Czy jestem jedyną osobą, która patrząc na słowo "friends" na facebook'u myśli: "wait, what? they're not my friends, i barely even know them"?
Innymi słowy, to znowu ja.
Byłam bardzo zajęta przez ostatni tydzień. Musiałam podpisać kilka petycji, zlecić pare zadań skrytobójcom (którzy niestety wciąż boją się jechać do Rosji), uknuć kilka złowieszczych planów, zabić trochę zombie i nadrobić Doctora who (czego wciąż nie zrobiłam, ale chyba nikt nie może mnie za to winić. Obejrzałam dwa odcinki, jak dla mnie to sukces).
Więc tak, ciężki tydzień.
A jeszcze jutro muszę opuścić moją super-tajną-i-złowieszczą bazę (znaną także jako mój pokój) i lecieć na drugi koniec kraju.
I w dodatku mój pies jest mokry na mojej podłodze.
Bo tak, jest burza. I deszcz. Kiedy będę rządzić światem zakażę burzom bycia.
Deszcz może zostać. Lubię deszcz.
Bo deszcz jest taki jak ja. Nie robi nic prawdziwie złego, a ludzie i tak go nie lubią. Więc jest skazany na wieczną samotność i życie ze swoimi pięknymi ideałami w jakiejś dziurze (albo moim pokoju).
O czym ja pisałam?
Innymi słowy, to znowu ja.
Byłam bardzo zajęta przez ostatni tydzień. Musiałam podpisać kilka petycji, zlecić pare zadań skrytobójcom (którzy niestety wciąż boją się jechać do Rosji), uknuć kilka złowieszczych planów, zabić trochę zombie i nadrobić Doctora who (czego wciąż nie zrobiłam, ale chyba nikt nie może mnie za to winić. Obejrzałam dwa odcinki, jak dla mnie to sukces).
Więc tak, ciężki tydzień.
A jeszcze jutro muszę opuścić moją super-tajną-i-złowieszczą bazę (znaną także jako mój pokój) i lecieć na drugi koniec kraju.
I w dodatku mój pies jest mokry na mojej podłodze.
Bo tak, jest burza. I deszcz. Kiedy będę rządzić światem zakażę burzom bycia.
Deszcz może zostać. Lubię deszcz.
Bo deszcz jest taki jak ja. Nie robi nic prawdziwie złego, a ludzie i tak go nie lubią. Więc jest skazany na wieczną samotność i życie ze swoimi pięknymi ideałami w jakiejś dziurze (albo moim pokoju).
O czym ja pisałam?