niedziela, 14 kwietnia 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 14 IV 2013

`Serce me krwawiące, a delta ujemna...
Witajcie!
   - Sektencja! Sektencja? Sekteeeeencjaa! Gdzie jesteś? - usłyszałam. Wzywanie powtórzyło się jeszcze kilka razy. Zachichotałam i zamajtałam nogami. W końcu znajdowały się 3 metry nad ziemią.
   Po chwili usłyszałam stukot na schodach. Ktoś wchodził na strych. Szszszsz... - pomyślałam. - Żeby tylko się nie wydało. Nagle: BUM! - ktoś przewrócił pudełka. Wszędzie dało się słyszeć głośnie przekleństwa Nomena.
- Kto to tu postawił?! Ałć! Sektencja, wyłaź! - Jednak ja nie miałam zamiaru wychodzić, jeszcze się wygodniej usadowiłam. Nomen krążył i krążył, wkrótce nastała grobowa cisza. Minęło kilka minut, ja ruszyłam ręką, aby się podrapać i nagle... Akta spraw, które czytałam spadły.
- Ojć - powiedziałam, a w tym czasie Nomen zdążył się odwrócić i mnie zauważyć.
- Tu jesteś! Czemu się chowasz?
- Ahh, mam ochotę cię podenerwować. Teraz jednak, skoro mnie znalazłeś, czas wracać na dół...

   BUUUM! - Usłyszałam. Co się dzieje? Przetarłam zaspane oczy. K-która godzina? Po północy... Podniosłam wzrok w stronę okna. Jak na noc, było dosyć jasno. Ledwo podniosłam się z łóżka. Powoli, trzymając się mebli [Co, myślicie, że w nocy to się tak łatwo chodzi?], dotarłam do okna. Widok był okropny. Wszyscy, po prostu WSZYSCY się mordowali! Co się dzieje?! Tu krew, tam flaki... Strzały, armaty, jakieś szable... [TAK, nie znam się na broni.] Nosz, ludzie! Eh, żeby tylko ludzie. A tam i cyklopy i dziwne galaretki...
   Odwróciłam się, szybko zabrałam płaszcz z wieszaka i zbiegłam na dół. Z trudem otworzyłam drzwi, były przysypane resztkami broni i... mebli. Jednak noszenie ciężkich książek się opłaca - udało się i znalazłam się na zewnątrz. Z tej perspektywy sprawa miała się jeszcze gorzej. Zamęt, po prostu zamęt.
   W tłumie mignął mi znajomy, czarno - czerwony płaszcz. Myth! Obok niego była ta dziewczyna, dzięki której nasz bohater jeszcze żyje. Fireslayer. Nie widzieli mnie jednak. Ja jednak dostrzegłam żołnierza Białej Kruczycy! Biegł w ich stronę, a w dłoni trzymał maczetę i wywijał nią na wszystkie strony.
- MYTH! Idioto, odwróć się! ZA TOBĄ! - Nosz, jaki kretyn! Ogłuchł?! Toć parę w płucach jeszcze mam! No tak, wybuchy, wystrzały... Nie powinnam się dziwić.   Zahaczyłam o coś nogą. Krzesło? Tak, to na pewno kiedyś było krzesło. Nie zastanawiając się dłużej, chwyciłam za oparcie i pobiegłam w stronę blondyna. Zdążyłam przed żołnierzem! Zasłoniłam Mytha, lecz żołnierz jednym ruchem wyrwał mi kawałek krzesła z rąk. Ułamek sekundy... CIACH! AŁĆ! Koleś rozorał mi maczetą część prawej ręki... Na szczęście jestem leworęczna...



   Zaczęłam widzieć jak przez mgłę... Myth się odwrócił. Odstrzelił kolesiowi głowę i kopnął jego ciało gdzieś, gdzieś...
- R.O.M.A.N! - Usłyszałam zza ściany... Gdzieś w oddali leciał mój robot - przyjaciel... - Zabierz ją w bezpieczne miejsce!
   R.O.M.A.N. zmieścił mnie w stalowej dłoni. Kątem oka zobaczyłam jeszcze jak Myciątko rozwala trzech żołnierzy na raz... Do dziś nie wiem, jak to
zrobił. Zamknęłam oczy...


   ... Zobaczyłam nad sobą przerażonego Nomena, za nim czaił się Mistrz. Też nie miał zbyt szczęśliwej minki. Jednak, gdy spostrzegli, że jestem przytomna wyszczerzyli się.
- Żyjesz! - Wrzasnął Nomen.

- Oczywiście, że ona żyje. Przecież mówił ci lekarz - Mistrz przewrócił oczyma.
- Oj z wami... Czemu ja ciągle ląduję w szpitalu?! - Spróbowałam się podnieść. - Ałć! Co jest?
- Nio, twoja ręka jest troszkę... tego... - Zaczął Nomen.
- Eh! Super! - Nie byłam zbytnio szczęśliwa. - Nomen..?
- Hm?
- Będziesz musiał mi kroić jedzenie! ^^

   Jak widzicie, wasz detektyw troszkę zaspał, lecz wraca do życia z zimowego snu! Cieszycie się? [Nie.] Piosenka na dziś:

                 

   Dobranoc! .3. [Tak, wiem, że dodaję posta po południu!]
PS: Myth na nightwood:

4 komentarze: