sobota, 29 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 29.12.12r Sobota


10h po ucieczce z Kato-Kato wchodzimy w atmosferę Cras, Gdzieś tu jest Amelia, znajdę ją tak jak jej obiecałem.
- Staśiu, jak proteza ręki? Dasz radę pilotować za mnie? - Zapytałem Stasia który pogłaskał swoją protezę ręki, uśmiechnął się i powiedział:
- Jasne że tak, to naprawdę dobra proteza. Daj te stery i idź.- Kiwnąłem głową do mojego drugiego pilota czyli Mirka, przejął na chwilę stery a ja zamieniłem się ze Stasiem miejscami.
- Dobra panowie, wchodźcie powoli w atmosferę i włączcie maskowanie a ja zaraz wam powiem gdzie lądować. - Podszedłem do Celesti i poprosiłem o skontaktowanie mnie z Amelią.
- Dobrze, chodź. Usiądź tak jak ja i wyprostuj plecy. Nie! Miałeś usiąść tak jak ja a nie jak jakiś krab magmowy, i nie garb się. No, tak dobrze. Teraz ją opisz.- poinstruowała Celesia.
- Ładna, seksowne nogi, duże piersi, delikatna skóra...- nagle Celesia przerwała mój wywód, a już miałem przechodzić do cech które najbardziej w niej lubiłem.
- Nie opisuj jej wyglądu. Opisz jaka jest psychicznie a nie fizycznie. wyobraź sobie że jest tuż przed Tobą, wyobraź sobie że łączycie swoje umysły. -Położyła ręce na mojej skroni- Myth, czy Twoim zdaniem łączenie się umysłów polega na macaniu piersi? - Nagle ni stąd ni zowąd zapytała Celestia.
- Nie, myślę o charakterze Amelii- odpowiedziałem bo tak rzeczywiście było.
- Tak? To dlaczego macasz moje piersi? - Otwarłem oczy i faktycznie, masowałem jej piersi.
- Ups, wybacz, tak jakoś samo się.
- Dobra, nieważne, myśl o niej...


Amelia, cudowna dziewczyna, potwornie dobra dla mnie, dbała o mnie. Pamiętam jej piękny umysł, to jak czasem patrzyła na mnie gdy zapominała o mężu. Pamiętam jaka była smutna, albo nasze pierwsze spotkanie na cmentarzu... Czuję że nic nie czuję... Jestem w bezkresnej przestrzeni, to dziwne bo przed chwilą byłem na statku, a przede mną była Celestia a teraz widzę białą pustkę. Nagle czuję że się przesuwam choć być może była to halucynacja wywołana tym że nie widziałem żadnego punktu odniesienia. Mrugnąłem oczami i widziałem ciemność, rozejrzałem się, to wszystko było takie dziwne.
- Gdzie on jest, miał mnie uratować- Dziwnie znajomy kobiecy głos zabrzmiał mi w głowie., Amelia!
- Amelia! Amelia! To ja Myth, jestem blisko. Powiedz gdzie jesteś?- Krzyczałem, po chwili dostałem odpowiedź, bardzo niepokojącą odpowiedź.
- Myth, jak dobrze że jesteś, gonią mnie. Płynę Myth, wiesz jak to cudownie płynąć? Woda i ja to jedność... Myth, chodź popływamy razem...
- Ahaaaa, no okej, cieszę się ale powiedz gdzie jesteś?
- W wodzie mój drogi przyjacielu, mój Aquarianinie...- brzmiała jak by była w jakimś letargu.
- Dobra, wiem gdzie jest! - Krzyknęła Celsestia.- Rozłączam was!- I nagle ciemność zmieniła się w pył, pył opada i widzę że jestem na statku. Szybko zbliżyłem się do Celestii i zapytałem:
- Gdzie ona jest?! Gdzie? Szybko mów!
- Spokojnie, nic nie zrobisz, jest w Clades, a konkretnie w rzece przepływającej przez Clades. Goni ją cała armia. Możemy uznać ją za martwą... Przykro mi Myth.
- Nie! Nienieineineine! Nie! Nie zostawię jej, rozumiesz? - Krzyczałem na Celestię. Po chwili podeszła do mnie Alexis, położyła rękę na ramieniu i powiedziała z łagodnym głosem.
- Myth, uratujemy ją, zobaczysz, będize dobrze. Mirek, Stasiu lećcie do Clades!
- Dobra dobra ale my nie wiemy gdzie to - powiedział Stasiu i spojrzał na Celestie. Celestia wyciągnęła z kieszeni mapę i dała Mirkowi.
- A dziękuję szanownej Paniusi, teraz to możemy lecieć. Proszę wszystkich o zapięcie pasów, podczas wchodzenia w atmosferę planety może trząść. - tak jak powiedział Mirek, trzęsło...

Po jakichś 10 minutach turbulencje ustały, rozpiąłem pas i poszedłem do Stasia i Mirka.
- Panowie, jak sytuacja?
- No więc Mythuś, wywołuję ich przez radio ale nikt nie odpowiada. Oho! - nagle krzyknął Mirek.
- Jakie znowu oho? - zapytałem i rozejrzałem się po konsoli sterowniczej. Sekundę po tym jak zrozumiałem o co chodzi z tym oho, Staś potwierdził moje złe przeczucia.
- Ktoś wystrzelił w naszą stronę 20 rakiet samonaprowadzających typu. Za 1,5 minuty nas trafią.
- Aktywuj pola siłowe, przekieruj całą moc na przód. Staranuj kilka a potem zrób serię uników...

Booom! Booom! Booom! Rakiety wybuchają trafiając w pole siłowe, moc osłon na poziomie 22 %, pole siłowe wytrzyma jeszcze jedno uderzenie rakiety. Nagle Booom! Kolejna rakieta trafia w pole siłowe. Boooom! Trafienie bezpośrednie, straciliśmy fragment poszycia. Wskoczyłem na fotel sterowania działkiem tylnim. Buf! Buf! Buf! Buf! Seria z działka trafia w kilka rakiet, oddala to wizję naszej śmierci. Boooom! Kolejne trafienie bezpośrednie - został uszkodzony jeden z silników, lecz wciąż działał. Staś zaczął manewr nagłego lądowania, schodził bardzo ostro. Boooom! straciliśmy podwozie, ubikacja nie zdatna do użytku! Booooom! Trafienie prosto w silnik, zostały tylko dwa, tracimy ciąg, Mirek i Stasiu próbują podciągnąć maszynę, ja strzelam dalej w nadlatujące rakiety. Buf! Buf! Buf! Zestrzeliłem kolejną! Czuję jak statek wyrównuje lot, nagle... Poczułem jak statek uderza w bardzo wiele obiektów. Odwracam głowę i widzę jak Królewski Storczyk ścina kolejne drzewa. Po chwili statek wychowuje zostawiając za sobą ogromny 300m pas zniszczeń.

- Czy wszyscy żyją i wszystko okej?- zapoytałem
- Ja z Mirkiem tak- powiedział Stasiu.
- Ja też. Ale z Celestią chyba coś nie tak- Powiedziała Alexis. Natychmiast podbiegłem do leżącej na podłodze Celestii, postukałem ją palcem, otworzyła oczy.
- Hej, Celestia, kotku, co się dzieje?
- Oh Aquarianinie, nie martw się o mnie, zaraz dojdę do siebie.- odrzekła Celestia.- Ale ty musisz już wyruszyć, Amelia Cię potrzebuje. Czuję to.
- Myth, w ładowni powinny być dwa śmigacze i transporter. Możemy po nią pojechać- Powiedziała Alexis, szybko zbiegłem poziom niżej, niestety tylko jeden śmigacz był sprawny, drugi był praktycznie zniszczony. transporter natomiast nie chciał zapalić. Wziąłem więc działający śmigacz, otrzymałem ostatnie wskazówki od Celesti i popędziłem po Amelię.

"Myth, Amelia jest przy zachodnim skraju lasu. To jest Martwy Las, dawno temu dokonano tu masowego morderstwa, zginęło tu 30 000 istot, uważaj na ten las i na duszę mieszkające w nim" - Tak powiedziała Celestia, las faktycznie wyglądał na martwy, ciemnoszara ziemia, zeschnięte bezlistne drzewa, zimny suchy wiatr, brak jakiegokolwiek życia, tylko śmierć, czasem mijałem jakieś kamienie lub szkielety, czasem nawet góry szkieletów. Pędziłem na śmigaczu z pełną prędkością. Muszę się pośpieszyć, Amelia pewnie jest na skraju wytrzymałości. Tyle miesięcy sama, gdzieś uwieziona. Z drugiej strony, jeśli wróg był wyposażony w rakiety samonaprowadzające z pewnością wyśle kogoś by sprawdził wrak, beze mnie długo nie wytrzymają. Jeszcze ten przygnębiający las, czuję się jak bym ciągle był obserwowany. A czasem mam wrażenie ze coś się rusza, ale to pewnie tylko wiatr. Ten suchy, zimny, okropny wiatr. Mam bardzo złe przeczucia...

Co będize dalej? Czy zjedzą mnie martwe karaluchy? Czy Amelia umrze zanim  ją odnajdę? Czy reszta załogi z Królewskiego Storczyka znajdzie moją kanapkę ukrytą po oparciem fotela? To wszystko w kolejnym wpisie !

Piosenka dnia :
Dobranoc :)

1 komentarz: