poniedziałek, 25 lutego 2013

52.20.31 - Ramona - Ktoś z Gdzieś

O Mamuniu!
Jak się zapuściłam!
Ale to wszystko, przez Lolę... I Alfreda...
To było tak.
Przychodzę sobie do Loli, a tam znowu siedzi Alfred!
- Siema-aaaaah! - zawarknął gdy weszłam
Odpowiedziałam mu nieudolnie próbując powtórzyć jego niemożliwy do powtórzenia odgłos. Lola tylko machnęła ręką.
- Dziś spróbujemy nauczyć cię historii. A nóż-widelec okaże się, że przypomnienie ci dawniejszej historii przypomni ci twoją własną?

sobota, 23 lutego 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 23.02.2013 Sobota

Witam Was :D
Więc Alex wyszedł ze szpitala i zamieszkał u Czerwonookiego. Mieliśmy już kilka treningów, lecz niestety nieudanych. Za każdym razem jak Alex się przemieniał coś złego zaczynało się dziać i musiałam go zmusić do powrotnej zmiany w niego. Ale nie przestajemy wierzyć że to się zmieni.

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 23 II 2013, Sobota

Dzik jest dziki. Dzik jest zuy. Dzik ma bardzo ostre kły. Kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka. \m/

Witajcie!
   Otóż mam teraz zmartwienie. Wpadło coś do mego domu i nie a się tego wykurzyć. No dobra, dobra - przecież to ranna osoba, trzeba jej pomóc. Lecz ja mam teraz tyle zmartwień na głowie... Nie dziwcie się, że jestem zła, że przybyło kolejne. No tak, wiem, niesienie pomocy to moje zajęcie i powinnam być z tego dumna, ale... nie jestem! Ziemniaki, nie mógł lecieć po pomoc do innego domu? Tzn, zadzwoniliśmy po pogotowie i w ogóle, jednak kilka godzin temu wypisano go do domu, a jako, że nasz pan postrzałowy nie jest zbyt przytomny - wylądował w domu znanego wam detektywa. No, wiecie co?!
   To jednak nic, chorym trzeba się zająć! Dowiedziałam się od mamy, że się wybudza, więc postanowiłam pobiec po... koty! Tak, dobrze przeczytaliście - koty! Koty to najlepsze lekarstwo na wszystko. Zebrałam więc pokaźną gromadkę i ruszyliśmy do pokoju chorego. Po chwili byliśmy przed drzwiami. Chciałam otworzyć drzwi, lecz - jak? Kilka kotów było na mnie. Po chwili mnie oświeciło. Kazałam kotom, które szły za mną się odsunąć i z kopa otwarłam drzwi.
- Witaj! - wrzasnęłam a koty zamiauczały. - Przyszliśmy cię pocieszyć!
                   

piątek, 22 lutego 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 22.02.13r Piątek

- Hahahahah, I co on na to?- wybuchł śmiechem i zapytał stary ubrany w przedziwny frak starzec.
- No on wtedy zaczął skamleć "Ukaż mnie! Ukaż mnie! Proszę chociaż jednego klapsa od takiego superbohatera jak ty!", no i potem ten transwestyta łaził za mną 3 dni... - odpowiedziałem i zabrałem się za jedzenie niezwykle apetycznie wyglądających mango (które nie były zakupione w telewizji Mango, a pochodzą z bardzo odległej planety o nic nikomu nie mówiącej nazwie Mango, od 30 000 lat nikt nie wie co znaczy ta jakże enigmatyczna nazwa).
- W istocie tak to już jest że niektórzy po prostu łakną wymierzenia im kary. Jedzcie sobie drogie dzieci a ja pójdę na chwilę na dół gdyż tuż przed waszym spotkaniem umówiłem się z mym dawnym przyjacielem Wielkim Elektronikiem i jego asystentką Aleksandrą Omega.- Gdy Starzec wypowiedział te słowa, natychmiast przypomniałem sobie przepowiednie wyroczni Aleksandryjskiej:  "Gdy odnajdziesz Aleksandrę wszystko się zmieni, przyjaciele będą wrogami, wrogowie przyjaciółmi, słońce wstanie na zachodzie a zajdzie na wschodzie". Typowe jęczenie starej niedołężnej znachorki. Popatrzyłem na Marchewkową Wiedźmę jak zajada się tęczowymi bezami, spojrzała na mnie i zapytała z takim wymownym skrzywieniem na twarzy :
- No co?

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 21 lutego 2013


No i obejrzałam ten odcinek. Po tym, jak znajoma superbohaterka Dagens oświeciła mnie, że jednak załapałam się do rocznicowego zbioru obrazków Doctora Who (po tym jak podpowiedziała mi przeniesienie posta, po tym jak wkleiłam go nie tam gdzie trzeba na widok czterdziestki dwójki w przyznanym jej odcinku, po tym jak się nim pochwaliła), wreszie znalazłam czas i, oczywiście na niekorzyść boleśnie stojącego w miejscu TDU, obejrzałam. I mogę powiedzieć że... to zdecydowanie jeden ze słabszych odcinków. Ale za to malowniczy, a o to właśnie chodzi! :D Gdyby nie to, że jeszcze na długo przed świadomością, że faktycznie będę rysować, wymarzyłam już sobie idealny "akt", to miałabym spory problem z wyborem. Bo tu K9 przestrzeliwuje laserem ścianę, tu Romanadvoratrelundar i Doctor leżą pod jakąś skałą w ukryciu przed jakimś monstrum, tu w ogóle samo monstrum też takie niczego sobie... Znaczy: oczywiście nie w tym sensie!

wtorek, 19 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 91.20.31

Hej!
Lola mnie jednak chyba nie zabije. Powiedziała mi, że za bardzo się przykładam do tego codziennego pisania. Że to "wcale nie popsuje jej wyników istotnie ważnych bardzo badań". Ale i tak mam pisać, jk tylko zdarzy się coś bardziej ciekawego.
Przez ostatnie dwa dni - nudy... Dopiero dziś było super!

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 19 II 2013, Wtorek

O moja łepetyna. O jejku, jejku.
                                                  Dia de los muertos.

Witajcie, strudzeni wędrowcy!
   W związku z ostatnimi wydarzeniami musiałam pozostać kilka dni w szpitalu i następnie wypocząć w domu. Udane ferie, nie ma co. W każdym razie ostatnio boli mnie głowa. Tzn, głowa to boli mnie zawsze, lecz dziś na przykład jest jeden z tych bóli, kiedy widzisz tylko ciemność przed oczyma i czujesz jak ktoś wbija ci gwóźdź. W głowę, rzecz jasna. Stary, zardzewiały gwóźdź. Nieważne.
   W każdym razie po rekonwalescencji postanowiłam się wybrać na miejsce wypadku  z zeszłego tygodnia. Muszę dokonać oględzin, to pewne. Oczywiście, aby tam dotrzeć musiałam pokonać drogę przez zamiecie na przystanek. Następnie dałam się pożreć ogromnej autobusowej bestii. Lub wpadłam w łapska autobusu z piekieł bram. Po czterdziestu minutach dotarłam do miasta. Najpierw jednak swe kroki skierowałam do pewnej Ambrozji, która zmieniła wystrój. Muszę umieścić to ważne wydarzenie na blogu, ponieważ Ambrozja jest teraz piękna, cała w różowe kwiatuszki. Oj, jest słodko. Cóż, zjadłam co miałam zjeść i ruszyłam na spotkanie przeznaczeniu.

sobota, 16 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 61.20.31

I znowu dwa dni... 
Wybacz Lola, ale wczoraj naprawdę nic ciekawego się nie działo. 
Ale za to dzisiaj...
WOW!
Dzisiaj normalnie poszłam na spotkanie z Lolą. Tak myślałam. W każdym razie gdy weszłam do jej gabinetu zobaczyłam...

Stojącego obok niej jakiegoś czarnego faceta!

Przez "czarnego" nie mam na myśli czarnoskórego - ten gość był kolorystycznym przeciwieństwem Loli! Wszystko miał czarne - włosy, oczy, ubranie, łańcuchy wiszące przy ubraniu, pełne kolców pasy i gitarę! Tak miał gitarę! Ale jaką! Pełną błyskawic, kolców jak w paskach i różnych innych metalowych rzeczy!
I tak stał obok delikatnej Białej Loli.

czwartek, 14 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 41.20.31

O MATKO!!

Po pierwsze O MATKO: miałam pisać codziennie! Lola mnie zabije... Ale to mój najmniejszy problem. 
Większy, to drugie O MATKO!: w dzienniku pojawiły mi się jakieś teksty, których nie pisałam! Z małym dopiskiem - komentarz. Nie rozumiem tego... Ale przecztałam.

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 lutego 2013


O, i znowu Walentynki. Tym razem postanowiłam rozejrzeć się i popatrzeć, co w środowisku zewnętrznym najbardziej uczuciowo mnie nastraja. Tak na pierwszy rzut oka... to nic. Różano-różowy Empik kojarzy mi się ostatnio tylko i wyłącznie z przygiętymi zegarami a la Salvador Dali (przegięcie, no nie? :D), Galaxy nadal wygląda w moich odczuciach tak, jakby lata chwila miał nawiedzić je Św. Mikołaj, a cała reszta jakaś taka sobie... Dopiero, kiedy wzięłam jakieś przygodne Metro do ręki i dotarłam do ostatniej strony, z życzeniami, coś zaskoczyło! Te wszystkie dla mojej kochanej Kasi i widziałem cię w tramwaju, miałaś niebieskie oczy - jakże bezokazyjne i jakże niewymuszone! - czy to czasem nie Walentynki przez cały rok?



Chciałabym... no nie wiem... żeby każdy w każdym z tych życzeń znalazł kawałeczek czegoś dla siebie, poczuł, że - skoro te wszystkie dobre słowa są tak blisko, dookoła nas - mogą dotyczyć także jego. Tego, w sposób jak zwykle nie do końca określony, Wam życzę ;p


Z dedykacją dla Kociej Rózi, która cały wczorajszy wieczów dosadnie okazywała mi swą mięciutką kocią miłość:



Dostojna Kocia Dama wypoczywa zbierając siły po... poprzednim wypoczynku:




Przy takich pokładach miłości w istocie nie sposób nie stworzyć czegoś słitaśnego.

wtorek, 12 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 21.20.31

Hej.
Jestem Ramona.
I poza tym nie wiem kim jestem.
Jak to? - zapytasz dzienniczku. A tak to!
Kiedyś kimś byłam, ale potem coś się stało mocno tragicznego i mam amnezję - tak przynajmniej twierdzi moja psychiczka terapeutka - Biała Lola.To miła osoba, chociaż czasem wydaje mi się, że ją denerwuję. Ale cóż - innej koleżanki nie mam. 
W każdym razie to ona kazała mi zacząć prowadzić dziennik. Bym "odnalazła wspomnienia w głębi siebie poprzez zapisywanie wspomnień aktualnych". Czy jakoś tak. Ja tam tego nie rozumiem, ale w końcu do ona ukończyła jakąś Bardzo Ważną Uczelnię i wie co ma mi kazać robić.
Więc... Zaczynam.

niedziela, 10 lutego 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 10 II 2013, Niedziela

Co ja piszę?


Witajcie!
   Cóż, pogoda jest okropna. jednak to nie przeszkadzało mnie oraz Rani [już udobruchanej!] wybrać się na zakupy! No, co innego kobiety mogą robić? Dobra, dobra, wiecie, że nienawidzę zakupów. Rani mnie wyciągnęła i tak się pogodziłyśmy. Właściwie, to troszkę w innych okolicznościach. Zaraz się dowiecie, o co chodzi, lecz powiem wam w sekrecie, że nie będzie to miłe. Chyba, że ktoś nas nie lubi. Tak, to zawsze rozwiązanie. Dobra, nieważne.
    Cóż, Rani oczywiście jest wredna [Zgadnijcie, proszę, kto ją tego nauczył? Na własną zgubę...] i wybrała taki supermarket, którego nie lubię. No i masz! Musiałam słuchać popularnej muzyki wydobywającej się z głośników... Oraz kupić Rani jakieś kolczyki na przeprosiny [Tak, smoki noszą kolczyki. Nie powinno was już nic dziwić!] oraz kawę. Jak można pić kawę?! Toż to niedobre! Niestety, w taką zimę wyciągnęła mnie jeszcze do parku, który jest w najbliższym mieście. Musiałyśmy mijać moją szkołę! Brr, okropne przeżycie! Zwłaszcza, że jeszcze niektórzy mieli lekcje...

sobota, 9 lutego 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 09.02.2013 Sobota

Cześć wszystkim :D
Od razu powiem, w moim codziennym życiu nic ciekawego się nie dzieje, ale na szczęście jest tajemne życie jako Ksena :) oj tutaj się dzieje. Więc przejdę do opowiadania

Myth, Dziennik Superbohatera 09.02.13r. Sobota

- R.O.M.A.N.! Łap ją! - Rzuciłem patelnię z jajecznicą R.O.M.A.N.owi który kilka sekund temu przyleciał nam z odsieczą. Chwyciłem za miecz i rzuciłem się na pomoc Marchewkowej Wiedźmie która odpierała ataki armii Białej Kruczycy na niższym poziomie. Doskonale wyszkolone oddziały najemników i wszelakiej maści przestępców wlewały się do zrujnowanego zamczyska. Póki stosowali broń konwencjonalną dawaliśmy sobie radę. Wiedźma przy pomocy swojej magii tworzyła pole kinetyczne blokujące pociski więc mogłem bez obaw skakać miedzy przeciwnikami i wbijać im ostrza prosto w serca. Lecz wtedy do sali wtoczyły się dwie dynie. BOOOM! To były granaty błyskowe. Gdy znów odzyskałem wzrok sala w której byliśmy była wypełniona przez oddział doborowych DyniMarines.
Celowali w nas ze swoich karabinów, spojrzałem w oczy Marchewkowej Wiedźmy i krzyknąłem:
- Padnij!- W tym samym momencie ona upadła się na ziemię a ja z całej siły rzuciłem mieczem wprawiając go w ruch wirowy, przeleciał przez pół sali zabijając z 5 DynoŻołnierzy, na końcu swojego lotu przeciął linę trzymającą żyrandol. Żyrandol spadł miażdżąc dwójkę żołnierzy, w tym samym czasie korzystając z chwilowego zamieszania pobiegłem do Marchewkowej Wiedźmy. Chwyciłem ją za rękę by wyciągnąć ją z tego całego zamieszania. Wróg podążył za nami, na szczęście lepiej niż oni znałem zamek co dało nam przewagę w ucieczce. Gdy już udało nam się ich dostatecznie zostawić w tyle, użyłem tajemnego wyjścia ukrytego za gobelinem, na którym ukazano dwóch walczących rycerzy i wielkiego kota. Schody prowadziły w górę... Nie uciekniemy,

wtorek, 5 lutego 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 5 lutego 2013


Mogę z dumą zdradzić Wam sekret, że superbohaterska Kitina oprócz własnego fajpejdża dorobiła się ostatnio także nowej znajomości. Podczas gdy dotąd w cyber-przestrzenno-kosmicznych wojażach towarzyszył jej kolega SuperInformatyk, teraz w życiu króliczki pojawił się tajemniczy Dr. Eggman. Pewnie nikogo nie zdziwi, że jest to informatyk i to z najbardziej niedostępnych hexadecymalnych nizin assemblerycznych, jednakże równocześnie też pasjonat zabaw dźwiękiem i językoznawstwa! Przykład tego pierwszego usłyszymy tutaj (który to spodoba się każdemu wielbicielowi tworów techno-elektronicznych, nawet sama uważam, że jest całkiem całkiem), a przykład drugiego... w tytule utworu i opisie pod spodem :D
Zaczynam jej zazdrościć - niby z superbohaterskiego lotu ptaka (żeby nie powiedzieć: superbohaterskiego ptaka) więcej widać niż ze skanowania snifferem, a jednak Kitina dużo lepiej radzi sobie z wyłapywaniem z tłumu ciekawego towarzystwa.

niedziela, 3 lutego 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 03 II 2013, Niedziela

Eeee... No ten... tego... Wypadałoby posta napisać.
Witam!
   Zdobyłam przepychaczkę dla Mytha, więc teraz powinnam z łaski swojej ją zanieść. Najpierw jednak owinęłam ją w jakiś papier ozdobny, wiecie, taki ze słodkimi rysuneczkami. Do Mytha daleka droga, więc na tę wyprawę wyciągnęłam Rhaegala. Co prawda, moje kochane smoczysko wzbraniało się przed tym jak mogło, no, ale... udało się! Rhaegal mnie zostawił i polazł na zakupy, a ja musiałam znów wtaczać się do Mytha po tych jego schodach. Człowiek kiedyś kręćka dostanie, no! No i szukam, szukam... Mytha nie ma! Nawet w szufladzie z bokserkami sprawdzałam, i go tam nie było! =( A tu nagle... Myciątko!
- Sektencja! Rób jajecznicę! Mamy wojnę ! - Słyszę. No to, cóż pozostało mi robić? Jajecznicę z 20 jaj! - Sektencja, dobra robota, dziękuję. Słuchaj, musisz znaleźć R.O.M.A.N.a, być może będę potrzebował jego pomocy - i już chciał mi zwiewać.

Myth, Dziennik Superbohatera 3.02.13r Niedziela

Mam mało czasu, muszę się pośpieszyć. Zaraz lokalizator zacznie działać.- myślę wbiegając po schodach do Tajnej siedziby. Otwieram drzwi, patrzę, Sektencja!
- Sektencja! Rób jajecznicę! Mamy wojnę!- krzyknąłem, capnąłem ją za rękę, wepchnąłem do kuchni pokazałem jej gdzie są jajka i ruszyłem do Centrum Dowodzenia, ale przedtem wyciągnąłem z szafy na korytarzu torbę. W Centrum Dowodzenia zacząłem pakować broń do torby. Bazookę, 40 kg C4, kota bojowego, ręcznik, 2 karabiny szturmowe model ZDZICHU4, dżem, 2 rewolwery z pociskami dum-dum i bardzo bardzo dużo srebrnej amunicji pokrytej czosnkiem. Szybko wybiegam z Centrum Dowodzenia, na korytarzu już stała Sektencja z patelnią.
- Sektencja, dobra robota dziękuję. Słuchaj, musisz znaleźć R.O.M.A.N.a, być może będę potrzebował jego pomocy.- Sektencja kiwnęła głową, już miałem wychodzić gdy nagle Sektencja mnie zawołała:
- Myth, czekaj, mam coś dla Ciebie. Wiem że ostatnio było Ci ciężko i byłeś smutny. - Wyciągnęła z torby jakiś bliżej nie określony obiekt owinięty w papier ozdobny w miśki i czerwoną wstążkę. Przyznam że aż miło mi się zrobiło, nie spodziewałem się tego, rzuciłem torbę i broń na ziemię i odłożyłem patelnie z jajecznicą. Podszedłem do Sektencji i mocno ją uścisnąłem, chciałem jej dać buzi w policzek ale nie trafiłem i chyba pocałowałem ją w oko albo usta, ewentualnie brew. Było mi strasznie głupio. Wziąłem prezent i szybko wybiegłem z Tajnej Siedziby...

sobota, 2 lutego 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 02.02.2013 Sobota

Więc już po wolnym i wielkim balu studniówkowym. Było genialnie. Jeśli chcecie głosujcie na moją najbliższą przyjaciółkę ( tak jak Superman i Clark Kent czy Spider-Man i Peter Parker :D ) informacje znajdziecie tutaj z góry dziękuję :). Ale nie mówmy już o tym bo to mi przypomina także jak szybko zleciały mi ferie.