czwartek, 24 października 2013

Ksena Wojowniczka, Pamiętnik Superbohaterki 24.10.2013

Tak, udało się. Wróciłam, wreszcie po wielu miesiącach prób udalo mi się wrócic do domu.
Dobra, dobra, może zacznę od początku

Wiele tygodni temu dostalam list od Gwiezdnej Czarodziejki, otóż odnalazła swoją rodzimą planetę, którą uważano za zniszczoną. Pisała też, że na tej planecie panuje dziwne stworzenie, które tworzy wokół planety pole w środku którego rozgrywa się chaos. Na planecie mieszkańcy są traktowani jak niewolnicy a istota o wyglądzie zmutowanej jaszczurki ( z tego co jej wiadomo to starszy brat tej sławnej Godzilli :D ) panuje niczym tyran.

Ze względu na to wszystko co mi opisała w liście postanowiłam jej pomóc, przecież ona z tym swoim kijaszkiem który nazywa magiczną różdżką nie zdziała zbyt wiele.

Bez namysłu od razu włożyłam mój najlepszy kostium, odpaliłam Gwiazdkę i ruszyłam na planetę Gwiezdnej Czarodziejki. Droga była dość długa, ale muzyka mi umilała drogę. Mijały godziny, droga mi się dłużyła, więc zaczęłam sie wygłupiać, aż w końcu wpadłam na statek Ringonów. Jest to bardzo wojowniczy lud, więc uznali to za wyzwanie do walki, a gdy próbuje im sie cos wytłumaczyć to jak to wojownicy zrozumieją co trzecie słowa i przekształcą to w wyzwanie, więc nie miałam wyboru i stanęłam do walki.

Ringoni wystawili swojego największego wojownika, był tak tępy, że aż śmiac mi się chciało z niego jak tylko na niego patrzyłam, więc po prostu tarzałam się ze smiechu a on tak śmiesznie się wkurzał, więc coraz bardziej sie śmiałam, aż mnie brzuch przez niego rozbolał. W pewnym momencie wstałam i trochę chichocząc stworzyłam miecz
- No dobra, dość wygłupów... - znowu śmiech - do ataku!!!
I zaczęliśmy walczyć, celowo robilam tak aby przedłużać tą walkę, lecz w pewnym momencie przypomniałam sobie o sprawie Gwiezdnej Czarodziejki i postanowilam to zakończyć. Skoczylam nad głową Ringona, w powietrzu zrobiłam salto, wylądowałam za jego plecami i przystawiłam mu miecz do szyi, to w ich języku oznacza zwycięstwo a przegrany staje sie niewolnikiem dla wygranego, ale nie miałam czasu na taszczenie go ze sobą
- Moja pani, oo mogę zrobić - mówi nagle
- Hmmm, teraz nic, ale gdy tylko sie z toba skontaktuję masz przybyć na moje żądanie i wykonać każde moje polecenie
- T-tak, pani
Wsiadłam z powrotem do Gwiazdki i poleciałam już prosto na planetę Czarodziejki, po drodze i tak czasem się wyglupialam, ale teraz juz uważałam, żeby nie tracic czasu na kolejne pojedynki

Po drodze spotkalam wielu ciekawych ludzi i w pewnym momencie zobaczylam Galektycznego FastFooda, nie wytrzymałam i wsiadlam do niego aby cos zjeść. Patrzę na menu a tak same dziwne potrawy, ale za lada widze dziwnie znajomego typa, który wisiał mi przysługę
- Wiesz co? Zjadła bym burgera, ale tu nie widze nic takiego
- Dla pani wszystko, najlepszy burger dla Kseny - krzyknął w stronę kuchni - moja żona za chwilę przygotuje dla pani
- Spoko, dzięki. Hmm... a nie wiesz przypadkiem jak jeszcze daleko stąd do planety Czarodziejów?
- To już niedaleko, niecałe 40 ziemskich minut
- Spoko, dzięki
Kilka minut później przyniesiono mi mojego burgera, zjadłam go całego, właściciel pytał się nawet czy nie chcę jeszcze jednego, ale musze wziąć się w garść, w końcu jak przytyję to moje skrzydła mnie nie uniosą i jak to bedzie wyglądało?

Teraz już lecialam prosto do celu i jak mi powiedziano zajęlo to 40 minut. Gdy przybylam tam zabaczylam wielką planetę a wokół niej pas różdżek ( więc to stąd Gwiezdna zwięła ten kijaszek, może i ja powinnam? ). Zobaczylam tez dziwne pole, które nie chciało mnie wpuścić na planetę, ale sobie poradziłam mając Czarodziejkę na planecie.

Wreszcie znalazłam się na planecie obok Gwiezdnej, ale resztę napisze wam kolejnym razem ;)


4 komentarze: