wtorek, 27 marca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 26 marca 2012



Dziś okazja ciekawa - jak co poniedziałek
Telewizja nam kultury funduje kawałek
Teatr robiąc, lecz, do tego, jak wspomniałam w sobotę
Także radio zrobiło tu fajną robotę.
Tak więc były dwie sztuki i dwie rymowane
I choć różne, oba za mocno udane,
Aż mi się to rymowanie w głowę wbiło śmiesznie.
Zaszaleję myślę i recenzję walnę wierszem. XD


Pierwsze Damy i huzary z wczorajszej niedzieli,
o tym jak się wojskowi nagle żenić chcieli.
A dzisiaj: jak jakiś facet se wymyślił,
że w Szkole żon wychowa taką, jaką wyśnił.
Można sobie pomyśleć, że co tu wspólnego?
Jednak jasne: motyw stanu cywilnego
I jakie z tym problemy, gdy się zmusza
Młodą pannę, żeby za mąż wyszła za dziaduszka
(dobrego albo złego - właśnie zależy od podejścia).
W tym drugim prostsza była rzecz do ogarnięcia:
Oto bogacz (nie wiem: mieszczanin czy hrabia)
Nie mógł znieść, co większość mężatek wyrabia.
Słowo rogi tu padło chyba ze sto razy,
Więc tamten, żeby uniknąć tej obrazy,
Kupił sobie (dosłownie!) malutką dziewczynkę,
Żeby ją wychować (cytat) na kretynkę.
Żeby nie kojarzyła, co robią... no... motylki i ptaszki,
Wierna była, uległa do przesady, grzeczna, a nie, że igraszki.
Hmm, nie brzmi to przekonująco,
Lecz zapewniam - gość zachowywał się iście demotywująco
Co z tego, że dziewczyna (równo w moim wieku!)
Zakochała się, jak przystało, w młodym też człowieku,
A starszego "władcę" jak ojca traktowała?
Była jego, JEGO! I kochać MUSIAŁA! O.o
Zmuszał, groził, kazania prawił niestrudzenie...
Nie no, nie powiem, jestem... Emm... Pod wrażeniem.
I Moliera, co wiedział wszystko o ludziach bezwzględnych
I aktorów, bo byli naprawdę bezbłędni.
Nawiasem: ciekawe jest, że sztuki ponad 300-letnie
W polskim teatrze ZAWSZE zostają odegrane świetnie.
A jak przychodzi do nowszych - były inne wpisy.
"Sztuki" o niczym :/ A to tutaj - było miejsce na popisy ;D
Z Molierem jest jednak tak, jak to powiadał Żeleński,
Że o świecie wie najlepiej to, że jest on ciężki :(
Więc jak w końcu czas przychodzi happy endu,
Autor zaczyna kręcić, cuduje i myśli, że zadziała z rozpędu:
Oto jakiś syn cioteczny babci wójka stryjecznego
Przyjechał, rozpoznał i zabrał Agniesię do ukochanego XD
Ale ja to wiem, rozumiem i mnie to nie przeszkadza.
Groźnie było, ale i śmiesznie, kiedy dziad przesadzał.
Słowem: zachwyt, lecz są jeszcze Damy i huzary -
Przypadkowo i tutaj w młodej zakochał się stary.
Ale - od początku. Fredro to nie Molier.
Życie brał on na luzie, więc i śmiał się głośniej.
O ile sceneria hodowania żony, była, no, prawdziwa,
Na przestrogę, o tyle u Fredry - zabawna i żywa,
Bajkowa nieco i też przesłodzona,
Tylko donieść orzeszki i impreza gotowa
No i na tej impre... znaczy: atmosferze
Spotykają się z pannami kawalerowie-żołnierze.
No i teraz w zasadzie motywem się staje,
Kto się komu podoba, kto czyim mężem zostanie,
Będą też ci, którym o prawdziwą miłość chodzi,
Dziadzio do żeniaczki, pieski i ksiądz, co mu wszystko Nie uchodzi XD
Cóż powiedzieć - no beton, jak się tam ganiali,
Raz się śmieli z majora, znów naśladowali,
Jak się w "dziecku" zakochał, a tu panny znów
Poczuły jakiś pociąg do polskich legionów...
Mama (która super nie jest) przez próg mi zerkała,
Duszę się ze śmiechu. Co w słuchawkach, nie spytała...
A, i jeszcze ten motyw przewodni: iść do ślubu z dziadkiem,
To był właśnie ten major, co go wspomniałam przypadkiem.
Jego znajoma (czy ktoś... nie wiem) wymyśliła sobie,
Że gdy odda mu córkę, majątek dostaną obie.
Byłoby dobrze, bo major stan kawalerski lubił,
Ale kochanek Zofii chciał być szczwany - inaczej to umówił...
No - bałagan na serio XD Ale fajnie było.
I, przeciwnie do Szkoły, ładnie się skończyło:
Major, serce na dłoni, posag podarował,
Kiedy wreszcie się gość oświadczył i przestał kombinować :p
Tak więc dwa teatry - ich nigdy nie za wiele,
Że mam seriali powyżej, wiedzą moi przyjaciele ;)
A tak - nagły skok w czasie do czasów Moliera
Czy Fredry, do których coraz rzadziej zagląda się teraz
I do tego radio - radio jest najlepsze!
Nad zaletą radia, kaset zachwycałam się wcześniej.
Teraz więc będę wypatrywać - a może znów będzie.
Byle o lepszej godzinie - dam na max i będzie słychać wszędzie XD

Dobra, starczy tego gadania (znowu przesadziłam XD)
Z tym jednym, że się jeszcze tym nie pochwaliłam,
Że tak jak się spodziewałam, piosenkę znalazłam!
Ot, pokręciłam słowa XD Znów puścili - teraz działa:



Wrzuta stwierdziła, że nie ma takiego,
Ale mi wtedy wpadło w ręce coś innego...
I jak tak patrzę, jak zgrabnie się toto przeciska przez łącze
To myślę, że chyba jednak z Wrzutą skończę :/

A propos łącza i Torrenta, gdzie się Dirk ładuje,
Widziałam go, widziałam! Choć wciąż trochę brakuje,
To już VLC ogarnia i błędów nie rzuca...
Popatrzyłam na niego, a potem - czołówka!
Ja CHCĘ czołówkę! A jak usłyszałam,
To stwierdziłam, że jakoś dawno dzwonka nie zmieniałam
Generalnie się tak z 15 minut przewinęło,
ale... Nie, nie, to już jutro opowiem dopiero

P.S. A zapomniałam, a wszak to wspomnieć warto:
Jutro mamy Międynarodowy Dzień Teatru

1 komentarz:

  1. No cóż, teatru obejrzeć nie zdążyłem
    Bo dla pewnego gościa krzyżówkę robiłem :<
    Za to grrrrroźnego Stefana Buga pokonałem
    I o Jazzie z Kicią przez telefon nawijałem
    A Dirk - taaaak, wszedł mi ostatnio w drogę
    zjadł mi kanapkę, sms-y blokuje i wysłać nie mogę
    Ale co tam, mam C++ i bloga,
    Kompilator i debugger pozdrawiają z Goleniowa!

    OdpowiedzUsuń