czwartek, 24 października 2013

Ksena Wojowniczka, Pamiętnik Superbohaterki 24.10.2013

Tak, udało się. Wróciłam, wreszcie po wielu miesiącach prób udalo mi się wrócic do domu.
Dobra, dobra, może zacznę od początku

Wiele tygodni temu dostalam list od Gwiezdnej Czarodziejki, otóż odnalazła swoją rodzimą planetę, którą uważano za zniszczoną. Pisała też, że na tej planecie panuje dziwne stworzenie, które tworzy wokół planety pole w środku którego rozgrywa się chaos. Na planecie mieszkańcy są traktowani jak niewolnicy a istota o wyglądzie zmutowanej jaszczurki ( z tego co jej wiadomo to starszy brat tej sławnej Godzilli :D ) panuje niczym tyran.

Ze względu na to wszystko co mi opisała w liście postanowiłam jej pomóc, przecież ona z tym swoim kijaszkiem który nazywa magiczną różdżką nie zdziała zbyt wiele.

niedziela, 13 października 2013

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, 13 X 2013, Niedziela

Jaki tu spokój, na na na na...
Nic się nie dzieje, na na na na...

Witam!
   No cóż, los i detektywów nie oszczędza trzeba siedzieć w matematyce, fizyce i językach. A dodatkowo ogarnąć programowanie i wiedzieć co się wydarzyło w 1956 roku. Człowiek nie ma ochoty i na śledzenie, i na pisanie, i na śledzie. No, na śledzie to jeszcze mam ochotę. A czuję tylko frytki. Frytki z śledziami, mmm... No tak, Nomen [Nadal nie wiemy kim jest!] z mamą smażą frytki. Hm, no można by wreszcie zgarnąć Oktawiana i dowiedzieć się o co mu chodzi. Ale jest za zimno, nie ruszę tyłka spod kaloryfera.

piątek, 11 października 2013

Eli Srebrna Strzała: Powrót cz. 1 26. 09. 2013 r.

   Nie rozumiem czemu mój pamiętnik robił mi taki psikusy. To nienaturalne. No, ale tak czy inaczej w koncu moge pisać, bo moi rodzice kupili mi nowy sprzęt. I bardzo dobrze. Mam ochotę szczerzyć się przez to cały czas. Mam Wam tyle do opowiedzenia.
   Po pierwsze gdy znalazłam tą karteczkę, to mój elektroniczny notatnik dostał kociego rozumu, a ja razem z nim. Oczywiście niezbyt dosłownie jeżeli chodzi o mnie. Po drugie karteczka nie była jakaś tam zwyczajna. Była drukowana na papierze z mojej dawnej pracy i bardzo mnie to zdziwiło. No, ale nie mogłam wiedzieć kto ją wysłał. Takim jasnowidzem nie jestem. Po trzecie informacja, która była tam zawarta, miała w sobie tyle niepokojących mnie słów, że mało nie miałam zawału serca. Do tej pory mam ciary na plecach, gdy przypomnę sobie tą wredną babę.

niedziela, 6 października 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 06.10.13r. Niedziela

Podczas tajnych obrad superbohaterów, którzy pozostali po stronie dobra, zostaliśmy zaatakowani przez Oddział S.T.A.R.S. Jest to grupa superludzi uznanych przez opinię publiczną za obrońców ludzkości, tak naprawdę jest to grupa Postnazistów próbująca przemienić Polskę w IV Rzeszę.Stawialiśmy im czynny opór, przez moment zaczęliśmy wygrywać i wtedy pojawił się przywódca S.T.A.R.S. zwany Shitler. Potrafi między innymi hipnotyzować ludzi na wielką skalę i manipulować materią. Przy pomocy małych robaczków unieruchomił nas wszystkich.
-Darujcie sobie walkę, nie wygracie. Mam wehikuł czasu. W przyszłości zaatakowaliście moją siedzibę i wyrządziliście mojej armii ogromne szkody. Na szczęście dotarłem do wehikułu czasu przed wami i oto teraz ja. Shitler, zapisuję historię od nowa. Zaczynam od pokonania wszystkich superbohaterów.-powiedział Shitler i wytworzył trzymające nas żelazne stalaktyty.
-Serio? Czy ty serio myślisz że tak łatwo się poddamy?-Zapytałem
-Myślę że tak, nie możecie się ruszyć, teraz wystarczy każdemu z was posłać kulkę i po was.


W sumie miał rację, wszyscy byliśmy unieruchomieni. Czyli de facto to już nasz koniec. Ale no kurde trochę słabo tak tu umrzeć. Spojrzałem na wszystkich, niektórzy się szarpali, inni stracili już nadzieję. Spojrzałem na Margarettę, uśmiechnęła się (pewnie podoba się jej nowy model mojego zarostu). Nagle zobaczyłem jak metal który nas trzyma zaczyna korodować. SonicKaBoom i reszta też to zauważyli. 
Blokada zmieniła się w proch i znów wróciliśmy do walki. JJ oberwał, Patyczara też. Wymiana ciosów, serie wybuchów, wystrzał z broni, ogarnął nas bitewny chaos. Nagle słyszę krzyk kobiety, odwracam się i widzę Lunę, cała we krwi. Z jej brzucha wystaje szabla, szablę trzyma Shitler. Luna mnie uratowała. Natychmiast wyprowadziłem serię ciosów na Shitera, potem wyjąłem pistolet i strzelałem ale ciągle robił uniki. Gdy udało mi się go trafić to rozpłynął się w powietrzu. Podbiegłem do Luny zabijając po drodze jakichś żołnierzy S.T.A.R.S.u, uklęknąłem, jeszcze oddychała. Oderwałem kawałek płaszcza i kazałem jej zatamować krwawienie. W tym samym czasie zobaczyłem jak kilka pocisków trafiło GodnegoGdańszczanina i Margarettę. Oboje upadli na ziemię. Luna pociągnęła mnie za płaszcz by zwrócić na siebie uwagę. 
-Wszystko będzie dobrze, przeżyjesz.- Powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Ohhh Myth-san, jeśli nie uciekniesz to też zginiesz.
-Luna! Nie wygaduj głupot, wyjdziemy z tego razem.
-Nie, Myth-san. Weź mój pistolet i uciekaj. Możesz latać więc leć aż do gwiazdek.-Ledwie dała radę wypowiedzieć to Luna, potem wypluła trochę krwi. 

Jest mi tak strasznie źle, moi przyjaciele padają jak muchy. Jedyni którzy żyją to ja, SonicKaBoom i Pani Marcjanna. Ta walka jest już przegrana. A mój Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy Wysokiej Mocy nie uniesie Pana Józefa i Pani Marcjanny. Muszę zostać i walczyć dalej! Spojrzałem ostatni raz w oczy Lunie, wziąłem pistolet który mi podawała i pocałowałem ją w czoło. 

piątek, 4 października 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 3.10.13r. Czwartek

Grupa superbohaterów zasiadła do rozmowy przy okrągłym stole.
Ja, Myth, najlepszy superbohater na świecie.
Luna, dziewczyna z odległej planety posiadająca niezwykle wyspecjalizowaną magiczno-czarodzejską broń. Jest niezwykle miła i opiekuńcza, zrobiła mi nawet smaczne kanapki.
SonicKaBoom- (Józef Knot) Emerytowany superbohater, właściciel baru Pierścionek w mydle. Potrafi wysadzać wszytko czego dotknie na 3 sekundy. Na starość sporo przytył i zniedołężniał ale wciąż ma w sobie ducha walki.
Marcjanna Knot- żona SonicKaBooma, nie posiada supermocy ale ma dobre serce i dobrze gotuje.
J.J.- jego superzdolnością jest koszykówka, konkretnie klonowanie piłek do koszykówki, miotanie nimi z prędkością dźwięku.
Patyczara- Kobieta Patyczak, gdy leżała na łące to ugryzła ją zmutowana stonoga a następnie rana została pokryta kałem patyczaka i tak oto dziewczyna ta zdobyła niezwykłe zdolności patyczaka.
GodnyGdańszczanin- Jego moc to to że jest silny i pochodzi z Gdańska. Tak dla mnie to też dziwne.
Margaretta- Ruda, lata i doprowadza do korozji, podobno kiedyś miała czarne włosy i zabijając komara trafiła się w głowę i dlatego jest ruda. Miseczka D.
Człowiek Muzyczny Korniszon-on nie potrafi chyba nic...

Zmarnowaliśmy całą noc na analizę sytuacji. Stan obecny wygląda tak że dzięki zaangażowaniu organizacji S.T.A.R.S. nocą z soboty na niedzielę Polska zostanie przekształcona w IV Rzeszę. Poza nami zniknęli wszyscy superbohaterowie i S.T.A.R.S. ma w swoich szeregach 300 młodych, zindoktrynowanych superbohaterów mogących walczyć... Czyli jest źle. Dodatkowym problemem jest fakt iż w akademii S.T.A.R.S. znajduje się jedyny sprawny wehikuł czasu na Ziemi.
-Mamy 3 dni na pokonanie zespołu S.T.A.R.S. i zablokować przekształcenie tego kraju w VI Rzeszę. No więc słucham państwa propozycji. -Oznajmiłem.
-Obalmy ten mur dzielący nas o naszych braci!-krzyknął SonicKaBoom, potem podrapał się po głowie i dodał-Tzn chodziło mi raczej o to by po prostu iść tak na partyzanta i wysadzić wszystko w cholerę.

środa, 2 października 2013

Myth, Dziennik Superbohaterów 02.10.13r. Środa

Po płomiennej mowie Sektencji zrozumiałem jedną niezwykle ważną rzecz...

Ruszyłem na miasto w poszukiwaniu zła, wziąłem ze sobą Lunę. Przyznam że bardzo dobrze mi się z nią pracuje i jest strasznie miła. Ma też świetny osprzęt, jakiś fikuśny magiczno-czarodziejski pistolet który robi magiczno-czarodziejskie rzeczy.
No więc jak już mówiłem, postanowiłem zobaczyć co nie tak ze światem, tzn prawdę mówiąc już zapomniałem co miałem zrobić... Ale jestem pewien że to nie było nic ze stojakiem na nuty...
Więc tak właściwie to co robi tu ten dziwny facet ubrany w lateksowy kombinezon i dlaczego w jednej ręce ma stojak na nuty a w drugiej słoik korniszonów?
-Ejjjejejej! Kolego!-Zawałem do niego.
-Tak, słucham?-Zapytał z zaciekawieniem mężczyzna.
-Wszystko okej? Wyglądasz jak superbohater... I masz stojak na nuty i korniszony...
-Ja jestem Człowiek Muzyczny Korniszon! Jestem Superbohaterem.-uderzył się pięścią w klatkę piersiową. To było dziwne... Jakby zabijał komara, tylko że tam komara nie było.
-Okej spoko, to jak już się przedstawiłeś to siema, Myth jestem. A to Luna.-Wskazałem na Lunę.
-Buahahahhaha, Myth? Ty? Nigdy w życiu! Przecież Myth jest muskularny i wysoki i niesamowity, widziałem go kiedyś dlatego postanowiłem zostać superobhaterem, pamiętam przecież jak wyglądał. Po


prostu jego zajebistość aż błyszczała... A Ty co? Jakiś niewyspany, wychodzony, ponury studencina...
-Eeee, ale że co? Przecież ja to Myth!
-Gdybyś był Myth to byś zrobił coś z tymi całymi Starsami... To przecież oni chcą zmienić ten kraj w jakieś postnazistowskie szambo.-Miałem ich na liście podejrzanych, ale no przecież oni są superbohaterami!
-Dobrze zatem musimy złożyć im wizytę, zrobimy to za kilka dni.-Luna natychmiast mi przytaknęła.
-Ale zaraz zaraz kolego-zaoponował Człowiek Muzyczny Korniszon-kim Ty jesteś że decydujesz o tym by organizować jakąś akcję?-Spojrzałem na Lunę, skinęła głową aprobując moje następne poczynania.