poniedziałek, 4 czerwca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 czerwca 2012



Co można zrobić idąc do domu pieszo 9 kilometrów? Pewnie możnaby na przykład przemyśliwać (?) kolejny nienapisany jeszcze rozdział opowiadania (naprawdę by się przydało, bo nadal go nie widzę). Zważywszy na to, że posiada się komórkę z Internetem, można by też czytać sobie basha.org.pl czy jakiś inny roflcopter. Możnaby też swoim zwyczajem pozwalać ponosić się wyobraźni i wyobrażać sobie alternatywne wersje rzeczywistości (w stylu np. co by było, gdyby takim Pet Shop Boys nagle Polska zrobiła się po drodze w najbliższym tournée i ponadto coś by nagle poszło nie tak i taki Neil Tennant potrzebowałby nagle pomocy superbohaterki..?). Nie zdziwiłabym się też, gdyby całą mnie pochłonęło marudzenie na nieadidasowe buty, które pod koniec dnia zdecydowanie nie były tak nieobcierające jak na początku.

Za to z pewnego powodu dorwałam się do problemu szukania rozwiązania dla podwojenia sześcianu. Czyli jak masz sześcian o pojemności 1, to wyszkicuj na jego podstawie drugi sześcian o pojemności 2. Ale <tonem dzieciaka z tej reklamy ciastka Oreo> wyszkicuj, a nie kalkulatorem..! Koniecznie cyrklem i linijką, bo taki Tales powiedziałby, że oszukujesz.

Przez półtorej godziny zdążyłam to dogłębnie przemyśleć (choć nie udało mi się przestać nazywać pierwiastka trzeciego stopnia z dwóch pierwiastkiem z trzech :q), porobić sobie parę ścieżek dojścia (w tym badanie relacji przekątna <-> objętość i sprawdzanie, czy czasem nie pomoże mi twierdzenie Pitagorasa), znaleźć rozwiązanie, znaleźć w nim błąd (:<), a potem jeszcze raz się zbliżyć i wreszcie wyciągnąć wniosek, dlaczego bardziej się już nie zbliżę.

Co ciekawe, pomimo że na artykuł wikipedijny w tym temacie zajrzałam dopiero teraz, wniosek był właśnie równoważny temu, co piszą tam - że takiego czegoś, jak znalezienie liczby, której trzy "kopie" pomnożone przez siebie dadzą poszukiwaną przez nas liczbę, nie jest dokonywalne metodami geometrycznymi. No jak nie patrzeć tereny algebraiczne, a nie geometryczne.

Niemniej doszłam do ostrożnego wniosku, że dałoby radę, gdyby znalazł się sposób na mnożenie za pomocą cyrkla i linijki. Bo bym sobie pomnożyła, przyjęła, że to co wyszło jest trójką, dopasowała za pomocą twierdzenia Talesa i...
Jakby ktoś przypadkiem wynalazł takie mnożenie, niech da mi znać - razem wybierzemy się po nagrodę Fieldsa.

Hmm. Problemem trysekcji kąta bawiłam się dobre dziesięć lat temu, w takim razie została mi już tylko kwadratura koła. Chyba że wrócić do tego pierwszego. Ale koła chyba mnie nie lubią.

Zastanawiałam się, czy nie dołączyć screenów z moich "notatek", ale pomyślałam sobie, że skoro kolega Super Informatyk upiera się, że mam dwa serca, to czasami wypadałoby udowodnić, że mam przynajmniej jedno...

Zamiast tego przedstawię Wam Pana Cito:



Symbolizuje on niezadowolenie z niespełnionego czekania, że tak ładnie powiem.
Zaczęło się od tego, że kolega z nudów wziął cyrkiel i narysował kółko. A potem to już każdy dorzucił coś od siebie i jakoś poszło...


A dzisiaj piosenka z reklamy wody:



4 komentarze:

  1. Tak, Pan Cito u mnie też był. Niezadowolony z pokonania Lorda Niemamczasu i z nieznalezienia jeszcze transformacji afinicznych. Przetarłem oczy i zmienił się w promotora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech mnie - faktycznie, podobny jak diabli :p

      Usuń
  2. Ja raz [częściej] szłam 5 kilometrów i dla mnie najlepsze zajęcie to słuchanie muzyki. Ale to dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, też można, też. Tyle że nie zawsze jest skąd. Na telefonie cztery piosenki na krzyż (+ dwa uproszczone dzwonki)... Aczkolwiek robić sobie pojedyncze karaoke też mi nigdy nie szkodziło.

    OdpowiedzUsuń