Wszyscy wokoło zaczęli panikować.Zakapturzony jednak dopiero się rozkręcał i zdążył zabić lub pokaleczyć jeszcze kilka osób, gdy jedno z ciał spadając wpadło na niego i go wywróciło. Gdy wstał, spadł mu z głowy kaptur. Zobaczyłam twarz Oktawiana.
Co? Co to ma być? To jest niemożliwe! Przecież... Przecież rozmawiałam z jednym i z drugim! Mają różne głosy! A czy widziałaś ich kiedyś razem? Podsunęło mi coś w głowie. Słusznie. Przecież, pomimo tego, że "Oktawian pracuje dla Tony'ego", nigdy nie widziałam ich razem! A teraz... Tony to Oktawian! Oktawian to Tony! Jak Oktawian może być tym bucem! Właściwie, on też jest bucem! - Moje myśli zaczęły być coraz bardziej chaotyczne. Jedno jest pewne - Oktawian jest mistrzem przebierania się.
- Ej, ty! Bucu!
- Hę? - Zauważył mnie. I od razu jego mina się zmieniła. Z szaleńczego obłędu w... co to do jasnej Anielki ma być? Smutek?
- Oddawaj patelnię! - Wrzasnęłam.
- Hm? - I uciekł.
No co za typ! Zero kultury! Nie dość, że udaje kogoś innego, to jeszcze się nie odezwie. Co z tego, że dopiero co z nim rozmawiałam! Przecież wtedy nie wiedziałam, kim on jest! Uh! No, żesz! Czemu mój nemesis musi być totalnym idiotą?
- I widzisz? Twój znajomy poszedł sobie - Uh, a ten tu czego?
- Spadaj, zjadaczu czarnych kanapek!
- Zorientowałaś się?
- Phi! Od razu! jestem superdetektywem, zapomniałeś?
Teraz mogłam zrobić tylko trzy rzeczy. 1. Wracać do domu. 2. Szukać Ton... Okt... Jak go mam nazywać? 3. Zjeść ciastko.
Stwierdziłam, że zjem ciastko. Gdy już się posiliłam, wyszłam z budynku. I tak nie miałam, co robić, stwierdziłam, że lepiej łapać mojego nemesis, zanim namiesza jeszcze bardziej. No dobra. Zabił kilka osób, a bardziej nie da się namieszać.
Szłam i szłam i szłam i szłam i nudy. Ani dzieci nie chodzą po ulicach i cukierków nie zbierają, ani nic nie lata, nudy po prostu. Już nawet wolałabym usłyszeć dresów i ich nieśmiertelne "Masz jakiś problem?!" To dobrze, że troszczą się o innych. I właśnie wtedy, gdy myślałam o tych dzieciach poprzebieranych i w ogóle, nadeszło COŚ. Coś było fioletowe. Coś nadeszło wraz z chłodem i mgłą. Coś nie było kochane. Coś było piękne. To coś, było BUKĄ.Stwierdziłam, że zjem ciastko. Gdy już się posiliłam, wyszłam z budynku. I tak nie miałam, co robić, stwierdziłam, że lepiej łapać mojego nemesis, zanim namiesza jeszcze bardziej. No dobra. Zabił kilka osób, a bardziej nie da się namieszać.
Okazało się, że to prawdziwa Buka! Wiecie, jak super? Gdy byłam mała, nigdy nie bałam się Buki. teraz zakładam jej fanklub. Buka dała mi autograf oraz cyknęłam sobie z nią fotkę - a co!
Następnie zadzwoniłam do domu, ażeby to Rani przyleciała po mnie, ewentualnie, żeby ktokolwiek po mnie przyleciał. Na miejscu zjawił się Moriarty.
- Eh, człowiek nawet nie może spokojnie halloween świętować, tylko latać po innych.
- Tak, człowiek na pewno.
- Łapię - zrozumiał co powiedział. - Fajnie chociaż było?
- Niezbyt. Nie mogę powiedzieć o co chodzi - powiedziałam na widok pytającego wzroku smoka. - Sprawy służbowe. Był w to zamieszany mój nemesis.
- Rozumiem. Lecisz na niego.
- Tak. Co? Nie!
- Ha ha ha! :D
- Przestaań! Bo ci twoje rogi wyrwę!
- Oj! Nie! Wybacz! - I tak się chichrał dziad jeden przez całą drogę do domu.
Gdy już wylądowaliśmy, Moriarty udał się do miejsca zwanego Garaż. Zdążyłam jeszcze usłyszeć:
- Wiecie, na kogo leci nasza Sektencja? Na tego Tonjego czy jak mu...
- Wcale nie! Uroiło mu się! Nie słuchajcie buca!
- Cooooo? Ahahahahaahaha! - Usłyszałam jeszcze Rani.
Eh, te smoki sprowadzą kiedyś na mnie nieszczęście. Zmęczona położyłam się spać, przyznacie przecież, że wrażeń było dziś sporo. Gdy się obudziłam uderzyłam o coś łepetyną.
- Ałć! - Rozejrzałam się, co to było.
MOJA PATELNIA! Ale jak ona tu...? Po chwili dostrzegłam nieznaną mi kartką na podłodze. Nieznaną, bo na mej podłodze kartek jest w cholerę, a ta jakaś inna, taka... ładna? Podniosłam toto. Pisało na niej "Przepraszam. Oktawian" Że co? Bądźmy spokojni, ale... CO?
Super, nasz kochany Oktuś oddał mi patelnię! 1. Rychło w czas. 2. Właśnie przypomniało mi się, że przecież on to Tony! Co za buc! 3. Ale jak on tu wlazł?! :O
To już koniec dzisiejszego postu. Mam nadzieje, że sytuacja jakoś dojdzie do normy. A tu dla was Niekryty do obejrzenia:D Przypominam też o mejlu! <sektencja@wp.pl>
Miłego dnia! :*
oczywiście że Sektencja leci na TOJNEGO ! widziałem ich ! ona go patelnią biła ! ja wam mówię, coś jest na rzeczy ! :D
OdpowiedzUsuńNjeeee! A z patelni chcesz? ^^
Usuń...I COŚ miało lśniąco białe zęby XD Też nie miałam nic do Buki, to Buminki mnie wkurzały <hahaha>
OdpowiedzUsuńNasz artysta nie był w nastroju do rysowania wtedy ;D
Usuń