Czwartek
Człowiek siedzi sobie spokojnie w szkole na religii i nagle dostaje informacje od mojego Bambusa że złoczyńcy z organizacji S.P.E.A.R podłożyli ładunki wybuchowe albo przewozili coś niebezpiecznego albo nudziło im się (tak naprawdę śpiesyzłęm siędo Laury), w każdym razie niebezpieczeństwo znajdowało się w autobusie który miał odjechać lada moment, a był kilometr dalej. W szafce miałem zwykły strój, zazwyczaj do szkoły nie biorę Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Pancerza Bojowego Do Walki Na Ziemi, w Wodzie i Powietrzu, tym razem także został w domu, a w zwykłym stroju nie miałem wbudowanego Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy więc poprosiłem więc Jana aby podwiózł mnie swoim Mitsubishi (tak w sumie to Mitsubishi jego brata o imieniu bliżej mi nie znanym). Więc pędziliśmy przez miasto niczym walec, niestety Mitsubishi brata Jana nie miało funkcji przerzedzania korku (tzn nie miało pługu plazmowego) więc tkwiliśmy w korku, lecz gdy wyjechaliśmy na autostradę było już zupełnie inaczej ...
Na autostradzie w końcu przyśpieszyliśmy, ale to wciąż było za mało, nie mieliśmy szans aby go dogonić, więc podpiąłem do samochodu mój własnej roboty niedokończony reaktor łukowy, wtedy zaczęliśmy na prawdę jechać, przyśpieszyliśmy w 3 sekundy do 100 km/h, 6 sekund później jechaliśmy ponad 200 km/h, po kolejnych 10 sekundach, czas zaczął zwalniać. Jasió perfekcyjnie wymijał samochody to z lewej to z prawej a nawet nad. Pędziliśmy tak szybko jak struś pędziwiatr po 3 kawach i lekach na astmę. W pewnym momencie wypadliśmy z zakrętu i wpadliśmy w niekontrolowany poślizg (ale sytuacja wciąż była teoretycznie pod kontrolą więc poślizg też był teoretycznie kontrolowany czyli de facto był to kontrolowany niekontrolowany poślizg). Po wyjściu z niekontrolowanego kontrolowanego poślizgu Jasió docisnął pedał gazu do granic możliwości, ale wciąż było to za mało, zapytałem Jana "co teraz robimy ? Ja się śpieszę do dziewczyny" a Jasió na to "spoko, dowiozę Cię. W schowku mam zapasowy pedał gazu, podczep sobie i też doduś".
No więc podczepiłem dodatkowy pedał gazu i też docisnąłem pedał do samego końca. Chyba wielokrotnie przekroczyliśmy barierę dźwięku a za nami wytworzyła się czysta energia, bo gdy mijaliśmy biedronkę przechodziła starsza pani z jajkami, po wyminięciu jej, w jajkach natychmiast usmażyła się jajecznica, w dodatku z boczkiem i pomidorem. Jadąc dalej minęliśmy stado baranów którym po wyminięciu opadło futro, futro od razu się uplotło i uszyło same z siebie koszulki. gdy w końcu dogoniliśmy autobus musieliśmy go jeszcze wyprzedzić. Dobrze że Janowi zostało jeszcze trochę włoskich świeczek z sylwestra firmy Dynamite. Te świeczki tak śmiesznie się palą, jak sztuczne ognie a potem wybuchają, wybuchają bardziej jak granaty a nie zimne ognie. Obrzuciliśmy tymi świeczkami autobus i kierowca został zmuszony żeby się zatrzymać, ale i tak musieliśmy pędzić na następny bo na tym nie zdążył bym wsiąść. Więc jedziemy dalej i nagle minęliśmy zjazd na przystanek, dobrze że Jan jest tak sprawnym kierowcom i przejechał przez betonowy mur żeby mnie wysadzić na przystanku. Pożegnałem się i Jasió odjechał. Wsiadłem do autobusu a tam ...
Resztę opowiem w kolejnym wpisie ;)
Piątek
Dziś Dzień Dziecka więc życzę wszystkim dzieciom, niedzieciom, półdzieciom, dobrym złym nikczemnym i fantastycznym dzieciom, dzieciom zwierzątek, dzieciom roślinek a nawet dorosłym wszystkiego dobrego i żeby wsze dzieciństwo było niesamowicie fantastyczno-bombastyczne i trwało bez końca a jak by się już takowe skończyło to żeby przyszło nowe :)
Złoczyńcy też wzięli sobie jako takie wolne i poza kradzieżą stygnącej zupy pomidorowej na parapecie otwartego okna i próbą zjedzenia hydrantu nie zanotowałem większego zagrożenia :)
Piosenka dnia :
Dobranoc :D
nie wiem czemu ale ten wpis ma największą oglądalność i dlatego sobie piszę ten komentarz :)
OdpowiedzUsuńNii, też pojęcia nie mam.
Usuń("pędziwiatr po 3 kawach i lekach na astmę" <hahaha>)