wtorek, 28 maja 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki



Wszystko mnie boli, głowa pulsuje, płuca bolą. Słyszę szum, jest miarowy i uspokajający. Czuję ciepło na twarzy.

- Rany! – Krzyczy jakiś mężczyzna – ile można być nieprzytomnym?

Podchodzi i siada obok, czemu towarzyszy cichy skrzyp piasku.

- Ciągle tylko mdlejesz, albo się przewracasz, do niczego się nie nadajesz – klepie mnie po twarzy i rozwiera powiekę kciukiem.

- K-kim jesteś? – Pytam trzymającego moje powieki.

- Johny Depp, a nie wyglądam?

            Wydawało mi się, że Johny Depp był przystojniejszy. Osobnik miał blond włosy powykręcane we wszystkie strony, fragment zarostu na brodzie, wyglądał jak jakiś hipis, do tego ta dziwna pokiereszowana - czerwono czarna zbroja. Hipiso – pederasta, ale na pewno nie Johny.

            - Serio mnie nie pamiętasz? Myth. Musiałaś mocno się trzepnąć.

            Instynktownie przesunęłam palcami po ognisku bólu na skroni.

            - Nie mam pojęcia kim jesteś i możesz mnie już puścić.

            - A tak, wybacz – powiedział i zabrał paluchy z moich oczu.

            Przed oczami falowały mi jakieś kolorowe kropki. Otarłam twarz ręką. Jaki Myth? Wylądowałam na imprezie dla homosiów? Pewnie zaraz wykłady z filozofii, muszę się jakoś pozbierać. Daleko stąd na ulicę Piłsudskiego? A niech to, nie zdążę nawet wejść do domu i wziąć prysznica, kupię tylko dużą butelkę wody w kiosku i prześpię się na zajęciach.

            - Hej, daleko stąd na Uniwerek Chrobrego?

            - Stąd? – parsknął – widzisz tą taksówkę po drugiej stronie ulicy? No, to idź na tramwaj, o tam, wsiądź w 69 i po 8 przystankach jesteś.

            - Okej, to ja będę się zbierać, dzięki za pobudkę.

            Zaczęłam zbierać się z podłoża, opornie mi to szło, ale w końcu usiadłam. To co zobaczyłam wywołało u mnie coś na kształt palpitacji. Poczułam jak serce zaczyna kołatać się w piersi, a dłonie trzęsą się

niedziela, 26 maja 2013

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki, 26.05.2013 Niedziela

Czekanie, czekanie i czekanie. Jak ten dureń każe mi czekać? Jak on śmie kazac mi czekać?
Gdy tak biłam się z myślami uzmysłowiłam sobie że siedze tu bardzo długo a mimo to nic się nie dzieje, nawet mój Czerwonooki niewolnik mi się znudził po pewnym czasie.
- Ej ty - zawołałam do strażnika - przynieś mi jakąś grę czy coś dzięki czemu nie będę się nudzić
- A może my się zabawimy? - zapytał ten przygłup, którzy przystawiał się do mnie już od dłuższego czasu
- Jak bym się chciała z kimś zabawić to nie zapominaj, że mam swojego własnego niewolnika w celi obok, a teraz przynieś mi coś
I poszedł. Gdy wrócił przyniósł mi jakieś patyki
- A co to niby ma być?! - wydarłam się na niego
- No będziesz mogła sobie coś wydziergać, to zabija nudę
- A czy ja wyglądam na jakąś starą babcię żeby cokolwiek wydziergać? - krzyczałam na niego cały czas - zaraz jak dostanę cię z swoje ręce to wsadzę ci te patyki w du..
- Dosyć!! - przerwała mi biała Kruczyca - Ksena stwórz mi natychmiast miecz
- Po co ci miecz? - spytałam się jej
- Mam pewne informacje, że Myth się zbliża, ale plany się zmieniają, Masz - i wręczyła mi pilot do czegoś - to pilot do bomby atomowej, która znajduje się w wieży, zostaniesz przeniesiona do mojej drugiej bazy a ja zajmę się Mythem tutaj
- Co?! Ale to ja miałam go zabić - wydarłam się na nią - a co z profesorkiem?
- Dostaniesz go jak tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem, a teraz idź

sobota, 25 maja 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 25.05.13r Sobota

Chyba boli mnie głowa, co do klatki piersiowej i przedramienia jestem pewien że mnie boli- szczególnie rana po postrzale, chyba coś sobie zrobiłem też w lewą nogę bo nie mogę za bardzo ustać prosto.

Zostało jeszcze jakichś 15 pięter, nie rozumiem jak można zablokować wszystkie windy w wieży z powodu bezpośredniego ataku na ową wieżę, to skrajnie niegościnne. W dodatku jestem głodny.
O! Amelia wysunęła się ze ściany i wskazała palcem na grube dębowe drzwi z mosiężną, potężną klamką. Pomyślałem że to pewnie to miejsce, miejsce ostatecznej bitwy, ostatecznego pojedynku dobra ze złem. Za tymi ogromnymi drzwiami czeka ona- Biała Kruczyca, tyle miesięcy walki, tyle miesięcy zmagań, tak wiele treningu... Dla tego jednego dnia, dla tej jednej chwili, w której wejdę tam i pozbawię ją życia. Ból w klatce piersiowej się nasila, ale to nic, dam radę. Zbliżyłem się ku drzwiom. Przyłożyłem ucho, nie usłyszałem nic. To pewnie swoista cisza przed burzą, odsunąłem się na bezpieczną odległość. Delikatnie wyciągnąłem z pochwy moją katanę, musiałem uważać by Kruczyca mnie nie usłyszała. Ustawiłem miecz tak by od razu po otwarciu drzwi zadać śmiertelny cios osobie stojącej za nimi, ustawiłem stopę pod odpowiednim kątem w razie gdybym musiał parować jakiś ultraszybki atak Kruczycy. Delikatnie położyłem dłoń na klamce, zauważyłem że po placach spływa mi stróżka krwi. Jeszcze delikatniej zmusiłem mosiężną klamkę do ustąpienia, delikatnie odchyliłem te ciężkie drzwi i wtedy moim oczom ukazała się ona, w całej swojej krasie, biała, zimna ...

czwartek, 23 maja 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 22.05.13r Środa

 - Amelia! Gdzie Ty idziesz! Stój!- krzyczałem do Amelii ale ona jak to zwykle ma w zwyczaju mnie nie słuchała, z tymi swoimi zamglonymi, dzikimi oczami kroczyła szybko korytarzem. Robiła to z taką gracją, nawet nie walczyła po prostu robiła tak że wrogowie nie mogli jej trafić.  A ja zabijałem każdego który nawinął się pod ostrze lub pozbawiałem go głowy wystrzałem z moich rewolwerów z pociskami DUM-DUM. Miała bardzo piękną suknię, taką białą jakby nie skalaną złem tego świata, nie miała też swoich sztyletów. Pamiętam jak to nigdy się z nimi nie rozstawała. 
Wziuuum! O mały włos dostał bym z noża w twarz, jedynie to że wykonałem niezwykle szybki unik poślizgując się na sukni Amelii. Wszystko dzięki moim niebywałym zdolnościom i treningowi u mistrza Yody. Muszę pamiętać by go odwiedzić.
- Uważaj idzie cały oddział! Ukryj się w tym pokoju.- Skinęła głową i weszła do otwartego pomieszczenia w który stał jakiś stolik z wazonem dwa fotele i mnóstwo półek z książkami-prawdopodobnie była to biblioteka. Przylegałem do ściany grubej kamiennej framugi. Zgodnie z tym co widziałem było ich 5, zwykli żołnierze więc powinno być łatwo. Poczekałem aż się zbliżą, aż będą wystarczająco blisko by załatwić ich w walce wręcz. Jeszcze 10 metrów, jeden mówi coś o grochówce, 5 metrów, dwóch mu przytakuje, 1 metr ten najwyższy chce zaprzeczyć-nie zdąży. Wysunąłem ukryte ostrza spod dłoni i wbiłem mu w krtań, płynnym przejściem odciąłem drugiemu rękę i wyskoczyłem. W locie z kolan wysunęły się ostrza i przebiły płuca jednego z żołnierzy którym nie smakowała grochówka. W razie czego wbiłem mu ostrza spod dłoni prosto w twarz. Upadł, w tym czasie pozostałych dwóch zdążyło zauważyć co się dzieje a trzeci-ten bez ręki zaczął uciekać.
Ostrza w kolanach schowały się uwalniając mnie od zwłok mężczyzny. Szybki doskok do ściany, jeden krok potem drugi, myślałem że taki trik da się zrobić tylko w filmach ale jak widać skok adrenaliny wzbudza dodatkowe zdolności. Po zrobieniu salta wyciągnąłem z kabury rewolwer i wystrzeliłem  jednemu z żołnierzy prosto w serce, następnie po szybkim obrocie odstrzeliłem kawałek głowy temu który uciekał. Miałem skierować broń w kierunku ostatniego ale był szybki, wykopnął mi ją z ręki i zanim zdążyłem się obrócić chwycił mnie za szyję i założył nelsona. Czułem jak zaczyna mi brakować powietrza, w dodatku ten idiota jakimś cudem uruchomił alarm. Zaraz będzie kolejna ekipa chcąca nas wypatroszyć, spojrzałem na Amelię stojącą w pokoju, skinęła głową i wtedy przypomniało mi się że żołnierze Białej Kruczycy mają noże w okolicach łydki. Wyciągnąłem go i wbiłem gdzieś w żuchwę. Zginął.
- Szybko uciekamy! Zaraz tu będą!- Amelia ruszyła za mną, dobiegliśmy do schodów było tam dwóch strażników. Jak zwykle katana spisała się bardzo dobrze. Wbiegliśmy kilka pięter w górę. Schody się skończyły, wskakujemy do pomieszczenia a tam około 10 uzbrojonych żołnierzy-komando i Klaun.
- Powinienem Cię zmiksować w więzieniu razem z tymi klawiszami.- Powiedział swoim prześmiewczym głosem Klaun.

środa, 22 maja 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki

Jak ja ich wszystkich nienawidzę, chciałabym żeby umarli. Co? Umarli? Nie, chciałabym, żeby ginęli w męczarniach łykając własne flaki. Jak mnie boli głowa, nie wytrzymam. To ich wina, WSZYSTKICH, są tacy głośni i głupi. Gdybym tylko złapała ich w swoje ręce. Ale kogo? Nie ważne, kogokolwiek. Chwyciłabym za kark i wyrwałabym go razem z kręgosłupem. Jak mnie boli głowa! Nie wytrzymam…

- Giń łotrze! – zawołał ktoś jakby pod wodą.

Który to złamas się wydziera? Kości porachuję i rzucę smokom do zabawy…

- Fire slayer, pomóż mi!

A co ja wyglądam jak cholerna matka Teresa? Leżałam na ziemi. Powoli obróciłam się na plecy, przy czym na poczułam ogromny ból, jakby każdą komórkę mojego ciała pokrywały mrówki, usilnie przegryzające się przez skórę aż do samych kości. Lekko rozchyliłam powieki, ale zaraz skrzywiłam się przez ostre światło, bijące prosto w moją twarz. Wokół coś się działo, ktoś coś krzyczał, coś przewracał.

- No śmiało! Zabij mnie, a już jej nie odzyskasz!

piątek, 17 maja 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 16.05.13r Czwartek


Jestem najlepszym superbohaterem na świecie, dam radę, gdyby nie ja to tej planety, tych wszystkich ludzi i istot by nie było. Jestem genialny. Tak, to się nazywa pozytywne myślenie-działa. Ok, zęby umyte a nowy pancerz jest idealnie dopasowany. Znów śniła mi się śmierć Amelii. Pancerz prawdopodobnie wykonany z tytanu i jakiegoś stopu aluminium i heksaoktadeltanu izotopu dipolu węgła. Czerń byłą tak czarna że w ogóle nie odbijała światła a czerwone elementy były intensywnie czerwone niczym rubiny splamione krwią oświetlone czerwonymi diodami led. Poprawiłem kołnierzyk, zapiąłem pasek, sprawdziłem ostrze katany i zapakowałem kilka dodatkowych magazynków do kieszeni. Jestem gotowy, zrobiłem jeszcze łyk mocnej herbaty, wyprostowałem się i wyszedłem z budynku na lekkie podwyższenie.

- Z Sektencją wszystko dobrze. Dobra... Wiem, rozumiem. Nienawidzicie mnie.
- No jasne ty zwyrodnialcu!- krzyknął jakiś centaur. Gdyby nie to że patrzy na mnie kilkutysięczna armia to bym podszedł do tego gościa i tak go sprał że by mu podkowy odpadły...
- Dobra, tak, jestem zwyrodnialcem. Jestem najgorszym z was. Ale wiecie co? Tam -pokazałem palcem w złym kierunku ale chyba się nie zakumali- Tam w tym zamku siedzi Biała Kruczyca, ma ogromną uzbrojoną po zęby armię. I wiecie co? O godzinie 10:00 zaatakuje ten zamek, tą fortecę szumowin i zbirów. Możecie tu zostać, nie będę miał wam tego za złe. Ale odpowiedzcie sami sobie, skoro ja - najgorszy z najgorszych, pójdę tam i będę walczył z nimi wszystkimi to kim tak właściwie będziecie wy?

czwartek, 16 maja 2013

Fire Slayer, relacje superboahaterki

 "Dzień sześćdziesiąty trzeci, świt. Pani Generał Sektencja została ciężko ranna. Morale żołnierzy zaczyna podupadać. Straciliśmy wielu naszych. Rządy nad załogą przejął Myth. Wszyscy są wycieńczeni, ale powoli liżą się z ran. Z moim kolanem też nie jest najlepiej, ale poradzę sobie skoro przeżyłam pierwszy dzień okresu w białych spodniach, to i z tym dam radę.”
Dzień sześćdziesiąty trzeci, ranek. Szykujemy się na szturm zamku. Przemowa Mytha pobudziła wszystkich do walki. Nadchodzi chwila słodkiej zemsty, mój ogień zniszczy ich, zmiażdży i przetrawi to co z nich zostanie. Czekam na chwilę, aż wszystko stanie w płomieniach. Jestem naszprycowana lekami przeciwbólowymi w razie gdyby kolano miało się odzywać. Reszta raportu później.”
- Czy wszyscy wiedzą co mają robić?! – zawołał Myth stojąc zwrócony do armii złożonej z wszelakiej maści istot.
- Tak! – huknęli jak jeden mąż.
Myth założył WTZOPOWM (Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy Wysokiej Mocy) na ramiona. Był czarno czerwony jak cały jego kombinezon i wystawały z niego dwa husarskie skrzydła, które dodawały mu jakiejś dziwnej dostojności i pewności siebie.
- To co? Rozwalmy te tlenioną bździągwę!
Naraz podniósł się rumor. Zaczęli tupać, krzyczeć i trzaskać stalą o stal. Wyglądali jak mała spartańska armia złożona z centaurów, elfów ludzi i innych mistycznych stworzeń. Myth widocznie podniecony zawołał:

niedziela, 5 maja 2013

Fire Slayer, relacje superbohaterki


Płomienie zajęły nie tylko śpiwór, ale i całe ubranie. Wgramoliłam się z niego zaraz za Mythem i szybko wytarzałam w trawie. Na szczęście moja skóra i włosy są odporne na spalenie, gorzej z ulubioną bluzką. Wstałam z ziemi i otrzepałam popioły z resztek ubrań. Pięknie, w czym ja teraz będę chodzić do pracy? Myth pomógł mi wstać.

- Nic ci nie jest? – zapytał podając dłoń – chyba musimy znaleźć dla ciebie jakieś ubranie.

Obejrzałam się dokładnie. Cholera. Miałam wypalony ogromny dekolt w bluzce i staniku, tak że cycki prawe mi z niego wyskakiwały.

- Chodź - złapał mnie za rękę – znajdziemy ci coś.

Zasłoniłam dłonią piersi, które usilnie chciały wyjść na zewnątrz i pooddychać wieczornym powietrzem. Ciągnął mnie za sobą przez polanę, wybrał drogę na około zamiast prosto do chaty. Co on u licha kombinuje? Nagle przystanął. Spojrzałam na niego pytająco. Nic nie odpowiedział. Tylko stanął w skupieniu i jakby nasłuchiwał. Spojrzał na mnie. Otworzył szeroko usta. Coś zaszeleściło w koronach drzew. Coś się poruszyło. Naglę coś huknęło o ziemię z głuchym plaskiem. Spojrzałam za siebie. Dwójka mężczyzn w kombinezonach. Tyle, że te kombinezony były mi dziwnie znane.

piątek, 3 maja 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 maja 2013: Baśnie dwóch tygodni i jednego dnia



Jak ktoś zauważył (pół tygodnia temu), do końca siódmej serii Doctora Who zostało jedynie dwa tygodnie i jeden dzień. Nic więc dziwnego, że tzw. teorie na temat prawdziwej tożsamości nowej, jakże tajemniczej i chętnie umierającej* towarzyszki Clary Oswin Oswald wyrastają niczym grzybki po deszczu (zwłaszcza takim czarnobylskim).


stąd i stąd
Grzybki i Clara (odpowiednio po lewej i po prawej).

Szalony Moff ma z nas zapewne ostry ubaw - najpierw wsadził samą zainteresowaną w skorupkę Daleka, potem (potem!) wysłał do Anglii epoki wiktoriańskiej, potem wreszcie w czasy "normalne", przy okazji dwa razy kopiąc w kalendarz. I jak tu nie kombinować? Nawet ja zaczęłam. Wszak na początku nie było jasne nawet czy na Daleku ma się skończyć czy zacząć. A właściwie, co ja gadam, nadal przecież nie wiadomo...

środa, 1 maja 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 1 maja 2013



Tak więc, jak ostatnio zaczęłam opowiadać, podczas naszego wielkiego i jakże zorganizowanego natarcia przypadła mi rola tajnego szpiega, który korzystając z zaistniałego bałaganu zdobędzie informacje na temat tego, co nasz największy kulinarnie szalony wróg planuje zrobić z okazji (sprzed tygodniowego na czas dzisiejszy) wyłączenia nadajników analogowych w kolejnych częściach polskiego świata. Kiedy więc dowództwo wydało rozkaz do ataku, czymprędzej przystąpiłam do wykonania wstępnej części planu, bez którego żadne przyjmowanie roli tajnego szpiega zdobywającego informacje udać się nie może - do poszukiwania parapetu.