wtorek, 4 grudnia 2012
Myth, Dziennik Superbohatera 4.12.12 r wtorek
- Dobra, chyba im uciekliśmy. To którędy na Cras?- Zapytałem, manewrując statkiem pomiędzy pasem asteroid tego systemu gwiezdnego i próbując znaleźć jakąś dobrą stacje radiową.
- Cholera! Nie mamy map! Polecimy do stacji Naanatui Trax i tam zdobędziemy mapy. Albo nie... - nie chciałem jej przerywać i mówić że mam piracką mapę. Dziewczyna posmutniała. - Nie możemy tam polecieć, zbyt wielu szpiegów tej białej zołzy, pewnie ściga nas z pół tego segmentu. Powiedz mi Aqananinie co my teraz zrobimy?- Nie wiem o co jej chodziło, w sumie jej nie słuchałem, ale przynajmniej znalazłem dobrą stację radiową.
- Dobra powiem Ci co zrobimy, Powiesz mi kim jest Aqananin, powiesz jak się nazywasz, weźmiemy moją mapę i jeszcze jedno... Dlaczego czuję tak silmy zapach alkoholu?
- Mythuś! Mytuś ziomek! Stary co ty robisz na naszej łajbie?- usłyszałem głos z ciemności, odwróciłem się i zobaczyłem znajomą posturę ciała. Duża głowa, cienkie ręce i nogi. Szarawy.
- Mirek?! Mirek! Widziałem że gdzieś już widziałem ten statek. -Odpowiedziałem Mirkowi, temu Mirkowi którego wraz z jego kumplem spotkałem jakiś czas temu uratowałem ze strefy 51 (TU).
- Uściśnij mnie brachu, wiem że wali ode mnie wódą ale i tak Cię kocham! - Mirek rzucił mi się na szyję i zaczął ściskać, potem wskoczył na błękitnowłosą dziewczynę i zaczął ją przytulać na co ona kopnęła go w jego kosmiczne kroczę i zrzuciła z siebie...
- Jak śmiesz mnie dotykać durna pokraczna istoto! Jestem Celestia! Córka wody!- Wrzasnęła.
- Dobra dobra, niech się paniusia uspokoi, myślałem że paniusia podróżuje z Mythem i też tak jak on jest otarta na kontakty, ale okeeeeej. Zrozumiałem aluzję. - Celestia strasznie się oburzyła i wyszła z kabiny, Mirek wziął głębszy oddech, poklepałem go po ramieniu by się uspokoił, zapytałem go:
- Mirek dobrze Cię widzieć, ale gdzie jest Stachu?
- Oj Mythuś, Mythuś. Chciałbym Ci powiedzieć że wszystko dobrze, ale Staś... On...
W momencie gdy mówił "Staś... On..." już myślałem że stało się najgorsze ...
- No więc Staś leży w ambulatorium, jakiś tydzień temu kulturalnie imprezowaliśmy na Nowej Kuantalamerze, a sam wiesz Mythuś, jakie są kuantalamerianki.- uśmiechnął się na moment by potem znów posmutnieć kontynuując historię jak został ranny jego druh. - I na Nowej Kuantalamerze poszliśmy do baru i tam jakiś naćpany Jedi rzucił się na nas i odciął mu ramię... Od tej pory Staś jest w śpiączce. Ale Mythuś nie przejmuj się, Stachu to twardy chłop, chociaż galareta. Wyjdzie z Tego.
- Mirek, cholera to straszne. I co z tym naćpanym Jedi? Zamknęli go?
- Nie przejmuj się Mythuś, zawołałem kolegów i zrobiliśmy mu z dupy wylotówkę na Gdańsk.
- Dobrze wiedzieć że go dopadliście.- Odpowiedziałem, miałem zapytać co robili przez ten czas lecz zanim to zrobiłem on ubiegł moje pytanie.
- Mythuś, powiedz mi co ty taki lśniący rycerz robiłeś razem ze swoją wodowatą jędzą na takim zadupiu? Nie pytam po co ukradłeś mój statek, bo w sumie razem go ukradliśmy wtedy to to tak jakby Twój statek, no ale powiedz mi ino szczerze, co wy tam robiliście?
- No wiesz Mirek, ostatnio sprawy przybrały niespodziewanie zły obrót, Biała Kruczyca ufortyfikowała się w jakimś zamku którego nie jestem w stanie zdobyć. Ma tam całą armię zbirów i ma układy z władzami. Ciągle szukam Amelii, ale wiem gdzie jest, wiem też że Biała Kruczyca przymierza się do ataku na jakąś planetę, nie jestem pewien jaką, ale może to być Ziemia. Czyli jak widzisz Mirek, jednym słowem ostro przesrane. -Zakończyłem wypowiedź ironicznym uśmiechem.
- No dobrze no, rozumiem rozumiem. Tylko mi powiedz kim jest ta lalusia z Tobą? To Twoja dziewczyna czy co? Bo na superbohaterkę nie wygląda.
- A, no ona, to dość skomplikowane. Przyjmijmy że jakiś czas temu trafiłem na arenę na której była do mnie przyczepiona, uciekliśmy. A dzisiaj śledziłem takiego rudego ...
- Łechhhh nie lubię rudych, rudy to fałszywy! Zapamiętaj se Mythuś.
- No i przypadkiem dostałem się do rakiety lecącej na tamtą planetę, jak się ona nazywała?
- No to ciężka nazwa jest Hoooropihuxanis 7, ale wszyscy mówią na nią Bajoro.
- No i jak wylądowałem na Bajorze to mnie pojmali, wrzucili mnie do klatki z nią a potem uciekliśmy, resztę już znasz.- Mirek aż złapał się za swoją jajowatą głowę i dopytał tylko.
- No to Mythuś powiedz gdzie lecimy i idziemy się napić. Dawno nie miałem kamrata do picia.
- Lecimy na Cras.
- Łuuuu Mythuś, ty wiesz że to daleko jak od wielbłąda do oazy? Polecimy tam z tydzień, a poza tym paliwa nie starczy. Mythuś, brachu, ty wiesz że ja dla Ciebie zrobi wszystko ale po drodze są terytoria Kelatytów, będziemy musieli wylądować na Karto Karto żeby zatankować, a oni tam nie lubią ludzi. Ale polecimy, Słowo alkoholika!- Tak oto zaczęła się podróż na Cras ...
Co będzie dalej? Czy wszyscy umrzemy? Kim jest Celestia? I dlaczego "terytoria Kelatytów" brzmi tak niebezpiecznie w głosie Mirka? To wszystko już w kolejnym wpisie !
Piosenka dnia :
Dobranoc;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale Celestia to właściwie była księżniczka.
OdpowiedzUsuńHeh, to udanej podróży xD
będzie udana jeżeli ktokolwiek przeżyje :D
UsuńMirek wygląda trochę jak Asgardzi :D i odnalazłeś przez przypadek swojego kumpla od kieliszka :D
OdpowiedzUsuń