- Ty jesteś głupi?! - Wrzasnęła Celestia
- Niee szyszy, ja jestem pijany. Ale tylko trochę. Ale myślę trzeźwo.-
- Matko! Widzisz i nie grzmisz! Ty idioto, chcesz lecieć według niewiadomego pochodzenia mapy i w dodatku sekretnymi pirackimi szlakami? I w dodatku upijasz się kosmobimbrem z buraczków!
- Wyptraszaszam sobie! To nie kosmobimber, to jest ultraczysta wódka wulkaniczna z ognistych buraków! Sam robiłem. - Odezwał się Mirek a potem stracił przytomność od nadmiaru alkoholu.
- Widzisz co zrobiłaś! Przez Ciebie Mirek jest nieprzytomny. Mirek, Mireczku, wstawaj. - Ostatnie słowa jakie pamiętam nim również straciłem przytomność. Na kilka minut...
Wziuuuuuuuuum! UWAGA! Awaria zasilania! Awaria systemów podtrzymywania życia! Awaria generatorów grawitacji! WiuWiuWiu! Reset systemu... Aktywacja zapasowego źródła zasilania. Systemy podtrzymywania życia-Włączone. Generatory grawitacji-Włączone. Bum!
-Ałaaa!- Krzyknąłem z bólu gdyż upadłem prosto na twarz, z jakichś dwóch metrów...- Co się do cholery dzieje?- Zapytałem sam siebie, podniosłem się, rozejrzałem po kokpicie... Asteroidy! Pas ogromnych asteroid! Szybko chwyciłem za stery i zrobiłem unik przed nadlatująca Asteroidą, niestety w momencie gdy uniknąłem trafienia jednej, wszedłem na kurs kolizyjny z trzema następnymi. Unik, unik, unik uniku, pełna moc do tylich silników, zrobiłem tzw beczkę, potem w górę, lekko w lewo i piuuuuuuuuuuuuuuuuuuum ocierając się o jedną z asteroid wyleciałem statkiem z pasa asteroid. Byłem na orbicie jakiejś planety, szybko spojrzałem na mapę... Byłem na orbicie Viliaan V w jednym z układów Koła Iliany. należących do Kealytów. Jak to możliwe? Przecież podróż tutaj trwała by kilka dni, nawet przy użyciu pirackich tras podprzestrzennych dotarcie tutaj zajęła by z 2 dni. A przecież byłem nieprzytomny przez kilka minut a na dodatek nigdzie nie było Celestii ani Mirka.
- Komputer, sprawdź gdzie znajduje się reszta załogi.
- Pani Celestia znajduje się dwa pomieszczenia od Pana, a Pan Mirek i Stanisław są w ambulatorium.
Ustawiłem autopilota by leciał w kierunku trasy podprzestrzennej i poszedłem szukać załogi. Poszedłem najpierw w kierunku Celestii, otwarłem drzwi i zauważyłem że podłoga jest umazana krwią. Z każdym krokiem zauważyłem że krwi jest coraz więcej i kształt śladów krwi zmienił się z kropel w smugę, szedłem więc wzdłuż smugi. Nagle zobaczyłem zwłoki Kaelytyckiego wojownika, nie miały kawałka głowy, prawdopodobnie nie żyje, smuga ciągnęła się aż za biurko. W półmroku zauważyłem coś ruszającego się za biurkiem. Podbiegłem szybko i ujrzałem Celestię... Leżała na ziemi z moim pistoletem w ręce, miała przebitą klatkę piersiową charakterystycznym dla Kaelytów trójzębem. Leżała w zaschniętej plamie krwi, lecz zauważyłem jakby lekki ruch jej klatki piersiowej, ona oddycha! Szybko wziąłem fotel na kółkach przewrócony niedaleko biurka, rozłożyłem go by był płaski i delikatnie położyłem ją na niego. Natychmiast popędziłem do ambulatorium, to co zobaczyłem w ambulatorium zszokowało mnie jeszcze bardziej...
U wejścia do ambulatorium leżało kilka ciał Kaelytów, widać było że do ich zastrzelenie użyto pocisków z mojego pistoletu. Odsunąłem rozczłonkowane zwłoki by mieć przejazd, podjechałem do kapsuły badającej stan zdrowia, włożyłem tam Celestię i włączyłem aparaturę:
- Komputer, przeanalizuj jej stan i powiedz co mam zrobić żeby jej pomóc.
- Trwa analizowanie stanu zdrowia pacjenta... Proszę czekać...- odpowiedziała mi głupia maszyna, ta sama maszyna która powiedziała mi że gdzieś tu w ambulatorium jest Mirek i Stachu. Skanowanie było na poziomie 10% więc poszedłem szukać kolegów. W sali operacyjnej zauważyłem więcej krwi i zwłoki kaelyty przycięte drzwiami, miał przebitą klatkę piersiową moim mieczem. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem Mirka i Stacha, Mirek był ranny w nogę a Stachu trzymał jakiś pistolet. Obaj bardzo pobici, obaj nieprzytomni. Zabrałem ich szybko do pomieszczenia w którym była Celestia, ułożyłem ich na łóżkach regeneracyjnych, akurat komputer skończył skanować Celestię.
- Dobra, komputer, mów co wiesz i co mam zrobić?
- Pani Celestia jest w bardzo ciężkim stanie, ma przebite oba płuca, krwotok wewnętrzny, Połamane 4 żebra, wiele stłuczeń i złamaną rękę w 3 miejscach. Istnieje 90% prawdopodobieństwo że Pani Celestia nie przeżyje kolejnych 24h, wymagana jest natychmiastowa operacja usunięcia trójzębu.
- Co? Ale że co? Ja mam ją operować? Ja nawet nie wiem że skalpel to mały, bardzo ostry nożyk, pierwotnie chirurgiczny, o jednostronnym ostrzu. Często wykonany z węgliku tytanu (TiC) (ze względu na jego twardość). Używany w chirurgii do cięcia tkanek miękkich.- O cholera, jednak wiem... To może ją zoperuje? Nigdy nikogo nie operowałem, a poza tym ona i tak zginie- Komputer, szykuj stół operacyjny, zajmę się nią...
<17h później... >
-Dobra, to tu zaszyjemy, ups tu się trochę wyjechało ale to nic, no i już Celestia poskładana. Komputer, cwaniaku, powiedz mi teraz jakie ma szansę na przeżycie ?
- Trwa obliczanie ... W bieżącej sytuacji, sytuacja na przeżycie Pani Celestii wynosi 5%.
- Ale że jak 5%? Przecież wszystko jest ładnie załatane i naprawione do cholery!
- Potwierdzam. Lecz od 10 minut znajdujemy się nielegalnie na terenie Przestrzeni Luzodoi i w naszą stronę lecą 3 korwety przechwytujące, 3 razy nadawali rozkaz do zidentyfikowania się ale Pan nie odpowiedział, właśnie uzbrajają rakiety, zalecam jak najszybsze ...
- Zamknij się! i zacznij nadawać S.O.S. przednimi światłami a ja idę rozwalić moduł komunikacyjny, wciśniemy im kit że kealyci zniszczyli nasz moduł komunikacyjny, może to kupią.
Pobiegłem szybko na mostek by ogarnąć wzrokiem sytuację, zobaczyłem że Dwie korwety szykują się do ostrzału, trzecia podleciała do kokpitu, zauważyłem gościa za sterami gapił się na mnie, to zrobiłem głupi uśmiech i pomachałem ręką do niego, nagle wzleciał nad statek i po chwili usłyszałem takie "Wzuuuuuuuuuum!" i nagle spadł kawałek górnego poszycia, co mnie bardziej zdziwiło obok niej była kapsuła abordażowa Kealytów. Nagle z nowo powstałej dziury w dachu zeskoczyło kilku uzbrojonych kosmitów, z twarzami przypominającymi ślimacze twarze, skórę mieli beżową niebieskie plamki, podeszli do mnie, wycelowali broń a wtedy jeden z nich powiedział :
- Imię, planeta pochodzenia, cel podróży i opis tego co tu się stało. Teraz! - wrzasnął ślimakogłowy żołnierz pokazując na pozbawione głowy zwłoki Kaelyty.
- Okej, już, już spokojnie, jestem Myth, z planety... - nie zdążyłem dokończyć ponieważ przerwał mi inny ślimak, powiedział że w ambulatorium znaleźli więcej martwych Kaelytów oraz 3 rannych kosmitów. Żołnierz który wcześniej kazał mi odpowiadać zbliżył się do mnie, przymrużył jedno oko a drugie specjalnie wybałuszył by wydawać się straszniejszym, albo miał zatwardzenie w każdym razie zabrzmiał dość morderczo gdy powtarzał pytanie, natomiast ja spokojnie, z moim dyplomatycznym darem do pokojowego rozwiązywania konfliktów spokojnie odpowiedziałem:
- Ja to mogę wszystko wytłumaczyć, jak już mówiłem, jestem Myth, pochodzę z Ziemi... - Znów przerwał mi w trakcie wypowiedzi ślimak dowódca. Odbezpieczył broń i powiedział do niższego stopniem ślimaka który chwilę po nim wymierzył we mnie karabin plazmowy:
- To ziemianin, zawiadom dowództwo. To ścierwo stanie przed królem i trybunałem a potem zostanie stracone za swoje zbrodnie na rzecz Luzodoi!
- Tej! Ale że jak stracony? Co niby takiego... - Baaaam ! Jedyne co pamiętam to kolba karabinu plazmowego zmierzająca w moją stronę...
Co będzie dalej ? Co zrobiłem że mnie pojmali ? Czy przeżyjemy ? i dlaczego mam wrażenie że jednego skalpela brakowało jak skończyłem zaszywać Celestię?
Piosenka dnia :
Dobranoc ;)
Zabić ślimaki! :D
OdpowiedzUsuń"ślimaki", mówisz na niego ślimak, a może ma na imię Rafał ?
UsuńTo był bardzo słaby suchar , dawno nie słyszałam , czegoś tak złego, wstydź się.
Usuńjuż :)
Usuńna ślimaki najlepsza jest sól, może masz jakąś akurat przy sobie :D
UsuńJa mam sól, sól jest pyszna!
Usuń