec roku pracę ), ale przypomniało mi się, że jutro i pojutrze mam wolne ( maturzyści piszą test na technika ), więc mogę się za to zabrać kiedy indziej lub w ogóle tego nie zrobię, ponieważ z ocen wypada mi 3, więc nie martwię się tym za bardzo :).

Ok 14 poszłam na obiad do dziadków z racji tego, że moja mama pojechała do Niemiec do taty i nie miał kto ugotować ( i też dlatego, że w niedzielę zazwyczaj całą rodzina jemy obiad u dziadków ). Po obiedzie była moja kolej zmywania, więc wykonałam to superbohaterskie zadanie, a na końcu pobawiłam się z moją bratanicą.

Kiedy wracałam do domu, usłyszałam nagle, jak ktoś mnie woła, lecz nie moim prawdziwym imieniem, ale tym superbohaterskim. Jak znalazłam osobę, która mnie wołała, okazało się, że był to Czerwonooki.
- Witaj, nie wiedziałem, jak się z tobą skontaktować, więc kiedy wracałaś z ostatniej misji, śledziłem cię - powiedział - i z góry za to przepraszam, lecz potrzebuję twojej pomocy. Otóż mój brat powrócił.
- Ale jak? Przecież pokonaliśmy go.
- No tak, ale...

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 17.VI.2012

Niestety się nie udało, biało-czerwoni polegli, ale trzeba być dobrej myśli, kiedyś będą inne turnieje, może na nich coś zagramy.

 A tymczasem niedziela, dzień odpoczynku, który wszyscy powinni spędzić z rodziną lub przyjaciółmi. Ja poświęciłem czas obu stronom. Z rodziną jak co niedzielę zjadłem obiad, potem obejrzeliśmy jakiś film i wybrałem się w podróż do mistrza Roshiego. Nie miałem zbytnio czasu, więc teleportowałem się. Roshi jak zwykle wylegiwał się na swoim leżaku, czytając kolorowe pisemka. Gdy po pięciu minutach

sobota, 16 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 16 czerwca 2012



Koleżanka się zastanawiała dzisiaj, jak to właściwie jest z tymi etykietkami, że należy spożyć przed. Że jak pisze na jogurcie należy spożyć przed 6.5., a już jest 6. maja, to ona to jeszcze może zjeść czy już nie może? Zgodnie doszłam do wniosku z innymi towarzyszącymi mi superbohaterkami, że można, jeśli za szybko nie ucieka. No i też zależy, gdzie się ten jogurt znalazło.
Koleżanka jednakże wykazała liczne obawy o obecność bakterii. Czy 6. maja te bakterie już są (bo jest już 6.?) czy jeszcze ich nie ma (bo jest dopiero 6.?). My na to, że przecież to o to właśnie chodzi, żeby bakterie były i dobrze się czuły. Podczas gdy ludzie piją jakiegoś tam Actimela z niby to żywymi kulturami bakterii, my mielibyśmy prawdziwieżywe kultury bakterii i to z własnej hodowli! Być może nawet bardzo żywe, jeśli ściągną sobie DJ'a i zaczną robić imprezę, ale to będzie słychać.
No ale jak jakiś grzyb się rozwinie zamartwia dalej koleżanka. No ale to jest dobrze przecież, jak grzyby są. Byle nie jeden, a kilka. Chyba że duży. Wtedy trzeba wyjąć, pokroić i usmażyć.
A jogurt można zjeść normalnie.

No tak, Euro, a ja od rzeczy gadam. Zapomniałam, że jest teraz Euro i wiekopomna chwila walki z Czechami (?), a więc mam nadzieję, że powyższy temat się z tym kojarzył.

Myth, Dziennik Superbohatera 16.06.2012 Sobota

Ostatnimi czasy jestem chory na marsjańską grypę, złapałem ją podczas cotygodniowego patrolu układu słonecznego. Mianowicie lecę sobie w pobliżu Marsa w pełnym uzbrojeniu (czyli w Wysoce Technologicznie Zaawansowanym Pancerzu Bojowym Do Walki Na Ziemi, w Wodzie i Powietrzu) i nagle BANG! Uderzyłem w jakiś statek kosmiczny, statek się zatrzymał, nazywał się "zatrąb jeśli lubisz szyszki" postał chwilę i odleciał. Potem nagle zahamował, cofnął się koło mnie, drzwi się otworzyły. Z za drzwi wychylił się mały Marsjanin i pyta się "E ty ty, Pan z Polska ?", podleciałem do niego i mówię że tak, a on wtedy "ŁUHUHU niech Pan z Polska wsiada, Ja chcieć Panu z Polska coś pokazać". Wsiadłem i polecieliśmy na powierzchnię Marsa. "Pan z Polska paczy!" wskazał palcem na coś wybudowane w kanionie, MARSJANIE ZBUDOWALI SOBIE SWOJE WŁASNE IDEALNIE ODWZOROWANE S.....

piątek, 15 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 czerwca 2012



No już, już, wszystko będzie dobrze ;)

Po rozstaniu się z niedoszłą pracą <już prawie nie wzdycha> do głosu zaczęły natychmiast dochodzić rzeczy pozytywne. Nie mówię tu o takich oczywistościach jak żaby czy Kocia Dama (której zapomniałam zrobić zdjęcia, bardzo przepraszam, postaram wkrótce się poprawić), ale o rzeczach trochę bardziej długodystansowych.
Przede wszystkim o tej, która wróciła do mnie niespodziewanie złapaniem się za głowę. Dostałam niewiele więcej niż miesiąc temu z urzędu pracy ulotkę o projekcie niejakiego Menedżer jakości dla branż strategicznych województwa zachodniopomorskiego proponującą mi szkolenie + gwarantowany płatny staż. No ale pomimo że jestem superbohaterką, to jednak tylko pojedynczą i względnie monotaskingową (ło paczcie, jak ładnie potrafię powiedzieć, że się nie rozdwoję XD), więc trzeba było podjąć jakąś decyzję. Tutaj do 14. maja, tutaj 28. maja jadę. Tutaj zajęcia co weekend, tutaj jeszcze nie wiadomo, ile będę potrzebna. Tutaj jakieś widoki na przyszłość i tutaj jakieś widoki...

czwartek, 14 czerwca 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 14.VI.2012

Euro, Euro, Euro, cały czas o tym! Jak myślicie, czy nasi wyjdą? W sobotę czeka ich decydujący mecz z Czechami, muszą zwyciężyć. A to reakcja kibiców Warszawskich po golu Błaszczykowskiego na 1:1. Uwierzcie mi, u mnie w domu było głośniej, choć dopingowałem naszym tylko z rodzicami.
Ale wystarczy o piłce nożnej.
Spotkałem dzisiaj kolejnego z wrogów, był to drugi na liście Maczinadu. Jak już wiecie, jest to pluszowy misiu, który zbuntował się, bo nikt go nie kochał, a w rzeczywistości tak nie było. Jego pani, Genowefa, zgubiła go, jak była mała, a sam Maczinadu pomyślał, że dziewczynka porzuciła go.

wtorek, 12 czerwca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 12.06.12 wtorek

Dzisiejszego dnia moja kumpela miała złamane serducho, więc jako superbohaterka, przyjaciółka i w ogóle kobieta postanowiłam ja jakoś pocieszyć. Spytałam się czego najbardziej pragnie w życiu, ona odpowiedziała:
- Gwiazdki z nieba, tylko tego najbardziej pragnę
Musiałam działać. Wsiadłam w moja ukochana Gwiazdkę i wyruszyłam w przestrzeń kosmiczną. Szukałam jak najmniejszej asteroidy i po pewnej chwili znalazłam taką, a że chciałam, by ta gwiazdka przypominała choć trochę wyobrażane przez ludzi gwiazdki poleciałam z tym kamyczkiem gwiezdnym na planetę Robotnik.

Na planecie tej żyje pewna istota, która potrafi utworzyć każdy kształt z przeróżnych materiałów. Kiedy już w końcu przyleciałam do tego mistrza w swoim kunszcie i spytałam się, czy stworzy mi takie coś, to powiedział tylko:

Myth, Dziennik Superbohatera 12.06.12r wtorek

Ostatnimi czasy mam problemy z pisaniem wpisów, powodów jest kilka :
- moja ukochana i wspaniała dziewczyna jest 2 układy planetarne ode mnie
- EURO ! przez to całe euro nie mam na nic czasu, a to trzeba podtrzymać walący się stadion, albo poudawać bramkarza o nazwisku Tytoń , lub rozwijać autostrady na mecz i zwijać z powrotem po meczu.
- Powstrzymywałem rewoltę wściekłych policjantek zarażonych wirusem na bazie kryptonitu. Wirusa tego stworzył Supermen, jak widać na zdjęciu na którym na pierwszym planie jest zarażona policjantka na kilka 2 sekundy przed uderzeniem mnie z pałki. Oczywiście rewolta policjantek zarażonych przez supermena została szybko zdławiona przy pomocy hiperboli Arcybiadesa. Niestety Supermen zdążył uciec. Ale za to ...

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 12 czerwca 2012



Piątek, sobota, niedziela, połowa poniedziałku. I do tego poniedziałek wieczorem i później, bo stylistycznie nie mogłam ogarnąć tematu i piszę dopiero teraz.
Czas wrócić do rzeczywistości.
Pewnie jesteście pewni, że oto pochłonięta zostałam już na dobre przez funkcje WCFowe, kontrolki WindowsPhonowe i wywołania bazodanowe. Niii-e. A bardzo bym chciała. Niestety, że tak powiem, nie wyszło.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Blue Ghost, Dzienniki Superbohatera 11.VI.2012

Na samym początku wpisu chcę was przeprosić za długą przerwęktóra wywołana była moją nieobecnością w naszym ojczystym kraju.  Byłem na tajnej misji w Berlinie, parę godzinspędziłem na zwiedzaniu no i jeden cały dzień w Tropical Island, ale mniejsza oto.
Podczas zwiedzania muzeum Egipskiego w Berlinie, spotkałem Alieńca (zdjęcie po prawej), czyli pierwszegowroga z mojej listy. Miałem nadzieję że zamienię z nim parę zdań na temat ichorganizacji zwróconej przeciwko mnie, lecz on tego nie chciał, od razuprzeszedł do ataku. Nie miałem sił na walkę więc schowałem się w sarkofagu byobmyślić plan jak najszybszego zlikwidowania wroga. Myślałem, myślałem iwymyśliłem, teleportowałem się za plecy kosmity i użyłem Kaio-Kena, przedziurawiłemjego obrzydliwą buźkę na wylot, i tak zmęczony całym dniem zwiedzania iprzygodą z kosmitą, powróciłem do hotelu by wypocząć. Drugi dzień spędziłem wTropical gdzie było wspaniale, potem powróciłem do bazy, teraz czekam na jakąśmisję lub kolejnego przeciwnika z listy (ale tym razem silniejszego)
Pytanie: Lubicie czytać książki ? Jeśli tak to co ?
Ja obecnie czytam "K-PAX" (zdjęcie okładki po prawej) wspaniała i ciekawa historia, polecam.

sobota, 9 czerwca 2012

Mroczny Notatnik Geniusza Zła, 9 czerwca 2012

Cześć... Tak, myślę, że cześć będzie dobrym słowem.


Dawno nie pisałam i właściwie to nie wiem też co napisać dzisiaj, ale pomyślałam, że się odezwę po tak długiej nieobecności. Oczywiście pewnie moje słabe połączenie z internetem mi na to nie pozwoli. No nic, przynajmniej próbuje.


U mnie nic ciekawego, bo dookoła same Euro to, Euro tamto, i nikt nie przejmuje się jak biedna Marvel dojedzie do szkoły, chociaż jest ona zaraz obok strefy kibica, nie mówiąc już o tłumach turystów przy Dworcu Głównym i lotnisku, przez które musi przejeżdżać, bo nikogo biedna Marvel nie obchodzi.

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 9 czerwca 2012

Hej!
   Dziś coś tropiłam, ale o tym opowiem później. Mam najpierw coś ważniejszego do napisania. Mianowicie, Euro 2012.
   Wczoraj, jak dobrze wiecie, było otwarcie i 2 mecze. Ja patrzyłam, mimo, że rzygać euro zaczęłam, zanim się rozpoczęło, na otwarcie i jeden mecz, smażąc przy okazji frytki na kolację dla siebie i siostry [Cóż za bohaterski wyczyn! :D]. Przed meczem założyłam się z Kamilą [Moja niesuperbohaterskodetektywistyczna siostra] o to, kto wygra. Ona obstawiała na remis, ja, ze wygra Polska. Stawką był Milky Way, zakupiony przez nią uprzednio. Jak już możecie się zorientować, przegrałam. [Co nie oznacza, że od siostry kawałka nie dostałam xD]

Myth, Dziennik Superbohatera 9.06.2012r Sobota

15 000 wyświetleń ! Hip Hip Hurrrra ! :) Wyobraźcie sobie, wielka armia zombiaków uzbrojona po zęby w zęby i harpuny z zębów (prawdopodobnie to zombiaki stomatolodzy, ortodonci i zębowe wróżki). Gonią was zaciekle i bez przerwy. Dodatkowo goni was wielki ognisty sęp ziejący ogniem niczym gwiazda Antares. Wyobraźcie sobie że po drodze trafiacie na ogromne pole minowe z minami przeciwczołgowymi. Po cudownym przedostaniu się przez pole minowe na którym zostały totalnie zdezintegrowane dentystyczne zombiaki trwacie dalej w swojej wędrówce, aż napotykacie wściekłego Wilkołakoszczura. Goni was, ciska wami o ścianę, rzuca się na was, szykuje pazury ale w ostatniej chwili udaje wam się go odkopnąć i zamknąć go w pułapce. Gdy już myślicie że nie ma nic gorszego to wtedy ...

czwartek, 7 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 7 czerwca 2012



Proszę Państwa! Proszę Państwa! Euro coraz bliżej!*

Co prawda, jak przyjeżdżają do nas jacyś Chińczycy, to podobno dziwią się, że taki marazm, codzienność i brak zauważalnego entuzjazmu, ale jak dzisiaj ruszyłam na miasto to w zasadzie gdzie nie spojrzeć, to wszędzie Euro. Zresztą sami to pewnie widzicie - wizerunki wiadomych zwierzątek w logach sklepu Żabka otulone ładnie szaliczkiem i zaopatrzone w piłkę, sklepy z pamiątkami wciskające turystom i tutejszym (oprócz zwyczajowych polskich naszyjników etnicznych i polskich matrioszek) także zdobne kufle od piwa i mikropiłeczki, ruchomości oraz nieruchomości obwieszone kolorowymi flagami...


Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 07.06.12 Czwartek


Dzisiejszego dnia obudziłam się ze wspaniałą myślą, że nie muszę iść do szkoły, mimo iż jest środek tygodnia, lecz niestety u mnie w szkole nie ma takich luksusów jak w innych i jutro muszę iść do tego miejsca. Ale, ale - i tak pewnie nie będzie większości lekcji, bo ludzie będą się poprawiać, a ja na szczęście nie muszę się z niczego poprawiać, a moja klasa i tak powiedziała, że większość ludzi nie przychodzi, więc albo nas puszczą wcześniej do domu, albo będziemy tylko siedzieć i patrzeć jak inni odpowiadają.

Hmm, po pobudce wyszłam na zwiad na miasto. Kręciłam się, lecz na razie nic się nie działo, aż do chili, gdy spotkałam chłopaka ( na oko 19-20 lat ) w ciemnych okularach, mimo iż nie było słońca. Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Hej, mam takie głupiutkie pytanko. Po co ci te okulary, skoro słońce nie świeci?

Myth, Dziennik Superbohatera 6.06.2012r Środa

Jak by to ująć ... wpadłem w nikczemną pułapkę, tzn w 4 pułapki. Otóż idąc sobie ulicą w Wysoce Technologicznie Zaawansowanym Pancerzu Bojowym Do Walki Na Ziemi, w Wodzie i Powietrzu wpadłem w 4 pułapki, prawdopodobnie zastawionych na na mnie przez organizację przestępczą S.P.E.A.R.
Pułapka nr 1 - "BananaRama"
Dziarsko maszerując ulicą z szerokim uśmiechem na twarzy i myślami będąc trochę gdzie indziej (jakieś 200 km dalej), zobaczyłem Białą Kruczycę. Ruszyłem za nią w pościg, lecz to wszystko było w pełni zaplanowane przez Białą Kruczycę, Wyrzuciła za sobą skórkę od banana na której się poślizgnąłem, ślizgiem przemieszczałem się jakieś 300m, potrąciłem 16 staruszek, taksówkę i automat do prezerwatyw, potem dziwnym trafem akurat przechodziło dwóch facetów niosących ramę. Tak, lecąc w tym nie wyhamowywalnym poślizgu uderzyłem głową prosto w tą ramę i wpadłem do ...

środa, 6 czerwca 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 6 czerwca 2012

Z tegoż miejsca pochodzi.
Hej!
   A jednak napisałam, choć pewnie nie spodziewaliście się mnie tak prędko :D [Ja też się siebie nie spodziewałam]. Okej, co to się działo... Zacznę od początku.
   Wczoraj znalazłam u siebie w tajnym pokoju [kto wie gdzie on jest? Przyznać się!] parę skarpetek. Hm, właśnie raczej nie do końca parę, bo były każda inna, ale mniejsza o to. Ja, z racji takiej, że zrobiło mi się chłodno w nogi, a na stopach skarpetek nie miałam, założyłam te. Miałam wtedy zajętą głowę i nie chciało mi się myśleć nad skarpetkami. W nocy zamiast pójść spać wyruszyłam na patrolowanie okolicy - kto wie, jaka szyszka czy inny jastrząb się napatoczy na mnie i nieumyślnie wykracze złe zamiary. Idę sobie spokojnie, sowa pohukuje, wilki wyją do Syriusza, wilkołaki do Księżyca, zakochane pary do siebie nawzajem... Gdy nagle czuję, że coś jest nie tak. To... te skarpetki.

wtorek, 5 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 4 czerwca 2012



Jak ściągam jakiś program albo instaluję się na jakimś serwisie, to (chyba nikt inny tak nie robi) najpierw przelatuję wszystkie ustawienia, szablony (oraz to jak wiele można w nich poprzerabiać ), opcje (zwłaszcza prywatności - przeważnie 90% staje się nagle prywatne), kolory i czcionki (Georgia ma być!) i możliwości. Dzięki czemu wiem dokładnie, co potrafi Chomikuj, a kiedy będę musiała wziąć SendSpace'a, moje GG i Skype nie władowywują się na Pulpit przy odpalaniu Windowsa, tylko wtedy, kiedy zawołam, a mojego Torrenta nie minimalizuje się za pomocą krzyżyka zamykającego

Tumblr nie był tu lepszy.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki 04.06.12 Poniedziałek

Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, lecz mam na to usprawiedliwienie :D, otóż szpiegowałam Czerwonookiego, który znowu pojawił się w moim mieście.

Gdy tylko dowiedziałam się, że wrócił, postanowiłam pochodzić po mieście i odnaleźć osobę ( bo okazało się, że jednak on nie potrafi zmienić się w czerwone jabłko, na szczęście, bo myślałam, że nie będę mogła ich jeść do momentu, aż z nim nie skończę, no i nie potrafi zmieniać się w przedmioty, ponieważ umie tylko przybrać kształt dowolnej osoby, którą kiedyś spotkał, bądź potrafi sobie ją wyobrazić ). Gdy chodziłam i szukałam osoby o czerwonych oczach, napotkałam zagubionego młodego jednorożca, który szukał swojej mamy. Pomimo, iż miałam już zadanie, postanowiłam mu pomóc, bo nie chciałam, aby jakieś dziecko wzięło go za kucyka i chciało się na nim przejechać.

Wzięłam go więc do przejścia między wymiarowego i przenieśliśmy się do Parku Jednorożców, lecz jak na Park Jednorożców coś było tam za mało jednorożców, a za dużo ogrów. Okazało się, że ogry miały już dość spędzania czasu na Śmietniku Ogrów, więc zawładnęły terytorium spokojnych jednorożców, które nie lubią walk. Musiałam jakoś przegonić te ohydne stwory, aby jednorożce mogły wrócić na miejsce, lecz jak to zrobić? Jak przegonić istoty, które bały się jedynie mydła i wody, a w pobliżu nie było żadnego działającego hydrantu ani fontanny, a do jeziora było za daleko.

Wpadłam na chyba mój najlepszy pomysł. Kilka dni temu natknęłam się na Czyściocha .

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 czerwca 2012



Co można zrobić idąc do domu pieszo 9 kilometrów? Pewnie możnaby na przykład przemyśliwać (?) kolejny nienapisany jeszcze rozdział opowiadania (naprawdę by się przydało, bo nadal go nie widzę). Zważywszy na to, że posiada się komórkę z Internetem, można by też czytać sobie basha.org.pl czy jakiś inny roflcopter. Możnaby też swoim zwyczajem pozwalać ponosić się wyobraźni i wyobrażać sobie alternatywne wersje rzeczywistości (w stylu np. co by było, gdyby takim Pet Shop Boys nagle Polska zrobiła się po drodze w najbliższym tournée i ponadto coś by nagle poszło nie tak i taki Neil Tennant potrzebowałby nagle pomocy superbohaterki..?). Nie zdziwiłabym się też, gdyby całą mnie pochłonęło marudzenie na nieadidasowe buty, które pod koniec dnia zdecydowanie nie były tak nieobcierające jak na początku.

niedziela, 3 czerwca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 3.06.2012 Niedziela

Ciąg dalszy z ostatniego wpisu który zacząłem ostatnio.
Szybki skrót:
Otrzymałem wiadomość, że w autobusie znajduje się niebezpieczeństwo, dodatkowo śpieszyłem się do dziewczyn. Nie miałem Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy, wiec Jasió mający mitsubishi brata pomógł mi gonić autobus. Gdy po przekroczeniu bariery dźwięku dogoniliśmy autobus, Jasió pojechał dalej, a ja wsiadłem do autobusu...

Wsiadam, a tam na samym środku stoi jakiś stary zardzewiały robot z naklejką z logiem organizacji S.P.E.A.R. na plecach. Zauważył, kim jestem i powiedział:
- O, witam Pana superbohatera, niestety spóźnił się Pan, otóż bomba została aktywowana i wszyscy tutaj ulegną 100% zniszczeniu włącznie z Panem, Panie superbohaterze.
- Gdzie jest ta bomba?! - zapytałem.
- Panie superbohaterze, bomba znajduje się wewnątrz mnie.
PUFFFF !!! Wystrzeliłem z pistoletu prosto w pancerną klatkę piersiową robota, powstała spora dziura, przez którą dobrze było widać bombę, oddałem drugi strzał prosto w nogę robota, ten upadł i nie mógł nic zrobić. Szybko dopadłem do niego i sprawdziłem, co ma w środku. Bomba o mocy takiej, że rozwaliła by bunkier pod bunkrem w bunkrze, a na liczniku zostały 2 minuty...

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 3 czerwiec 2012

Hej!
   Tak, wiem, że trzeba pisać codziennie i ja ostatnio wcale wczoraj nie pisałam, ale co poradzę? Ja tropię złoli, kurczę no! xD Mam pytanie: Co myślicie o szyszkach? Ja wam powiem jedno - szyszki to zło wcielone. Wcielone, rzecz jasna w szyszki właśnie. Dlaczego one? Już wyjaśniam.
   Idę sobie spokojnie do Isengardu [w końcu posta wyjaśnienie], gdy zauważyłam modrzewie. Cały las modrzewi! Postanowiłam je sobie obejrzeć, może spotkam psa Baskerville'ów. Spaceruję sobie między drzewami, gdy nagle - BUM! i AŁ! - dostałam szyszką w głowę. Patrzę i co widzę?
Siedzi sobie takie na drzewie z szyszką w ręce i śmieje ze mnie! Rozumiecie? Ze mnie! Z szanowanego detektywa [ewentualnie pani detektyw], który siedzi i nic nie robi! Cóż za obraza! Postanowiłam się dowiedzieć, o co Wiewiórowi chodzi.
 - Hej, ty! Czego chcesz? - Odpowiedź otrzymałam w postaci szyszki szybującej w moją stronę.  -Ał!

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 2 czerwca 2012



Dzisiejszy wpis będzie krótki (Taaa... Zawsze tak mówi...). Otóż spójrzcie na to, jakże słynne, zdjęcie:


stąd

Ilu ludków na nim widzicie?

sobota, 2 czerwca 2012

Artoooooor, (prawie) Dziennik Superbohatera, 2.06.2012

Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałem ostatnio bardzo dużo pracy. No dobra, to nie brzmi prawdopodobnie, ok, już sie przyznam, niech ten świerszcz na widowni przestanie tak patrzeć... tak naprawdę zostałem uwięziony w lochach twierdzy Lorda Niemamczasu. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ten koleś terroryzuje cały świat... a może opowiem od początku.
-Dzzzzzzyń! Drrrrryń! Wstawaj! - powiedział budzik
-Jeszczszzsze pieeeetaśśśsieminut... chrrr - odpowiedziałem przytomnie
-Wstawaj! Dzyyyń! Drrrryyyyyyń!
-Nie
-Tak! Dzzzzzyyyyń!
-Nie
-Tak! Drrrrrrryń!
-Tak
-Nie! Ups... drrryń?
-MAM CIĘ! - i wyłączyłem go na 15 minut

Potem sytuacja się powtórzyła, ale budzik tym razem nie dał się nabrać, negocjował twardo i straszył, że powie mojemu kotu. Kiedy w końcu wygramoliłem się z łóżka przypomniałem sobie, że przecież nie mam kota, a budzik śmieje się ze mnie... szczwana bestia. No nic, dzisiaj czekała mnie kolejna wycieczka do jaskini lwa Formacjusza i rozprostowanie spaghetti Luzik! I żadnych informacji o Złych Ktosiach atakujących biedne serwery.

piątek, 1 czerwca 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 31.06 czwartek i 1.06 piątek

Czwartek
Człowiek siedzi sobie spokojnie w szkole na religii i nagle dostaje informacje od mojego Bambusa że złoczyńcy z organizacji S.P.E.A.R podłożyli ładunki wybuchowe albo przewozili coś niebezpiecznego albo nudziło im się (tak naprawdę śpiesyzłęm siędo Laury), w każdym razie niebezpieczeństwo znajdowało się w autobusie który miał odjechać lada moment, a był kilometr dalej. W szafce miałem zwykły strój, zazwyczaj do szkoły nie biorę Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Pancerza Bojowego Do Walki Na Ziemi, w Wodzie i Powietrzu, tym razem także został w domu, a w zwykłym stroju nie miałem wbudowanego Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy więc poprosiłem więc Jana aby podwiózł mnie swoim Mitsubishi (tak w sumie to Mitsubishi jego brata o imieniu bliżej mi nie znanym). Więc pędziliśmy przez miasto niczym walec, niestety Mitsubishi brata Jana nie miało funkcji przerzedzania korku (tzn nie miało pługu plazmowego) więc tkwiliśmy w korku, lecz gdy wyjechaliśmy na autostradę było już zupełnie inaczej ...

Mroczny Notatnik Geniusza Zła, 1 czerwca 2012

Dzisiaj jest piękny, deszczowy i wietrzny dzień zwany Dniem Dziecka. Ja to jednak wolę nazywać dniem w którym mam wymówkę, by nie robić nic przez cały dzień. I mi to pasuje. 


Ale co ja tu będę opowiadać o okolicznościach w jakich obchodzę pierwszy czerwca. Opowiem wam o tym co zrobiłam, a właściwie zobaczyłam wczoraj. Bo wczoraj obejrzałam jeden z najlepszych filmów ever (uwaga wam, z posta na post piszę bardziej po mojemu, więc nie zdziwcie się wkrótce, jak połowa wpisu będzie po angielsku). Nazywa się... KISS KISS BANG BANG


Tak, dobrze widzicie, ta piękna twarzyczka po (...) lewej to Robert Downey Jr., najwspanialszy aktor na świecie. I to już jest powód by obejrzeć ten film. Ale nie jedyny (dla mnie był jedyny).


Film jest absolutnie wspaniały. Nie napiszę o czym opowiada, bo każda fabuła streszczona przeze mnie brzmi głupio i płytko.


Więc zamiast tego napiszę, że jest to niesamowicie zabawny (serio, nie miałam pojęcia, że cokolwiek amerykańskiego może tak rozbawić), śmiałam się przez całe 103 minuty.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 1 czerwca 2012



Ej! Marvel ma rację! Dziennik pisze się codziennie, a nie raz na kilka dni! A niech mnie - ona naprawdę jest geniuszem!
A tak teraz jak my piszemy niecodziennie, to jest trochę jak z tym całodobowym monopolowym czynnym od 7 do 17.

No trudno. Ale ważniejsze...

Dzisiaj Dzień Dziecka!

JUPI! JUPI! JUPI! JUPI! JUPI! JUPI! JUPI! JUPI!