niedziela, 6 stycznia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 6.01.13r Niedizela

Gruzy, kamienie, trupy, wszędzie ogień. Minęły już 3 dni, Dokładnie 67h od momentu ataku. 43h od chwili wdarcia się wroga do miasta. 41h 7 minut 11s od sekundy w której z mojej winy zginęła Amelia, 41h 3minuty 23sekundy od momentu gdy nie uratowałem Stasia. 41h 2minuty 34 sekundy gdy od strzału zginął Mirek. 40h 47minut 55sekund od cięcia w które zabiło Samantę.  40h 46minut 2sekundy gdy zginęła Alexis. 40h 26minut 56 sekund od poddania się obrońców i upadku miasta.

- Paniczu, panicz jest potwornie smutny, sugeruję rozmowę z kimś bliskim- Powiedział R.O.M.A.N.
- Nie, nie będę z nikim rozmawiał.  Daj mi spokój!
- Tak paniczu, chciałbym tylko zauważyć że od pańskiego nagłego pojawienia się w korytarzu i ściągnięciu z siebie płonących pociętych ubrań, usiadł pan w fotelu i się z niego nie rusza. Czy tam gdzie pan był, stało się coś co może panicza trapić?
- Wszyscy zginęli! Rozumiesz kupo złomu! Przeze mnie zginęli wszyscy, Amelia, Stasiu, Mirek, Samanta, Alexis, Wszyscy. Nie dałem rady! A teraz wróć do swoich obowiązków!
- Tak Paniczu, nim jednak udam się do moich obowiązku chciałbym przypomnieć paniczowi, obowiązki które wykonuje to obowiązki które pan powinien wykonywać. Świat pana potrzebuje.
- Zejdź mi z oczu! – Krzyknąłem i R.O.M.A.N. odszedł z obrażony wyrazem twarzy (o ile robot może mieć twarz).


<3h później, Tajna Siedziba>

Chyba pójdę się wykąpać. Śmierdzę śmiercią i jestem brudny. 

Wykąpałem się, schowałem pancerz i maskę, zrobiłem sobie kanapkę. Kanapka nie smakuje już tak dobrze jak kiedyś i strasznie tu cicho, źle mi z tym wszystkim. Na dodatek nie ma pieprzonej herbaty. Ubrałem kurtkę i zszedłem na dół. Zimno, zapomniałem że jest styczeń i że już zima. Poszedłem do sklepu, zima jak na razie nie jest zbyt sroga ale i tak szkoda że nie wziąłem czapki. W sklepie nie mieli herbaty,  jak można nie mieć herbaty? Muszę iść gdzie indziej, pójdę na rynek. Poszedłem skrótem przez cmentarz. To w sumie było nieświadome, ale to tu spotkałem Amelię pierwszy raz. Droga przez cmentarz ciągnęła się strasznie długo, myślałem że idę już godzinę a nie byłem nawet w połowie cmentarza. Czuję taką mroźną pustkę w sercu, ta pustka ma kolce i rani moje serce za każdym razem gdy komory się otwierają i zamykają. To takie potworne uczucie. Na cmentarzu

Kupiłem w końcu tą herbatę, może R.O.M.A.N. miał rację? Może by tak z kimś pogadać. Pójdę do Sektencji na nią zawsze można liczyć. Wsiadłem do autobusu i podjechałem pod jej dom. Zapukałem do drzwi, otwarła jej mama, Sektencji nie było w domu. Pewnie bada jakąś sprawę, najbliżej mam do Kseni i Burka. Ksenia jak ostatnio z nią gadałem to była miła, pewnie mnie jeszcze lubi. Poszedłem na piechotę, starałem się uśmiechnąć i nacieszyć blaskiem dawno nie widzianego słońca. Ale było zimno i słońce raziło mnie w oczy. Nagle widzę po drugiej stronie ulicy jak jakiś chłopak w dresie, bluzą z kapturem i czapką z daszkiem kradnie torbę kobiecie, kobieta krzyczy, ale jakoś mało mnie to obchodzi. Wchodzę po schodach do domu Kseni, a na drzwiach kartka „Wrócę za kilka dni : )”. Wsadziłem zmarznięte ręce do kieszeni. Wyszedłem z klatki, zastanawiałem się do kogo jeszcze mógłbym się zwrócić o pomoc, BlueGhost? Nie, on zrezygnował z superbohaterstwa, wyjechał i zajmuje się bardziej przyziemnymi sprawami. Cnotliwa Rozalinda? Wpadła w wir imprez we Francji i nie ma z nią kontaktu.

A może SuperInformatyk Artoooooor albo Astrogirll, oni zawsze mnie rozumieli i wspierali. Pojechałem na lotnisko, tam też było zimno. Kupiłem bilet do Szczecina, wsiadłem na pokład samolotu który się spóźnił bo na pokładzie był terrorysta i chciał wszystkich zabić, by odbić samolot życie poświęciło 5 żołnierzy. Wsiedliśmy na pokład i polecieliśmy. Po godzinie dotarliśmy do Szczecina. Kiedyś to miasto wyglądało lepiej, teraz jest takie bardziej brudne, ludzie smutni i wszędzie mokro. Poszedłem do Artoooooora – nie mogłem znaleźć wejścia do jego cyberświata, dodatkowe blokady i zabezpieczenia. A każde nieautoryzowane wejście może wypuścić potwory z Internetu. No to zostaje mi jeszcze Astorgirl, daleko do niej, pójdę pieszo i tak nie mam co robić.

Świat się zmienił, ludzie są tacy okrutni, tacy nie mili. Widzę ich wszystkich, ta zawiść, to zło w ich sercach, bezpodstawna nienawiść, nie mają litości dla nikogo. Co stało się ze światem? Widzę ludzkość i mam ochotę się jej pozbyć. Pukam do Astrogirll, nikt nie otwiera. To już koniec, nie mam nikogo innego, może poczekam trochę to Astrogirll wróci? 

<4h później, nadal pod domem Astrogirll>

Nadal jej nie ma, robi się już coraz ciemniej, wracam. 

<3h później, Tajna Siedziba>

Mam dosyć tego wszystkiego, jeszcze zgubiłem herbatę po drodze. R.O.M.A.N.a nigdzie nie ma, próbuję zasnąć i gdy już mi się udaje zasnąć to widzę jak umierają moi przyjaciele.

Co będzie dalej? Nie wiem.
Piosenka Dnia:

Dobranoc.

1 komentarz: