środa, 7 listopada 2012

Myth, Dziennkik Superbohatera 7.11.12r Środa

- Jesteś tego pewien ?
- Tak, jestem.
- No ale wiesz, że to bardzo niebezpieczne i może Ci spalić mózg ?
- Tak, tak. Niech Pani zaczyna bo się rozmyślę.
- Obiecuję, że nie będzie bolało. 3... 2... 1...

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Karadian Potasu ! Szejk ! 46 ! Oktadelta kwadratu ! Paliwo ! Morświn ! Egzekucja ! Wieża ! Tygrys ! Szmaty ! Woda ! Jamajka !

Potężny ból ! A miało nie boleć ! W całej głowie ! BOOOOOOOOOOOLI !!!!! Czuję się, jak by mi ktoś wsadził mózg do mikrofalówki i ustawił na natychmiastowe rozmrażanie ! AAAAAAAAA!!!!!!
- Długo jeszcze ?! - Krzyknąłem z przeraźliwym charczeniem w głosie.
- Jeszcze nie, ale prawie mam - odparła kobieta trzymająca ręce na mojej głowie, a raczej wbijającej swoje pazury w neurony mojego mózgu. Ból był nie do opisania. Zalał mnie pot, zagryzałem zęby, zrobiłem się czerwony na twarzy. Dostałem lekkich drgawek i straciłem czucie w palcach.

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! DaVinci ! Kubek ! Telefon ! Hipopotam ! Hamburger !  0700 884 884 ! Algieria ! Romuald ! Erozja ! Liperstickin ! Gondola ! Lili !

- Szybciej ! Czuję, jak umieram ! - Wrzeszczałem na ubraną na niebiesko złoto kobietę.
- Mam ! Wiem ! - Krzyknęła kobieta, puściła - Wiem, gdzie to jest ! Zaraz Ci narysuje.

Wiedźma Izydora wzięła mapę galaktyki, czerwony flamaster i zamaszystym ruchem narysowała krzyżyk.
- Tu masz to miejsce, z którego się kontaktowała z Tobą ta mała.- Izydora pokazała mi mapę. Powoli dochodziłem do siebie i ledwo widziałem, lecz po chwili obraz się ustabilizował, zobaczyłem mapę. Teraz wiem, gdzie jest Amelia i mogę ją odbić ! Pożegnałem Wróżkę Izydorę, podziękowałem za odszukanie źródła transmisji tunelowej i pobiegłem do Tajnej Siedziby.

- R.O.M.A.N. ! Masz tu mapę, zlokalizuj mi tą planetę, nazwa galaktyczna Cras. Dowiedz się wszystkiego, czego zdołasz, a ja lecę do więzienia dla obłąkanych, bo dostałem wezwanie.
- Paniczu, sugeruję, aby panicz tym razem zabrał Wysoce Technologicznie Zaawansowanego Osobistego Plecaka Odrzutowego 3 Klasy, jest już gotowy do użycia. - Powiedział R.O.M.A.N., po czym spojrzałem na mój nowy Wysoce Technologicznie Zaawansowany Osobisty Plecak Odrzutowy 3 Klasy i stwierdziłem, że może się przydać. Poza tym ma bardzo wiele ciekawych funkcji np. skrzydła husarii, awaryjna kieszeń zamykana hermetycznie na kanapkę, dzięcioł bojowy. Ruszyłem na akcję, według zgłoszenia policji w pobliskim więzieniu padł system blokujący drzwi od cel więźniów. Prawdopodobnie ktoś uszkodził komputery w centrum sterowania.

Odbezpieczyłem pistolety, podszedłem do tylich drzwi więzienia. Kopnąłem w nie z całej siły, drzwi wypadły z zawiasów i zmiażdżyły więźnia stojącego za nimi. Wystrzeliłem kilkakrotnie wzdłuż korytarza zabijając może siedmiu, może ośmiu, wszedłem do budynku. Nagle z pokoju obok wybiegł więzień z gaśnicą w ręku (prawdopodobnie był bardzo chory psychicznie, krzyczał "wypij małtyndiu ugaś pragnienie !"), uderzył mnie w rękę, tak że wypadł mi pistolet, potem przycisnął mnie do ściany, prawdopodobnie uprawiał futbol amerykański, bo miał z dwa metry, mięśnie też niczego sobie i jak mnie przygniótł, to myślałem, że zespoliłem się ze ścianą na poziomie subatomowym. Drugą rękę miałem wolną, więc przyłożyłem pistolet do gaśnicy od strony futbolisty i przestrzeliłem ją. Wybuch ukierunkował się idealnie w jego twarz, twarz została zamrożona w 100%, futbolista stracił równowagę (w końcu gaśnica wystrzeliła mu prosto w twarz), upadł i się stłukł. Ruszyłem dalej, gdyż biegło na mnie dwóch braci bliźniaków z prętami, co prawda jednego zestrzeliłem w trakcie, gdy rzucał się na mnie z wyskoku, lecz drugi do mnie doleciał i uderzał z niesamowitą furią, łamał żebra, szczękę, skakał po ledwo żywych zwłokach, dobrze że był tak chory psychicznie, że pomylił swojego rannego brata ze mną, mogłem swobodnie potraktować go z wysokonapięciowego paralizatora i mieć z nimi dwoma spokój na jakieś 10h.

Dotarłem do schodów, tam było dużo łatwiej, wystarczył granat hukowy i kilka kulek, droga do pokoju sterowania była praktycznie wolna. Praktycznie wolna, gdyż przed drzwiami stał azjata z maczetą. Próbowałem mu powiedzieć po azjatańsku, że jak się podda, to go nie zabiję, ale chyba był z innego narzecza i zaatakował mnie, nie miałem za bardzo ochoty na konfrontację, więc posłałem mu między oczy ostatni pocisk z pistoletu, gdy się wykrwawiał, powtarzał "jeżdżę na kozie, jeżdżę na kozie".
Wszedłem do pokoju, a tam mnóstwo ekranów pokazujących obraz z kamer, masa przycisków, jest ! Przycisk awaryjnego zamknięcia ośrodka, wdusiłem go. Wszystkie drzwi się zamknęły i zablokowały. Już miałem wracać do Tajnej siedziby, gdy nagle z głośników usłyszałem metaliczny chrypiący głos:
- Myyyyyyyyth ! Myyyyyyyth ! Wieeeeem żeeeee tuuuuu jeeeesteś ! Maaaaaaaamy straaaaaaażników ! Przyyyyyyyyyyyyjdź tuuuuuu ! Maaaaaasz dzieeeeeeeeeeeeeeeeesięć minuuuuuut, pooooootem iiiich wyyyyypatroszyyyyymy ! - Głos był tak mroczny, tak zły, tak przeraźliwy. Spojrzałem na monitor, w głównej hali więzienia stał pół człowiek pół cyborg, obok niego klęczało 13 strażników, a wokół nich stało ze 100 więźniów, wszyscy uzbrojeni w jakieś noże, pręty, marchewki, sztachety, łomy i inne rzeczy, które mieli pod ręką.

Co będzie dalej ? Czy odbiję strażników ? Czy może wysadzę cały kompleks w powietrze ? A może pójdę do domu ? Jak mam pójść, skoro wszystkie drzwi są zblokowane ? To wszystko już w kolejnym wpisie.

Piosenka dnia :

Dobranoc:)

5 komentarzy:

  1. Yaaaay! Byłeś u psycholi! Dlaczego mnie nie wziąłeś? Piszę się na następną taką wyprawę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yooo! Genialny sposób z tą wróżką! Ale... hmm, do kogo ten numer 0700 884 884? ;>

    OdpowiedzUsuń