środa, 12 września 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 11.09.12r Wtorek


No tak , jak zwykle to ja jeden mam pod górkę, no oczywiście jeśli skok z przestrzeni kosmicznej na Ziemię jest opcją "pod górkę" (bo przy wybraniu tej opcji powinno być z górki - bo się spada z góry na dół [co prawda w próżni kosmicznej nie ma górek i teoretycznie upadałem w stronę gór. A jak zmierza się w stronę gór to jest to właśnie "pod górkę" {reasumując spadałem pod górkę}]). Co prawda hindusi zagwarantowali teleport na Ziemię ale Cnotliwa Rozalinda była tak potwornie napromieniowana Ekordzeniem z Sokoła Milenium że teleport po teleportowaniu jej do mojej Tajnej Siedziby, natychmiast się spalił i przestał działać ... Hindusi dali mi spadochron i kazali skoczyć, no to wziąłem założyłem ten spadochron i wzium! Odbiłem się od powierzchni i leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeciałem.

- Siema ! Słuchaj mam mało czasu ! Zaraz wejdę w atmosferę a wtedy stracę dobry zasięg i darmową opcję rozmowy bo z tej wysokości mam darmowe rozmowy. No nieważne. Sektencjo, musisz mi pomóc znaleźć Amelię ! Obleć szpitale, policję, użyj swoich telepatycznych zdolności o ile przeżyje upadek z 10 000 km to niebawem się u Ciebie pojawię <bzzzzzzyt > - Telefon stracił zasięg, a ja spadałem próbując trafić chociaż w Europę.

<4 minuty i trafienie w dach później ...>

- Ino niech ja Cię dorwę dziadu jeden ! Na te widły Cię nabije ! Ja Ci dam bałamucić moją córkę !- Krzyczał strasznie zdenerwowany mieszkaniec Sołtysowa. W ręce dzierżył widły i usiłował mnie zabić. Co było zupełnie nie na miejscu, no cóż prawda jest taka że zastał mnie w łóżku z jego córką, no ale ja nic a nic nie zrobiłem ! Ja tylko wpadłem przez dach i całkowicie przypadkowo do łóżka w którym akurat jakaś dziewczyna ćwiczyła zadania z prawdopodobieństwa... Ciekawe jak się mają jej obliczenia do prawdopodobieństwa na to że jakiś superbohater spadnie z Księżyca wpadnie przez dach prosto na łóżko w który będzie aktualnie wyliczać właśnie to prawdopodobieństwo (tak, sprawdziłem, na pewno wyliczała szanse na spadającego superbohatera do łóżka [dodam że szanse były jak 1:325279374983279*54345-kowadło^6]), jak widać, miała szczęście dziewczyna.

Gdy akurat zszedłem z niej i sprawdzałem czy nic po drodze w stratosferze mi nie odpadło i wtedy do pokoju wpadł pan Jaromir z widłami,,, Odniosłem wrażenie że prędzej widły uwierzyły by w moją historię niż ewidentnie poddenerwowany pan Jaromir. No to co miałem zrobić ? Podałem rękę dziewczynie, podziękowałem za miękkie lądowanie i wyskoczyłem przez szybę. Na szczęście było to pierwsze piętro więc kontakt z ziemią nie był aż tak bolesny. Zacząłem się oddalać i gdy już myślałem że po wszystkim to pan Jaromir wyskoczył za mną i wraz ze swoimi żądnymi krwi widłami pędził by nasycić pragnienie wypełnienia moich płuc swoimi zacnymi widłami (no w końcu to był model de lux).

Moje koślawe szczęście   nie zawiodło mnie tym razem, przy domku niedaleko drogi stała hulajnoga... Co jak co ale pan Jaromir nie miał szans mnie dogonić !
Tzn do momentu aż pan Jaromir nie wsiadł do traktora i nie siadł mi na ogonie - czyli jakieś 3 minuty.
- Dopadnę Cie gnoju ! Moją córkę ! Mojego aniołeczka ! - Co jak co ale panu Jaromirowi zapału do pozbawienia mnie ostatniego tchu nie brakowało, przyznam że te kontrolowane poślizgi traktora podczas wchodzenia w zakręt robiły wrażenie ... Do momentu aż panu Jaromirowi nie odpadło koło od traktora. Gdy się oddalałem słyszałem jak mnie przeklina i jak przysięga zemstę ...

No cóż, teraz ostatnią barierą która pozostaje by pokonywać kolejne bariery jest dotarcie do Tajnej Siedziby ...

Piosenka dnia :
Dobranoc

4 komentarze: