niedziela, 9 grudnia 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 9.12.12r Niedziela

Ostatnimi czasy zbyt często trafiam do więzień/cel/klatek. Tak też było i tym razem. Cela na Kato Kato nie należała do najlepszych do jakich miałem nieprzyjemność być wtrącanym. Ciemna, wilgotna wypełniona zapachem stęchlizny i potu. Łóżko było z kategorii bardzo niewygodnych,  nie dość że małe to zrobione z takiej metalowej siatki co powodowało nieprzyjemne odciski na skórze, lecz to można było jakoś przeżyć, prawdziwą katastrofą była toaleta, to znaczy jej brak, po drugiej stronie celi był taki jakby nocnik miał kształt sześciokąta. Prawdziwą zgrozą był jednak brak papieru, zamiast papieru był jakiś trójkąt...

Pamiętam jak wylądowaliśmy i jak mnie prowadzili, nasz statek był zrujnowany, wszędzie ślady trafień i wybuchów, na górnej części była doczepiona kapsuła abordażowa Kealytów. Zastanawiałem się co musiało się wydarzyć kiedy byłem nieprzytomny, zastanawiałem się też czemu byłem nieprzytomny aż tak długo? Gdy przechodziliśmy przez most prowadzący z platformy cumowniczej do reszty miasta, choć deszcz lał się z nieba niczym woda wodospadu i zbliżała się noc, to widziałem infrastrukturę miasta, wąskie chodniki, intensywny ruch uliczny i szpiczaste budynki, nie widziałem zbytniej roślinności, chodź w sumie po co rośliny na planecie, przez którą przechodzi jeden z najczęściej uczęszczanych tras podprzestrzennych i handlowych. Pamiętam, że 8 żołnierzy prowadziło mnie wzdłuż jednej z uliczek, tuż przed skręceniem w boczną uliczkę spojrzałem na Milenjum Falkona, żołnierze wywozili z niego nieprzytomnych Celestię, Mirka i Stasia. Zapytałbym co z nimi zrobią, ale gdy tylko próbowałem coś powiedzieć byłem uderzany trójzębem i uciszany. Zauważyłem że dość sporo jest tu posągów Króla Kato-Kato, przedstawianego jako wielki napakowany wojownik w czarnej zbroi. Skręciliśmy w lewo i doszliśmy do pewnej ulicy. Z każdej strony były rozmieszczone cele więzienne, tak że można bez problemu rozmawiać z więźniem po prostu sobie podchodząc. Otwarli jedną z celi i wepchnęli mnie do środka. Dwóch żołnierzy zostało na straży mojej celi, a pozostali odeszli.



- Pst! Ej ty! Za co siedzisz? - Zapytał jakiś karłowaty człeko-koń.
- Nie wiem, nic nie zrobiłem. Jestem niewinny.
- Jaaaaasne, każdy jest niewinny,
- W ogóle to co to za miejsce? - zapytałem "sąsiada".
- No to są cele dla oczekujących na wyrok, jest nas sporo, ja czekam już tuzin dni na moją rozprawę. Ej, ale gościu, powiedz no, za co Cię zamknęli, ja Ci powiem, za co mnie zamknęli, kradłem materiały budowlane z nowo budowanej iglicy tryumfalnej, a ty? - Pomyślałem, że skoro powiedział, co on zrobił, to ja w sumie też mogę powiedzieć, ale co takiego zrobiłem?
- Miałem uszkodzony statek, Katoni weszli na mój statek, zapytali z jakiej planety jestem, ogłuszyli mnie i trafiłem tutaj.
- Uuuu, współczuje Ci, ale to z jakiej planety jesteś, że Cię tak zatrzymali?
- Jestem z Ziemi, nazywam się Myth. - odparłem z dumą.
- Ooo chłopcze, źle trafiłeś, na Kato Kato nie lubią ludzi. Przykro mi to mówić, ale zbyt długo nie pożyjesz, a ostatnie godziny swojego życia spędzisz w agonii będąc poddawanym zmyślnym królewskim torturom.
- No ale przecież kolejki są długie, siedzisz tu 12 dni, wiec ja też tyle będę, zdążę przez ten czas coś wymyślić, byśmy stąd uciekli. - Niestety była to tylko iluzja nadziei, gdyż mój kompan powiedział to, co najmniej chciałem usłyszeć i co wzbudziło we mnie jeszcze mroczniejszy niepokój.
- Chłopcze, jesteś Ziemianinem... Dla Ciebie zrobią wyjątek, nie lubią tu Ziemian.
- Zamknąć ryje, ścierwa! - Krzyknął jeden ze strażników, a potem porazili nas paralizatorami.

Chwilę potem zabrali go i zostałem sam, po kilku godzinach przestał padać deszcz, lecz zapadła noc, było jeszcze zimniej i robiłem się coraz bardziej głodny. W końcu zasnąłem. Chyba miałem sen, widziałem jak jakaś zakapturzona postać stoi przed moją celą i patrzy się na mnie, jedyne co widziałem to blask świateł przelatujących pojazdów w zielonych oczach tej istoty, pamiętam to że z tych oczu biła życzliwość, Reszty snu nie pamiętam. Obudzono mnie rano, miasto wyglądało równie paskudnie co podczas deszczu, zakuli mnie w kajdanki. Wyprowadzili mnie z celi i zaprowadzili do centralnej największej iglicy w mieście. U wejścia do wnętrza stały dwa posągi króla. Automatyczne drzwi się otwarły, za drzwiami czekał na mnie cały oddział. Wprowadzili mnie do windy i wjechaliśmy na któreś z górnych pięter, drzwi windy się otworzyły i wprowadzili mnie do sali, całej ciemnej na środku której w snopie światła stał masywny kamienny fotel. Posadzili nie tam, nagle zaczęły brzmieć fanfary i zapaliły się światła, zobaczyłem że otacza mnie coś na kształt kilku rzędów miejsc, a na samym środku był ogromny strzelisty czarny tron. Na salę zaczęły wchodzić dziwne istoty, choć w  70% byli to Katoyci, gdy sala się wypełniła, wszyscy wstali, zabrzmiały jeszcze głośniejsze fanfary i pojawił się król. Czarna, bogato zdobiona zbroja kryjąca całe ciało, peleryna... Dziwnie znajoma peleryna. Król usiadł i reszta istot także usiadała. Potem wstał jeden ze ślimaków i zaczął swój monogram:

- O wielki Władco nad władcami, Herydionie I, królu Kato-Kato. Wielka izbo najwyższych. Mamy dziś przed sobą tę oto istotę, mieszkańca planety Ziemia, nazywa się Myth. Osobnik ten jest skrajnie niebezpieczny, oskarżony jest o bezprawne naruszenie granic Przestrzeni Luzodoi, Działalność szpiegowską, działalność terrorystyczną, spółkowanie z wrogiem naszej rasy...
- To bzdura! Po pierwsze macie otwarte granice! Po drugie! Nie jestem terrorystą, nikogo nie szpiegowałem i z nikim nie spółkowałem! To wszytko są kłamstwa! - Próbowałem się bronić, jedyne co źle zrobiłem to że nie odpowiedziałem na sygnał. Ale ich to nie obchodziło, starszy Katoyta kontynuował dalej, z każdą chwilą przypominało to karykaturę procesu niż sam proces.
- ... Ponadto osobnik Myth, oskarżony jest o szeroko zakrojoną kontrabandę, na jego statku który był skradziony znaleziono 3 000l przeróżnych alkoholi które planował przemycić i sprzedać! Nie zapominajmy też o tym że zamordował 15 Kealytów, wielkich sojuszników i przyjaciół naszej rasy. Ciężko ranił i okaleczył dwóch przedstawicieli rasy Asangardów, porwał i torturował córkę wody, stawiał poważny opór podczas aresztowania i podawał się za superbohatera. Herydionie I, królu Kato-Kato. Wielka izbo najwyższych. To wszystko za co jest odpowiedzialna ta kreatura, w imię sprawiedliwości proszę o sprawiedliwy wyrok. Teraz oskarżony może powiedzieć coś na swoją obronę, zostanie to uwzględnione przez Herydiona I podczas wydawania wyroku.
- No więc to wszystko to jedno wielkie kłamstwo! Ci dwaj kosmici i księżniczka to moi towarzysze, jestem superbohaterem i mam bardzo ważną misję którą muszę wypełnić, alkohol był do użytku własnego, a kealyci zginęli bo zaatakowali nasz statek i to oni ranili moich towarzyszy! To wszystko jest nieprawdą !- Krzyczałem ale istoty na sali były niewzruszone, kazali mi usiąść, zabrzmiały fanfary i starszy ślimak powiedział:
- Teraz Władca nad władcami, Herydion I, król Kato-Kato wyda wyrok. Władco proszę mieć na uwadze że istota ta cały czas kłamie i podaje się za superbohatera, istota nie okazała skruchy i przede wszystkim... Jest z Ziemi.- Wskazał na mnie jednym ze swoich 3 palców.
- Ej ty! Powiedz mi, dlaczego to że jestem z Ziemi to takie wielkie przestępstwo? Bo jakoś nie widzę sensu dlaczego mam być sądzony z to że mieszkam na jakiejś tam planecie!?
- Milcz śmieciu w trakcie mowy końcowej! Każdy wie że na planecie Kato-Kato wszyscy ludzie są ścigani, wiele lat temu Władca nad władcami, Herydion I, król Kato-Kato rozkazał ich ścigać i pojmać.

Nagle zabrzmiał taki grubo brzmiący gong, zapadła nieprzenikniona cisza, król wstał. Wszyscy patrzyli w stronę króla, król zrobił jeden krok w przód i swoim majestatycznym, donośnym, mrocznym głosem powiedział:
- DEEEZINTEGRACJA VOLOSSA!!! - nie wiem co to znaczy ale zabrzmiało to okropnie niebezpiecznie. A zabrzmiało jeszcze gorzej jak cała sala zaczęła klaskać i wiwatować. Strażnicy podeszli zakuli mnie w kajdany elektryczne i wyprowadzili z sali, weszliśmy do windy i zaczęliśmy jechać w dół.  Zjeżdżaliśmy głęboko pod ziemię zapytałem strażników co ze mną będzie:
- Możecie mi chociaż powiedzieć co mnie czeka? W końcu i tak jestem martwy.
- W sumie.- jeden ze strażników spojrzał na drugiego i kontynuował- Zostaniesz poddany Tzw Dezintegracji Volossa, będziesz pierwszą istotą która zostanie stracona w ten sposób, to najgorszy sposób na śmierć bo maszyna nie dezintegruje tylko Twojego ciała ale też duszę. Współczuję Ci ale jednocześnie nie mogę się doczekać by zobaczyć jak działa ta maszyna.
- Aha, dzięki. Może chociaż boleć nie będzie.
- Będzie, ta maszyna jest na ostatnim piętrze, a im niższe piętro tym bardziej boli.

Dojechaliśmy, drzwi się otwarły, wyszliśmy z windy, zaprowadzili mnie do takiej komory. Prawdę mówiąc ta złowieszcza maszyna nie wyglądała tak złowieszczo no ale co z tego jak i tak wyparuje mnie i moją duszę. Kamery już były włączone, transmitowali to na całej planecie, Poradzili mnie na zielonym fotelu, przypięli ręce i nogi. Moje ostatnie myśli tuż przed śmiercią krążyły głównie wokół rodziny, wokół tego co spieprzyłem przez całe moje życie, myślałem o tym że nie uratuje Ameli, Celesti, Mirka, Stasia i całej reszty świata... Myślałem o bambusach, mleku czekoladowym i o tym że mnie nos swędzi, ale i tak go zaraz nie będę miał więc nie ma sensu się drapać. Windą zjechał Ubrany na czarno Katoyta z długą brodą, przedstawił się i powiedział że jest katem, że mnie zabije i że miło mu było poznać Ziemianina.

Czuję takie zimno w stopach, mam wypieki na twarzy, patrzę na starego ślimaka, on robi smutną minę i wdusza przycisk. Śmierć nadchodzi. Dzzzyt !

13 komentarzy:

  1. Gołąb byłby bardziej złowieszczy , one są czystym złem ze swojej natury, ale nigdy nie chcesz skorzystać z moich idealnych pomysłów. ( Patrz skomentowałam , teraz musisz być dla mnie miły!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myth nie żyje a ty jesteś taka nie miła :< to jak byś go w kroczę kopnęła

      Usuń
    2. Jakoś będę musiała z tym żyć , nie będzie to łatwe , ale mam nadzieje , że sobie poradzę.

      Usuń
    3. Nie poradzisz, nikt nie poradzi, WSZYSCY ZGINIEMY !

      Usuń
  2. ej ale czy to nie przypadkiem teleporter klasy A? Tak jakoś mi to przypomina, Tony miał cos takiego, więc jakoś mi się skojarzyło

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabiłeś Myth'a????????????????
    ;( [*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest martwy jak trup, albo i dwa

      Usuń
    2. Oj tam, zaraz martwy. Pewnie ta dezintegracja od siedmiu boleści przeniesie go do łóżka Monici Bellucci - Mythowi zawsze tak się trafia.

      Usuń
    3. ale to są potwierdzone, Myth nie jest chodzącym trupem, nawet nie lezącym, to jest wyparowany trup

      Usuń