wtorek, 3 września 2013

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 3 września 2013, czyli dzień przed...



[Uwaga! Uwaga! Za przeproszeniem "wpis" tworzony w większości o 0:53, uprasza się nie oczekiwać zbyt wiele]
[I w ogóle "wpis" będzie monotematyczny – o czym też Uwaga.]

Niektórzy już wiedzą:


tumblr

No, czyli to będzie jutro.

Wiecie, nie wiem, dlaczego, ale gapię się na ten obrazek z napisem Pet Shop Boys 4. września w ERGO ARENIE, czy nawet tylko myślę i coraz bardziej do mnie dochodzi, że mój stan daleki jest od fanowskiej euforii czy chociaż logicznej radości. Cechuje się natomiast nadspodziewanie dużym stężeniem NCC (Nie wiem Czego Chcę). Innymi słowy bardziej nieswojo. Czemu? A bo to ja wiem? Ale cechuje się nim od samego początku, od pierwszej chwili, kiedy superbohaterski kolega SuperInformatyk obwieścił mi radosną nowinę o ich przybyciu, czyli już ponad dwóch miesięcy.
No dobra, trochę wiem. W końcu jestem ich fanką, a oni są zespołem muzycznym mojego życia!Chciałoby się więc, żeby oni tam byli, żebym ja ich widziała, żeby wszyscy tańczyli, żeby wciągnęli kogoś na scenę (dobra - niekoniecznie mnie, serio!). Żeby przed koncertem chodzili gdzieś tam, gdzie można by ich było spotkać, a po koncercie żebym mogła fangirlować ich razem z innymi fankami czekając w kolejce na autografy, kiedy już stanę z nimi twarzą w twarz... No żeby było tak po fanfikowemu, po fantastycznemu, żeby wszystko było intensywniej, interaktywniej, żeby COŚ się wydarzyło. No, a każdy wie, jaki jest stan faktyczny. To najwyraźniej ta świadomość musiała (musi) mnie dobijać już na falstarcie, bo przecież dlaczegóż bym się miała dołować tym, na czego brak narzekałam mniej więcej od połowy dekady? Wciąż czuję to, w jaki sposób mówiłam o tym koleżance - być tam, na zasięg tych kilkudziesięciu metrów, na zasięg wzroku - i wyciągałam rękę, jakby chcąc już teraz ich dotknąć. To drżenie głosu, to uniesienie, ta radość ze wzruszenia - u mnie? U dziewczyny, która wybrała sobie ksywkę w nawiązaniu do astronomii, a która nawet nie potrafi zapamiętać, kiedy latają Leonidy? U Whovianki, która machnęła już ręką na odcinek rocznicowy? Powiem szczerze - ja nawet nie sądziłam, że tak umiem.


Inne, adekwatniejsze zdjęcie :3 (I pal licho, że teraz wyglądają inaczej.)

Tyle że to będzie tylko koncert, w dodatku całkiem duży. Nie jakiś meeting czy randka, głupia kobieto. W końcu byłam już na paru koncertach (nigdy nie "swoich" - to towarzyszyło się koledze na majowych Dniach Gryfina, gdzie co rusz ktoś przyjeżdża; to mamie, której wszyscy idole ciurkiem rok po roku zjeżdżali się do Teatru Letniego, wreszcie towarzysko tu czy tam) i wiem, jak to wyglądało. Nie tak jak w mojej wyobraźni, nie można się po cichu zakraść do odjeżdżającego już auta swoich ulubieńców, nie można wyłapać drogi, którą schodzą ze sceny, przyciągnąć ich uwagi po drodze tam, gdzie nie ma tłumów. No i boli no! Bo dopóki to się nie wydarzy, to można sobie wyobrażać, że jest inaczej. A tu jeszcze do tego zdałam sobie sprawę, że przecież jak ich ostatni występ ściągnął ćwierć miliona ludzi (no pacz, wystarczyło trochę poczytać), to nikt normalny* nie będzie tam osobiście autografów rozdawał, bo się przez tydzień nie wyrobi...


Ja będę siedzieć mniej więcej tam (ubiorę się na zielono dla niepoznaki)

Więc tylko postać, posłuchać, poprzyglądać się scenie (możeby tak wziąć lornetkę..?) - żadnej okazji dania im do zrozumienia, że przy co drugiej ich piosence Wszechświat mi się w oczach zagina, że dawno dawno temu przed natrafieniem na Suburbia radości z muzyki po prostu nie było - i do domu...
Hmm - dziwne uczucie - tak jakby nie ruszały mnie już rzeczy dziejące się tylko poza moją głową. Jak by to ująć... W każdym razie to wydarzenie ma niestety duże predyspozycje na właśnie taki przebieg. Że po prostu zacznie się i skończy, że bardziej zapamiętam kolejki na dworcach.
No naprawdę - chyba za wcześnie wyrosłam z cieszenia się rzeczami na zewnątrz. Marzyło się w dzieciństwie o karuzeli czy tych dmuchanych zamkach, a kiedy się wreszcie dopchało, okazuje się, że to wcale nie jest takie fajne, że nudzi się, zanim się jeszcze czas wyznaczony dla pieniążka skończy. Więc co jest fajne? Rozmawianie z MacGyverem w myślach jest fajne X) Unoszenie się przy dukajowych epitetach jest fajne. Mruczenie Kociej Damy jest fajne i grupowe głupawki są fajne. Faza po rozmontowaniu hardcorowego zadania matematycznego tak samo. No i ten szok, kiedy w The name of the Doctor na ekran Szósty wlazł. No ale po takie rzeczy się przecież nie wyjeżdża i nie wydaje pieniędzy na bilety przecież.


Bilet. Liczyłam na jakieś efektowne focie okazjonalne, że dopłaciłam te parę złotych więcej za papierową pamiątkę, ale widocznie jest to kolejny (za okładkami płyt chociażby) dowód na to, że chłopcy są wyjątkowo niefociolubni...

Nie, suport nie jest przewidziany. Godzina 20:00 oznacza rozpoczęcie show w wykonaniu Pet Shop Boys. Show. Ich show. To jest całkiem inne słowo, niż to show wyświechtane przez telewizję i dziennikarzy. Kiedy oni robią show... Pożyczyłam kiedyś jedną płytę od SuperInformatyka (a właściwie od jego taty - bo on jest fanem Pet Shop Boys!) z czymś od nich, co się mniej więcej nazywało Before i jak Neil Tennant wyszedł na scenę w takim białym garniturze... Na Boga! Nie wiem z którego to było roku i sprawdzać mi się nie chce, ale ten widok mógł mnie zabić. A potem jeszcze, jakby tego było mało, zaczął śpiewać... -.- Przez co ja ostatecznie niewiele więcej z tamtego nagrania pamiętam. On po prostu jest, po prostu śpiewa, gra sobą, żyje tym, co akurat śpiewa, Chris Lowe w tle... Ja wiem, powinnam opowiedzieć o tych wszystkich ich show, które jeszcze trzymały się stylu z Can you forgive her? (ja Wam to lepiej zalinkuję, bo to tylko z tytułu wygląda normalnie: http://www.youtube.com/watch?v=qTZ-w1LHrk0), bo tam byłoby o czym mówić, o tych rekwizytach, przebraniach, czapeczkach i innych rzeczach, albo o jakichś przypadkach, co na scenie śpiewał razem z Lady Gagą na przykład, ale... Mnie się z tym właśnie kojarzy słowo show**...



Tak więc – jutro jadę. Najpierw powalczę z Polską Koleją Postojową, która funduje mi w obie strony multum atrakcji (m.in. dwa pociągi Szczecin – Gdańsk punkt 10:00, z których jeden ma przesiadki, a drugi nie ma...), potem będę łazić po brzegu morza (niezależnie od pogody, ale niech żywi nie tracą nadziei!), a potem będzie godzina 20:00 i...

What have done to reserve this...


P.S. A teraz coś jak bonus. Davida Tennanta znacie, Neila Tennanta już też, ale rysownika Richa Tennanta z DOSa dla opornych, to chyba tylko więcej niż wybrańcy kojarzą:



____________________
*No dobra, Tennant i Lowe zdecydowanie się do normalnych nie zaliczają, ale to swoją drogą.
**Heeeehhehehhhehe: http://synthesizin.tumblr.com/post/60186941204/i-read-a-recent-concert-review-that-said-pet-shop

11 komentarzy:

  1. Nie machaj jeszcze ręką na odcinek rocznicowy. Wiem, że zapowiada się arcylicho, ale może jednak Moffat trolluje, i w jakikolwiek sposób rocznicę uczci? (Swoją drogą ciekawostka: ów special będzie dokładnie 799 odcinkiem serialu)

    Miłej zabawy na koncercie, i w ogóle to ciesz się - niektórym ulubiony muzyk zmarł dziesięć lat temu, nagrawszy jednak przedtem coś niezapomnianego http://www.youtube.com/watch?v=3aF9AJm0RFc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładna ciekawostka! Czyli ten, w którym Capaldi będzie miał swoje pierwsze 5 minut (a może więcej?) będzie miał śliczny numer 800!
      No i... może nie nie dobijemy serialem do 100 lat, jak mi się kiedyś zamarzyło, ale może chociaż 1000 odcinków będzie?

      Nie zapominam o tym :) Co rusz ktoś mi się żali na takie "zjawisko" - ty: Johnny Cash, kolega: Grzegorz Ciechowski... Zresztą ja płaczę po Douglasie Adamsie (dosłownie - nie jestem w stanie czytać "Łososia zwątpienia", bo to w połowie biografia :/), to wiem. No i ile zespołów rozpadło mi się przed nosem, choć ich członkowie jeszcze żyją :/
      Umieranie jest gupie. Zwłaszcza takich niesamowitych ludzi. Genetycy powinni się wziąć do roboty, a nie.

      Ale Neil i Chris to na razie ładnie dają radę, nie widać po nich tych pięćdziesięciu coś lat.

      Usuń
    2. Zważywszy na to, jak często będą wychodzić nowe serie (Pierwszy odcinek z Capaldim będzie mniej więcej za rok - http://www.doctorwhotv.co.uk/series-8-for-autumn-2014-52931.htm )bez problemu uda się serialowi doczekać stu lat :)

      Nawet, gdyby się genetykom udało, to głowy największych mocarstw nie pozwoliłyby na upublicznienie tego odkrycia :(

      Usuń
  2. I jak było?
    Hmmm...podobnie dziwnie się czułem przed wyjazdem w góry. Problem polegał na tym, że nagle stały się realnym miejscem, a nie tajemniczymi, latającymi wyspami. I wiedziałem, że NIE będą tak fajne/niesamowite, jak je sobie wyobrażam. Na szczęście się pomyliłem :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak mówiłam - ja się bałam właśnie, że ten gość nie przestanie być dla mnie nierealny, że będzie jak przy oglądaniu filmików, że owszem, piosenka czaruje, ale nie czuję tego w rzeczywisty sposób. No i niestety, miałam rację - nie udało się wcisnąć pod scenę, więc efekt (czyli brak efektu) murowany :p

      Usuń
    2. No to musisz poprawić sobie kolejnymi ich koncertami :) Kurczę, fakt, jest różnica między górami (tak, ja tylko o jednym...) a koncertem - góry naprawdę miałem na wyciągnięcie ręki (nogi?).

      Usuń
    3. Mnie się tam podobało to porównanie. Też go chciałam mieć na wyciągnięcie ręki :p W praktyce bałagan z miejscami mieli taki, że i tak dostałam o wiele więcej niż to, za co zapłaciłam, ale jednak, jednak... Myślę, że co by nie było, bym była niezadowolona.
      Ale jeszcze by się koncerty przydały... Heh.
      Jeszcze to "heh" trochę rozwinę.

      Usuń
    4. Czyli przed sobą na widowni miałaś samych niskich ludzi :] No to czekam na heh.rozwiń()

      Usuń
    5. Taaa, wszyscy naokoło się zrobili nagle tacy malutcy...
      Nie mogę się zabrać XD Ale myślę o tym. A w końcu im później, tym więcej wrażeń będzie, szerszy profil psychologiczny :p

      Usuń
    6. Albo fruwanie na uszach Ci się włączyło - mi niestety nie mogło, bo nie działa powyżej 2000 m.n.p.m.

      Usuń
    7. Na uszach może nie, ale pamiętam, że koniuszki palców mnie prawie bolały X)

      Usuń