Myślałem że nic więcej mnie już nie zdziwi po tym co przeżyłem w ciągu ostatniego roku, idąc do sklepu po materiały na mój nowy projekt zobaczyłem jak wyprzedza mnie dziwne stworzenie. Nie jestem w stanie jednoznacznie sformułować opisu tego zwierzęcia ale by przybliżyć mniej więcej wygląd tej kreatury mogę powiedzieć że wyglądał jak szablastozębny królik... Przebiegł tuż obok mnie z zawrotną prędkością, pomyślałem sobie aha no trudno, dziwne ale i tak to nie było to co zrobiło na mnie wrażenie.
Kilkanaście sekund później przeleciał obok mnie dziwny obiekt, prawdopodobnie gonił króliczka. Sensu stricto była to dziewczyna... Latająca dziewczyna! W dodatku jej włosy były koloru marchewkowego. Chciałem za nią popędzić ale akurat nie miałem przy sobie wysoce technologicznie zaawansowanego osobistego plecaka odrzutowego wysokiej mocy więc podrapałem się po bródce i poszedłem w swoją stronę. Nie mieli nic co było mi potrzebne więc wracałem do domu z pustymi rękoma. Zastanawiałem się jak dopadnę Lodogrzmota i Zpopielacza, prawdopodobnie jeszcze z 2 dni będą mieć sraczkę. Więc mam czas na przygotowanie jakiejś pułapki albo zrobię ciasto w mikrofalówce... W każdym razie czymś się zająć trzeba. Całą noc wymyślałem genialny plan i w końcu wymyśliłem! Był tak skomplikowany w genialności w swojej prostoty że gdybym pamiętał go to bym sam był w szoku, ale no niestety do wymyślenie takowego planu potrzebowałem działać całym mózgiem dlatego owy pomysł zapisałem na kartce. Siedzę w fotelu, w sumie w samych bokserkach bo usiadłem do planowania zaraz po kąpieli i nagle do mojego pokoju weszła...
- Sektencja! Co ty tu robisz?- wrzasnąłem ze zdziwinia
- Uuuuuuu, fajne bokserki, takie w bałwanki, fajne fajne...- Chyba też wyglądała na zdziwioną... W końcu zwykle mam w reniferki albo w dzięcioły, ewentualnie czerwone ze słoniem.
- Okej, fajnie ale co ty tu robisz?
- Mówi Ci coś słowo "przyjaciel"?- zapytała z taką dziwną miną.
- No, i co w związku z tym?
- To!- zauważyłem że coś leci w moją stronę- była to dość obszerna encyklopadia- Wiesz jak się o Ciebie martwiłam idioto!? - bolało, chyba złamała mi nos - Znikasz na kilka tygodni i nic nie mówisz, wracasz też nic nie mówisz, wyrzuciłeś R.O.M.A.N.a! A może z lupy chcesz? Zaraz Cię czymś jeszcze pacnąć idioto -chwyciła wazon- czy raczysz mnie przeprosić?- natychmiast pokiwałem głową, zabrałem jej wazon, odstawiłem go na półkę i posadziłem Sektencję na fotelu.
- Okej już? Przepraszam, byłem bardzo zajęty. Musiałem...
- Nie mów, wiem co się stało. R.O.M.A.N. mi powiedział.- uścisnęła mnie tak jak by chciała mnie pocieszyć. Pogadaliśmy potem co u niej, wspominałem o dziwnym zającu i polującej na niego wiedźmie.
Wypiliśmy herbatę i poszliśmy na spacer, odprowadziłem ją do domu i już wracałem do Tajnej Siedziby gdy nagle zza rogu wykicał króliczek. Był taki dziwny, taki szablastozębny. Patrzył na mnie, mrugnął, podszedłem i go przywołałem:
- Kici kici, cip cip króliczku! Chodź do Mytha.- zbliżył się, pokręcił pyszczkiem i dał się pogłaskać. Wziąłem go na ręce, przyjrzałem mu się z bliska i pomaszerowałem w swoim kierunku. Idę sobie przez Stary Rynek i nagle słyszę:
- Hej! Oddawaj mojego króliczka złodzieju.- To przecież jest mój króliczek! Ja go znalazłem! I jak ten ktoś śmie nazywać mnie złodziejem! Obracam się wymyślając niezwykle ciętą ripostę ostrą jak nóż w masarni. Odwróciłem się i zaniemówiłem... Przede mną stała ta mała ruda co to ją wcześniej widziałem, zamyśliłem się. Ta wiedźma jak stała to wydawała się całkiem ładna, dawno nie widziałem takiej ładnej wiedźmy, nie dość że ruda, to chuda i z twarzy ładna - musi mieć dobre zaklęcia odmładzające. Ale cholera skąd wzięła tak ładny głos? Mnie wyzywa od złodzieja króliczków a sama pewnie ukradła głos syrenie...
- EEEEe no ale on sam do mnie przyszedł! I nie jestem złodziejem wiedźmo!
- Wiedźmo?! Ja wiedźma? - Rzuciła się na mnie z łapami i zaczęła mnie dusić, na szczęście miałem mechanizm odpychający który równo po 1,5 sekundy odpycha duszącego. Niestety w całym tym zamieszaniu króliczek zbiegł. I ta wiedźma oczywiście się kłóciła! Że to niby moja wina, a to była jej! Potem żeby nie było że to moja wina to pomogłem go szukać. I tak chodziliśmy po zamrożonym mieście szukaliśmy króliczka i nigdzie go nie było! Ładna wiedźma próbowała szpanować swoją magią ale jednak miała słabe zaklęcia bo nie umiała zmienić świateł na przejściu dla pieszych, wszystko musiałem robić sam...
Potem zrobiło się nam zimno i poszliśmy się ukryć w jakieś nie zlodowacone miejsce. Na pewno rzuciła na mnie jakieś złe zaklęcia bo wydawała się bardzo miła, a to podejrzane. Wiedźmy się bardzo dobrze maskują. I po kilku godzinach poszukiwań nie znaleźliśmy króliczka, co prawda widzieliśmy grupę cyrkowców (karzeł, kobietażyrafa itd), córkę szatana i Jamesa Bonda daliśmy sobie spokój. Wracając odprowadziłem ją na tramwaj, a tej znowu odbiło i zaczęła mnie dusić! Coś się stało z moim systemem ochronnym i nie chciał jej odrzucić po 1,5s. Na szczęście była delikatna to wrzuciłem ją do tramwaju i miałem już spokój.
Co będize dalej? Skąd się wziął zajączek szablastozębny? Czy wiedźma mnie zabije? Czy złapię Lodogrzmota i Spopielacza? To wszystko w kolejnych wpisach...
Piosenka dnia:
Dobranoc:)
Takie króliczki - toż to rzadkość! :D
OdpowiedzUsuńNie sądzę, aby ruda była aż taką wiedźmą, zresztą - czas pokaże! Spotkasz ją jeszcze, nie?
Ale bokserki w bałwanki były super!
oby nie, na pewno chce ze mnie zrobić rosół albo kotleta ...
UsuńRosół z Mytha - hit na rynku!
UsuńDobrze, że ty tego króliczka złapałeś - bo jak byś za nim poszedł, to byś wszedł do Matrixa, a to nie jest przyjemne za pierwszym razem.
OdpowiedzUsuńKurce, ty to masz szczęście do rudych niecnych czarownic ;)
No właśnie ! ja nic nie robię a te rude niecne czarownice chcą mnie zabić !
UsuńZabić Ciebie... to by było zbyt proste ;)
UsuńDopadnę Cię wiedźmo kurde!
Usuń