niedziela, 24 listopada 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki po 23 listopada 2013, czyli najwspanialszy dzień w życiu Whovian



<myśli myśli myśli>

Proszę Państwa, mamy 24 listopada. Wielki whoviański zegar wybija właśnie pierwsze godziny po tym, jak pewne nieistotne w skali świata zdarzenie sprzed pięciu dekad odbiło się echem w naszej pamięci. Kiedyś ktoś nie myślał o rocznicach (zwłaszcza po dwutysięcznym!), o fanach, o sławie... O czym w takim razie myślał? Do końca świata będę się zastanawiać, w każdym razie było to coś, co doprowadziło nas tutaj.
Wieeeeem, najlepiej byłoby napisać wczoraj, ale jak miałam to ogarnąć? Aż nie spodziewałam się, że tak to się wszystko pięknie uda. Znaczy: nie chodzi o BBC, co do którego ostatnie wątpliwości zniknęły chyba dawniej niż pół roku temu - dziesiątki zwiastunów (mój ulubiony to ten) i innych filmików, zapowiedzi, wywiadów z aktorami, wreszcie filmy dokumentalne, jakaś rybia akcja, jeden niszczący system miniepizod i sam odcinek. A jaką mieli ramówkę!
Moje obawy wiązały się z moim Internetem, a raczej jego brakiem No bo jak tu uczestniczyć we whoviańskim życiu publicznym, skoro jego lwia część odbywała się od pewnego czasu na pasmożernych Tumblrach i YouTubach? Nawet Googiel się na mnie uwziął i przedstawiał Doodle'a tylko w postaci nieklikalnego JPG O.o


stąd

Mogłoby się wydawać, iż stopnień mojego zaawansowania w nieprzejmowaniu się tym sprawi, że jakoś dam sobie radę (szczególnie że większość z rocznicowej ramówki, jak można było zauważyć, to tylko przypomnienia siódmej serii), jednak... No rocznicowy, no! Nawet ci bez BBC Entertainment jakoś znaleźli drogę, żeby podłączyć się do jakichś streamów polskich lub nie i obaczyć, więc zwyczajnie bałam się, że zostanę na lodzie, raz, nie mając jak włączyć się do dyskusji, dwa, nie mogąc nawet jej przeczytać, bo spoilery. Nie, proszę, nie wytykajcie mi tylko, że miało mi nie zależeć, że miałam nie oglądać i w ogóle zdradzanie szczegółów jest mi obojętne, bo jednak trochę zmądrzałam przez ten tydzień (no dobra, bardziej około 11 dni ;) ) i... No bałam się. Do tego jeszcze obce innym atrakcje w stylu: Ewa, czemu ty znowu przed tym laptopem, więc nawet wciąż istniejących luk w znajomości siódmej serii nie udało się załatać :o
Ale... było inaczej. Inaczej w stosunku do... czegokolwiek. Mianowicie pozornie ten mój dzień wyglądał jak każdy inny, może jedynie tacie na warsztacie pomagałam częściej niż zazwyczaj, tu robiłam, tu gadałam, nawet niekoniecznie na komputerze... Ale już coś zaczynało się dziać. W środku głównie. Przemyślenia. Dużo przemyśleń, które owocowały częstszym niż zwykle wyskakiwaniem z "wielce oczekiwanymi przez wszystkich" ciekawostkami i nagłym zamyślaniem się w niemal najmniej oczekiwanych momentach, przy muzyce zwłaszcza. Resztę swojej rocznicowej energii zużyłam na irytowanie się na (ulubiony dotąd) Teleexpress, który za stosowniejsze od Doctora Who uznał przypomnienie o osiągnięciach pana Biebiera (serio) i Madonny. I niby nie było oglądania, niby na Tumblrze nie było nic prócz tego*, a jednak kiedy pozwoliłam sobie wreszcie bez pośpiechu sprawdzić, co się dzieje na forumowym ShoutBoxie, te wszystkie Ojej, kolejny zwiastun!, Oooo, I don't wanna go :'( i podrzucane sobie w ostatniej chwili linki do działających stron wideo sprawiły, że czułam się, jakbym zaraz miała odpalić butelkę szampana. I to nie w solo, ani też nie przed komputerem, spod którego stale wyganiają mnie rodzice, ale po prostu w towarzystwie wszystkich tam obecnych, jakby mnie nagle na zawołanie odrywało od świata i jakbym przenosiła się w miejsce, w którym nic innego nie jest ważne. Cóż lepszego mogło mi się przydarzyć? ;)

Moje wieczorne szaleństwo wydawało się dobiegać końca wraz ze znikaniem kolejnych osób podczas pierwszych sekund odcinka - z jednej strony dlatego, że nie naprawdę nie miałam czasu, a z drugiej, że jak mówiłam, nie miałam zamiaru gapić się na prawie dosłowne cytaty tego, co tam było słychać X) Wróciłam jednak "na chwilę", która to chwila skończyła się na konieczności przełożenia planowanego na wczoraj wpisu na dzisiaj...

Co ostatecznie całkiem dobrze mi zrobiło. Jak powiedziałam, nic nie zapowiadało aż tak głębokiego "wejścia" w wydarzenie, tymczasem co do czego dzisiaj mogę spokojnie powiedzieć, że wręcz nie udałoby mi się wyciszyć na tyle, żeby złożyć coś sensownego. Dzień po natomiast, kiedy wreszcie uznałam, że czas zacząć pisać... zaczął padać deszcz. Dochodziła 16:00, listopad i pada deszcz... Czy to czasem nie tak jak wtedy, gdy którejś soboty oglądając czwarty czy piąty epizod nowych serii, zawinięta w koc, wpatrzona w parę na ekranie, przestraszoną blondynkę i czarno-ubranego mężczyznę, spanikowałam na myśl, co będzie, kiedy ten serial się skończy, jakoże według programu telewizyjnego wyemitowana miała być wtedy tylko jedna seria? Nie zapomnę tego uczucia. I nie wiem, jak wy, ale nigdy nie przestałam w myślach ekscytować się tym, jak bardzo, bardzo niewiarygodnie mi się pofarciło.

Wracając do samego odcinka rocznicowego - nie oglądałam i do wczoraj wszystko wskazywało na to, że obejrzę go prawie jednocześnie ze świątecznym specjalem. Jednocześnie. Hurtowo :D Ale... Być może uda się, żebym wpadła w odwiedziny do koleżanki Whovianki, która mnie zaprosiła i której brat też jest Whovianem. Wyobrażacie to sobie? Szał po prostu! XD


stąd
Jak długo ta tajemnicza scena pozostanie dla mnie tajemnicza?

Jeśli miałabym oceniać to, co działo się w trakcie - no, raczej na początku i na końcu odcinka, środek to tylko aproksymacja - odcinka, to powiedziałabym, że wszystko jest tak, jak powinno być X) Choć może nie zawsze było tak pięknie, tak hucznie i tak łatwo, to zawsze było odważnie, niekonwencjonalnie i po prostu inaczej


Ale potrafimy też tworzyć rzeczy piękne. Czasem przypadkowo i bez powodu. On jest jedną z nich.



Zwłaszcza zwrotki, zwłaszcza pierwsza. I melodia, ta najspokojniejsza, bez saksofonu.



I'll think of you every step of the way...


____________________
*Matko Boska, ile reblogów!

29 komentarzy:

  1. Moja opinia: ostatnie kilkanaście minut jest dobre, reszta - średnia. Z dwójką aktorów jest też taka rzecz, że tak na 100% to nie wiadomo, kogo grają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi mówi, że te ostatnie kilkanaście minut właście zawiera ten wstawiony przeze mnie Tajemniczy Obrazek ;>
      A to drugie brzmi jak zaleta :D

      Usuń
    2. Tak, zawiera, ale nie oczekuj po tej scenie wiele :(

      Bo to jest zaleta, definitywnie! A do tego dochodzą jeszcze czyjeś oczyska... :)

      Usuń
    3. Wiesz, jeśli to ma być jedna z ostatnich scen w odcinku, to już samo to jest wystarczająca obietnica!
      Zastanawiam się tylko, jak oni to wizualnie/graficznie/aktorsko(?) zrobili O.o

      Czyjeś oczyska... Wiesz, ile luda robiło oczyska, kiedy patrzyło na cyrki tamtych dwóch? :D

      Usuń
    4. Ale te oczyska nie były zwykłymi oczyskami. To było
      SPOILER





      dwudzieste piąte oczysko w parze z dwudziestym szóstym oczyskiem.

      Usuń
    5. Aaaaa... Wiesz, że tak powiem, spodziewałam się czegoś więcej niż migawek Capaldiego X)

      Usuń
  2. Z całego świętowania rocznicy dla mnie najlepszą częścią jest The Five(ish) Doctors Reboot gdzie wszyscy radośnie nabijają się ze wszystkiego z czego się tylko da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściągnąć mogę, tylko prawdopodobnie zejdę z powodu niedoboru angielskiego X)

      Usuń
    2. Ja też w angielskim mam spore braki, ale mimo to bawiłam się doskonale.

      Usuń
    3. Trzeba będzie spróbować :D Zresztą - plan spotkania z koleżanką-whovianką idzie w najlepszym kierunku, więc (ponieważ oprócz samego rocznicowego ponagrywała sobie także parę dokumentalnych i innych rzeczy pobocznych) możliwe, że i spotkanie z "The Five(ish) Doctors" mnie nie ominie :)

      Usuń
    4. UPDATED: Nie, jednak nie miała "Five(ish)" - szkoda, trzeba będzie samemu ściągnąć. Podobnie jak "Adventure in Time and Space" (które nie wiedzieć czemu puścili dzień wcześniej a nie tuż przed, przez co koleżanka nie nagrała). Nie ma to jak pracowite zjazdy.

      Usuń
  3. Ja z całego Doctorowego szału najbardziej zapamiętam chyba iGoogle:) 2 razy byłem exterminowany I ze 3 razy usuwany, ale wcieleń mi wystarczyło. I TDU, które teraz czytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A którego Doctora wybrałeś do gry, cooo? ;p
      Aha, czytasz jeszcze? To mam wrażenie, że jakoś przeżyjesz końcówkę. Bo Preity już zadeklarowała oficjalnie, że mnie za nią zabije. Albo za cliffhanger. Nie. Jej koleżanka bardziej za cliffhanger, obstawiam. Kolejka zaczyna się robić.

      Usuń
    2. Ja chcę cię ubić za te cliffhangery. I bardzo prawdopodobne, że przy kolejnym rozdziale dokonam tego z zaświatów.

      Usuń
    3. @Preity To poczekaj/przenieś się chociaż do końca pisania TDU, no poczytać sobie w spokoju nie można:)
      @Astroni A zgadnij :p Możesz się pomylić 12 razy.

      Usuń
    4. Hmm, po tym ":p" śmiem spekulować, że jedyny i słuszny 4th? ;D

      Preity, po dwunastym rozdziale już chyba nie będzie clifhangaru. W każdym razie teraz go "nie widzę". A jeśli już to nie będzie on taki betonowy.

      Usuń
    5. To było ogólnodoctorowe ":p "! I nie miało szalika. Częściowo zgadłaś :D < idzie tratować Wszechświat i gotować jajko >

      Usuń
    6. Częściowo? Że "th" się zgadza? :D He, no to nie wiem... Najbardziej lubisz Pierwszego, ale co w nim byłoby niby takie częściowe..?

      Usuń
    7. Pierwszy też częściowo :D Ale zapomniał niestety, że ma już solniczkę w TARDIS i drugiej, większej nie potrzebuje. Na dodatek ta potrafiła exterminować właściciela (chyba po to, aby zjeść jego kanapkę).

      Usuń
    8. Pograłam sobie, pograłam! Kolega pokazał mi bezpośredni adres Doogle'a (którego sama wtedy szukałam, ale jednak nie mogłam znaleźć i który wreszcie naprawdę nie ładuje mi się jako JPG!): http://www.google.com/doodles/doctor-whos-50th-anniversary . Co prawda nikt nie zjadł mojej kanapki, ale bez eksterminacji i tak się nie obyło :p

      Usuń
    9. Aaaaaa, Dalek z 1. poziomu był już najedzony. A którym Doctorem Ty przewoziłaś kanapki przez kosmos?
      No dobra, głupie pytanie XD
      U mnie najwięcej pochłonęły spotkania z tymi upierliwymi kamiennymi posągami, które zamiast jeść czasoprzestrzeń jak szanujące się Anioły, postanowiły zagrodzić mi drogę. No i mówiły "Dzieńdobrybiletydokontroliproszsz".

      Usuń
    10. Wszystkimi od Drugiego do Dziewiątego, if you know what I mean X) Nie żebym Dziewiątym przeszła - po prostu już Mozarella skapitulowała i zawiesiła się :D
      Ale to jest super! Tym bardziej super, że można w to grać jeszcze teraz! Oni tak śmiesznie hałasują nóżkami jak chodzą!

      Usuń
  4. Życzę Ci jak najszybszego obejrzenia odcinka i oby internet był dla Ciebie przyjazny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw - koleżanka dopomoże, co już ma wszystko ponagrywane :]
      A propos - jak twoje wrażenia? Bo chyba ich nigdzie nie widziałam (jeśli w temacie "z wrażeniami" się udzielałaś, to wybacz, nie śmiałam pchać się w las tych spoilerów)

      Usuń
    2. Nie będę Ci ich pisać, bo mogę coś zaspojlerować. :) Ale ogólnie to mi się podobał, o tym co mi się nie podobało napisać nie mogę. :)

      Usuń
    3. Gotowe, możesz zaczynać :> Jutro ruszam na podbój nieoglądanych jeszcze tematów Forum!

      Usuń
  5. WoW, patrzcie! Wybiło nam ponad 60 000 wejść! :o

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominuje cię do Liebster Award! :)

    http://whomaniaki.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń