Ale Myth daje czadu! Najpierw nawiedzona instruktorka, potem oko kota, wreszcie cały księżyc... A u mnie nic - zaszyłam się w pokoju, żeby fanfika dalej pisać.
Ekhm.
Dzień zaczął się od tostera. Włożyłam do niego dwa chlebki, ustawiłam na 3,5 minuty, toster włączył się, nagrzał nieco i... po trzydziestu sekundach wyrzucił je z powrotem. Po paru próbach na zupełnie innych gniazdkach i czasach pieczenia trzeba było postawić diagnozę - mój kochany tosterek zepsuł się :( Po dwunastu latach szczęśliwego pożycia. Uczcijmy to minutą ciszy.
Trwa analiza moich możliwości, jeśli chodzi o przeniesienie posiadanych na komputerze piosenek zespołu Pet Shop Boys na taśmy magnetyczne (o których zaczęłam pisać tutaj). Super Informatyk zrobił mi minireferat na ten temat (pomimo braku czasu, bardzo to więc doceniam ). Dowiedziałam się, że mam mianowicie trzy możliwości wprowadzenia kabla:
laptop (wyjście słuchawkowe) ---> [przejściówka Mini Jack-Chinch] ---> [kabel chinch]-->[przejściówka Mini Jack--Chinch] ---> dyktafon/magnetofon/supermegafon (wejście liniowe)
laptop (wyjście słuchawkowe) ---> [kabel Mini Jack-Chinch] ---> [przejściówka Chinch-Chinch] ---> [kabel Mini Jack-Chinch] ---> dyktafon/magnetofon/supermegafon (wejście liniowe)
laptop (wyjście słuchawkowe) ---> [kabel Mini Jack-Mini Jack] ---> dyktafon/magnetofon/supermegafon (wejście liniowe)
A potem spojrzałam na mój dyktafon:
Przy czym pierwsze z lewej opisane było symbolem DC3V kojarzącym się wujkowi Google z zasilaniem, a drugie to klasyczny mini-jacek z tajemnicznym podpisem PHONES.
Niedobrze. Jeśli nawet pałęta się u mnie jakiś kabelek do wejścia liniowego (a z przeprowadzanych ostatnio zwiadów wynika, że nie bardzo), to i tak nie będę miała gdzie go wepchnąć. W takim razie mam teraz jasność, że pozostaje mi kabelek podwójnie mini-jackowy. Pytanie tylko, czy go kupię, czy... Super Informatyk mówi, że na Elektrodzie odradzają, bo [ciężko lutować]. Mnie jednak bez różnicy, bo dwie pary zepsutych słuchawek posiadam tak czy tak, więc - jak na superbohaterkę przystało - musiałam się przekonać sama. Obstrugałam ostrożnie i... Ależ byłam zdziwiona, kiedy moim oczom ukazało się TO :D
Taaaa, niewiele widać... No dobrze - jest pięć cieniutkich niteczek miedzianych, które, jak po namyśle stwierdziłam, mogłabym po skręcać; szósty, nieco grubszy, który zdaje się być izolowany, bo jest czerwony, a nie brązowy oraz biała kita bliżej nieznanego mi włosia. A obraz dwoi się Państwu w oczach, bo jest już po 20:00 i żarówka powoduje ostry cień.
Piękna rzecz, szkoda, że zdjęcie takie niewyraźne, ale mój telefon ma ograniczone możliwości.
Trudno zlutować, nie trudno... Poszłam do taty, zapytałam... powiedział, że małe nawet łatwiej, bo się szybko roztapiają. Co prawda jeszcze nie widział tej dżungli, ale jutro przystępuję do rzeczy XD
No a teraz chciałabym Wam dać do posłuchania disco polowe Kamikadze, którym zaskoczyła mnie radiowa Jedynka. Tylko że nie mogę go znaleźć na Wrzucie
<20 minut później>
No cóż, trzeba się będzie pogodzić z tą niesprawiedliwością - tymczasem wrzucę innych ich hit, który - trzeba to przyznać - chwyta mnie za serce mocą wspomnień:
Co prawda, ja takiego przegrywania nie rozumiem ale ok, moze kiedyś zajarzę jak to działa :) Za to ja ci napiszę, co kiedyś śmiesznego zrobiłam z moim komputerem. Brat przyjaciółki mojej siostry stwierdził, że musimy go odkurzyć - nie odkurzaczem, co prawda, ale pompką od roweru. no to ściąga obudowę. jak przestał się śmiać, stwierdził, ze mamy w domu tarantulę. Po 5 latach użytkowania było tam sporo kurzu. Naprawdę - mnóstwo ;) Piszę o tym, bo niedawno na joemonster były zdjęcia co było w czyimś komputerze. Cóż, biedne żaby. ;D
OdpowiedzUsuńMnie się za to wydaje, że to rozumiem, ale pewnie nie zadziała, więc bilans się wyrównuje XD
UsuńA co do otwierania komputerów... Po tym może wydarzyć się wszystko, a o robakach (bug'ach) w komputerach już legendy krążą ;D