wtorek, 8 maja 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik superbohaterki, 08.05.12 Wtorek

Od razu z góry przepraszam, że wcześniej nie dodawałam wpisów lecz musiałam się pouczyć na praktyki bo mamy taką genialną nauczycielkę, która wymyśliła, że jeśli nie zaliczy się praktyk to nie zaliczy się też klasy i trzeba będzie powtarzać rok. Ale to nic, jakoś pójdzie ( przynajmniej mam taką nadzieję ).

Gdy dzisiaj przechodziłam się po moim mieście w poszukiwaniu jakichś ślicznych słodziutkich ubranek dla mojej bratanicy ( a kiedyś może mojej uczennicy ) natrafiłam na dziwną rzecz otóż przede mną pojawił się pewien człowiek w dziwnym płaszczu trzymanym tak jakby coś pod nim ukrywał. Gdy tak stał zaczęłam się denerwować bo zajął całe przejście i nie miałam jak przejść dalej i w pewnym momencie zrzucił płaszcz i ukazał wszystkim swój kostium a był to Człowiek Zegar i miała pewną umiejętność, której mu zazdrościłam już od momentu w którym o nim pierwszy raz usłyszałam, otóż umiał poruszać się w czasie jak nasz kochany Doktor, lecz nie miał TARDIS tylko gdy pomyślał o danym czasie i miejscu po prostu otwierał wir czasoprzestrzenny i przez niego przechodził.


W pewnym momencie powiedział:
- Witam cię Kseno Wojowniczko. Mam dla ciebie wyzwanie. Będę otwierał przed tobą moje tunele czasoprzestrzenne a ty masz za zadanie znaleźć mnie w tym czasie i miejscu i powstrzymać przed dokonaniem danego przestępstwa. Czy przyjmujesz wyzwanie? Bo mam jeszcze parę kandydatów na to miejsce w końcu ostatnio słyszałem, że was superbohaterów tutaj jest dość sporo
- Przyjmuję wyzwanie - nie mogłam się oprzeć tej pokusie i zgodziłam się w końcu nie zawsze jest możliwość podróży w czasie.

I tak się zaczęło wszystko. Najpierw pojawiłam się w Rzymie z tego co się dowiedziałam był to rok 450 przed naszą erą. Zegar chciał zniszczyć jakąś budowlę lecz ja użyłam moich nowych rękawic zwiększających siłę i rzuciłam w niego jakimiś tablicami, a że w jakiś dziwny sposób wyszło, że utworzyły się na nich słowa dla mnie dziwne lecz dla tych ludzi najwyraźniej ważne i zrozumiałe, przez przypadek stworzyłam Prawo XII Tablic.

Następne były Niemcy rok ok 1450 Człowiek Zegar chciał przeszkodzić w wynalezieniu druku Gutenbergowi, który pracował sobie i nie wiedział co się w okół niego dzieje. Nagle w pracowni Jana Gutenberga zaczyna unosić się dym i wpadam do środka ja z kubłem wody i ugasiłam ogień i przypadkowo w coś uderzyłam, myśląc, że coś popsułam chciałam się wycofać, lecz nagle Jan zaczyna mi dziękować a że trochę niemiecki rozumiem zrozumiałam, że mi dziękuje. Okazało się, że przypadkowo uderzyłam jakieś deski, które on nie wiedział jak ustawić a mój pech najwyraźniej wiedziała co z tym zrobić i pomógł przy tym :) ( powoli zaczynam się cieszyć z tego mojego pecha, który trzyma mnie już kilka dni )

I znowu się przeniosłam tylko tym razem na jakiś statek. Okazało się, że trafiłam na statek Kolumba, który płynął do Indii a Zegar chciał zmienić kierunek statku z zachodu na wschód, aby płynął prosto do Indii, Zegar miał nade mną przewagę bo jakimś cudem znał większą część załogi Kolumba i gadał sobie z nimi i poprosił ich, aby zaprowadzili go do steru i pozwolili mu być sternikiem chociaż przez chwilę bo chciałby spróbować jak to jest a ja znowu z moim pechem próbując go odciągnąć od steru nakierowałam nas tak, że w trakcie walki z nim jakiś majtek krzyknął, że widać ląd i była to Ameryka, którą miał odkryć Kolumb i tak się stało dzięki mojemu pechowi.

Kolejna i ostatnia z tego co się dowiedziałam była Rosja a raczej wtedy ZSRR w 1957 roku. Człowiek Zegar kolejny raz znał tam zbyt wiele osób i chciał namówić wszystkich, aby wystrzelenie satelity przełożyć na kiedy indziej lecz ja znowu wpadłam i chciałam z nim walczyć, lecz potknęłam się o mój kucyk, który jakimś cudem podwinął mi się pod nogi co nigdy się nie zdarzało i nacisnęłam taki wielki czerwony przycisk z dziwnym napisem, który po tłumaczeniu okazał się być przyciskiem do wystrzelenia satelity i kolejny raz tryumfowałam.

Po wszystkim Człowiek Zegar przeniósł nas z powrotem w nasze czasy i do mojego miasta a ja mogłam do zaaresztować używając kajdanek, które nie pozwolą mu na korzystanie z jego mocy. Po wszystkim wróciłam do domu i zjadłam sobie obiad, nauczyłam się na jutro i następnie wypiłam sobie jogurt truskawkowy.

I chyba już wszystko na dzisiaj papa :*

3 komentarze:

  1. To fajnie, że udało ci się powstrzymać gościa. Ale gdyby przeciągnąć go na dobrą stronę to może pomagałby w usuwaniu zła? Leciałby w przyszłość a wy zapobiegalibyście temu, co się ma wydarzyć. Chyba, że czas by się rozwalił. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WooooW! Wyzwanie od Człowieka Zegara! Bomba!
    Tylko czemu ty się tak o wszystko potykasz? Natłukłaś mu chociaż trochę? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio mam pecha, serio od paru dni jakoś mnie trzyma tak i o wszystko się potykam jak nie wiem. I oberwał nawet kilka razy :)

      Usuń