wtorek, 5 lutego 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 5 lutego 2013


Mogę z dumą zdradzić Wam sekret, że superbohaterska Kitina oprócz własnego fajpejdża dorobiła się ostatnio także nowej znajomości. Podczas gdy dotąd w cyber-przestrzenno-kosmicznych wojażach towarzyszył jej kolega SuperInformatyk, teraz w życiu króliczki pojawił się tajemniczy Dr. Eggman. Pewnie nikogo nie zdziwi, że jest to informatyk i to z najbardziej niedostępnych hexadecymalnych nizin assemblerycznych, jednakże równocześnie też pasjonat zabaw dźwiękiem i językoznawstwa! Przykład tego pierwszego usłyszymy tutaj (który to spodoba się każdemu wielbicielowi tworów techno-elektronicznych, nawet sama uważam, że jest całkiem całkiem), a przykład drugiego... w tytule utworu i opisie pod spodem :D
Zaczynam jej zazdrościć - niby z superbohaterskiego lotu ptaka (żeby nie powiedzieć: superbohaterskiego ptaka) więcej widać niż ze skanowania snifferem, a jednak Kitina dużo lepiej radzi sobie z wyłapywaniem z tłumu ciekawego towarzystwa.

Ale, ale - żeby nie było tak zupełnie nie fair, ja też kogoś poznałam. No, nie dosłownie. Bo to celebryta - na jego widok piszczą tłumy fanek i programistów obiektowych. Nazywa się Singleton, a oszalałam na jego punkcie odkąd natrafiłam na wywiad z nim, przeprowadzony przez wydawnictwo O'Reilly. Podobało mi się to, z jakim uczuciem opowiadał o tym, że jako jedyny i unikatowy troszczy się o porządek informacji, które nie mogą się w programie zduplikować, no a to jak zawstydził się zapytany o swój niepubliczny konstruktor... To takie urocze :3

Zdjęcie Singletona - na razie bez autografu, za to zaciapciane już przez jakąś fankę :q

Ani się obejrzeć, jak zaczną powstawać pierwsze (?) fanfiki o miłosnych perypetiach tego wzorca Singletona, pełne upojnych chwili i bólu złamanych serc... W końcu łatwo z nim nie będzie - single to single :p Aż sobie przypomniałam o naszym forumowym konkursie na parodię Mary Sue - jak mogłaby wyglądać dziewczyna zabójczo idealna dla tego pana? Na pewno pięć kontruktorów na każdą okazję, dziedziczyłaby po stu interfejsach i... Nie, dobra, chyba za bardzo się wkręciłam w ten konkurs...
W każdym razie fajną książkę o tej i innych gwiazdach programowania możecie sobie ściągnąć stąd (tyle że po angielsku). Wywiad z panem Singletonem na 173 stronie.

No tak, domyślam się, że to powyższe akapity nie były jasne dla każdego, tak więc dla pozostałych czytelników bloga, którzy poczuli się zaniedbani (choć wciąż niekoniecznie stuprocentowo normalnych) mam za to publikację swojego surrealistycznego tekstu na Eiobie :) Nie zapominajmy jednakże o obrazku, o którym ja zapomniałam (dwa razy... nieważne), a który ma być uzupełnieniem ów dzieła pisanego:



Muszę wreszcie poszukać tego Psa andaluzyjskiego na YouTube. Przynajmniej z napisami nie będzie kłopotu XD


No a wracając do obowiązków, to jest: walk księżycowych (Moon Wars?), które was na pewno szalenie interesują. Zwłaszcza że tematem ostatniego posta były słynne już Ziemniaczki Tesco. A właściwie jeden Ziemniaczek. I to było właśnie to, co mnie najbardziej intrygowało. Co taka istota stadna jak on robi tutaj (-> na ziemskim Księżycu) samotnie? To, że kawałeczki planetki Tesco rozleciały się po Wszechświecie, to że on jakoś tu sobie przede mną stoi w ciemności - OK, jakoś ogarnę, w końcu wyjątki, ewolucja, ekstrakcja itp. Ale... jaki sens istnienia mają Ziemniaczki w samotności jak nie mogą radośnie manipulować sobie energią, co w pojedynkę nie wyjdzie?
Szybko okazało się, że, jak wynikało ze wszystkich tych trzech powodów, nie mam do czynienia ze standardowym przedstawicielem gatunku, tylko z niewidzianym dotąd przez żadne, ograniczone do światła widzialnego, oczy Królem Tesco. Który nie umierał romantycznie wraz z zachodem słońca i który żył... w nieco inny sposób, bardziej umysłowy można rzecz (tak bym to w skrócie rozumiała). I wtedy zaskoczyłam - to dlatego on mógł mi to wszystko opowiedzieć! Jako jedyny mógł żyć o wiele, wiele dłużej (w całej historii Wszechświata przz ziemniaczkowy ród przewinęło się ich tylko czterech!) i mieć pamięć o wszystkich rzeczach, które się dotąd wydarzyły.

Pamięć. Baśniowi królowie jednak (a to było prawie jak baśń, czyż nie?) zwykli potrafić o wiele ciekawsze rzeczy, więc zapytałam na (wszelki wypadek, żeby potem nie wyszło, że jednak nie było to takie głupie, na jakie wygląda), czy spełni moje trzy życzenia. Powiedział, że nie (no trudno...), ale powiedział, że za to może mi powiedzieć co nieco o tych, na których czekam, a których nie było, kiedy się obudziłam, bo czuje ich energię. Miło :) W takim razie dowiedziałam się, że są trochę zdezorientowani, bardzo wściekli i bardzo tupią. Co mnie w sumie specjalnie nie oświeciło.
A, zapytałam się również o personalia gościa, który miliardy lat temu urządził tak całą jego rasę. Odpowiedział, że oczywiście je zna, ale jest to Imię Którego Nie Wolno Wymawiać. No a kiedy nie odpuszczałam i zapytałam, dlaczego, to dowiedziałam się, że ściągnie to na nas wszystkich Katastrofę, O Której Lepiej Nie Wspominać. No cóż. Choć, tak, pod koniec burknął też coś o jakimś Boczku (zakładając, że taka istotka jak Ziemniaczek, może burknąć).
Wstałam i rozejrzałam się. Nowopoznany władca zaofiarował się, że mi pomoże w walce o powrót do równowagi Wszechświata (też nie lubi kuchni Gessler?), a na początek potowarzyszy mi przy poszukiwaniach kolegów. No tak, tyle że żadno z nas nie wiedział, gdzie szukać. Wierzyłam jedynie, że z pewnością to, co tam teraz beze mnie robią, jest bardzo fajne, wartościowe i na pewno się do czegoś przyda.

Zła Magda Gessler też nie pozostaje w tyle - patrzcie, co ostatnio wypatrzyłam:

Dostała się do gazety! I to od razu na okładkę! W ogóle słyszeliście o tych jej ostatnich skandalach? Nagle wszystkich zaczęło interesować z kim słynna restauratorka się kłóci, z kim śpi czy tam robi inne rzeczy. Przyyyyypadkowo akurat jakoś parę miesięcy po tym jak zaczęłam o niej pisać.
Tylko mi nie mówcie, że jak jakaś tam gazeta, to nie znaczy, że zaraz będzie chciała rządzić światem - wszak zrozumiałe, że jeśli ktoś chcie opanować wszystko, a przy tym po całej operacji wylądować na samej górze, to zrozumiałe, że musi zacząć od samego dna, czyż nie? :)
A, i jeszcze... Powie mi ktoś, czemu w nazwie tej gazety zawsze jakoś ucieka mi przy czytaniu to przedostatnie e..?


Na zakończenie - jeszcze odrobina, nieco jaśniejszej, informatyki:



13 komentarzy:

  1. Żył w umysłowy sposób? Jak Taelonowie?(http://en.wikipedia.org/wiki/Taelon)
    A Boczek zapewne zawołał "Prezes mnie przyjmie, przyjmie, Boczek jestem!" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć :p Ziemniaczki nie składały się z samej energii, były dotykalne i tak dalej... Oglądałeś "Avatar"? Były tam takie latające ośmiorniczki. Za to Król umiał na przykład zapamiętywać i komunikować się ze wszystkimi na raz. Taki zarządca jakby. Mniej więcej.
      W sumie ci Taelonowie też mieli ciekawy historys, tyle że z tym zamiłowaniem do wojowania pewnie nie daliby sobie rozwalić planety ;)

      Usuń
    2. Aha. Jeszcze odnośnie tego pana złego, o którym nawet mówić nie wolno, mam kolejną propozycję: http://www.imdb.com/character/ch0030368/

      Usuń
    3. Herr Otto Flick... No tak, on byłby do tego zdolny. A wiesz, z kim mi się skojarzył? ;)
      Wiem - zrobił to Herr Otto chcąc zdetronizować pana Boczka i rasę Taelonów. Z tymi drugimi nawet mu się udało (stracili przez niego "e" i tak powstały talony w Tesco), a z drugim... z drugim trochę mniej. Nie wiem, w końcu przy tym nie byłam. Na drugi raz przygotuję sobie do Króla całą listę pytań :)

      Usuń
    4. A w całą sprawę wmieszał się jeszcze alkad Louis Ramone z "Zorra"! Spadając z dużej wysokości, i wrzeszcząc wniebogłosy "Powinienem był wiedzieć!" (http://www.youtube.com/watch?v=rcgAau2H2bI - od 17:32 do 17:44)

      Usuń
    5. A niech mnie, nie wiedziałam, że podczas tych legendarnych początków Wszechświata było tak tłoczno...

      Usuń
    6. Wiesz, im więcej, tym weselej :)

      Usuń
  2. Kurde no, ty piszesz ciągle o ziemniakach i ja się głodna zrobiłam! Chyba już wiem, co wymordowało ich rasę... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię detektywa, które nie wolno wymawiać... Yeah.

      Usuń
    2. Hell, yeah! A kurczę, ja tu właśnie czipsy zjadam! :D Ale tyle w czipsach ziemniaków...

      Usuń
    3. Nie masz serca! Tylko żołądek XD

      Usuń
  3. Eggman...spoko, ale jeszcze Singleton? Przez Singletona jestem zazdrosny (m.in. dlatego, że zjada moje faworki)!
    Magda Której Nazwiska Nie Wolno Wymawiać po prostu rzuciła pomidorem, który uciekając przed nią nabrał prędkości nadświetlnej. Ponieważ zorientował się, że łamie prawo (fizyki) i może go dopaść kosmiczna drogówka, zaczął hamować, ale nie wyrobił i rozbił tę planet(k)ę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nic dziwnego, że naukowcy też nie potrafią się zdecydować, jak naprawdę powstał Wszechświat...

      Nie bądź zazdrosny o Singletona :) Jak to gdzieś indziej napisałeś - on ma klasę XD

      Usuń