sobota, 22 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 22.12.12r Sobota


No więc przypominając co działo się ostatnio, czyli: nie umarłem, trafiłem nagi do jakiegoś łóżka, król Kato-Kato okazał się Ziemianką o imieniu Alexis, niestety jeden z jej/jego sług poznał druzgocącą prawdę i doniósł o tym Wielkiej Izbie Najwyższych. W stronę iglicy królewskiej zbliża się kilka uzbrojonych oddziałów wojska Katoytów. A my zjeżdżaliśmy windą w dół.

W pewnym momencie Alexis nadusiła jakiś ukryty przycisk na ścianie i wysunęła się półka z bronią... Muszę to zastosować u siebie(nie mówię o ukrytej półce z bronią tylko o windzie- wiecie jak ciężko wejść na 2 piętro?). Usiłowała mi coś wytłumaczyć, ale uznałem że za bardzo nie ma sensu słychać co ona mówi, dała mi jakiś dziwny skafander z czymś dziwnym przyczepionym do niego i kazała go założyć. Był taki z lekka dziwny, obcisły i strasznie ciepło było mi w nim.W sumie zgłodniałem z tego całego zjeżdżania windą. Alexis cały czas coś mi tłumaczyła lecz mało mnie to obchodziło, patrzyłem przez okno windy, pogoda była całkiem ładna, ładny dzień - taki w sam raz na zwiedzanie (no może poza wielkim trójnożnym działem samobieżnym stojącym przed iglicą i 6 oddziałami Katoan).

Zjechaliśmy do zbrojowni Alexis miotała się jak szalona a ja podszedłem do lodówki, znalazłem w niej dwie całkiem dobre kanapki. Skąd wiem? bo natychmiast rozpocząłem konsumpcję owych kanapek.
- Myth! Chodź!- Krzyknęła Alexis, wziąłem jakiś pierwszy lepszy plecak który leżał koło jednego ze stołów i pobiegłem za nią do tunelu. Usłyszeliśmy jak oddział Katoan zjeżdża windą więc przyspieszyliśmy się jeszcze bardziej. Po godzinnej bieganinie po kanałach poziom wody zaczął się podnosić. Deszcz, ta planeta ma chyba to do siebie że tu codziennie pada. Deszczówka była już nam pod uda więc musieliśmy szybko wyjść, znaleźliśmy właz a potem ukryliśmy się w jednej z ciemnych wąskich uliczek jakich wiele na Kato-Kato.



- Możemy być z siebie dumni, póki co nas nie dopadli. Jaką broń ze sobą wziąłeś?- Zapytała Alexis, no w sumie trochę śmiesznie zaraz będzie bo nie wiem co mam w tej torbie. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem co wziąłem ze sobą :
- Karabiny pulsacyjne, pistolety plazmowe i kusze do wystrzeliwania harpunów.
- Dobrze to przemyślałeś? Jesteś pewien, że chcesz dźwigać to cholerstwo przez resztę drogi?- No w sumie nie przemyślałem tego, ale to nie moja wina że ktoś postawił lodówkę w zbrojowni.
- A mam jakiś inny wybór? Im więcej broni tym lepiej dla nas, gdy już Celestia będzie z nami pomoże nam to nosić, więc będzie lżej niż teraz. - miejmy nadzieję że nie miała tak niezwykle przyjemnych warunków jak ja albo chociaż miejmy nadzieję że żyje.












Przemykaliśmy się mało uczęszczanymi ulicami, w pewnym momencie Alexis o mało co nie rzuciła się na jakąś Hentaskę bo uznała że Hentaska nas rozpoznała. Na szczęście ją powstrzymałem. Po kilku godzinach dotarliśmy do więzienia w którym trzymana była Celesita, obeszliśmy budynek i podjęliśmy decyzję o ataku na tylne drzwi gdyż stało przy nich tylko dwóch strażników a nie 4 jak przy pozostałych bramach. podeszliśmy możliwie jak najbliżej. Ukryliśmy się za jakimiś kartonami i śmietnikiem, na szczęście latarnia była zepsuta więc poza siarczystym deszczem, ciemność dodawała nam szans na powodzenie akcji ratunkowej.

- Zrobimy tak: ogłuszymy tych dwóch, co tam stoją, wejdziemy do środka poszukamy Celestię
 i zwiewamy stąd do szpitala. -któż poza mną wpadł by na tak genialny plan ?
- Dobra Myth, ale pamiętaj działaj z rozwagą, a nie tak jak dotychczas, czyli jak narwany szaleniec z Ziemi. Ma być niemiecka precyzja, szwajcarski temperament.- Nie lubię niemców, nie lubię szwajcarskich temperamentów ale lubię szwajcarski scyzoryk
- No aleeee dlaczeegoo??- no bo no jak tak można...
- Bo to gra o wszystko, jesteś odpowiedzialny nie tylko za swoje życie, ale także istnienie jeszcze paru ludzi, więc totalne skupienie na tym co robisz.- powiedziała ta co przez 10 lat udawała króla... Ciekawe jak chodziła do ubikacji w tym skafandrze. Ruszyliśmy do ataku, podeszliśmy się od boku, jednego z nich obezwładniłem, drugi nawet tego nie zauważył. Podszedłem bliżej niego i powiedziałem do niego :
- Kruszynko ... - i on wtedy z takim dziwnym uśmieszkiem w momencie odwracania głowy mówi
- Wiedziałem że ty też jesteś ge.... -w połowie zdania przerwało mu jego zdziwienie bo zobaczył mnie zamiast współwartownika, jednocześnie w powietrzu zabrzmiał- Bang!- dźwięk uderzania kolbą karabinu Alexis o twarz strażnika. Teraz do pokonania pozostały nam tylko drzwi i jakichś 6 strażników patrolujących więzienie. Alexis próbowała użyć tego metalowego czegoś co kobiety wtykają sobie we włosy, lecz uznałem że nie ma sensu się tak bawić więc kopnąłem w drzwi. Zamek momentalnie puścił i drzwi się otwarły, potem jeszcze się ze mną kłóciła dzięki komu te drzwi się otwarły... Gdy już weszliśmy do środka i znaleźliśmy mapę, na ścianie usłyszeliśmy że ktoś idzie, szybko wymontowałem z karabinu pulsacyjnego emiter EMP, zrobiłem w nim zwarcie i zostawiłem by się przegrzał i sparaliżował strażników. Nie zdążyłem zobaczyć czy udało mi się ich obezwładnić gdyż Alexis wciągnęła mnie do składziku ze sprzętem do sprzątania i tymi dziwnymi trójkącikami które mają w toaletach i które nie wiem do czego służą. Spojrzałem na Alexis, zbladła, pomyślałem że chyba ma za mało świeżego powietrza (chyba nie powinienem śmierdzieć, co prawda ostatnie kilka dni się nie kąpałem ale ja jeszcze nic nie czułem- ale to może ona jest z tych wrażliwych ?). Otwarłem wiec drzwi i zauważyłem że nikogo nie ma.

Wyszliśmy i zaczęliśmy przeszukiwać kolejne cele, po jakimś czasie Alexis chciała sobie odpuścić, w razie czego wziąłem paralizator jednego ze strażników i każdego poraziłem żeby byli nieprzytomni jeszcze trochę czasu. Szukałem dalej,
- Myth! Myth! Udało się! Tutaj jest dziewczyna, która ma ślad po ranie zadanej naszym harpunem.
- Gdzie? Posuń się, też chce zobaczyć. -Tak to ona, poznałem o krzywych szwach i krągłym tyłku, no i może po niebieskich włosach- Tak! To ona, bardzo dobrze! Widzisz, mówiłem Ci, że się uda, zwłaszcza nam. Teraz muszę to otworzyć, daj mi jeszcze raz tę wsuwkę, co poprzednio. - Użyłem moich niebanalnych zdolności postMacGyverowych i tak jak kiedyś zrobiłem marmoladę z zapałki i kabanosa tak teraz zastosowałem podobną technikę i zrobiłem z wsuwki wytrych. Żelazne drzwi się otwarły i wpadliśmy do środka, podnieśliśmy Celestię i uciekliśmy tym samym wejściem przez które dostaliśmy się do placówki.

 - Słuchajcie, teraz pójdziemy kanałami w stronę szpitala, nie możemy być głośno, jak najmniej rozmów.- jak ja mam być cicho jak ja głodny jestem?
- Głodny jestem, kiedy będziemy na miejscu? - zapytałem
- Nie marudź, mówiłam Ci, że miała być kompletna cisza, a Ty co? O jedzeniu gadasz. Jeszcze trochę.- ta, jeszcze trochę było pół godziny temu.

<2h później>
- o to tu! Musimy otworzyć ten właz i będziemy na miejscu.- Powiedziała Alexis. Wszedłem po drabince, otworzyłem właz i pomogłem im wyjść. Po Celesti było widać że dochodzi do siebie, a po Alexis że jest szczęśliwa bo coś się w końcu w jej życiu dzieje. Świtało już, Alexis zaprowadziła nas do jednego z magazynów by zmienić opatrunki Celesti i przeczekać do zmierzchu.

Czy uratujemy Stasia i Mirka ? Czy nadal będę głodny ? czy rodzynki są smaczne ? - na to ostanie odpowiem już teraz - Tak. A całą reszta w kolejnym wpisie

Piosenka dnia :
dobranoc :)

3 komentarze: