Wszystko
mnie boli, głowa pulsuje, płuca bolą. Słyszę szum, jest miarowy i uspokajający.
Czuję ciepło na twarzy.
- Rany!
– Krzyczy jakiś mężczyzna – ile można być nieprzytomnym?
Podchodzi
i siada obok, czemu towarzyszy cichy skrzyp piasku.
-
Ciągle tylko mdlejesz, albo się przewracasz, do niczego się nie nadajesz – klepie
mnie po twarzy i rozwiera powiekę kciukiem.
- K-kim
jesteś? – Pytam trzymającego moje powieki.
- Johny
Depp, a nie wyglądam?
Wydawało
mi się, że Johny Depp był przystojniejszy. Osobnik miał blond włosy powykręcane
we wszystkie strony, fragment zarostu na brodzie, wyglądał jak jakiś hipis, do
tego ta dziwna pokiereszowana - czerwono czarna zbroja. Hipiso – pederasta, ale
na pewno nie Johny.
-
Serio mnie nie pamiętasz? Myth. Musiałaś mocno się trzepnąć.
Instynktownie
przesunęłam palcami po ognisku bólu na skroni.
-
Nie mam pojęcia kim jesteś i możesz mnie już puścić.
-
A tak, wybacz – powiedział i zabrał paluchy z moich oczu.
Przed
oczami falowały mi jakieś kolorowe kropki. Otarłam twarz ręką. Jaki Myth?
Wylądowałam na imprezie dla homosiów? Pewnie zaraz wykłady z filozofii, muszę
się jakoś pozbierać. Daleko stąd na ulicę Piłsudskiego? A niech to, nie zdążę
nawet wejść do domu i wziąć prysznica, kupię tylko dużą butelkę wody w kiosku i
prześpię się na zajęciach.
-
Hej, daleko stąd na Uniwerek Chrobrego?
-
Stąd? – parsknął – widzisz tą taksówkę po drugiej stronie ulicy? No, to
idź na tramwaj, o tam, wsiądź w 69 i po 8 przystankach jesteś.
- Okej, to
ja będę się zbierać, dzięki za pobudkę.
Zaczęłam
zbierać się z podłoża, opornie mi to szło, ale w końcu usiadłam. To co
zobaczyłam wywołało u mnie coś na kształt palpitacji. Poczułam jak serce
zaczyna kołatać się w piersi, a dłonie trzęsą się
jak przy Parkinsonie. Wrzasnęłam
i zaczęłam cofać się na łokciach jak najdalej od TEGO. Od tego czystego nieskazitelnego
błękitu, który był dosłownie wszędzie. Zerwałam się z ziemi i pomimo bólu rozrywającego
mi czaszkę, zaczęłam biec. Wzdłuż plaży, byle gdziekolwiek.
- Hej! – Zawołał
– a ty gdzie?
- Odpieprz się
ode mnie! – wrzasnęłam nie oglądając się.
Biegłam i biegłam
i biegłam. Co to do cholery jest?! A mamusia mówiła „ córciu nie bierz dragów od
przypadkowego dilera” no i mam! Ten facet to na pewno jakiś zboczeniec, na
pierwszy rzut oka widać i te imię „Myth” wiadomo, że jakiś hipis. Odwróciłam
się, żeby sprawdzić czy mnie nie goni, stał. Dobrze. Więc pobiegłam przed
siebie. Po jakimś czasie oddech zaczął mi się urywać, ale wciąż prułam ile sił
w nogach. Po lewej miałam morze, a po prawej krzaki. Krajobraz się nie
zmieniał. Morze, krzaki, palma, kamień, morze, krzaki, palma, kamień, morze,
krzaki, palma kamień i stanęłam jak wryta. Przede mną stał ten cały Myth. JAK?!
Zawróciłam się i biegłam wzdłuż plaży, aż znowu go nie spotkałam. Odwróciłam
się i pobiegłam w drugą stronę. Znowu on! Po kilku takich rundkach miałam dość
i opadłam na ziemię łapiąc powietrze jak ryba wyciągnięta z wody. Stąd nie ma
ucieczki. Umrę tu. Nie skończę studiów, nie poznam prawdziwego Johnego Deppa, nie
dowiem się, kim jest żona Teda z „jak poznałem waszą matkę”.
- Agata! –
krzyknął – jak już się nabiegałaś, to podnoś dupę, trzeba poszukać czegoś do jedzenia.
Jakby na komendę,
mój brzuch zaburczał żałośnie. Mam iść sama z tym zboczeńcem? W życiu! Chociaż…
może lepiej trzymać się razem, cholera wie jakie oślizgłe potwory tutaj
pełzają.
- No chodź,
bo cię tutaj zostawię!
- Dobra –
jęknęłam – ale trzymaj łapy z daleka.
- Nie
dotknąłbym cię, nawet gdybyś o to błagała.
Prostak!
Weszliśmy w zarośla. Hipis
trzymał w ręku maczetę i torował nią przejście. Byłam cała pogryziona przez
jakieś meszki. Wszędzie było pełno robali myślałam, ze się rozpłaczę. Na to Myth
chwycił jedną ogromną glizdę i wpakował do ust.
- Co prawda, to nie kanapka, ale
białko to białko.
Kawałek odwłoka wystawał z jego
ust kiedy ją przeżuwał. Robal wierzgał nóżkami do ostatniej chwili.
- Trochę musztardy i byłoby
spoko! – uśmiechnął się – hej, może gdzieś będzie podobny! O! Chcesz jednego?
- Podziękuję – jęknęłam powstrzymując
odruch wymiotny, kiedy Myth pakował wijące się stworzonko do ust.
- Nie wiesz co tracisz – odparł z
pełnymi ustami.
Kiedy mówił, biała maź kleiła się
między jego zębami.
- Dobra
chodź poszukamy jeszcze czegoś.
Pozbieraliśmy
jakieś owoce, suche patyki większe i mniejsze, Myth twierdził, że zrobimy z
nich szałas.
-
Naprawdę nic nie pamiętasz? – zapytał, kiedy wracaliśmy obładowani w kierunku
plaży.
- Nie
pamiętam czego?
-
Wszystkiego, mnie, Kruczycy, cholera nawet swojego imienia nie pamiętasz!
-
Pamiętam, nazywam się Agata.
- Nie,
nazywasz się fireslayer.
- Nie
słyszałam durniejszej ksywki – parsknęłam.
- No
brawo, sama ją sobie nadałaś, pewnie nawet nie wiesz, skąd się wzięła co?
- No
oświeć mnie, zapisałam się na kurs połykaczy ognia?
-
Lepiej, robiłaś takie czary – mary z ogniem, wiesz – zaczął machać rękoma jakby
coś od siebie odpychał – BOOM, BOOOM, BOOOM!
- Że,
co że robię tak – wykonałam gest dłonią – i wtedy jest boom?
- No,
coś w tym stylu, tylko teraz ci nie wychodzi.
-
Niezłą fazę mi wciskasz.
- To
żadna faza! Serio! Zanim się wywalałaś, albo mdlałaś potrafiłaś powalić całe
chordy złych facetów, albo tą małą dziewczynkę w fioletowych włosach!
-
Dziewczynkę?
- No,
nie lubicie się chyba.
Wróciliśmy
na plażę, rzuciliśmy zbiory na ziemię. Myth rozłupał maczetą kilka kokosów.
Spałaszowałam trochę. Na horyzoncie pojawiła się pomarańczowa kropka, która
sunęła cały czas w dół, żeby w końcu pogrążyć się w ciemności. Teraz myślałam o
jednym. A w właściwie w głowie jarzyła mi się czerwona lampa z napisem „palić”
i migotała jak ziemia w Czarnobylu. Po chwili zapaliła się kolejna, która
utworzyła „palić i spać”.
- Ja
zrobię szałas, a ty rozpal ognisko – powiedział blond hipis.
- Spoko
– zgodziłam się, rozpalenie ognia jest chyba prostsze niż taki szałas co?
Zebrałam
suche patyki wokół i zaczęłam je trzeć o siebie. Myth wyciągnął znaczek M ze
swojej zbroi i rzucił na piasek. Ten błysnął kilka razy i w jego miejscu
pojawił się ogromny namiot w kształcie litery M. Kopara mi opadła.
- No to
miłej zabawy! – zawołał znikając w namiocie.
Wybacz za robale Myth, mam nadzieję, że nie będziesz bardzo zły.
Gdyby ktoś chciałby być na bieżąco z wpisami, to zapraszam do lajkowania fanpage'a na facebooku. KLIK
Fii, fanpejdż już dawno polajkowaaany. xD
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! Skąd się tam wzięliście? :)
Mythmobil zawiódł ;_;
UsuńMythmobil nie zawiódł, to Twoja wina
UsuńJa byłam nieprzytomna, to Ty nie umiesz prowadzič
Usuń