W środku nocy wpadł mi do głowy dobry temat na wpis. Potem zasnęłam, i za parę godzin się obudziłam, ale nie pamiętałam nic oprócz tego, że miałam ten dobry temat na wpis :( Myślałam, myślałam i nawet wpadł mi do głowy inny pomysł, ale od razu stwierdziłam, że nie jest aż tak udany jak tamten. Nie mogłam sobie jednak przypomnieć pierwszego, więc ostatecznie stwierdziłam, że jednak tamten drugi w sumie mógłby być. Tyle że drugiego też już sobie nie mogłam przypomnieć Xq
A potem odkręcałam butelkę. Z oranżadą (czy tam orenżadą, jakkolwiek by Miodek zadecydował).
Zwróćmy jednakże uwagę na aspekt czasownika - nie jest to dokonane odkręciłam, a wręcz przeciwnie - niedokonane odkręcałam, ponieważ zanim przeszłam ze stanu kręcenia do odkręcania, minęło zauważalnie dużo czasu. Za dużo. I za dużo plastiku zostało mi między zębami, kiedy próbowałam nieco przyspieszyć zmianę stanu zewnętrznego butelki.
Wiecie, może to niegrzeczne z mojej strony, ale zawsze w chwilach, kiedy bezskutecznie szarpię się z oranżadą/kompotem/gołąbkami nie-domowej roboty (hmm, czyżby był to jedyny powód, dla którego dziewczęta wychodzą za mąż? facet jakoś zawsze otworzy), myślę o tym chłopcu. I zrozumieć nie mogę - ja, 20-kilkuletnia panna, uczciwie kupuję te gołąbki czy co tam jeszcze, zabieram je do domu, gdzie poświęcam im długie minuty, aż mnie palce bolą, żeby je wreszcie zjeść, do czego oficjalnie służą (aczkolwiek najczęściej zakrętka po spotkaniu ze mną nie może już służyć do zakręciania, gdyż jest cała dziurawa), a tymczasem gdzieś tam w Polsce zdarza się, że 2,5 roczne dziecko bierze tzw. bezpieczną nakrętkę, niepostrzeżenie otwiera, a także - mało tego - zażywa do ustnie zaraz po otwarciu. 2,5-roczne dziecko!
Nie wiem, może to nowy superbohater nam rośnie? Który już w kolebce hydry dusił i Krety otwierał? Ale w takim razie jakim sposobem jego rodzice byliby takimi baranami?
W każdym razie, wierzcie lub nie, ale ja już zawsze będę myśleć o tym dziecku patrząc na otworzyć-się-niedający produkt spożywczy
Od przedwczoraj zapominam tutaj wspomnieć o tym, o czym gadali w Radio Zet. Otóż z okazji tego, że sprytnie sporządzony przez nas stadion się jeszcze nie rozleciał (o co starałam się osobiście tutaj), organizatorzy zrobili konkurs na... piosenkę, która zostanie puszczona razem z dwoma innymi na ów stadionie i będzie puszczana przed każdym meczem. No :) Jeśli ktoś lubi sport, stadiony, piłki i tym podobne, to może sobie napisać.
Byleby nie szło tam jakieś zbyt wysokie C, bo nam konstrukcja wpadnie w rezonans i wiecie, co się stanie.
Dzisiaj natomiast na stacji Plus leciało Przebudzenie zespołu Varius Manx. A jak się skończyła i ucichły ostatnie słowa Chciałam więcej niż mogłam unieść..., to spiker przypalił z przekonaniem:
To chyba też piosenka o zakupach.
Jakoś ciężko mi to skomentować. Ale nie powiem, żeby nie trafił - przebiegnijcie myślą cały tekst, naprawdę robi się śmiesznie.
Sprawa z Tennantem i BBC rozkręcia się bardziej i szybciej niż spodziewałam się jeszcze przedwczoraj!
Zacznijmy od tego, że nie będzie to jednorazowy film, a SERIAL. Co prawda tylko czteroodcinkowy, ale 4 to nadal > 1.
Więcej niż ostatnio można się dowiedzieć tutaj oraz tutaj i nawet w którychś wiadomościach o 19:30 o tym mówili.
Historia na podstawie książki, biblioteka, zdjęcia na Starym Mieście i w Bibliotece Narodowej, odwiedziny przelotna wizyta w Krakowie... WoW.
A szerokie plany do happeningu (jak na razie tylko fikcyjnofantaźnicze ) trwają w najlepsze tu tu, a także tu.
Nie mówię, że bede Was na biezaco informowac, co się dzieje, bo nie będę. Jednak nie mogłam w ogóle o tym nie wspomnieć, bo... wiecie, najpierw ekranizacja przygód Gently'ego, a teraz jeszcze BBC w Warszawie. To wszystko jest jakaś magia O.o
Chyba że chcą mi zrekompensować, że nie wywalą Moffata z serialu Xq
No dobra. Teraz, dla odmiany, kaczuszki!
I prawie już tradycyjnie piosenka piosenka wyłapana z radia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz