poniedziałek, 22 kwietnia 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 22 kwietnia 2013



Akcja zaczęła się rozwijać.

Najpierw bardziej przyciśnięto do roboty pana Kubricka, który czytał przyszłość z treści nagranej przez Makłowicza reklamy Tesco, ostatnich wydarzeń, strzępkowych wiadomości dostarczanych nieregularnie przez informatorów, zachowania obserwowanych przez nas z daleka analogowograficznych cudactw, aktualnego rozstawienia planet, fusów i kursu złotówki na giełdzie. Potem rządzący zatrudnili dodatkowego naukowca, żeby przetłumaczył na polszczyznę poetyckie farmazony tego pierwszego. Potem ja im jeszcze przypomniałam, że (wtedy był chyba dopiero czwartek) lada chwila znowu wyłączą gdzieś nadajniki analogowe i w związku z tym warto by się ogarnąć i coś przedsięwziąć.

sobota, 20 kwietnia 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki

- Nazywam się Alicja – białowłosa dziewczyna uśmiechnęła się wyciągając dłoń w moim kierunku.

- Faje slejer – mruknęłam z papierosem w kąciku ust.

            Złapałam wyciągniętą dłoń i potrząsnęłam nią energicznie. Wciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni i potrząsnęłam resztkami fajek przed twarzą nowej koleżanki.

- Palisz?

- Nie – skrzywiła się pod nosem – to nie zdrowe.

- No jak wolisz – wzruszyłam rękami i wypuściłam dym nosem.

Wyglądała jak mała dziewczynka, jej białe włosy niesfornie sterczały, poruszała się z taką dziwną lekkością, a kiedy się uśmiechała jej białe zęby zdawały się pobłyskiwać.

- Na co dzień jestem raczej pacyfistką. Ale dzisiaj nie mogę się doczekać aż zacznie się bitwa – błysnęła swoim perlistym uśmiechem.

            - A co? Masz coś z firmą na pieńku?

            - Oczywiście – uniosła się – oni testują na zwierzętach! Wyobrażasz sobie? Myszki, szczury, chomiki, króliki…



Ludzie…



            - Tak wiem coś o tym. Jesteś z Greenpeace czy coś?

            - Tak jakby… Jestem buddystką. Wiesz, że jedna z tamtych istotek mogła być twoją babcią? Pozwoliłabyś żeby krzywdzono twoją babcię? A i w następnym wcieleniu ty też możesz być takim gryzoniem!


piątek, 19 kwietnia 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki, dzień nieznany

Po ostatnim spotkaniu z Kruczycą wiele się zmieniło. Teraz nie dostaje beznadziejnego żarcia, lecz zawsze otrzymuję to co zechcę, dzisiaj były puszyste naleśniki z jaj pingwinów różowych ( tak specjalnie na moje zamówienie musieli przemierzyć wielki różowy wymiar w poszukiwaniu tych zwierząt i zmierzyć się z królową mającą ponad 5 metrów wysokości i ważącą chyba z 5 ton, ale wszystko musieli wykonać bo ja tego chciałam buhahahahha ). Vinnie dzień w dzień przychodzi popatrzeć się na mnie w tym nowym kostiumie i wydaje jakieś dziwne dźwięki, ale to tylko tępy prostak, który boi się do mnie zbliżyć i nawet nie zbliża się do drzwi odkąd oberwał ode mnie bejsbolem w łeb, ale to co innego hahaha, ten tępak znowu się wywalił gdy się na mnie zapatrzył

Myth, Dziennik Superbohatera 18.04.13r Czwartek

- Kruczyca!- krzyknąłem i nagle z ciemności dookoła gospodarstwa wyłoniło się kilka oddziałów żołnierzy i przystąpili do ataku! Natychmiast kopnąłem w twarz jednego z wyskakujących, w tym samym czasie spojrzałem na Fireslayer, wytworzyła ogień i zaczęła przysmażać jakiegoś grubszego gościa. Doskoczyłem do dwóch kolejnych, chwyciłem za broń jednego i przydusiłem spust. Seria z karabinu wyryła dziurę w klatce piersiowej drugiego. Zanim ciało tamtego upadło wyszarpnąłem z jego pasa nóż i wbiłem w serce zaskoczonego żołnierza który przed chwilą zastrzelił swojego kolegę. Rozejrzałem się po obozowisku, ludzie zaczynali się budzić i atakować żołnierzy Kruczycy.

Trzymając w ręku nóż dobiegłem do jakiegoś potwornie chudego meżczyzny duszącego żyłką jednego z centaurów. Szybkie cięcie w zgięcia powaliło go na kolana, drugie cięcie rozcięło żyłkę. Nie musiałem go dobijać, centaur wstał i zajął się nim. Odwróciłem się by sprawdzić jak się ma Fireslayer, w tym właśnie momencie próbowała spalić jakiegoś wielkiego gościa, niestety miał na głowię coś co przypominało garnek żaroodporny z żaluzjami. Był ogromny, w innych okolicznościach pewnie postrzeliłbym go w nogi a potem zerwał hełm by moja droga towarzyszka mogła go spopielić - ale nie było czasu, gość miał ognioodporny mundur i szedł w stronę Fireslayer. Bezradnie próbowała ciskać w niego ogniste kule, zbliżył się na odległość ciosu i jednym potężnym uderzeniem przetransportował drogą powietrzno-ziemną moją koleżankę.

 Upadła bezwładnie w kałużę. Ruszył w stronę kałuży by ostatecznie pozbawić znajdującą się tam dziewczynę życia. Nie mogłem na to pozwolić ale kolejne fale wrogów nie pozwalały mi się przebić, wyrwałem karabin jednemu z wrogów, przestawiłem tryb na granatnik i przy użyciu wszystkich trzech granatów wyryłem sobie drogę ku kałuży. Olbrzym już podnosił nogę by rozdeptać głowę Fireslayer, rozpędziłem się jak tylko mogłem i rzuciłem się całą masą ciała na olbrzyma. Stracił równowagę i upadł, a ja kawałek dalej, podniosłem się, rzuciłem się po karabin który wypadł mi z ręki, z całej siły kopałem w hełm by zrobić chodź szparę. Po kilku kopnięciach w żaluzji na hełmie zrobiła się szpara. Olbrzym wstał i wyprowadził w moją stronę kilka ciosów które jakimś cudem sparowałem.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 14 kwietnia 2013



W tamtym roku, jakoś około lata czy jesieni, trafiło mi się odwiedzać wydział, w którym udawali, że uczą mnie informatyki, i swoim zwyczajem musiałam dopaść się przy tej rzadkiej okazji do książek o matematyce. Bo wiecie. Książki to jedno. Matematyka to drugie. Ale książki o matematyce, takie w stylu 102 rzeczy, których nie wiedziałeś o czworościanach, ale bałeś się zapytać, to coś, co stoi u mnie na szczególnej półce, nawet, jak ostatnio zaobserwowałam, powyżej książek sci-fi.

No i w jednej z nich (której tytułu oczywiście nie zapamiętałam) była taka historyjka:

Dawno, dawno temu na wyspie Atlantydzie istniało sobie nieduże, acz rozwinięte naukowo miasto, którym rządziła królowa Henrietta. Pewnego razu zwołała ona wszystkie swoje zamężne poddane i ogłosiła, że z powodu podejrzenia dużej liczby przypadków łamania przysięgi małżeńskiej, każda ze zdradzanych żon ma obowiązek zastrzelić swojego męża w noc, której numer będzie o 1 mniejszy niż liczba wszystkich niewiernych mężów na wyspie, licząc od następnej.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki, dzień nieznany

Cały czas w celi, ciągle słyszę krzyki innych więźniów, co dziwne mnie nie torturują jak tamtych, więc mam podejrzenie że coś gorszego dla mnie szykują.

Kolejny raz przynieśli mi dziwną papkę do jedzenia, dzień w dzień to samo, już zaczyna mnie to nudzić i znowu pewnie zjem to dopiero jak będę naprawdę głodna.

I znowu następny dzień z nadzieją, że wreszcie ktoś mnie uratuje, lecz do tej pory nic, cisza, od paru dni nawet sąsiadów nie torturują, to podejrzane, musze się dowiedzieć o co chodzi, gdy nagle wszedł sługus Kruczycy

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 14 IV 2013

`Serce me krwawiące, a delta ujemna...
Witajcie!
   - Sektencja! Sektencja? Sekteeeeencjaa! Gdzie jesteś? - usłyszałam. Wzywanie powtórzyło się jeszcze kilka razy. Zachichotałam i zamajtałam nogami. W końcu znajdowały się 3 metry nad ziemią.
   Po chwili usłyszałam stukot na schodach. Ktoś wchodził na strych. Szszszsz... - pomyślałam. - Żeby tylko się nie wydało. Nagle: BUM! - ktoś przewrócił pudełka. Wszędzie dało się słyszeć głośnie przekleństwa Nomena.
- Kto to tu postawił?! Ałć! Sektencja, wyłaź! - Jednak ja nie miałam zamiaru wychodzić, jeszcze się wygodniej usadowiłam. Nomen krążył i krążył, wkrótce nastała grobowa cisza. Minęło kilka minut, ja ruszyłam ręką, aby się podrapać i nagle... Akta spraw, które czytałam spadły.
- Ojć - powiedziałam, a w tym czasie Nomen zdążył się odwrócić i mnie zauważyć.
- Tu jesteś! Czemu się chowasz?
- Ahh, mam ochotę cię podenerwować. Teraz jednak, skoro mnie znalazłeś, czas wracać na dół...

   BUUUM! - Usłyszałam. Co się dzieje? Przetarłam zaspane oczy. K-która godzina? Po północy... Podniosłam wzrok w stronę okna. Jak na noc, było dosyć jasno. Ledwo podniosłam się z łóżka. Powoli, trzymając się mebli [Co, myślicie, że w nocy to się tak łatwo chodzi?], dotarłam do okna. Widok był okropny. Wszyscy, po prostu WSZYSCY się mordowali! Co się dzieje?! Tu krew, tam flaki... Strzały, armaty, jakieś szable... [TAK, nie znam się na broni.] Nosz, ludzie! Eh, żeby tylko ludzie. A tam i cyklopy i dziwne galaretki...

sobota, 13 kwietnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 13.04.13r Piątek

- Paniczu! Paniczu! - Krzyczał z oddali R.O.M.A.N.
- Co się stało?- Zapytałem
- Mam coś dla Panicza. Nie zdążyłem Panu tego dać zanim... Wie panicz.- Uśmiechnął się swym metaltronicznym uśmiechem i wyjął z wbudowanej ładowni jakiś pakunek. Postawił go na ziemi i pokazał na przycisk na wielkim jak szafa pakunku. Zbliżyłem się by wcisnąć guzik, był w kształcie czerwonego "M", wdusiłem przycisk i rozbłysł czerwonym blaskiem. Nagle "szafa" się otworzyła rozsuwając się na boki. Z wnętrza wyleciała taka jakby mgiełka a w powietrzu dało się poczuć ostry metaliczny zapach. Światła wewnątrz rozbłysły i naszym oczom ukazało się coś niesamowitego, przecudownego oraz niezwykle skutecznego bojowo i nie był to jeż kamikadze szkolony przez mnichów z zakonu Szałolin w Bydgoszczy. Rozdziawiłem usta ze zdumienia, Fireslayer i Kobieta Gronostaj prawdopodobnie też ale to było takie piękne, nie mal jak talia tej tamtej modelki. Te zagięcia, te półkola... Niesamowite... To jest potwornie twarde, czarno-czerwone i jak się puknie słychać takie wziuuuęęęęęęeu. Ta dbałość o szczegóły, ta staranność wykonania... No powala normalnie. Teraz wyrwę nawet lesbijkę.

Dzyń dzyń dzyń! Zadzwonił dzwonek wiszący przy drzwiach frontowych. Jakaś starsza gruba kobieta w fartuchu w fioletowo czerwone kwiaty prawdopodobnie kucharka zawołała :
- Dobra dzieciaki! Na śniadanie!- Wszyscy zostawili to co robili. W ogóle tak rozejrzałem się to zauważyłem że wokół gospodarstwa pojawiło się znacznie więcej istot niż wcześniej. Cała masa najróżniejszych przedstawicieli różnych nacji, ludzie, roboty, centaury, strusie, krasnoludy, kominy człekokształtne, wróżki i cały wachlarz innych możliwości. Zamknąłem "sarkofag", potem wraz z Fireslayer i Kobietą Gronostajem poszedłem na śniadanie. Dziewczyna w perłowych włosach była bardzo nieśmiała, jak już się odezwała to przeważnie do Fireslayer. Spojrzenia ludzi siedzących w niedalekiej odległości ode mnie nie były zbyt sprzyjające, nagle do sali weszła Sektencja. Wszyscy wstali, Sektencja się uśmiechnęła, powiedziała:

piątek, 12 kwietnia 2013

Eli...

   Znalazłem ją na podłodze. Na pierwszy rzut oka wyglądała na martwą, ale postanowiłem to sprawdzić. Jej włosy rozrzucone po całym dywanie mieniły się czerwienią jakiej nikt inny nie wiedział. Widziałem też Słońce ... Zupełnie inaczej wyglądało. Radośniej.
   Mimo iż to była moja siostra to nie czułem jakiejś siostrzanej miłości. Coś czułem, lecz było to nie do określenia. Tego samego dnia gdy się spotkaliśmy po wielu latach była... Nieludzka? Tak... To chyba dobre słowo. Nieludzka. Promieniała jakąś dziwną energią, której nie dało się do końca określić, a sama moc nie była stąd. Widziałem już różne rzeczy lecz tego nie. Moja siostra...
   Jako dziecko była wesołkowata, a jako prawie dorosła z tego co zauważyłem pompatyczna i zarozumiała. Ale może się mylę?

wtorek, 9 kwietnia 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 9 kwietnia 2013


W jednym z tematów Forum DW w dziale gier, zabaw i innych takich pojawiło się takie pytanie:
Osoba poniżej lubi filmy o superbohaterach.

Abstrahując od tego, czy miałam zamiar odpowiadać czy nie, przeleciałam myślą to, co w trakcie zajęć w ostatnią niedzielę zdążyło znaleźć się na moim pendrive'ie: The Bells of Saint John, The Rings of Akhenaten, Defendor, czyli film o jakby takim superbohaterze, Christmas Carol i The Doctor, the Widow and the Wardrobe.
Nie no, skąd, problem zdecydowanie mnie nie dotyczy, ależ.

Z pewnością bystrzejsi Czytelnicy ją czują, że coś jest na rzeczy i tak naprawdę cała ta akcja nieprzyznania się do (nie)lubienia filmów o superbohaterach ma charakter konspiracyjny. No bo, rzecz jasna, jak się jest superbohaterką, to każdy szwarc charaker oczekuje, że będzie ona wprost manifestować swą superbohaterskość licząc, że jej wrogowie będą oczekiwali, że będzie się ona ukrywać. Rozumiecie, oni wiedzą, że ona wie, że oni wiedzą. Ja jestem w tej chwili oczywiście już level wyżej i wiem, że jak oni wiedzą, to nie wiedzą, że ja wiem, że oni wiedzą i wiem też, że w związku z tym lepiej nie pisać, że się ostatnio ściągnęło film o superbohaterze.

Fire Slayer, relacje superbohaterki

            Postanowiłam sprawdzić, co się tam dzieje. Pchnęłam bramę ogrodzenia, stęknęła leniwie, zmuszona do przesunięcia się. Ruszyłam w stronę chaty. Drzwi były lekko uchylone. Bez problemu mogłam dostać się do środka. Przylgnęłam do nich i ostrożnie zajrzałam przez nie. Ustawiona gdzieś lampa rzucała cienie pięciu osób na ścianę. Trzy stały z boku, trzecia siedziała, a czwarta trzymają jakiś przedmiot nad jej głową. A i jedna miała widły.

- Przepraszam paniczu – rzekła metalicznym głosem postać trzymająca przedmiot nad głową siedzącej. Rozległo się ciche chrupnięcie. Wtedy zrozumiałam czym jest ów przedmiot. Jeśli szybko nie zareaguję, to będzie źle. Nie zastanawiając się nad konsekwencjami pchnęłam drzwi krzycząc „nie strzelać!”. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.

- Łapać ją! – krzyknął dziad z widłami.

            Nagle nie wiadomo skąd pojawili się ninja. Pochwycili mnie. Zaczęłam się wyrywać. Wystrzeliłam

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Artoooooor, Dziennik Superbohatera, 8.04.2013

Witam... Jest tu kto? <otrzepuje się z sześcianów> Ufff, muszę dojść do siebie po walce... <karmi strusia> <orientuje się, że przecież tu nie ma strusia> Dlaczego po walce? Opowiem od początku...

Szedłem swoją tradycyjną tajną trasą (ale tajne jest tylko to, że trasa jest tajna, więc aby nie budzić podejrzeń, odtajniłem ją) do Twierdzy Javy, gdzie w baaaardzo ciężkim kotle Oracle przygotowujemy pewną tajną miksturę (tym razem jawne jest to, że jest tajna, a tajny jest jej skład). Zrównał ze mną krok pewien dziwny gość w pelerynie. Chwilę popatrzył na mnie i powiedział piskliwym głosem:
- Tu jesteś!
- Kto zacz? - odpowiedziałem z miną mówiącą "nie biorę ulotek".
Zaraz, gdzieś go chyba widziałem...zatrzymał się i powiedział:
- Jestem KRÓL WARNING! - W tym momencie nagle uderzył piorun (dla dobra Jego Warningowskiej Mości nie wspomnę, że uderzył w niego) i zerwała się wichura - Kiedyś znany jako Lord Error! Dałem się nab...znaczy UDAWAŁEM <kolejny grzmot>, że dałem się nabrać na tak prostą sztuczkę, jak honeypot w Afinicznym Pałacu! Ale teraz mam dane, które pozwolą mi opanować świat! Jestem od ciebie sprytniejszy! HAh....

W tym momencie zerwała się jeszcze potężniejsza wichura, a porwana przez wiatr gazeta uderzyła w Jego Warningowską Głowę. Zerwał gazetę, poprawił się i dokończył:
- HAHAHAHA! Wiem, jak opanować świat jak i to, jaki mamy dzisiaj dzień!
Phi, sam wiem, że jest poniedziałek. I Święto Bluescreena. Poza tym...ZARAZ, urodziny AstroGirl! Nieee, ja wcale nie zapomniałem, po prostu strategicznie o nich nie wspominałem!
- Dzisiaj AstroGirl ma urodziny i ja pierwszy złożę jej życzenia! A potem ją pokonam. I zaszyfruję Układ Słoneczny, a potem zjem hasło!

sobota, 6 kwietnia 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 6.04.13r Sobota


Jak śmiesznie świat wiruje, wziuuuuuuuuuum, wziuuuuuuuuuum, wziuuuuuuuum. "Weź się w garść idioto" pomyślałem. Muszę poskładać w głowie wszystkie rzeczy które miały miejsce, ale to tak dużo wspomnień, tyle rozmazanych plam, na przemian czarno i biało, mam wrażenie że mam zebrę w głowie. Migrena, czuję jak mój mózg płonie. Rozglądam się, gdzie ja właściwie jestem? W sumie to nieważne, właśnie zdałem sobie sprawę co się ze mną dzieje, przed chwilą z mojego pokoju w zamku Białej Kruczycy, ale co ja tam robiłem? W każdym razie porwał mnie wielki robot, potem posadzili mnie tu, przedstawili zarzuty, zaczęło mi się kręcić w głowie, wymiotowałem i teraz poszli się naradzić.

Było ich pięciorgu. Mój wierny przyjaciel i towarzysz robot R.O.M.A.N., jakiś dziwny centaur z irokezem-chyba to ten z którym piłem sok kaktusowy na 15 urodzinach McDonald's. Był też mężczyzna, dość gruby, trzymał w jednej ręce flaszkę wódki a w drugiej widły - lecz najbardziej rzucały mi się w oczy jego idealnie wypolerowane niebieskie gumofilce. Pozostałe dwie osoby to moja przyjaciółka superdetektyw Sektencja i jakiś mało znany superbohater, ma wielkie C na klacie i obcisłe rajtuzy- myślę że to może być brat Grockiej. W każdym razie, z tego co zrozumiałem, byłem sądzony za coś, nie do końca pamiętam co, w każdym razie właśnie wrócili z narady. Wszyscy zajęli swoje miejsca za stołem oprócz Sektencji, ona stała, miała bardzo smutną minę, podniosła głowę i zauważyłem łzy spływające po jej policzkach.
- Superbohaterze Mythu- zaczęła, jej głos był przygnębiający, wiem co mnie czeka. Lepiej żebym zaczął godzić się ze śmiercią- Jako przewodząca temu sądowi polowemu, za wszystkie dokonane przez Ciebie zbrodnie, niniejszym skazuję Cię na śmierć. Poprzez rozstrzelanie.-rozpłakała się jeszcze bardziej. Usiadła na fotelu i zaczęła wycierać nos. W tym momencie nie bardzo wiedziałem, czy bardziej jest mi żal tego że zaraz umrę czy że ona tak cierpi. R.O.M.A.N. podszedł do mnie, ze spuszczoną głową, z jego ręki wysunęła się lufa karabinu, przyłożył mi go do głowy i powiedział;
- Przepraszam paniczu. - w tej sekundzie moje zmysły wyczuliły się jeszcze bardziej, słyszałem jak załącza się elektroda odpowiedzialna za przeładowywanie broni. Przez myśl przeleciały mi wszystkie rzeczy których będzie mi brakować, kanapki, jajecznica, wiatr. Zastanawiałem się jeszcze co stanie się z Marchewkową Wiedźmą i kto pokona Białą Kruczycę i jej armię? Prąd przepłynął do drugiej elektrody, teraz wystarczy że dotrze do trzeciej i pocisk z prędkością 500m/s uderzy w moją czaszkę.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki

„Dzień pięćdziesiąty dziewiąty. Jolka jednak nie jest w ciąży, szkoda. Tej pindzie przydałby się jakiś konkretny kopniak od życia. „Obiekt” na dobre zadomowił się w naszej firmie. Szefowa, wysyła go co rusz na jakieś zlecenia. Widziałam jak obmacywał Kaśkę, na ksero obok łazienek. Zawsze wiedziałam, że jest łatwa.”



            „Dzień sześćdziesiąty pierwszy. „Obiekt” zaczął zwalczać serum. Najwyższy czas, aby podjąć jakieś kroki”

            Zastopowałam dyktafon.

            - Idę na przerwę! – Zawołałam ściągając płaszcz z wieszaka.

            Wyszłam na zewnątrz zakładając odzienie. Drzwi otworzyły się z cichym świstem. Wieczorne chłodne powietrze dmuchnęło mi w twarz. Odetchnęłam z ulgą i wyciągnęłam papierośnicę z kieszeni. Powoli, z namaszczeniem wzięłam lucky strike’a i uniosłam go do ust. W lewej dłoni stworzyłam kulę ognia, ostrożnie odpaliłam od niej papieros. Strzepałam resztę płomieni z ręki i oparłam się o ścianę głęboko zaciągając dymem.

            - Kiedyś to wszystko będzie moje – mruknęłam, przyglądając się parkowi otaczającemu pałac, który był siedzibą firmy. – I to też - uśmiechnęłam się spoglądając w niebo i wypuszczając nosem dym wymieszany z parą.

            Będąc przy końcu papierosa. Jeszcze raz przyjrzałam się gwiazdom. „A niech ich wszystkich licho” pomyślałam widząc, że jedna z nich oberwała się z nieboskłonu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie...

Fire Slayer, relacje superbohaterki



„Dzień pierwszy. Nazywam się Agata Wieczorek, pseudonim fire slayer pracuję w firmie zajmującej się podbojem świata i tworzącej masowe apokalipsy, nie jest to fucha o której marzyłam, ale pensja starcza na waciki. Kiedy zaczynałam tutaj pracować byłam królikiem doświadczalnym, testowali na mnie dziwaczne substancje i lekarstwa. Jednak któregoś razu jak to bywa w szarym życiu zwykłego studenta, coś poszło nie tak, wybuchł reaktor i pokąsały mnie laboratoryjne szczury. Jad w ich ślinie spowodował, że na zawsze utraciłam zdolność empatii. Przysięgłam, że zemszczę się na całej firmie i tych, który mi to zrobili. Tym czasem przeniesiono mnie do biura, kazali założyć mundurek i parzyć kawę. Otrzymałam moc, potrafię krzesać płomień. Pomszczę swoją zdolność empatii, może nie dziś, ale zaczekam na odpowiedni moment i wtedy tego dokonam.”



„Dzień pięćdziesiąty piąty. Ludzie szefowej pojmali dwójkę superbohaterów z konkurencyjnej firmy. Nadarza się szansa, do wcielenia mojego planu w życie. No dobra nie mam żadnego planu, ale coś wymyślę. Hahhahahaha. No.”

Nacisnęłam przycisk stopu na dyktafonie i schowałam go w kieszeń uniformu.

Postanowiłam bliżej przyjrzeć się sprawie. Naciągnęłam spódniczkę i pobiegłam do biura szefowej,