poniedziałek, 10 września 2012

Myth, Dziennik Superbohatera 10.09.2012r Poniedziałek

-zielone bobry lubia budować w różowych szuwarach ! - Powiedział gruby spocony hindus. Tzn tak to odebrałem ale nie byłem tego do końca pewien.
I wtedy sytuacja się pokomplikowała ...
 - Zaczęli krzyczeć "Habuad Agdad" czyli "Lubię kaszkę" i rzucili się do ataku ! 

 Myth ruszył przed siebie w kierunku wielkich zabudowań znajdujących się za tabliczką, wyciągnął z ręki jakiś dziwny przedmiot, przycisnął guziczek i wszedł, jak gdyby nigdy nic po murze.
- A ja, jak wejdę? - zapytałam trochę zaniepokojona, bo Myth właśnie zaczął schodzić po drugiej stronie
- Idź poszukaj tylnego wyjścia, zobaczymy się w środku - i zniknął za murem.
Taa, tylne wejście, jakiś gość z gadżetami na miarę Batmana każe mi szukać tylnego wejścia do tajnej hinduskiej bazy na Księżycu i do tego ratować jakąś kobietę, której na oczy nie widziałam. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wrócić do czegoś tam międzyplanetarnego i nie wrócić do domu, ale obawiałam się, że wyląduję na jakimś Marsie czy innej OGLE-2005-BLG-390L b. Nie miałam innego wyjścia jak iść i pomóc Mythowi. Obeszłam całą bazę, zajęło mi to z pół godziny, ale tylnego wejścia nie znalazłam, zostało mi tylko jedno: zadzwonić do drzwi. "Drrrrryń"
- Tak, słucham? - usłyszałam i to była pierwsza rzecz, która mnie zdziwiła, czemu do cholery mówią tu po polsku?
- Dzień dobry, nazywam się Rozalinda i szukam mojej koleżanki, która się tu zagubiła, wie pan, sporo wczoraj wypiłyśmy, a potem się obudziłam tutaj, obok waszej bramy...
- Wejdź, pogadamy, może ci jakoś pomożemy.

Próbowałem być zasadniczo miły, no może poza kilkoma wykrzyknieniami i postrzeleniem 17 hindusów z granatnika grawitacyjnego (służy do modyfikowania oddziaływania grawitacji [chyba nie spodobało się hindusom jak nagle z siłą 10 grawitacji zaczął przyciągać ich sufit]) po tym jak okładali mnie patelniami. Biegłem dalej, spuściłem wielkie hinduskie słonie ze smyczy i zaczęły tratować agresywnych hindusów. Już myślałem że się ukryłem w jakimś dziwnym pomieszczeniu, miało strasznie dziwny zapach, taki aż za bardzo świeży, nagle usłyszałem chrząknięcie i jakby wodospad ...

Brama otworzyła się ze zgrzytem. Wewnątrz świat był całkiem inny niż dookoła, rosły drzewa i takie tam. Gdy tylko weszłam, podszedł do mnie jakiś dziadek zbrodą do kolan.
- Dzień dobry panu jeszcze raz, to z panem rozmawiałam? Zastanawiam się, czemu pan mówi po polsku.
- Nazywam się Jan Twardowski, jakiś czas temu wylądowałem na Księżycu. Kilka lat temu ci przemili hindusi mnie przygarnęli, wiesz, to dość smutne siedzieć tyle lat samemu na satelicie.
- Panie Twardowski, ma pan jeszcze tego koguta bojowego? Jestem tutaj w misji ratunkowej, muszę ocalić pewną... 

Po usłyszeniu trzasku i dziwnego wodospadu odwróciłem bardzo powoli głowę w stronę dziwnego wodospadu, była tam kobieta ! I właśnie skończyła robić coś w toalecie (tak, byłem w damskiej toalecie, a kobieta właśnie skończyła robić wodospad, no ale co mogła mi zrobić kobieta w ubikacji, byłem teoretycznie bezpieczny, hindusi nie spodziewali się że jestem w damskiej toalecie). Niestety jak się później okazało hindusi szukający mnie po całym kompleksie byli moim najmniejszym problemem. Hinduska okazała się mistrzynią zachodniej galaktyki w Tosziba-Sony-LG, Też kiedyś to trenowałem ale to co ona robiła było że tak powiem ... Towarem z górnej półki a ja Chińskimi podróbkami chińskich podróbek chińskich podróbek.

Nie chce opowiadać jak rzucała mną po całej toalecie,  jak próbowała nabić mnie na pal (na szczęście jej się to nie udało), Nie chce też mówić jak mnie przygniotła i zrobiła katapultę, po której wyleciałem przez dach.

Nagle usłyszeliśmy wielki huk i odgłosy spadających garnków, a na dziedziniec wpadł Myth, miał odartą koszulę i dziurawe spodnie.

- Aaaaa! Wyobraź sobie, ze ci głupcy mnie nie zrozumieli... Ja im grzecznie przedstawiłem powody, dla których powinni wypuścić Amelie, a oni powiedzieli coś, co moim zdaniem znaczyło "zielone bobry lubia budować w różowychszuwarach" a potem zaczęli rzucać we mnie patelniami. Nagle tymi samymi drzwiami co Myth, wpadła grupa około 20 hindusów. Byli uzbrojeni w patelnie i rondle.
- Mistrzu Twardowski, mógłby nam pan pomoc? Mam wrażenie, że jednak mój znajomy nie za bardzo gada po "hindusku", zważywszy na to, że nawet nie wie, po jakiemu się w Indiach mówi - zapytałam księżycowego dziadka. Myth wydawał się trochę obrażony, ale nie odezwał się ani słowem. 

Jak grzmotnąłem o dziedziniec, jak przywaliłem o ziemię, jak przyjrzałem się atomowej budowie cegły to bolało ... Potem się okazało że Cnotliwa Rozalinda dogadała się z jakimś emerytem z teatru i że niby ten emeryt gad po ichniemu ...

- Dobra, pomogę wam, ci hindusi bardzo mnie szanują, kiedy tu przybyli, pokazałem im najładniejsze kratery, najlepsze miejsca do wypasania kogutów.
Wymieniliśmy z Mythem znaczące spojrzenia, cóż, przez (?) lat samemu na Księżycu, można oszaleć. Twardowski poszedł do upatelnionej grupy i wymienił parę zdań, Myth próbował chyba tłumaczyć, ale i tak go nie słuchałam.
Po chwili podszedł do nas Twardowski.
- Sprawa ma się tak: zaatakowali cię, bo im powiedziałeś, że ich matki śmierdzą, a krowy są głupie. Wytłumaczyłem im, że nie rozumiałeś, co mówiłeś. Zrozumieli i przepraszają. Powiedzieli, że nikogo tu nie przetrzymują i ich baza to tylko rodzaj campingu dla bogatych hindusów... Ale mówią, że był tu jakiś gość, co pytał się o tę sama dziewczynę, a potem udał się na Wenus.
Nie pozostało nam nic innego jak udać się w dalszą drogę, ku lepszej przyszłości i w celu odnalezieniu Death Bride, która ponoć robiła pyszne knedle ze śliwkami (słowa Mytha)...

Ten dziadek to musiał być jakimś rosyjskim agentem ... Bo nie dość że wadziłem go na balu miedzyczasoprzestrzennym (to ten na którym byłem[tak jak Astrogirl], nie dostałem jeszcze zaproszeń, odbywa się właśnie teraz ale zacznie się za jakiś czas i chodź w pewnym sensie już się skończył to nadal trwa) a w dodatku na parkingu na zadku jego latającego koguta było takie czerwone coś z napisem "CCCP". No cóż nieważne, trzeba się zająć poszukiwaniami Ameli !

Następny cel : Ziemia; Europa; Francja; Dijon; Podziemne Fortyfikacje Urzędu Tajniakowatości.

Piosenka dnia :

Dobranoc

4 komentarze:

  1. oj Twardowski i jego kogut to amerykanie nie zabrali go ze sobą? a tak obiecali że to zrobią, nie ładnie tak

    OdpowiedzUsuń
  2. U, to ja chcę spotkać rosyjskiego agenta! :D

    OdpowiedzUsuń