niedziela, 23 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 23.12.12r. Niedziela

Po wyciągnięciu Celesti z wiezienia i dodarciu w pobliże szpitala w którym są przetrzymywani Mirek i Stanisław ukryliśmy się w jednym z pobliskich magazynów. Na szczęście Alexis znała uniwersalny kod do otwarcia wszystkich drzwi na Kato-Kato. Weszliśmy do środka, był to magazyn z jakimiś ziarnami, kilkanaście kilkumetrowych rzędów żelaznych skrzyń z ziarnami. Prawdopodobnie to pietruszowe żyto z planety Krosnid III w układzie Adrianny. Alexis zmieniała opatrunki Celesti a ja poszedłem na wyższe poziomy magazynu, magazyn jak większość budowli był iglicą, to z lekka dziwne że większość budynków na planecie jest w kształcie iglicy, mieszkańcy Tezotopeirnika używają iglic na budynkach do zbierania energii z piorunów, tu pewnie jest tak samo. Patrzyłem z góry na Alexis i Celestię, chyba nie przypadły sobie do gustu za bardzo. Dwie księżniczki się spotkały i teraz będą się kłócić która jest bardziej księżniczkowa, no ale to nie moja sprawa, muszę wyciągnąć Stasia i Mirka z tego szpitala.
Po kilkunastu minutach gapienia się wypatrzyłem właściwe okno. Widziałem Stasia i Mirka chyba też, nie wiem dokładnie bo okno jest lekko pod kątem. Obserwowałem okno przez kilka godzin, strażnicy zmieniali się co 15 minut, lekarka sprawdzała ich stan zdrowia co godzinę. Mam już plan, nawet dwa, a jak się drapie po czole to wpadam na trzeci. Zszedłem na dół do dziewczyn, Celestia wyglądała już całkiem dobrze (jak na kogoś w kogo został wpity trójząb i potem został zoperowany przeze mnie).
- Wszystko dobrze z Twoim brzuchem i całą resztą? - zapytałem Celesti.
- Tak, dobrze że ktoś mnie zoperował bo długo bym nie pożyła.
- Wiesz, prawdę mówiąc ja Cię zoperowałem...- w tym momencie pojawił się szok na jej twarzy, natomiast na twarzy Alexis pojawił się taki złowieszczy prześmiewczy uśmiech.
- Ale? Ale że jak to? Dlaczego mnie operowałeś? Dlaczego nie lekarze?
- Już już, uspokój się, nie było lekarza pod ręką. I przyznam się że całkiem nieźle mi poszło, przyjrzyj się, pierwsza rana jest zasklepiona w taką sympatyczną emotkę " : ) ", a za to druga w bardzo pozytywny plus " + ", z trzecią było najwięcej zabawy bo wyszyłem moje logo.

 - Cholera! Faktycznie! Emotka krzyżyk i M! Jak mogłeś! - Celestia wrzeszczała jak szalona.
- Czekaj! To nie ja szyłem, to akurat robił komputer!  I pytałem się komputera, powiedział że nie zostanie Ci nawet ślad po tym, ty sobie pomyśl co przeżył Mirek jak mu "wyhaftowałem" pentagram.
- Mówił Ci ktoś że czasem powinieneś być poważny Aquarianinie?- Zapytała Celestia.
- Ja. Jakieś 15 razy w ciągu ostatniego dnia.- Wtrąciła się Alexis.
- No i jak widzicie, nie pomogło. Celestio, w ogóle co się stało gdy byłem nieprzytomny?
- Myth, daj lunetę, pójdę na górę i poobserwuje szpital bo coś czuję że tu się szykuje bardzo długa opowieść- Odczepiłem lunetę id karabinu i dałem Alexis.
- Wciąż jestem na Ciebie zła, ale no opowiem Ci.-Zaczęła Celestia- Ostro zaszalałeś z Mirkiem, zdecydowanie za bardzo. O ile pamiętasz, piliście kosmobimber z buraczków, piliście jakiś 30 toast, ten akurat był za mormonów z północnego ramienia Oriona, Mirek padł, ty wypiłeś toast za poległych towarzyszy a potem straciłeś przytomność. Więc sobie usiadłam za sterami i leciałam według wskazań Twojej mapy. Po kilku godzinach dotarłam na terytoria kealytów, na początku było całkiem dobrze, doleciałam do Koła Redator bez żadnych przeszkód. Zrobiłam postój a potem skorzystałam z jednego z tych pirackich szlaków handlowych, faktycznie był niezwykle szybki bo dwa dni później dotarliśmy do Koła Iliany. Przelatując nad jedną z planet poczułam jak bym w coś uderzyła, no ale leciałam dalej. Nagle komputer poinformował mnie że Mirek się obudził, ustawiłam autopilota i wybrałam się na dół by sprawdzić jak się macie. Mirek jak to Mirek uraczył mnie swoimi komplementami i kazał Cię podpiąć pod urządzenie Henytyfikujące alkohol, tłumaczył że będę miał potwornego kaca. Podłączyliśmy Cię, ale maszyna się zepsuła i uśpiła Cię do czasu ustabilizowania się Twojego ciała. Wróciliśmy na kokpitu, Mirek usiadł za sterami i nagle wszystko zgasło, Milenjum Falkon zawisł w powietrzu. Mirek włączył wszystko ręcznie, zapytał co się działo gdy spał, powiedziałam że w coś uderzyliśmy. Mirek przeskanował poszycie statku, okazało się że doczepiła się do nas kapsuła abordażowa kealytów.
W tym momencie usłyszeliśmy że ktoś rozcina kadłub. Mirek spojrzał na mnie i pobieglismy do Ciebie i do Stasia do ambulatorium. Oddział szturmowy kealytów wszedł na pokład, a my zamknęliśmy się w ambulatorium. Mieliśmy do dyspozycji tylko to co miałeś przy sobie czyli dwa pistolety i miecz. Gdy przejęli kontrolę nad drzwiami i zaczęli wchodzić udało nam się zabić kilku, musieliśmy cofnąć się jeszcze bardziej w głąb ambulatorium. Nie zdążyłam zamknąć drzwi, jeden z kealtyów złapał mnie za nogę, użyłam Twojego miecza i go zabiłam. niestety drzwi przycięły tamtego i kilku zdołało wejść, zabiłam kilku a potem jeden z nich mnie uderzył, poleciałam na łóżko z Tobą, reszta kaelytów biła Mirka i Stasia. Po którymś z uderzeń Staś się obudził ze śpiączki, podniósł leżący na ziemi pistolet i strzelał. Mirek kazał uciekać więc wzięłam lewitujące nosze z Twoim ciałem i uciekłam. dotarłam do kokpitu, myślałam że jestem bezpieczna lecz z kapsuły abordażowej wyskoczył jeszcze jeden, kilkukrotnie mnie uderzył i rzucił mną o ścianę, potem wbił mi trójząb w brzuch, ledwie co doczołgałam się za biurko. W Twoim pistolecie został tylko jeden pocisk, kealyta podszedł by mnie dobić, chwycił za trójząb, podniosłam pistolet i strzeliłam mu prosto w twarz. Potem straciłam przytomność i obudziłam się w więzieniu. To wszystko, chyba i dziękuję za uratowanie życia.
- Ty mi dziękujesz? Ja dziękuję Tobie, gdyby nie ty pewnie byłbym martwy.
- Normalnie bym Cię zostawiła na śmierć bo jesteś idiotą ale jesteś też Aquarianinem więc to znaczy że Twoje życie jest bardzo cenne i trzeba Ci pomagać.- Odpowiedziała Celestia.
- Właśnie, skoro już tak się rozgadałaś to powiedz czym jest Aquaranin?
- Aquaranin to taka istota która została... - nagle wypowiedź Celesti przerwała Alexis.
- Myth! Chodź no tutaj, dodatkowi strażnicy wchodzą do szpitala. - no tak, oczywiście, bo w życiu nie można mieć za łatwo, pomogłem wstać Celesti i wbiegliśmy na górne kondygnacje magazynu.
-Dobra to zaczynamy, weźcie tylko sprzęt który musicie mieć, linka ma udźwig do 100 kg. - gdy skończyłem to mówić, zamontowałem lunetę z powrotem w karabinie i wystrzeliłem linę, idealnie nad okno Mirka i Stasia. Zablokowałem karabin, już miałem skakać gdy nagle Alexis zaczęła się ze mną kłócić że to ona powinna skakać pierwsza. No i po jakieś 2 minutowej wymianie zdań skoczyłem, Alexis coś jeszcze krzyczała ale jej nie usłyszałem, zjeżdżałem. Teraz wystarczy podkulić nogi i wlecieć prosto przez okno do wnętrza pokoju... PLAM !

"Szyby w oknach są pancerne"- prawdopodobnie to mówiła Alexis gdy skakałem, prawdopodobnie też śmiała się gdy rozpłaszczyłem się na szybie. Po chwili zjechała Celestia a zaraz po niej Alexis.
- I co cwaniaku, jak zamierzałeś przedostać się przez pancerną szybę? - zadrwiła Celestia.
- Przecież krzyczałam że ona jest pancerna jak skakałeś. - dobiła mnie Alexis, nie odpowiedziałem nic, przyłożyłem minę kierunkową do szyby, kazałem im się mocno chwycić i wysadziłem szybę. Wskoczyliśmy do środka, Mirek i Stasiu się obudzili. Patrzyliśmy przez chwilę na siebie w milczeniu. Wtem spostrzegliśmy że drzwi się otwierają, dziewczyny ukryły się pod łóżkami a ja za otwierającymi się drzwiami. Dwóch strażników weszło do pokoju, rozglądają się, a ja za ich plecami zamknąłem drzwi. Gdy usłyszeli dźwięk zamykanych drzwi obrócili się i ostatnie co zobaczyli i usłyszeli nim Celestia i Alexis odebrały im przytomność to ja z moim czarującym uśmiechem mówiący "dobranoc panowie". Po chwili słyszymy pukanie do drzwi i jakiś kobiecy głos mówi:
- Wszystko w porządku? Słyszałam hałasy.- kiwnąłem głową w stronę Alexis i pokazałem gestami że ma ją obezwładnić. Gdy w końcu zrozumiała o co mi chodzi, odpowiedziałem kobiecie za drzwiami:
- Chyba mamy problem, niech pani tu wejdzie.- Katoanka w białym fartuchu otworzyła drzwi i w momencie gdy zrobiła pierwszy krok Alexis zarzuciła jej ręce na szyję i wciągnęła do pokoju.
- Dobra, to teraz ich rozbieramy. - powiedziałem.
- Myth, ty zboczeńcu! Teraz ?- Zapytała Celestia, rany... Ale niektórzy mają o mnie zdanie.
- Rany! Nie nie nie, nie o to chodzi! Mój plan przewiduje przebranie się za nich.

Wyjechaliśmy z pokoju łóżkami na których mieliśmy Mirka i Stasia, pędziliśmy przez korytarz, szybko wprowadziłem ich do windy i powiedziałem że muszę po coś skoczyć, pobiegłem korytarzem w lewo, do kuchni. Mieli fantastyczne kanapki z odwłokiem kraba galaktycznego i pudding z czegoś zielonego. Napakowałem pełen plecak i zbiegłem dwa poziomy w dół schodami. Do pomieszczenia z protezami. Wziąłem protezę ręki i wsiadłem do windy. W windzie było dwóch strażników, na szczęście szybko ich obezwładniłem, tzn jeden się poślizgnął na puddingu który akurat mi wypadł jak jadłem, i gdy upadał postrzelił swojego kolegę, postrzelony kolega przewrócił się na tego co już leżał a ja ich tylko poraziłem paralizatorem. Na dole czekali już na mnie moi ludzie. Została ostatnia prosta. Wystarczyło wyjechać ze szpitala, port kosmiczny jest niedaleko. Ruszyliśmy, pchaliśmy łóżka jak szaleni. Alarm!
Alarm się włączył! IŁU łiłu IŁU łiłu IŁU łiłu IŁU łiłu! ! ! Jeszcze tylko kawałeczek.
- O nie! drzwi się zamykają! - Krzyknęła Celestia.
- Mythuś, nie zdążymy! - krzyczał Mirek.
Celestia pchająca łóżko ze Stasiem się przedostali. W ostatniej chwili zdołałem przepchnąć łóżko z Mirkiem, ja nie zdążyłem... Drzwi się zamknęły, machnąłem ręką żeby uciekali. Odwróciłem się, podłoga aż drżała gdyż katoyci nadbiegają. Mam z 10 naboi, jakbym tak zabijał jedną kulą dwóch to by mi w razie czego zostały ze dwie.

Booom! Trzask! Szyba pękła... Obracam się i widzę totalnie zniszczony transporter. Droga wolna, więc wybiegłem ze szpitala, na zewnątrz Zobaczyłem Mirka i Stasia jak coś kombinują przy kolejnym transporterze.
- Szybko Myth! Bo już musimy ruszać.- krzyknęła Celestia, Odrzuciłem karabin by biec szybciej i w skoczyłem do transportera, na szczęście miałem ze sobą plecak pełen kanapek.
- Jedziemy do portu, weźmiemy mój statek, ma najnowszy napęd YvvY4.- Powiedziała Alexis wymijając kolejne pojazdy. W mgnieniu oka dotarliśmy do portu, prawie rozjechaliśmy jakichś kosmitów lecz dotarliśmy do Królewskiego Storczyka. Weszliśmy na pokład. Aktywowaliśmy z Mirkiem systemy i wzbiliśmy się w powietrze, tzn przypadkiem uszkodziliśmy 3 prywatne okręty bo nam się tył z przodem pomylił, ale to nic. Uciekliśmy z Kato-Kato.
- Z silnikiem YvvY4 na miejscu będziemy na Cras za kilkanaście godzin, odpocznijcie.- powiedziałem i poszedłem pogadać ze Stasiem i zamontować mu protezę. Oczywiście wziąłem za dużą i lewą, a Staś stracił prawą rękę, ale to nic! Przerobię ją!

Co będize dalej? Czy uda nam się odnaleźć Amelię? Czy podzielę się kanapkami? Czy wszyscy zginiemy? A może Królewski Storczyk zostanie zniszczony razem z nami na pokładzie ? To wszystko już w kolejnym wpisie...




Piosenka dnia :
Dobranoc:)

4 komentarze:

  1. No tak, ciekawe dlaczego ludzie uważają, że Myth jest zboczony? Hm, skąd oni to wzięli?
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dokładnie! ciekawe skąd to wzięli :D

    OdpowiedzUsuń