czwartek, 29 listopada 2012

Myth, Dziennik Superobhatera, 29.11.12r czwartek

Krety był coraz bliżej ! i było ich coraz więcej, mogliśmy biec tylko przed siebie, zbliżaliśmy się do drogi kończącej deptak gdy nagle zajechały nam drogę 3 czerwone ciężarówki, ciężarówki Koka Koli z narysowanymi świętymi Mikołajami na naczepach, Wraz z Sektencją zatrzymaliśmy się i patrzymy w niebywałym osłupieniu. Nagle drzwi od naczep się otworzyły i wyskoczył z nich oddział świętych Mikołajów, bardzo dobrze uzbrojonych świętych Mikołajów, jedni mieli karabiny, inni bazooki a jeszcze inni granatniki. Najgrubszy z nich dzierżący bazookę i palący cygaro (w sumie wygląda jak by Rambo i Chuck Norris spłodzili dziecko i karmili go na wojownika sumo), podszedł do mnie i powiedział:
- Witam szefa, spokojnie szefie zajmiemy się wszystkim, szef może się udać do przyczepy i zjeść ciasteczko z mlekiem.- dodał z uśmiechem Mikołaj.
- Onieneine, ja będę walczył tylko dajcie mi jakąś spluwę i miecz.
- Mikołaj ! Niech Mikołaj przyniesie dla szefa karabin Rudolfek666 i miecz z czerwonego Adamantium
- Tak jest Generale !- Odpowiedział Mikołajowi Mikołaj i po chwili przeniósł sprzęt, przyznam, wyglądał dość imponująco. Nie miałem czasu by zaznajomić się z bronią gdyż Kosmiczne krety Piraci już nadciągały, schowałem miecz do pochwy, ustawiłem moc karabinu Rudolfek666 na pełną moc i wraz z Mikołajami ruszyłem do boju !



- Tam on kunwa jest!  Dorwijcie go kunwa i jego czerwonych pobratymców! - krzyczał kreci kapitan, w tym samym czasie wraz z 7 Mikołajami przerąbywaliśmy się w stronę kapitana. Booooom! Krety wysadziły jedną z ciężarówek! BOM!  BOM!  BOM!  BOM!  BOM! Salwą rakiet wypełnionych koka kolą odpowiedziały Mikołaje, w międzyczasie te Mikołaje które miały granatniki wystrzeliwały puszki pełne koka koli w kierunku budynków by osłabić ich konstrukcje i żeby zawaliły się na krety.
- Myth, musisz wrócić! Mamy problem, jakaś szurnięta azjatka próbuje zabić kasą fiskalną Twoją towarzyszkę - zabrzmiał głos Mikołaja w urządzeniu komunikacyjnym które wepchnęli mi w ucho.
- Dobra wycofujemy się! Cały oddział  do tyłu! Technika na mentosa!- krzyknąłem, jeden z nich wziął  10L baniak koka koli, drugi krzyknął "odłamkowym ładuj!", trzeci wrzucił paczkę mentosów, czwarty zakręci a piąty rzucił w tłum kosmicznych kretów piratów.

KABUMBA ! Butla wybuchła trafiając w pobliskie krety i odrzucając nas jakieś 30 metrów w stronę ciężarówek. Poczułem się niczym płonący wielbłąd wystrzelony z katapulty i trafiający w betonowy mur - bolało. Podniosłem się, otrzepałem się i widzę, szalona azjatka z pryszczem na czole rzuca Sektencje kasą fiskalną! Jak ona może ! I to w dodatku moją koleżankę! Natychmiast ją obezwładniłem i się pytam o co jej chodzi a ona na to :
- Ong Bang cing ciągł sukienkę ukradł ! - nie zrozumiałem jej bo z nerwów mówiła strasznie szybko ale podejrzewam że wychwalała mnie i mówiła jaki jestem cudowny i wspaniały, więc zaproponowałem jej że dam jej autograf na kasie i niech sobie idzie, ale ona że nie, i pokazuje mi metkę  na sukience Sektencji, no tak ! To była biedna azjatka z Korei Południowej, nie stać ich na bombę atomową i teraz zbiera, no to co miałem zrobić, dałem jej i sobie poszła.

- Szefie, krety uciekają. Szef może iść już a my się zajmiemy niedobitkami.
- Dziękuję Mikołaju i wam Mikołaje - odpowiedziałem Mikołajowi i Mikołajom chwyciłem Sektencje za rękę i pobiegliśmy dalej, jest jeszcze tak wiele do zrobienia a tak mało czasu.
- Ej Myth, dlaczego oni do Ciebie mówili "szefie" ? - Zapytała Sektencja
- Nie wiem, tzn wiem ale nie mogę powiedzieć - starałem się wywinąć z tematu niczym związany cyrkowy akrobata z wielkiego akwarium pełnego piranii, ale ona drążyła dalej:
- No powiedz, proszęęęęęęęęęęęęęęęee, prooooooooooooooooszę, plissssss.
- No dobra, powiem, bo ja w przyszłości na jakiś czas cofnę się do przeszłości i będę Świętym Mikołajem, ale nie mów tego nikomu bo teoretycznie jeszcze tego nie wiem, bo jak się dowiem to będize koniec końca świata. - Sektencja zamilkła, albo ze zdziwienia albo z podziwu albo dlatego że na środku drogi siedział wielki błotnisty potwór i płakał ...

Co będize dalej ? czy zjemy kotlety z kamiennego potwora ? czy może go wysadzimy ? A może to on nas zje ? a może ma problemy z erekcją ? to wszystko w kolejnym wpisie.

Piosenka dnia :

Dobranoc :)

3 komentarze: