sobota, 29 grudnia 2012

Artoooooor, Dziennik Superbohatera 29 grudnia 2012

Hmmmm, na życzenie Wesołych Świąt już trochę za późno, ale...dla potrafiących podróżować w czasie oraz wziętych siłą do TARDIS Wesołych Świąt 2007, a dla całej reszty szczęśliwego roku 2013...

życzy STRASZNY LORD ERROR - HAHAHAHA
ups, nie tak, wiedziałem, że color: pink nie jest wystarczająco złym wyborem...a więc jeszcze raz:
ŻYCZY STRASZNY LORD ERROR - HAHAHAHA!

Jak widzicie, piszę zamiast Artoooooora...a teraz go obrażę: Artóra, którego w końcu pokonałem! Poznałem jego hasło do lodówki, piszę z jego pałacu i jem jego pierogi. I już tylko krok dzieli mnie od opanowania świata, wszystkich pierogów, a nawet ciasta drożdżowego! Ale zanim pokonam was wszystkich i zjem wasze pierogi opowiem, jak pokonałem rycerza o sześciu 'o'.

Najpierw wysłałem swojego tajnego szpiega, Stefana Buga, aby odnalazł słabe punkty Afinicznej Twierdzy. Oczywiście w tym zamku pracują najlepi beta-testerzy* (i tosterzy), a na straży stoi trójgłowy IDS* o przerażającym imieniu Brfxxccxxmnpcccclllmmnprxvclmnckssqlbb11116, ale dzięki następującemu przebraniu szpieg stał się absolutnie nierozpoznawalny:

Poza tym, żeby nie wzbudzić podejrzeń, zatrudnił się jako Endrju Feature w call-center pewnej sieci telefonii komórkowej - już wiecie, kto dzwonił do was z ofertami abonamentów w baaardzo korzystnej cenie. W dniu 32.13.sqrt(2012) (przestawił czas systemowy na taki, aby IDS zaliczył małego crasha o przelatujący wyjątek) szpieg przeszedł obok Brfxxccxxmnpcccclllmmnprxvclmnckssqlbb11116, został wpuszczony przez strażników i powiedział, że przyszedł wymienić telewizory na takie, które rozumieją sygnał DVB-T*. Kiedy Artoooooor dowiedział się o tym, najpierw zaalarmował straże, bo to mógł być kontroler, a on nie zapłacił abonamentu! Potem zorientował się, że przecież nie mają telewizora. W tym czasie Stefan Bug poszukał backdoorów* w Afinicznym Pałacu. I znalazł! Potem spokojnie opuścił posiadłość... noooo, prawie. Tak konkretnie to wziął nogi za pas tak szybko, że kiedy spojrzał do tyłu, jeszcze zobaczył siebie przed Pałacem.

Kiedy wrócił, powiedziałem kilka razy HAHAHA (w końcu musiałem ćwiczyć to przed opanowaniem Świata!) i z pingiem 200ms wybrałem się w znalezione przez niego miejsce. W trawie przed zewnętrznym murem rzeczywiście były stare, drewniane drzwi. Były ułożone na górce, więc musiały prowadzić do jakiegoś podziemnego przejścia. Obok leżała pęknięta tabliczka "#TODO: backdoor: USUNĄĆ TO!". Szybki stat()* pokazał, ze plik "toBeDeleted/backdoor.pl" pochodzi z roku 1998. Ucieszyłem się i już miałem wejść, kiedy drzwi się otworzyły, wyszedł z nich rycerz i powiedział: "Login i hasło". Ogarnąłem się, że obok leży jeszcze jedna tabliczka z komentarzem: "#login: 12345_tralala, hasło: 12345_tralala, TODO: naprawdę to usunąć", więc wyrecytowałem je i wszedłem do pałacu...

Faktycznie, pod ziemią był długi korytarz wyłożony deskami, a na niektórych z nich były napisy w stylu "#TODO: usunąć plik", "#TODO: usunąć wszystkie TODO", albo "#Lord Error to pupa". Hahaha, frajer, zostawić takiego backdoora! Teraz opanowanie Pałacu to będzie dla mnie bułka z masłem! I faktycznie - z drzwi w ścianie wyszedł kelner i podał mi bułkę z masłem (niestety - rachunek też). Zjadłem ją, zapłaciłem i wróciłem do wykonywania pierwotnego planu. Korytarz zaczął piąć się w górę i zakończył się drzwiami, które tym razem otworzyłem bez problemu. Co ciekawe, z drugiej strony były prawie niewidoczne. Znajdowałem się teraz w okrągłej, zdecydowanie lepiej ozdobionej klatce schodowej, która musiała prowadzić na jakąś wieżę...zaaaraz, nawet wiedziałem już, jaką! Czy ten frajer musiał wybrać sobie pomieszczenie z najlepszym widokiem i najbardziej podatne na atak? No nic, planowałem, że będzie moje, wszystkim gościom każę wchodzić po tych schodach na piechotę, a sobie zainstaluję windę!

1024 schody później powiedziałem:
-<uffff...>Artoooooor! Poddaj <puffff> się, albo <ufffff>...sam wiesz, co!

Sam zainsteresowany jeszcze spał (przecież 13:00 to wczesny poranek, a jakiś telewizor to nie powód do wstawania i w ogóle jest wolne) i stwierdził, że nie dzisiaj, ale jutro napisze wpis - tak, jak przez ostatnie 3 miesiące. Powtórzyłem swoje straszliwe zdanie, a ten w końcu zwlókł się z łóżka, zobaczył mnie i w końcu chwycił Affine Gun. Ja w tym czasie ukrad... pożyczyłem jego Debugger Gun i zaczęła się walka. Pierwszy wystrzał z Affine Gun zmienił okno w szklankę soku marchewkowego (całkiem smacznego), a z Debugger Gun - zatrzymał tę szklankę, przez co mogłem zmienić jej przyspieszenie na 0 i sprawić, że nie roztrzaska się o podłogę. Kilka chybionych strzałów później powiedziałem:

-Wezmę twoich poddanych do niewoli, spróbuj mnie powstrzymać!

I pobiegłem schodami w dół. Tymczasem... Artoooooor spokojnie pojechał windą. 2048 schodów później walka zaczęła się na nowo, a wyjątki latały. W pewnym momencie wpadłem do magazynu z galaretką pomarańczową, Debugger Gun wypadła mi z ręki, ale w międzyczasie wystrzeliła i... trafiła Artoooooora! 10 ms później leżał związany w lochu, a ja spokojnie udałem się po schodach w górę... FORK, znowu zapomniałem o tej windzie! W każdym razie <uff> zacząłem pisać tego posta. Ba, nawet nie pisać, włączyłem rozpoznawaniem mowy i dyktuję go! Zaraz, co to za hała...<BUM> <BĘC> <AMMMMM> <długa cisza> <przekleństwa w stylu "o żesz kompilator"> <cichnące odgłosy walki>


Artoooooor:

HA! Myślał, że tak łatwo mnie pokona! Ale widzę, że napisał za mnie większość wpisu, więc skorzystam z tego :). Ale opowiem, co działo się tego dnia, a o czym Lord nie wspomniał. Mój tajny informator, Zając "Terminator" Poziomka poinformował mnie o planach Lorda Errora i podejrzanym zniknięciu Stefana Buga. Postanowiłem więc zastawić pułapkę na niego i puścić plotkę o istnieniu backdoorów w moim pałacu, a przy okazji zbudować jeden fałszywy:


Znając datę i godzinę planowanego ataku przygotowałem się też i czekałem w fałszywej wieży z podręcznym arsenałem. Niestety kodziłem (noooo...tego się <heeep> trzymajmy <heeep>) całą noc i "nieco" mi się przysnęło, przez co Lord ukra...pożyczył jedną z moich broni, wspaniały Debugger Gun. Potem bardzo wyspany szukałem okularów, myśląc, że ktoś domaga się napisania wpisu, przez co przypadkowo strzeliłem w okno. Lord uskakując przed nadlatującą transformacją wykonał salto do tyłu, poślizgnął się na skórce od banana, którą tam strategicznie położyłem i strzelił w żyrandol, który o mało co nie spadł na Jego Lordowską Errorowość. Taaaak, o tym już nie napisał! Nie napisał też o tym, że potknął się o własną szatę przed schodami i tylko dzięki temu był na dole szybciej ode mnie. Dalszą część walki znacie nie licząc tego, że Lord użył tajnej broni zakazanej przez Konwencję Genewską: płyty Katie Melua. To straszne! Kiedy stałem zasłuchany na "Toy Collection", ten trafił we mnie z Debugger Guna i tak zostałem uwięziony we własnym lochu. FAIL. W dodatku przekazał mi rachunek za bułkę z masłem nie mówiąc, że jest już opłacony.

Ale sam zapomniał o jednym małym szczególe:



Szalikus usłyszał hałas i po stwierdzeniu, że też nie chce mu się dzisiaj pisać wpisu, podążył za śladem galaretki pomarańczowej. Ponieważ Lord Error znowu szedł schodami, Szalikus trafił bez problemu i obezwładnił go, po czym uwolnił mnie. Zapytałem:

- A gdzie jest Lord Error?
- ups...
na co znajomy już głos odpowiedział:
- HAHAHA! Hmmmm, muszę zmienić to HAHAHA na coś innego, bo już się przejadło...HIHIHI, poddaj się!
Na co odparłem tylko:
- O żesz kompilator...

Ale tym razem to ja miałem obie bronie! Odwróciłem się o 360 stopni, strzeliłem w Lorda i superbohatersko... chybiłem, za to zbroja trafiona z Affine Guna zmieniła się w modelkę Stefanię Modelinę. Ciekawe, czy zwrot o 360 stopni miał tu jakieś znaczenie. Po minucie zawieszenia stwierdziliśmy, że nie będziemy bić się przy damie (tak, modelka miała przy sobie talię kart i akurat rzuciła damę pik) i omówimy sprawę przy butelce Quine'a-McCluskey'a. Postanowiliśmy zakończyć sprawę jak prawdziwi mężczyźni - zagrać w bierki o panowanie nad Afinicznym Królestwem. A Stefania Modelina rozstrzygnie, kto zwyciężył. Walka była krótka - kiedy bierki zostały rozstawione na stole przed Pałacem, a na trybunach zebrały się tłumy, Lord Error zagadał do Stefanii i...zwiali, gdzie pieprz rośnie (konkretnie - już nie rośnie, bo skubany zmienił go w arbuzy), a stamtąd - na druga stronę wstęgi Möbiusa. Tam Lord miał małe spotkanie z Chuckem Norrisem, który powiedział:

- Only Chuck Norris can go to the other side of Möbius Strip.
Co oznacza w wolnym tłumaczeniu:
- <bla bla bla> zaraz dostaniesz z półobrotu.

Pominę dalszą część lotniczych przygód (chyba byłego już) Lorda. Nadmienię tylko, że skończyły się w Klinice dla Chorych na 14 Linijkę Kodu w Bugsphere. Od tej chwili już nie zagrażał Afinicznemu Królestwu.

I piosenka z morałem na zimę:
*beta-tester: osoba testująca działający program w wersji beta (a więc jeszcze mogącej zawierać błędy)
*IDS: system wykrywający włamania
*DVB-T: standard telewizji cyfrowej
*backdoor: "tylne drzwi" - fragment systemu umożliwiający wejście do niego z pominięciem logowania/jakiegokolwiek uwierzytelnienia
*stat: funkcja pobierająca podstawowe właściwości pliku, w tym przypadku - czas ostatniej modyfikacji

4 komentarze:

  1. "Przyszedł wymienić telewizory na takie, które rozumieją sygnał DVB-T" - ległam :D
    No i masz - tak to kończą (prawie że kończą) Władcy Pętli, którzy olewają sugestie z komentarzy #TODO!

    Ale twoja część była lepsza! <hahaha> Zwłaszcza z tą strategiczną skórką od banana. I wolnym tłumaczeniem. I całą resztą. Ten tego.
    Można gdzieś dostać prenumeratę tego "Affine News"?

    OdpowiedzUsuń