'Podczas produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę.'
Witajcie!
Witajcie!
Nareszcie detektywistyczna szkoła przerwana przez wakacje!
Teraz siedzę i sprzątam zamiast brać się za śledztwa.
Cóż, jak widzicie, moja rekonwalescencja troszkę trwała. Nie
jest to jednak dziwne, nawet teraz moja ręka nie jest w pełni sprawna. Muszę
nauczyć się posługiwać maczetą i skutecznie przed nią chronić. No i udało mi
się pozbyć Nomena - potrafię już sama jeść! Bez przesady! Tymczasem Mistrz
urósł i w ogóle... Wszystkie smoki podrosły.
Od wypadku, gdy tylko obrosłam w siły, znów zaczęłam biegać.
Czasem nawet towarzyszy mi Nomen, ale jest raczej irytujący - w końcu biegam po
to, aby rozmyślać jak rozwiązać daną sprawę, a nie po to, aby wysłuchiwać jego
opowieści.
~
Wakacyjnego dnia dostałam list. Nadany był z miejscowości,
która była położona dość daleko od naszej 'siedziby'.
Detektyw Sektencjo!Nazywam się Kunegunda Kwiecista i swoją posiadłość odziedziczyłam po dziadkach. Była dosyć zaniedbana, ale udało mi się, wraz z narzeczonym doprowadzić go do porządku. Znaleźliśmy też stary list z wiadomością, iż w dworku ukryty jest skarb. Jednak po naszych kilkutygodniowych poszukiwaniach nie udało się nam go odnaleźć.
To jednak nie jest sprawa, o pomoc w której piszę. Mianowicie, jakiś miesiąc temu w posiadłości zaczęło straszyć. Coś dudniło, to na strychu, to w piwnicy, a moja gospodyni tydzień temu zobaczyła jak przez park w nocy sunie biała postać.
Chcielibyśmy się bardzo dowiedzieć, kto jest tym duchem. Czy uda się go wypędzić? Gdyby mogła pani zjawić się u nas w ciągu najbliższych kilku dni, będziemy bardzo wdzięczni. Proszę wysłać list, a wtedy przygotujemy dla pani pokój. Jeśli współpracuje pani z kimś, przygotujemy więcej miejsca.
Pozdrawiam,
K. Kwiecista
Hm... Sprawa wygląda na
tajemnicza, lecz jeśli moje podejrzenia się sprawdza, to jest prosta jak
konopie indyjskie i będę się dziwić, czemu pani Kunegunda sama jej nie
rozwiązała, zważając na łatwą dostępność książek o Sherlocku Holmesie w
dzisiejszych czasach. Stwierdziłam, że nie wybiorę się tam sama, lecz poproszę
o pomoc swojego aktualnego doktora Watsona – Nomena.
- Czy pomogę Ci w sprawie? Pewnie! I tak się nudzę. Tu nawet nie ma co czytać!
- Bo Tobie to zawsze jakaś książka nie pasuje! – wrzasnęłam. – A to zła czcionka, a to brzydka okładka… Liczy się treść, chloroplaście! Swoją drogą, jak się ma przypominanie Twojej przeszłości..?
- Eh, ciężko. Idę napić się kompotu.
- Czy pomogę Ci w sprawie? Pewnie! I tak się nudzę. Tu nawet nie ma co czytać!
- Bo Tobie to zawsze jakaś książka nie pasuje! – wrzasnęłam. – A to zła czcionka, a to brzydka okładka… Liczy się treść, chloroplaście! Swoją drogą, jak się ma przypominanie Twojej przeszłości..?
- Eh, ciężko. Idę napić się kompotu.
Żarłok. A to kompocik, ciasteczko,
kotlety… Żal mi mojej lodówki. Kiedyś go utuczę spaghetti i już mu nie będzie
tak wesoło. Okej, lepiej wyłączę tego szatana, który zaczyna się we mnie budzić.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że możesz tak się nadwyrężać? Tu chodzi o twoje zdrowie! Masz siedzieć, odpoczywać fizycznie (no bo praca detektywa to praca psychiczna) - Ty jesteś cały psychiczny - i jeść. Jeść jak najwięcej! - Przewróciłam oczkami:
- Oj Nomen, ale Ty przesadzasz. Przecież ja chcę tylko siedzieć w spokoju i czytać!
- No dobrze, to ja będę... jeść.
I do końca podróży był spokój. Pociąg jak zwykle się toczył, ale czas zleciał szybko. Na stacji czekał na nas samochód i już po chwili byliśmy na miejscu. Jechaliśmy przez duży park i wkrótce naszym oczom ukazał się duży, biały dworek. A z niego wyszła ok. 28 letnia kobieta, zapewne Kunegunda.
- Dzień dobry. Możemy chwilkę odpocząć, a następnie przejść do oglądania domu i parku?
- Dzień dobry! Ja jestem Kunegunda, a Ty to... - spojrzała na mojego towarzysza.
- Dzień dobry! Ja jestem Kunegunda, a Ty to... - spojrzała na mojego towarzysza.
- Nomen. Jestem jak doktor Watson.
- Mhm. Owszem, możecie tak zrobić. Przygotowałam Wam pokoje na piętrze.
- Mhm. Owszem, możecie tak zrobić. Przygotowałam Wam pokoje na piętrze.
Ja zdrzemnęłam się godzinkę a gdy się obudziłam zastałam Nomena w... kuchni. A gdzieżby indziej?! Rozejrzałam się. Kuchnia była gustownie urządzona, zresztą pokój w którym spałam też. Na przykład korytarz, pomimo, iż miał ciemne ściany i podłogę... był jasny! Jak oni to zrobili? Tam są ze dwa - trzy okna! W drzwiach pojawiła się Kunegunda.
- Czy mogę też zrobić wywiad ze wszystkimi?
- Dobrze, zwłaszcza, że nie zdążyliśmy Cię powiadomić o jeszcze jednym. Wczoraj też widzieliśmy ducha.
- Oh, gdzie? Muszę tam natychmiast pójść. Gdzie moja lupa? Nomen, niech nikt - a zwłaszcza TY - mi nie przeszkadza.
Różana część ogrodu... Nasz duch gustuje w zieleni? Hmmm, co to? Przyjrzałam się. Aha! No tak, wiedziałam od razu! Wróciłam do zebranej grupy w kuchni. Nomen jadł. Znowu! Osz, ty żarłoku, potem się z Tobą policzę...
- Czy ktoś chodził tam, gdzie widziano ducha? Dokładnie w tamtym miejscu?
- Nie, od wczoraj nikt się tam nie zbliżał - poinformowała Kunegunda.
- W takim razie, jest jak się spodziewałam - powiedziałam. - Wasz duch to... człowiek.
- Czy mogę też zrobić wywiad ze wszystkimi?
- Dobrze, zwłaszcza, że nie zdążyliśmy Cię powiadomić o jeszcze jednym. Wczoraj też widzieliśmy ducha.
- Oh, gdzie? Muszę tam natychmiast pójść. Gdzie moja lupa? Nomen, niech nikt - a zwłaszcza TY - mi nie przeszkadza.
Różana część ogrodu... Nasz duch gustuje w zieleni? Hmmm, co to? Przyjrzałam się. Aha! No tak, wiedziałam od razu! Wróciłam do zebranej grupy w kuchni. Nomen jadł. Znowu! Osz, ty żarłoku, potem się z Tobą policzę...
- Czy ktoś chodził tam, gdzie widziano ducha? Dokładnie w tamtym miejscu?
- Nie, od wczoraj nikt się tam nie zbliżał - poinformowała Kunegunda.
- W takim razie, jest jak się spodziewałam - powiedziałam. - Wasz duch to... człowiek.
Do napisania! :)
świetne, ale mogło być więcej flaków, krwi i kosmitów
OdpowiedzUsuńAleż to nie koniec opowieści! Nie wiadomo, jak dalej sprawa się potoczy... Mogą być strzelaniny, płynąca krew i latający kosmici! :)
UsuńAlbo pojawi się Myth i rozwali wszystkich:)
UsuńMyth? Nie, Myth marchewki wyrywa. :P
UsuńPodoba mi się ten Watson, ciekawe czy do czegoś się przyda xD
OdpowiedzUsuńPewnie do rozwalania całego śledztwa. >.<
UsuńAlbo coś zje. Na pewno coś zje! ;)
nikt nie dostanie moich kanapek! będę walczył do ostatniego żywego człowieka!
UsuńA kto by jadł Twoje kanapki, kiedy ja mogę spaghetti przygotować. ^^
UsuńJAJECZNICĘ
UsuńA no to wszystko w porządku, Myth, bo tu nie ma być żadnych żywych, tylko same duchy :D
UsuńJajecznica? Ona prześladuje nawet w moich postach?! :O
UsuńUchyy duchyyy... <=Made in Rico.