sobota, 22 września 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 22 IX 2012

Witajcie!
   Byłam wczoraj na spotkaniu mangowców. Było bardzo śmiesznie, chodziliśmy po mieście z kartką z dumnie brzmiącym napisem 'mango głupole - do mnie!' [Napis ocenzurowałam.]. Później byliśmy na karuzeli i w bodajże biedronce. Tak, wszyscy przyszliśmy tylko po środek na ból głowy :) [Było na dwanaścioro.] Potem ja się odłączyłam, żeby pójść na autobus. Zostało jednak trochę czasu do niego.

    Postanowiłam przejść się po mieście. Co prawda, wkurzały mnie jadące auta / autobusy / rowery itd, lecz trzeba jakoś wytrzymać. Nie wiem, czy wiecie [no dobra, na 100% nie wiecie], że w 'moim' mieście jest cmentarz. Taaki stary. I fajny. Tylko nie wiem, czy można do niego wchodzić. Stwierdziłam, że nie dowiem się, dopóki nie sprawdzę. Znalazłam jakieś mało uczęszczane miejsce przy ogrodzeniu i - HOP! - już byłam po drugiej stronie [Pisałam już, że zgłębiałam tajemną sztukę przeskakiwania przez płoty? Chyba tak.]. Na cmentarzu nie było żywej duszy. [Zapewne były zmarłe.] Hej, czy to nie jest cmentarz Death Bride? Nieee, to nie to miejsce w Polsce. W każdym razie ostatnio Amelia daje znaki życia.
   Rozejrzałam się dookoła. Po lewej stronie, jakieś 150 metrów ode mnie, była krypta! Stwierdziłam, że warto byłoby zobaczyć jak wygląda z bliska i co czai się w środku. Krypta była duża, szara i nic z niej nie dało się odczytać. Próbowałam otworzyć drzwi. Cholery jedne, ani drgną! Przeszłam do kopania ich. Bez skutku. Spróbowałam też wpaść na nie rozpędzona - nic. Wkurzyłam się i znów chciałam je kopnąć, lecz tak mi się nogi zaplątały, że wylądowałam na ziemi. Usłyszałam czyjś śmiech.
- Tak ci się raczej nie uda ich otworzyć - Hę? Odwróciłam się. Blondynek!
- TY! - Wrzasnęłam. - Gdzie moja patelnia?! I jak się naprawdę nazywasz?! I czego chce ode mnie Tony - idiota?! I czemu się tak szczerzysz?! - Automatycznie przestał.
- Eeee... Yyyyy... To ja idę - durnie się uśmiechnął. - Czeeeśćććaaaaałł! - Wrzasnął, ponieważ, zdążyłam go złapać za kaptur gdy uciekał i wywalić na ziemię.
- Ha! Siadaj i odpowiadaj! Już! - Pogrzebałam po kieszeniach i znalazłam... muszkę. - Mam cię na muszce!
- Niby co mam mówić?
- A chociażby, jak się nazywasz? Ha, widzę po tobie, że nie chcesz odpowiadać.
- Eeee... Ech. Oktawian.
- O - nie sądziłam, że się przedstawi. - Eee... to ten... tego. Fajnie wreszcie wiedzieć. =)
- Teraz mogę już iść?
- Tak. Co? Nie!
- Dlaczego? - Uśmiechnęłam się.
- Musisz mi pomóc otworzyć te drzwi.
   I w tym momencie zaczęliśmy przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu czegoś w rodzaju scyzoryka, wytrychu bądź drutu. Blon...tfu! Oktawian znalazł jakiś scyzoryk, lecz nie w kieszeni, ale przy krypcie. Widać, nie tylko próbowaliśmy się tu włamać. Choć wtedy te drzwi byłyby już otwarte... chyba, że ktoś potem przyszedł i je zamknął... Dobra, nie ważne. W każdym razie mojemu znajomemu udało się otworzyć drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia o wymiarach mniej więcej 3x4x3 metry. Było ciemne, zakurzone, pełne pajęczyn i oprócz nich nic tam więcej nie było o.o
- Co jest? Gdzie są trumny?
- Nie ma. Widocznie znudził im się ten mrok i poszły w nieznane. Ja też pójdę.
- Ooo, nie! Wracaj! Nie odpowiedziałeś mi na najważniejsze pytanie - czego chce ode mnie Tony?
- Dwudziesty październik.
- No tak, to wiem, ale co z tą datą? O co się rozchodzi?
- Nie wiem, czy mog...
- Jest tam kto?!!! Wychodzić, i to już! Jazda, ruszać się!
- O kurde - powiedziałam.
- Spoko, ja się zajmę tym czymś, a ty wiej - i zanim zdążyłam zareagować, dodał: - Szybko!
   Wybiegłam z krypty, minęłam jakiegoś kolesia i dorwałam się do ogrodzenia. Po chwili byłam już po drugiej stronie. Z oddali zobaczyłam jak Oktawian tłumaczy się kolesiowi z łopatą [!]. Gdy dał mu wreszcie spokój i się oddalił, chciałam wrócić do blondynka. Jednak on na mój widok skoczył w druga stronę i wkrótce zniknął mi z oczu. Jako, że byłam wtedy na płocie, zobaczył mnie ten koleś, który przed chwilą nas opuścił. Zauważyłam, że zmienił kurs i zmierza w moją stronę, więc zeskoczyłam z ogrodzenia i skierowałam się stronę dworca.
   Jak więc widzicie, przygód nie brakuje. Gorzej, że wczoraj się pochorowałam przez te wszystkie wydarzenia. Po karuzeli było mi gorąco, lecz jednak lepiej nie zdejmować kurtki we wrześniu o godzinie 18:00.


Do napisania!

5 komentarzy:

  1. apropo choroby jako przyszły doktor (sztuki) zalecam abyś obatentegowała się kolorowym szalikiem od długości dłuższej niż 4 metry. Zrobiła sobie gorącej herbaty i zjadła kawałek szarlotki. Wnioskuje też że to jedna z tych agresywnych Zamościańskich gryp ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. Zastosuję się, mam nadzieję, że to coś pomoże :)

      Usuń
    2. I Pet Shop Boys! Warto także posłuchać Pet Shop Boys! :]

      Usuń
    3. Teraz patrzę na "Pingwiny...", lecz jak się skończą, to sobie posłucham :)

      Usuń
  2. "Pogrzebałam po kieszeniach i znalazłam... muszkę. - Mam cię na muszce!"
    Nie no, kiedyś tak się zabrechtam, że obudzę rodziców :D

    OdpowiedzUsuń