niedziela, 3 lutego 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 3.02.13r Niedziela

Mam mało czasu, muszę się pośpieszyć. Zaraz lokalizator zacznie działać.- myślę wbiegając po schodach do Tajnej siedziby. Otwieram drzwi, patrzę, Sektencja!
- Sektencja! Rób jajecznicę! Mamy wojnę!- krzyknąłem, capnąłem ją za rękę, wepchnąłem do kuchni pokazałem jej gdzie są jajka i ruszyłem do Centrum Dowodzenia, ale przedtem wyciągnąłem z szafy na korytarzu torbę. W Centrum Dowodzenia zacząłem pakować broń do torby. Bazookę, 40 kg C4, kota bojowego, ręcznik, 2 karabiny szturmowe model ZDZICHU4, dżem, 2 rewolwery z pociskami dum-dum i bardzo bardzo dużo srebrnej amunicji pokrytej czosnkiem. Szybko wybiegam z Centrum Dowodzenia, na korytarzu już stała Sektencja z patelnią.
- Sektencja, dobra robota dziękuję. Słuchaj, musisz znaleźć R.O.M.A.N.a, być może będę potrzebował jego pomocy.- Sektencja kiwnęła głową, już miałem wychodzić gdy nagle Sektencja mnie zawołała:
- Myth, czekaj, mam coś dla Ciebie. Wiem że ostatnio było Ci ciężko i byłeś smutny. - Wyciągnęła z torby jakiś bliżej nie określony obiekt owinięty w papier ozdobny w miśki i czerwoną wstążkę. Przyznam że aż miło mi się zrobiło, nie spodziewałem się tego, rzuciłem torbę i broń na ziemię i odłożyłem patelnie z jajecznicą. Podszedłem do Sektencji i mocno ją uścisnąłem, chciałem jej dać buzi w policzek ale nie trafiłem i chyba pocałowałem ją w oko albo usta, ewentualnie brew. Było mi strasznie głupio. Wziąłem prezent i szybko wybiegłem z Tajnej Siedziby...



Muszę dotrzeć jak najszybciej do Parku Wampirsona. I jeszcze te tramwaje tak wolno jeżdżą. Obwiesiłem się bronią i amunicją. Ustawiłem kota bojowego na najbardziej bojowy tryb, wyciągnąłem miecz, chwyciłem patelnie z jajecznicą i czekałem aż dojadę. Myślałem że się spóźniłem, czułem to, Marchewkowa Wiedźma pewnie leży gdzieś martwa i wyssana... Wbiegam do parku, na oślep rozrzucam 40kg C4, wskakuje za pomnik i detonuje ładunki, fala ognia zalewa cały park, wyskakuje z za pomnika i tak jak się spodziewałem obudziłem złego smoka! Leci w moją stronę, zwą go Maga-Paka! Zwykle smoki zieją ogniem tak jak Burek, ale ten był wyjątkowy, pluł kwasem. Rzuciłem wiec go kotem bojowym i ukryłem się za kamieniem, kot chwilowo go zajął odłożyłem patelnię z jajecznicą w bezpieczne miejsce, przygotowałem bazookę i czekałem tylko na moment aż smok otworzy paszczę.
Ale cholera no nie otwierał! Odłożyłem bazookę i cały osprzęt, wziąłem tylko tylko 40 kg C4 i przy użyciu Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy wzbiłem się w powietrze, zatoczyłem krąg wokół smoka, potem przeleciałem pod nim by ostatecznie stanąć z nim twarzą w twarz(a raczej pysk). Gdy już zbierał ślinę by mnie opluć, przygotowałem się do ciśnięcia ładunku wybuchowego który rozsadzi mu paszczę. Ale wysmarkał się na mnie! Kwas zaczął palić płaszcz i hełm, zaczepy Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy też zaczęły się przepalać. Rzuciłem więc ładunek w stronę smoka i zdetonowałem.

Booom ! Ładunek wybuchł rozświetlając cały park. Bam! Ja spadłem na ziemię łamiąc nogę mrówce na którą upadłem. Spojrzałem na smoka, cholera żyje! Nic mu nie jest, zaraz, wyrwałem mu ząb. Teraz wystarczy trafić z bazooki w tą szparę. Skoczyłem za kamień niczym królik, ale niestety źle wylądowałem, przypadkiem nadusiłem spust bazooki i jedyna rakieta poszybowała w siną dal... Nagle smok przeskoczył kamień i już miał odgryźć mi głowę, lecz nagle rozbłysło nad nim światło i go odrzuciło jakieś 200m. Smok uciekł a przede mną stała w całej swojej złej okazałości Marchewkowa Wiedźma trzymała w ręku białą różdżkę. Miała taką zołzowatą minę i zapytała:
- Co z Ciebie za superbohater? Sama musiałam się uratować. Teraz odejdź i nie przeszkadzaj bo muszę odprawić mroczny rytuał- wbiegła na fontannę ew kształcie ośmioramiennej gwiazdy.
- Onieineine nie nie, żadnych mrocznych rytuałów!-wskoczyłem za nią na fontannę i usiłowałem ją powstrzymać- Stój Wiedźmo! Nie rób tego!- Ale no mnie zołza nie słuchała! Musiałem więc spróbować ataku bezpośredniego i złamałem jej różdżkę. Przyznam że nie był to dobry pomysł, bo się bardzo zdenerwowała i goniła mnie po całym parku Wampirsona. Zgubiłem całą broń... Tzn oprócz patelni z jajecznicą. Wiecie jak ciężko ucieka się przed wkurzoną wiedźmą z patelnią pełną jajecznicy?

Po jakiejś godzinie gdy jej przeszło, zabrała mnie do kamiennego zamku, w którym ją przetrzymywali. Staliśmy na samym szczycie i patrzyliśmy na cały park, było tak ładnie, tak cicho, lecz nagle, z za krzaków wyskoczyła armia !!!

Co będize dalej? jaka to była armia? czy wszyscy zginiemy ? Po co mi patelnia z jajecznicą? To wszystko w kolejnym wpisie !




Piosenka dnia :


Dobranoc :)

5 komentarzy:

  1. Oh, Mythu, twoja patelnia z jajecznicą nie daje mi spać, ciągle się zastanawiam, jakie będzie jej wyższe znaczenie dla życia, Wszechświata i całej reszty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie nieporównywalnie wielkie z gronostajem

      Usuń
  2. Masz ją zjeść! ja nie po to kucharzę, aby jajecznica poszła na marne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ona ma do odegrania niezwykle ważną rolę w losach świata !

      Usuń
    2. Dokładnie! Ważną rolę z gronostajem! Zaufajmy wielkiemu Mythowi - on wie, co robi nawet jeśli gania po parku z jajecznicą :D

      Usuń