wtorek, 19 lutego 2013

Ramona - Ktoś z Gdzieś - 91.20.31

Hej!
Lola mnie jednak chyba nie zabije. Powiedziała mi, że za bardzo się przykładam do tego codziennego pisania. Że to "wcale nie popsuje jej wyników istotnie ważnych bardzo badań". Ale i tak mam pisać, jk tylko zdarzy się coś bardziej ciekawego.
Przez ostatnie dwa dni - nudy... Dopiero dziś było super!

Jak zwykle byłam u Loli. Jednak, gdy weszłam do jej gabinetu, coś mi nie pasowało.Było tak... za ciemno. 
Odkryłam dlaczego, dopiero jak chciałam położyć się na kanapie.
- Ej-AH! - zawarknął Alfred gdy prawie zgniotłam mu kolana - próbowałaś na mnie usiąść!
- Afli! - krzyknęłam zdumiona - Co ty tu robisz?
- Jestem.Wczoraj gitarę zostawiłem. - zamachał gitarą - Musiałem po nią wrócić. A jak mi Lolly powiedziała, że akurat ma spotkanie z moją najbardziej muzyczno-pisarsko uzdolnioną uczennicą postanowiłem zostać.
- Jeżeli Lola nie ma nic przeciwko, to ja nie też nie mam. - uśmiechnęłam się i zerknęłam na Lolę. Wydawała się bardziej różowa niż biała na twarzy. Jak wtedy, przy jedzeniu - Co dziś robimy?
- To co zawsze - powiedziała Biała - próbujemy odkryć twoją osobowość.
- Komentatorzy też próbują - wypaliłam.
- Kto?
I musiałam im opowiedzieć o Was, o tym jak mi radzicie, i jak nie ganicie, że rzadko piszę.
- Jaka szkoda, że nie jesteś tym kim mówią, że jesteś... - rozwarczał (powarczał marząc) się Alfred - Super by było być Rudą Wiedzmiastą Pogromczynią Oliwek z Bakaliami i Sokiem Malinowym!
- Z specjalnym  ciosem Zieloną Sznurówką... - dodała jeszcze ciszej niż zwykle Lola
- Popatrz tylko! - powarknął Alfred i wziął jedną z białych kartek Loli i zaczął na niej rysować. Pozwolił mi swój rysunek zachować, więc mogę Wam go pokazać:



To co pokazał przyniosło Loli pomysł na to co dzisiaj robiliśmy - sprawdzaliśmy czy nie jestem lub byłam uzdolnioną plastyczką. Przez trzy godzinki i ona, i Alfi kazali mi rysować co mi tylko do głowy poprzychodziło. To mi w ogóle nie wychodziło - może poza planem na wiszące półki na książki z książek (dzięki, Komentatorze!), ale ten zabrał mi Alfi twierdząc, że powiesi go sobie nad "ŁóżkieeeeeemAH!"
Na szczęście nie cały czas gapili się na mnie gdy rysuję. Udało mi się ich namówić by też coś narysowali. I w końcu... Narysowaliśmy siebie nawzajem! Lola Alfiego, ja Lolę, a Alfred mnie. Nie wiem czy Wam się spodoba, ale mi podoba się bardzo! 


Chociaż mam pewnie zarzuty do rysunków Loli i mojego: Lola wszyła mi za ciemna, a jej Alfred za jasny. Sobie nie wybaczę, Loli tak, bo bardzo rzadko używa czegoś czarnego i pewnie dzierżenie w dłoni ołówka 2B czarnego trochę ją przeraziło... 

Trzymajcie się komentatorzy ciepło, bo za oknem kupa śniegu. Aż strach z domu wyjść. Ja i tak nie wychodzę, ale wy pewnie tak więc przestrzegam. Można zgubić się. Na przykład jak wczoraj Lolę oglądałam jak szła do siebie dziedzińcem to raz po raz znikała mi z oczu. A może to dlatego, że ona cała jest w kolorze śniegu?

Pa!

Ramona

PS. Nowy kolorek... Znowu. Ale tym razem przy tym zostaję.
Raczej.

2 komentarze:

  1. O, to ja czekam na więcej obrazków! :3
    a śnieg to zuo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy Pogromczyni Oliwek z Bakaliami i Sokiem Malinowym była ruda, ale jej skarpetki były na pewno łaciate (zadanie na dziś: przyjrzyj się swoim skarpetkom!)

    :D

    OdpowiedzUsuń