sobota, 20 kwietnia 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki

- Nazywam się Alicja – białowłosa dziewczyna uśmiechnęła się wyciągając dłoń w moim kierunku.

- Faje slejer – mruknęłam z papierosem w kąciku ust.

            Złapałam wyciągniętą dłoń i potrząsnęłam nią energicznie. Wciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni i potrząsnęłam resztkami fajek przed twarzą nowej koleżanki.

- Palisz?

- Nie – skrzywiła się pod nosem – to nie zdrowe.

- No jak wolisz – wzruszyłam rękami i wypuściłam dym nosem.

Wyglądała jak mała dziewczynka, jej białe włosy niesfornie sterczały, poruszała się z taką dziwną lekkością, a kiedy się uśmiechała jej białe zęby zdawały się pobłyskiwać.

- Na co dzień jestem raczej pacyfistką. Ale dzisiaj nie mogę się doczekać aż zacznie się bitwa – błysnęła swoim perlistym uśmiechem.

            - A co? Masz coś z firmą na pieńku?

            - Oczywiście – uniosła się – oni testują na zwierzętach! Wyobrażasz sobie? Myszki, szczury, chomiki, króliki…



Ludzie…



            - Tak wiem coś o tym. Jesteś z Greenpeace czy coś?

            - Tak jakby… Jestem buddystką. Wiesz, że jedna z tamtych istotek mogła być twoją babcią? Pozwoliłabyś żeby krzywdzono twoją babcię? A i w następnym wcieleniu ty też możesz być takim gryzoniem!


            - Wybacz, jestem zagorzałą ateistką. Fajny wisiorek – wskazałam papierosem rząd naszyjników które nosiła na piersiach. Dużo fiolek i różnych symboli.

            - Och – uśmiechnęła się ponownie spuszczając wzrok i zaczęła bawić się końcem jednej z fiolek – który ci się podoba?

            - Ten z płomieniem jest fajny.

            - Ach ten, więc go weź, przyniesie ci szczęście.

            - Serio? Nie, nie mogę.

            - Och przestań, jak widzisz mam ich dużo.

Zdjęła naszyjnik i założyła mi go na szyję.

            - Pasuje ci.

            - Skoro tak twierdzisz.

            Drzwi o które się opierałam otworzyły się naglę, potknęłam się i upadłam na osobę która je otworzyła. Ta złapała mnie i postawiła do pionu.

            - Och Myth! – zawołałam kiedy spostrzegłam, że to on mnie trzyma – poznaj Alicję.

            - Witaj Alicjo, miło mi cię poznać – powiedział Myth i wyciągnął w jej kierunku wolną rękę.

            Wymienili uścisk dłoni i mężczyzna odszedł gdzieś, słysząc, że robot R.O.M.A.N go woła.

            - To co? Idziemy na śniadanie? – zapytała dziewczyna.

            - Co? To już pora śniadania? Śledziłam tego cholernego robota całą noc?

            Zaśmiała się.

            - Nie mam pojęcia o czym mówisz, ale powinnaś coś przekąsić, o i przestać palić! Myślałaś o zostaniu wegetarianką?



            „Dzień sześćdziesiąty drugi. Odnalazłam „Obiekt” i uratowałam przed rozstrzelaniem. Informacje jakie udało mi się zdobyć przez te dni: „Obiekt” nazywa się Myth i jest superbohaterem, serum które mu podano całkowicie przestało działać, nadal nie ustalone czy jest pederastą, firma nie cieszy się dobrą reputacja w świecie, nadal nie ustalone z czego jest zrobiona breja którą właśnie jem, wygląda jak jajecznica, tylko pływają w niej jakieś paskudztwa niewiadomego pochodzenia. Misja: znaleźć sól. O! Mam. Misja zakończona sukcesem. Jest nas wszystkich coś koło trzystu osób, większość posiada jakieś zdolności, planujemy podbić zamek firmy.”



            „Dzień sześćdziesiąty drugi, wieczór. Siedzę na schodach przed chatą. Zastanawiam się co zrobić ze swoim życiem. Nie mam już roboty, ani za co opłacić czynsz, partnera stałego też nie mam, ani studiów, a do pracy w mc donald’s już nie tak łatwo, humaniści wymietli wszystkie posady… hej, co tam marudo?!

            - Hej! Co tam marudo? – zawołał Myth

            Otrząsnęłam się i przybrałam obojętną minę.

            - Kto? Ja? Maruda? Ja przecież tryskam energią.

            - Mogę się dosiąść?

            Nie czekając na odpowiedź usiadł obok mnie.

            - No skoro musisz. Siadaj, pogadamy o czym tam chcesz.

            -  Spoko, właśnie tak się zastanawiałem. – podrapał się po brodzie - Kim ty właściwie jesteś?

            - Studiowałam prawo, wiesz ambitni rodzice te sprawy – westchnęłam - Ale z czasem stwierdziłam, ze to i tak bez sensu. Więc zaczęłam szukać roboty, znalazłam w internecie informacje, że szukają testerów do nowootwartej firmy. Płacili spoko więc poszłam... i jakby to, tak już zostałam.

            - A te twoje ogniste hokus pokus to skąd wzięłaś? Wybacz, że tak otwarcie o to pytam ale po prostu bardzo mnie to ciekawi, sam chętnie bym się nauczył. Podgrzewałbym sobie kanapki.

            Mężczyźni, jakie to prostolinijne stworzenia.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

            - A to, jak by to ująć "nieudany eksperyment"…
            Odpaliłam płomyk pstrykając i zaczęłam obracać go w palcach.


            Resztę wieczoru przesiedzieliśmy w ciszy. W końcu wszyscy zaczęli zbierać się do spania, nie spałam od dwóch dni więc złapałam pierwszy lepszy śpiwór i uwaliłam się z nim na ziemi. Zasypiałam już kiedy, podszedł do mnie Myth i mruknął jak pięcioletni chłopczyk.
            - Hej, zabrakło dla mnie śpiwora, przenocujesz swojego ulubionego superbohatera.
            Westchnęłam.
            - No chodź, tylko szybko.
            Rozpiął zamek i władował się do środka. Mimo że byliśmy tam oboje to i tak było mi cholernie zimno, Myth objął mnie, a jego ręka dziwnym trafem znalazła się na moim udzie. Zamknęłam oczy i nagle zrobiło mi się ciepło. Zaczęłam płonąć, wszystko zaczęło płonąć, cały śpiwór zaczął płonąć! Myth wrzasnął i wyskoczył w popłochu ze śpiwora.
          
zainteresowani blogiem yaoi pod tym samym autorem? Zapraszam ^ ^ http://axk.bloog.pl/

5 komentarzy:

  1. Oj Myth, nieładnie! :D
    Ej, ale weź! Na takim porządnym blogu yaoi reklamować? xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Mój yaoi jest porządny ^^

      Usuń
    2. Spoko, dobre yaoi to... dobre yaoi. xD

      Usuń
    3. Haha, znałam tę historię ze śpiworem, ale w takiej wersji, to jeszcze nie XD

      Usuń
    4. Wystrzałowa atmosfera dawała się odczuć przez cały czas :)

      Usuń