niedziela, 29 września 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 29.09.13r. Niedziela

Zgodnie z tym co powiedziała Irdis, wybrałem się na ulicę Pokusy 66/6. Rozglądam się w prawo-nic, w lewo-nic. W ogóle jakoś tak pusto, pewnie Irdis się pomyliła...

Szwendałem się po tej ulicy kilka godzin, poza kilkoma przechodniami, dwoma samochodami i żyrafą nie zauważyłem to nic dziwnego... Postanowiłem już wracać do Tajnej Siedziby, nagle usłyszałem wybuch!
Jakiś statek kosmiczny uderzył w jeden z bloków, o a teraz leci kilka kolejnych. O! Przecież to statki Aikonów! O! Jakaś dziewczyna próbuje wyjść z rozbitego statku... Ups spada, kto postawił na środku chodnika 5 kaktusów?
Odpaliłem Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy Wysokiej Mocy i z prędkością dźwięku złapałem dziwnie ubraną dziewczynę. Posadziłem ją na ziemi i ruszyłem ku dwóm myśliwcom Akionów. Pierwszego załatwiłem wrzucając granat do wirników, następnie wskoczyłem na kokpit drugiego i przebiłem głowę wroga moją kataną.
Statek lotem sunącym przejechał po całej ulicy i zatrzymał się na latarni.
Rany ja to serio jestem niesamowity, w dodatku ta laska to widziała-pomysłałem. Podszedłem do dziewczyny w sukience w kwiatki i z kokardą z boku głowy.
-Ojej, uratowałeś mnie! Arigato!-krzyknęła słodkim głosem dziewczyna i rzuciła mi się na szyję.
-Spoko, to w sumie mój zawód. Kim jesteś? -zapytałem.
-Jestem Magda Luna, pochodzę z zakonu Strażników Czasu z Imprerium Cesarzowej Tity.
-Świetnie! Znam ją, nie żebym się chwalił ale to moja dziewczyna.- Powiedziałem dumnym głosem.
-Ty jesteś Myth-san?- zapytała dziewczyna
-No tak to ja, nie widać?

-Ohhhh, Myth-san...-posmutniała- Mam dla Ciebie bardzo smutną informację... Gomen nasai.
-Co? Jaką smutną informację? Co się stało?
-Jeszcze raz gomen nesai Myth-san. Chodzi o coś to stało się z czasem.-zrobiła krótką przerwę i mówiła dalej- Chodzi o to... Że ktoś zmienił w jakiś sposób czas... Wielu ludzi się całkowicie zmieniło... Cesarzowa Tita też.-Spuściła głowę jeszcze bardziej.
-Co się z nią stało? Myślałem że jest zajęta bo nie miałem z nią kontaktu ostatnio...
-Myth-san... Jako Strażnik Czasu muszę Cię prosić o to byś leciał ze mną, bo o ile mi wiadomo w przyszłości powinniście być razem, tzn w tej właściwiej wersji. Bo w tej wersji nie będziecie...
-Co? Nie rozumiem, jak to nie będziemy? Przecież się kochamy, ja to przecież wiem.
-Myth-san, onegai shimasu , musimy szybko lecieć na Sz-Cz-N, może jeszcze uda się uratować tę dobrą wersję przyszłości. Wyrzuciłem ciało Aikonina z kokpitu, wsiedliśmy i polecieliśmy na Sz-Cz-N.

środa, 25 września 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 25.09.13r. Środa

Jak to jest że zawsze ładuję się w największe tarapaty co? Ja rozumiem, raz na jakiś czas... No dobra z pięć razy w tygodniu. Ale noooooooo kurde, nie bez przerwy.

Jak zapewne z wczoraj pamiętacie przypadkiem wysłałem portal międzywmiarowy do wymiaru który owy portal miał otworzyć, włączył się alarm i pojawił się Wódz ekipy Stars. Niejaki Shitler.

Shitler spojrzał na mnie groźnym spojrzeniem zza swej maski, podniósł rękę w górę i skierował ją na mnie. Całkowicie zdębiałem, jego oczy były tak strasznie przesiąknięte nienawiścią i chęcią niszczenia wszystkiego wokół. Zrobił jeden krok, poczułem jakby duszenie w gardle i wtedy usłyszałem jego zimny, mroczny głos:
-W moim gabinecie wylała się kawa, idź posprzątać.-o mało nie popuściłem...
-T...T...Ta..K. Proszę Pana, już idę.- Odpowiedziałem i naginałem do windy jak szalony. Wjechałem na samą górę, drzwi się rozsunęły i zobaczyłem ogromny gabinet na całe piętro. Te freski, te malowidła- dziwne że na każdym jest swastyka. O, nawet replika Bitwy pod Grunwaldem, tylko że tu wygrywają Krzyżacy... Ogólnie spoko, jakieś portrety Hitlera i te obrzydliwe obdarte ze skóry spreparowane ciała.
Ah Ci hipsterzy... Nie znają się w ogóle na sztuce.

Podszedłem do komputera i zauważyłem coś przedziwnego. Jeden z plików na pulpicie Shitlera nosił nazwę Blitzkrieg II, inny brzmiał Nazistowski Aparat Do Uniwersalnego Przekształcania Interczasowej Energii- w skrócie NADUPIE. I kilka różnych takich, jednak najbardziej zaciekawił mnie folder "nagie zdjęcia Alarm". Ruchem zręcznej baletnicy podpiąłem pendrive'a i przekopiowałem pliki.

Potem zdałem sobie sprawę że lepiej uciekać. Więc wyskoczyłem przez okno i przy użyciu Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego Wysokiej Mocy dotarłem do Tajnej siedziby.

Usiadłem by zdjąć buty, poczułem dziwny niecodzienny zapach. Wstałem i zakradłem się do Centrum Dowodzenia.
- No siema! Chyba o mnie zapomniałeś!


niedziela, 22 września 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 22.09.13r. Niedziela

Okej szybki skrót wydarzeń, dawno dawno temu Biała Kruczyca pojmała Marchewkową Wiedźmę i wysłała ją do więzienia w innym wymiarze chronionym przez harpie. Po pokonaniu Białej Kruczycy i jej armii wysłałem mojego robota R.O.M.A.N.a oraz moją przydupaskę Fireslayer(myślę że ona nie wie że jest moją pomocnicą). Wysłałem ich by odszukali Marchewkową Wiedźmę. Znaleźli ją lecz przypadkiem zaginęła Fireslayer... I przy okazji zaginęła maszyna do skoków międzywymiarowych, teraz nie mogą wrócić. Odkryłem że najbliższy portal miedzywymiarowy znajduje się w siedzibie akademii Stars. To taka nowa organizacja zrzeszająca najlepszych superbohaterów i trenująca młodych adeptów tej profesji.

No więc założyłem wypolerowany pancerz i świeżo wyprany płaszcz. Miałem zapas amunicji i kanapek na cały tydzień. Byłem gotów by wyruszyć ratować R.O.M.A.N.a i Marchewkową Wiedźmę.

Wieżowiec był bardzo wysoki, jakieś 200 pięter. podszedłem do ruchomych drzwi, przepuściłem staruszkę w różowym kostiumie i wielką złotą koroną na głowie. Podszedłem do całkiem ładnej recepcjonistki pochodzenia azjatyckiego i zpatałem:
- Dzień dobry. Jestem Myth, znany superbohater i chciałbym się spotkać z Panem Shitlerem.
- Przepraszam kto? Mysz? Człowiek mysz?- zapytała recepcjonistka
- MYTH! M Y T H. Uratowałem świat kilkaset razy. Coś się kręci w tej śmiesznej główce?
- Niestety nie, nie znam Pana i na liście prawdziwych superbohaterów nie mam Człowieka Mysza.
- Nie jestem człowiekiem myszą! Ja muszę się z nim spotkać! Proszę powiedzie....
- Proszę odejść bo zawołam ochronę!- wrzasnęła azjatka. No cóż, z nią się nie dogadam...

Miałem już wyjść gdy jakaś kobieta powiedziała do stojącej grupki dzieci: "uwaga kadeci pierwszoroczni, najpierw przejdziecie test waszych mocy a potem każdy z was porozmawia z Panem Shitlerem"
-To moja szansa!-pomyślałem i zgarbiony dołączyłem do grupy dzieci.

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 22 IX, 2013, Niedziela

PRZYSZŁA SZKOŁA, NIKT NIE MA CZASU NA SUPER MOCE. : <


Jak widać, zdjęcie ukradzione z portalu joemonster.org.

   Znalazłam kolejnego książkowego detektywa! Jest nim pan C. Auguste Dupin autorstwa Edgara Poe'a. Czas się wziąć za czytanie! *^*
   Jesień powoli nadchodzi, jabłuszka są już czerwone! Siedzieliśmy z Nomenem, Bartoszem i Mistrzem w sadzie, jedząc jabłka. I tego dnia przyszedł list. Jego treść była dziwna, a sama historia wydawała się... zabawna.

sobota, 21 września 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 21.09.13r.

Wymyty, ogolony, wypastowany, w pełnym rynsztunku bojowym, z pełnymi magazynkami i z Wysoce Technologicznie Zaawansowanym Osobistym Plecakiem Odrzutowym Wysokiej Mocy na plecach.
-Ja Myth, znów jestem gotów by nieść ciężar ludzkości na mych jakże dopracowanych barkach! To ja wraz z Astrogirl i innymi superobhaterami poprowadzę ludzkość ku nowej złotej erze gdzie ludzie ży...
-Ej Ty! Złaź z tego dachu! Bo zadzwonię na policje świrusie!- krzyczała z balkonu jakaś starsza pani
-Ale ja jestem superbohaterem! Daję teraz płomienne przemówienie!-odkrzyczałem.
-Złaź z tego dachu cholerniku jeden! Zadzwonię po moją wnuczkę i Ci dupę skopie wsiurze jeden!



No co za babsztyl, chociaż w sumie zimno mi się zrobiło. Dobra idę do niej.
Zeskoczyłem na balkon i się pytam tej raszpli:
-Jestem superbohater Myth! Uratowałem świat 4379 razy a pani mnie nie kojarzy?
-Nie wiem, te buty to jakbym gdzieś widziała... Ale i tak teraz już się nie liczysz, teraz na topie jest organizacja S.T.A.R.S.! Oni są modni, znani i piękni, a Ty co? jakiś hełm jakieś pierdu pierdu kolorki, gdzie ty się ubierasz? W Castoramie? -ale że co? Nie ma mnie miesiąc i aż tak się pozmieniało?
-Jest pani bardzo nie miła-powiedziałem grzecznym tonem(tzn mogłem to lekko ocenzurować zważywszy że czasem jak już ktoś czyta tego bloga to mogą pośród nich znaleźć się dzieci które nie mają pojęcia o istnieniu słów kurwa, cholernica, przędzarka i obłąkana starucha).
- Tego już dosyć ty bezdomna świnio! Wynoś się z mojego domu- i zostałem nieoczekiwanie "poproszony o wyjście" przez kulę armatnią. Tzn kula była w armacie, armata była ukryta w fortepianie a fortepian stał przy staruszce.
Już wiem dlaczego fortepiany są takie ciężkie! Ciekawe czy można sobie zamówić fortepian z wyrzutnią rakiet.

W każdym razie wróciłem do Tajnej Siedziby, zjadłem pyszną kanapkę, zrobiłem sobie potem jeszcze 10 i zabrałem się za sprawdzanie tzw organizacji S.T.A.R.S.

piątek, 20 września 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 20.09.2013r.

 Wróciłem! I opowiem wam historię o tym jak superbohater postanowił zostać zwykłym człowiekiem.

Pewnie wszyscy znają tę historię, to zwykła, najzwyklejsza historia o niezwykłej miłości dwojga ludzi (tudzież kosmity i ludzkiej kobiety). No po prostu historia jakich wiele i o jakich ciągle się słyszy.

Superbohater poznaje dziewczynę, zakochuje się i dla dziewczyny porzuca superbohaterstwo. Bo przecież jest jeszcze wielu superbohaterów. Pewnie myślicie że porzucenie superbohaterstwa to bardzo bardzo głupi pomysł. No ale no? Ma się biedna martwić?

No i jak to w takich zwykłych historiach o zwykłych ludziach (tudzież kosmicie i ludzkiej kobiecie) bywa, superbohater został zwykłym człowiekiem, porzucił swoją maskę, zbroję i kompanów. Ale tak właściwie to dlaczego? Z miłości? A może po prostu z lenistwa...

W każdym razie exsuperbohater przekonał się życie zwykłego człowieka jest wspaniałe, czuł się niemal jak w raju. Aż do czasu gdy wakacje się skończyły. Jak to zwykle po wakacjach, ludzie wracają do pracy/szkoły/przedszkola i mają znacznie mniej czasu dla innych, w tym wypadku dla mnie, tzn dla głównego bohatera naszej historii. No więc skoro nie może spędzać czasu ze swoją dziewczyną to siedzi na portalu społecznościowym o nazwie zbliżonej do HeadShot. Zastawiał się on całymi dniami co może robić zwykły człowiek który jest exsuperbohaterem? Mam znaleźć pracę czy coś? Tzn ON ma znaleźć pracę? Ma znaleźć sobie nowe mieszkanie? Ma wieść normalne życie pozbawione walki, wybuchów, zwrotów akcji i sensacji?

Dobra spróbuje! - Pomyślałem i zabrałem się za wprowadzanie tego w czyn.

czwartek, 12 września 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 12 września 2013, czyli tydzień po... [część II]



[Widzę, że koledzy superbohaterowie pozostawili mi bloga pod wyłączną opiekę. Nie, to nie mogło się dobrze skończyć.]

Taka wymiana zdań swego czasu była:
SuperInformatyk: Ja kiedy jechałem w góry, to się bałem, że nagle przestaną być takie nierzeczywiste, że staną się realnym miejscem, a nie tajemniczymi, latającymi wyspami.
Ja: Ja się boję, że oni nie przestaną być dla mnie nierzeczywiści.
SuperInformatyk: Kiedy ja jechałem na koncert Katie Melua, to dopchałem się do głośnika i wystarczyła mi świadomość, że ona jest tam zaledwie 20 metrów ode mnie
Ja: Ja się boję, że tyle właśnie będzie musiało mi wystarczyć, a nie wystarczy...
SuperInformatyk: To już chyba nie mam porównania z górami ani Katie Melua - po prostu cały czas mi mało tych pierwszych
Ja: A tego drugiego?

Tak się czułam jeszcze wędrując w poszukiwaniu restauracji w Oliwie. Znaczy: nie wiedziałam właściwie, jak. I w sumie w pewnym momencie pośpiech (który około 1800 się pojawił, bo co też oni tam będą robić przy otwarciu, i do samej o 2000 nie ustawał z powodu zachcianki z bieganiem nad morze) dobrze mi zrobił, bo przestałam się wreszcie zastanawiać, czego nie będę miała, i marudzić, jakby to mogło być w jakiś innej, idealnej wersji wydarzeń, a zaczęłam się zachowywać jak normalna fanka (jaki oksymoron uroczy) wgapiająca się w scenę (czy też miejsce, gdzie oczekiwała, że ona będzie) w oczekiwaniu na swego idola swoich idoli (opanuj się wreszcie, kobieto, ich tam jest DWÓCH!).

środa, 11 września 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 11 września 2013, czyli tydzień po... [część I]


To jest jednak naprawdę fenomen. O ile w standardowych przypadkach moje rekordy w niemożności odlepienia się od jednego ciągu dźwięków nie przekraczały jednego, a czasem dwóch dni (czy to Kidz od Take That czy którykolwiek z cudów Talk Talk czy Gigi D'Agostino), o tyle teraz jak się dorwałam do A face like that, tak się prawie oderwać nie mogę. Prawie, bo z krótkimi przerwami dla Thursday i Memory of the future. Słucham tej piosenki albo dosłownie (jak nie z laptopa, to ze smarkfona), albo niedosłownie, kiedy sama odtwarza mi się w głowie. I tak bite pięć dni. Właściwie to podchodzi to już pod fazę czekania aż mi łaskawie obrzydnie, jak to się działo nieuchronnie po połowie tego czasu, ale nie - od początkowej obojętności przeszłam do zainteresowania, od zainteresowania do przyglądania się drobiazgom, od przyglądania się drobiazgom do permanentnego podziwu... Postuj na jakieś znudzenie nie jest jak na razie przewidziany.
Nie powinno mnie to chyba dziwić - z King's Cross było/jest dokładnie to samo.
Pytanie zatem powinno zabrzmieć - dlaczego dopiero od pięciu dni, skoro minął tydzień? :D

wtorek, 3 września 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 września 2013, czyli dzień przed...



[Uwaga! Uwaga! Za przeproszeniem "wpis" tworzony w większości o 0:53, uprasza się nie oczekiwać zbyt wiele]
[I w ogóle "wpis" będzie monotematyczny – o czym też Uwaga.]

Niektórzy już wiedzą:


tumblr

No, czyli to będzie jutro.