środa, 28 marca 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 27.03.12 Wtorek

Bardzo bardzo pracowity dzień. Chociaż w sumie nie miałem pierwszych dwóch lekcji. Potem nadziałem się na Tą której imienia nie wolno wymawiać i w oczy rzucać się też. Zostałem postrzelony reprymendą na temat moich nieobecności na języku polskim ... co ona sobie myśli ? przecież świat sam się nie uratuje ! Potem zajmowałem się nicnierobieniem aż to matematyki z Baronnem Zennonnem. Gdy wróciłem wykończony do domu musiałem uratować Laurę przed kosmicznymi termitami. Kosmiczne termity jedzą glany ! Jadły glany Laury ! Glany były na Laurze/Laura była w glanach ! podorędziem czym prędzej do mojego prototypu MythFalcona (projekt miał być pojutrze ale dam jutro). Poleciałem MythFalconem nad dom Laury.

"Pożeracze glanów"
Zatrzymałem się idealnie nad jej dachem. Zeskoczyłem przebijając się przez dach jej domu wpadłem do salonu i zastrzeliłem ! telewizor. Pomyliłem domy, wpadłem i zdemolowałem dom sąsiadce Laury, przeprosiłem a starsza pani głaszcząc surykatkę powiedziała że mam się nie przejmować i że mogłem przecież wpaść z kolegami i ją pobić jak antyterroryści, przeprosiłem raz jeszcze, dostałem szklankę mleka i ciasteczko i poleciałem do domu Laury, w razie czego żeby uniknąć pomyłki podszedłem do drzwi i zapukałem.

Usłyszałem krzyki "o nie ! moje glany !" rozwaliłem drzwi z kopniaka wbiegłem na górę po schodach widzę zamknięte drzwi uderzam w nie barkiem, rozsypują się w drobny mak, wrzucam na oślep 23 granty hukowe ! wskakuje do pokoju a tam ... 3 małe dziewczynki, bawiły się lakierem do paznokci, i skapła im kropelka na glana jednej z nich. Dziewczynki wyglądały trochę na sparaliżowane (w sumie gdyby nagle w pobliżu człowieka wybucha granat hukowy to jest zdezorientowany, oszołomiony i odrzuca go na znaczną odległość... to było po jednym granacie a co było po 23 ? prawdopodobnie odbijały się jak małe kauczukowe piłeczki). Póki nie mogły się ruszać pobiegłem do innego domu.

Zakradam się przez ogródek aż tu nagle wielki krwiożerczy pies wyskakuje ze swojej budy i zaczyna mnie gonić. Na szczęście zdążyłem wskoczyć na dach, uratowało to moje genitalia bo niewiele brakowało a by zostały skonsumowane przez psinkę :) przeskoczyłem z jednego budynku na drugi. Był to dom Laury. Wskoczyłem przez okno i zacząłem strzelać do tych bestii (zdjęcie obok), gdy zabrakło mi amunicji uderzałem w nie komodą i gdy już wszystkie zabiłem/rozgniotłem/rozprasowałem a nawet zagryzłem na śmieć okazało się że przez przypadek przestrzeliłem Laurze jej glana ... no cóż... kolejny raz dziewczyna uratowana, ale też kolejny raz nie dostałem buziaka ani nic....



AHA aha aha ! mam zdjęcia nowego ekwipunku i modeli samolotów:
















































Piosenka dnia :

Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz